Wykładnia

Gdybym ja się zachował tak, jak Władysław Frasyniuk, to znaczy wyszedłbym z tego studia i zobaczyłbym jakąś manifestację, z którą się nie zgadzam i w związku z tym najpierw bym popchał policjanta, a potem ten policjant kiedy próbowałby mnie wylegitymować i zapytał „jak się pan nazywa” ja bym powiedział „ja się nazywam Andrzej Grzyb, jestem z Platformy Obywatelskiej, co mi pan zrobi?”, to tak chcemy, żeby wyglądało państwo demokratyczne?

To jest wizja państwa demokratycznego przedstawiona przez Patryka Jakiego, absolwenta Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego, sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, w programie Jeden na jeden w TVN24. Jakiemu wtóruje Dominika Wielowieyska w Poranku radia Tok, która także uważa, że żaden z demonstrantów nie powinien nawet szarpać się z policjantami dlatego, że policja wykonuje tylko swoje obowiązki. Uważam, że szacunek dla policji jest tutaj bardzo ważny.
Cały wpis

Siedzi nad rzeką i czyta gazetę. Któż to taki?

Są ludzie, którzy na długo zapadają w pamięć, są tacy, o których mało kto pamięta. I nie chodzi tu wcale o postaci pierwszoplanowe, premierów, prezydentów, przywódców partyjnych, ale zwykłych urzędników, jak rzecznicy prasowi. Konia z rzędem temu, kto jakiegokolwiek pamięta. Z jednym wyjątkiem. Praktycznie wszyscy pamiętają lub słyszeli o Jerzym Urbanie, rzeczniku prasowym kolejnych rządów w okresie od Stanu Wojennego do Okrągłego Stołu. Choć nominalnie pełnił funkcję rzecznika rządu, de facto był rzecznikiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która decyzją suwerena sprawowała niepodzielnie rządy w Polsce praktycznie od zakończenia II Wojny Światowej do wyborów, w których dopuszczono do kandydowania ludzi spoza niej. Wtedy okazało się, że poparcie na poziomie 99,99% brało się nie z tego, że tak wielu ją popierało, tylko z braku wyboru — nikt spoza „układu” na listach wyborczych nie miał możliwości zaistnieć.
Cały wpis

Program „Represjonowani plus”, czyli 402 zł 72 gr miesięcznie dla działacza

We czwartek sejm przyjął nowelizację ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych przyznającą 402,72 zł miesięcznie działaczom opozycji antykomunistycznej i osobom represjonowanym w okresie PRL. Świadczenie ma być przyznawane bezterminowo i bez względu na dochód. Dotąd przyznawane było tylko na rok i po spełnieniu określonego kryterium dochodowego.

Nareszcie władza doceniła działalność Wałęsy, Krzywonos, Łozińskiego, Bugaja, Frasyniuka, Michnika i innych. Chociaż lektura ustawy mnoży wątpliwości, czy na pewno świadczenia zostaną przyznane tym, którym się należy, którzy wtedy naprawdę narażali się, działali ryzykując zdrowie i życie?
Cały wpis

Post scriptum

Dziś opowiadanie dowcipów znowu wiąże się z pewnym niebezpieczeństwem. Bo, jak w czasach minionych, nigdy nie wiadomo co się komuś skojarzy i z czym i czy nie zażąda w najlepszym razie przeprosin, a w najgorszym grzywny czy więzienia, jak to miało ostatnio miejsce na przykład u Wojewódzkiego. Zwłaszcza krytykowanie płci pięknej może skończyć się śmiercią lub kalectwem, bo panie nie przebierają w środkach jeśli uznają, że ktoś przekroczył zakreślone przez nie granice. Oczywiście nawet one zdają sobie sprawę, że prawdziwym przeciwnikom nie są w stanie zaszkodzić, więc z tym większą gorliwością dybią na tych, którzy stoją po tej samej strony barykady co one. Doskonałą ilustracją skuteczności jest z jednej strony iluzoryczny sukces jakim było zablokowanie ustawy antyaborcyjnej i spektakularna klęska w sprawie tabletki ‚dzień po’. Panie tak są zajęte tropieniem obrazy uczuć płciowych i kaleczeniem języka, że nawet nie zdecydowały się na kampanię informacyjną w sprawie, która notabene dotyczy o wiele większej liczby dziewcząt i kobiet niż aborcja. Nie raczyły nawet zdementować bzdur jakoby była to tabletka wczesnoporonna, podczas gdy jest to tabletka wczesnoporanna, ponieważ zaleca się przyjąć ją jak najszybciej, najlepiej rano, na drugi dzień po.
Cały wpis

Po słowie

Kilka dni temu zastanawialiśmy się dlaczego słowa tracą swą komunikacyjną i informacyjną rolę. Odpowiedź znajduje się w Biblii. Opisano w niej mianowicie pewną krainę, której mieszkańcom powodziło się coraz lepiej, święcili triumfy na arenie międzynarodowej, a dzięki ciężkiej pracy rósł im dobrobyt. Widząc to Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć co oni robią i rzekł: Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego! Jak postanowił, tak uczynił. Odtąd jeden nie rozumiał drugiego i nie mogli się ze sobą dogadać.

To jedna strona medalu. Jest także i druga. To zdumiewający u wielu, bez względu na wykształcenie, brak umiejętności poprawnego posługiwania się mową ojczystą. I nie chodzi tu tylko o prawidłowe akcentowanie, bo to sztuka dla wielu, zwłaszcza prezenterów radiowych i telewizyjnych nieosiągalna, ale o prawidłowy dobór słownictwa.
Cały wpis

Nie pytaj za co! Przeproś!

Monika Olejnik

Monika Olejnik w programie „Kropka nad i”
(zrzut ekranu z programu)

P. Monika Olejnik prowadzi w TVN audycję pod tytułem „Kropka nad i”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to coraz bardziej kropka nad „i” leżącym pomiędzy P i S. Na przykład wczoraj p. redaktor wymuszała na p. Ewie Kopacz przeprosiny za… W zasadzie nie wiadomo do końca za co. PiS chce, żeby Kopacz przeprosiła, to i Olejnik chce, żeby Kopacz przeprosiła. Już sam początek programu był jak u Hitchcocka: Czy kiedy pani słyszała prokuratora Marka Pasionka, który mówił podczas konferencji prasowej „Wiele ciał jest owiniętych folią, czasami takich worków w jednej trumnie jest więcej. Przykro o tym mówić, ale fakty są takie, że ten obraz w miarę kolejnych ekshumacji jest coraz gorszy…” I mówił o przypadkach. W jednym przypadku ujawniono w trumnie części ciał ośmiu osób, części ciał sześciu, w następnych części części ciał  pięciu osób w następnej i tak dalej i tak dalej. Czy pani była wstrząśnięta tym, kiedy pani usłyszała, że szczątki są w foliach, że ciała są w foliach?
Cały wpis

Dzięki abonamentowi oglądasz reklamę za darmo

Telewizja Narodowa, primo voto publiczna, przeżywa zapaść finansową. I nie tylko finansową. Na szczęście dla niej większość apologetów dobrej zmiany nie jest w stanie powiązać skutków z przyczynami. Dlatego winą obarczają wszystkich, tylko nie nieudolny zarząd. Największą winę ponoszą oczywiście telewidzowie, którzy nie płacą abonamentu. Czy jednak słusznie można mieć do nich pretensje? Wystarczy wejść na dowolną stronę mediów publicznych, kliknąć dowolny materiał, żeby dowiedzieć się, że nie dzięki płaconemu przez ciebie abonamentowi, ale „Dzięki reklamie oglądasz za darmo”. Przy czym jeśli na portalach komercyjnych oglądasz dzięki reklamie trwającej kilkadziesiąt sekund, na portalach mediów publicznych reklamy potrafią trwać kilka minut. Tu trzeba oddać sprawiedliwość portalowi VOD Tomasza Lisa i platformie Ipla, gdzie reklamy potrafią trwać wyjątkowo długo, a wadliwy skrypt sprawia, że często niczego poza reklamami nie da się obejrzeć.
Cały wpis

Słowo

Na początku było Słowo — zaczyna swoją Ewangelię św. Jan i precyzuje — Bogiem było Słowo. Z kolei nasz wieszcz i wielki poeta polski pochodzenia litewskiego przekonuje, że słowa są dwa, a jeśli zaimek uznać za słowo, to nawet trzy: Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze. Niestety, wygląda na to, że wraz z globalnym ociepleniem wzrasta fala słów, zalewa nas morze słów, zewsząd słychać słowa, ale sensu coraz mniej.

Słowa są różnorakie, choć da się wyróżnić dwie główne grupy: ‚ostre’ i ‚mocne’. Do pierwszej zaliczają się na przykład słowa Kaczyńskiego w sprawie zamachu w Londynie. Otóż p. Kaczyński powiedział, że Jest prowadzona przeciwko Europie wojna i na to trzeba odpowiedzieć właściwymi metodami: politycznymi, ale jeśli będzie trzeba, także innymi. Przekonywał także, że albo Europa, tutaj zacytuję panią premier, wstanie z kolan i zacznie na poważnie rozważać przeciwdziałanie, ale to oznacza odrzucenie przede wszystkim poprawności politycznej, albo tego rodzaju wydarzenia będą się powtarzać i sposób życia Europejczyków będzie się zmieniał w najgorszą możliwą stronę, w najgorszym możliwym kierunku.
Cały wpis

Bez pardonu

Sąd Najwyższy orzekł, że łaska p. prezydenta nie ma mocy prawnej, ponieważ ułaskawiony nie został prawomocnie skazany. W odpowiedzi kancelaria prezydenta zamieściła na portalu prezydenta listę publikacji, w których wskazywano na możliwość stosowania przez Prezydenta RP prawa łaski w postaci indywidualnej abolicji. Spis otwierają prorocze publikacje z początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Prorocze chociażby z tego względu, że ich autorzy przewidzieli nie tylko, że instytucja prezydenta zostanie przywrócona za mniej niż 30 lat, ale także, że nie minie kolejne 30 lat i prezydent zechce ułaskawiać kogo zechce, nawet nie skazanego prawomocnie przez sąd. Wtedy, gdy pisali nie było przecież ani prezydenta, ani senatu, a premierem był Józef Cyrankiewicz, który podzielał pogląd, że śmierć wrogom ludowej ojczyzny: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie… Wtedy także działało to w obie strony — prowokator czy szaleniec nie mógł liczyć na pobłażliwość, ale ci, którzy władzę wspierali zawsze mogli liczyć na jej wspaniałomyślność. Gdy wbrew wyraźnym zaleceniom sąd wydał niekorzystny wyrok, to konieczność uniewinnienia była dla każdego tak oczywista, że nikomu się z tego nie trzeba było tłumaczyć.
Cały wpis

Łaska pańska

Mariusz Kamiński uważa w związku z uchwałą Sądu Najwyższego, że sąd nie ma prawa sądzić Mariusza Kamińskiego. W związku z wydaną w dniu dzisiejszym uchwałą Sądu Najwyższego, uważam, że w świetle obowiązujących przepisów prawa, żaden Sąd, w tym Sąd Najwyższy nie ma uprawnień do oceny konstytucyjnych prerogatyw Prezydenta RP. Sąd Najwyższy wydając takie rozstrzygnięcie sam stawia się ponad prawemoświadczył Mariusz Kamiński.

W sprawie wyroku SN głos zabrał także wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha, który rzekł: W naszym przekonaniu uchwała podjęta dzisiaj przez Sąd Najwyższy nie ma należytej podstawy prawnej, nie może ona być podstawą ingerencji przez władzę sądowniczą, przez Sąd Najwyższy w ten zakres, który jest przypisany, co podkreślamy, jako bezpośrednia prerogatywa głowy, głowy państwa. Sprawę skwitował sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Krzysztof Łapiński: Polska potrzebuje, krótko mówiąc, demokracji a nie sędziokracji.

Dzięki temu poznaliśmy nowe słowo i nową definicję starego. Sędziokracja jest tam, gdzie sądy decydują o tym co jest zgodne z prawem, kto popełnił przestępstwo, a kto jest niewinny. Demokracja z kolei to ustrój, w którym o winie nie decyduje sąd, lecz sam zainteresowany i przekonanie jego kolegów partyjnych
Cały wpis

Komitet Obrony Sędziów czyli KOS

W ustroju, który panował w Polsce przed 1989 rokiem, właścicielem wszystkiego, poza spłachetkami ziemni, mieszkaniami własnościowymi i niewielkimi firmami, był naród, czyli my. W imieniu narodu, czyli naszym, pieczę nad tym wszystkim sprawowała władza ludowa. Cechą charakterystyczną władzy ludowej było to, że była przeczulona na swoim punkcie i nie znosiła ani krytyki, ani sprzeciwu. Niestety, nie przyszło jej do głowy krytyki nazwać mową nienawiści, a sprzeciwu hejtem, dlatego musiała sobie radzić w inny sposób.

Jednym ze sposobów walki z wrogami ludu było wywalanie ich z roboty z wilczym biletem. A ponieważ wszystkie zakłady pracy, od huty po sklepy były państwowe, więc delikwent, który naraził się władzy, nigdzie zatrudnienia nie znalazł. Ośrodki pomocy społecznej praktycznie nie istniały, też zresztą były państwowe. Tak więc wyrzuceni z pracy nie mieli za co żyć, pozostając na łasce rodziny. Żeby temu zaradzić Antoni Macierewicz, tak, tak, onże, wraz z kolegami utworzyli KOR, Komitet Obrony Robotników. Zadaniem organizacji było pozyskiwanie pieniędzy dla usuniętych z pracy, prześladowanych robotników, by nie pozostawali bez środków do życia.
Cały wpis

Lekcja edukacji

— Proszę pani bo Jasiek się przezywa i nie chce się ze mną bawić.
— Chodź tutaj, Małgosiu, nie płacz, dziecinko. Siadaj, wszystko ci wytłumaczę. Jasiek się nie przezywa…
— Jak to nie? Nazwał mnie głupią krową, małpą i komunistycznym pomiotem.
— Nie rozumiesz. Jasiek się nie przezywa. Jasiek posługuje się mową nienawiści.
— No ale mnie przezywał, powiedział, że ja… Wstydzę się powiedzieć. I nazwał mnie zdzirą. Co to jest zdzira proszę pani?
— Zdzira to inaczej kobieta. Ty nie możesz być zdzirą, bo masz dopiero siedem lat.
— Aha.
— Używając tego terminu w odniesieniu do ciebie Jasiek posłużył się hejtem. A naszym obowiązkiem jest z hejtem walczyć.
— Co to jest hejt?
Cały wpis

     Błogosławiony faszyzm      (w odpowiedzi Villkowi)

Czy PIS jest akuszerem polskiego faszyzmu? Wątpię. Bo polski neofaszyzm mocno odwołuje się do przedwojennych, a nawet jeszcze wcześniejszych czasów. Gdy w czasie zaborów istnienie narodu było zagrożeniem, to wszelkie wezwania np.romantyków do wysiłku by chronić naród miały sens. Zaborcy kazali podbitym Polakom używać swojego języka, zabraniali modlić się w swojej mowie. Stąd powstawał sprzeciw, bunt przeciw zaborcom, a ochraniana religia stawała się tożsama z ochranianym narodem. Przypomnę, że ONR został przed wojną zdelegalizowany.

Czy po powstaniu ONR, czy po jego uczestnictwie w mszach pod sztandarami, błogosławionych przez arcybiskupów, ktokolwiek z jakiejkolwiek partii krzyknął veto czyli nie pozwalam? Czy jacyś wybitni Polacy sprzeciwili się, gdy bohaterami robiono bandytów zabijających niewinnych cywilów w różnym wieku? Może jakiś historyk? Może jakiś dziennikarz?
Cały wpis

Sport.

Czy obecne pokolenie jeszcze rozumie czym jest sport? Co łączy jeszcze idee przyświecająca twórcy nowożytnych Olimpiad z obecnym przemysłem medialno-sportowym? Kto jeszcze pamięta że Pierre de Coubertin był zdecydowanym zwolennikiem Olimpiady jako spotkania AMATORÓW a nie osób żyjących z uprawiania sportu, czy to nauczycieli wychowania fizycznego czy cyrkowych zapaśników.

Myślę, że tamten spór z 1894 roku o idee sportu olimpijskiego jest sporem fundamentalnym pomiędzy pedagogiką a zarobkowaniem.
Dziś w świecie tego nagłaśnianego w mediach sportu amatorzy nie funkcjonują, sportem rządzi pieniądz, sprawa wychowania poprzez sport nie jest ani drugo- ani nawet trzeciorzędną, liczą się sponsorzy, kontrakty, medialny przekaz w którym od czasu do czasu wspomni się o aspektach wychowawczych sportu. Taki medialny kwiatek do kożucha.
Cały wpis

Faszyzm w Warszawie

Czytelnikom, którzy nie lubią ostrych słów sugerował bym aby dalej nie czytali, bo to nie będzie grzeczny tekst – będą bluzgi.

Gdy widzę faszystowskich głupoli depczących ziemię, na której ginęli Powstańcy Warszawscy, depczący dokładnie tę ziemię, na której zginęły setki tysięcy Polaków w imię obrony Polski przed faszyzmem w wydaniu niemieckim, to JASNY SZLAK  mnie trafia na tych papierdoleńców stukających podkutymi buciorami o te groby i przynoszących na swych sztandarach nasz rodzimy, polski faszyzm.

Bo powiedzmy to jasno ideologia ONR-u to zwykły faszyzm, to ideologia zakompleksiałych głupków, którzy muszą się dowartościowywać czy to mundurem, sztandarem czy ideologią wskazującą na innych, że są od nich gorsi. To jest w ich mniemaniu ten polski „lepszy sort”, tak jak czarne mundury niemieckiego SS były lepszym sortem Niemców. Na marginesie — ciekawe czy te nacjonalistyczne barany też  sobie pod lewą pachą  grupę krwi tatuują?
Cały wpis

Muzeum Pisowskiej Polski

PiS usiłuje zmienić narrację Muzeum Drugiej Wojny Światowej z – mówiąc skrótowo – okropieństwa wojny na po swojemu rozumianą martyrologię Narodu Polskiego, czyli znów o tym – mówiąc umowie – jak to nas wszyscy w d. kopali. Osobiście wolę pierwszy model jako bardziej edukacyjny, a mniej mistyczno-histeryczny (to nie pomyłka chodzi mi o histerię, a nie historię).

Może zamiast grzebać przy już zakończonych projektach PiS zbuduje swój własny np. muzeum historii PiS? Co to by był za piękny projekt  i to zarówno w warstwie edukacyjnej jak i mistyczno religijnej. Edukował by czym jest Telegraf, jak wydawać „Głos”, uczyłby kolorów białych i czarnych, w dziedzinie przyrody uczył by np. rozpoznawania gatunków drzew, szczególnie brzozy i szczególnie z bliska, w dziedzinie ekonomi uczyłby dopisywania zer do piątki i jak zarabiać na projektach infrastrukturalnych związanych z transportem np. na przykładzie ekranów autostradowych. Jedna z sal tego potencjalnego muzeum mogła by być poświęcana dostosowywaniu prawa do wąsko pojętej sprawiedliwości partyjnej, inna rozwojowi taboru samochodowego pod rządami tego ugrupowania.

Ale to wszytko jeszcze nic, bo najważniejsze w tym muzeum nie jest edukowanie, najważniejsza jest zmiana – szczególnie dobra zmiana, a ta nie może się obejść bez histeryczno-martyrologiczno-mistycznej otoczki.
Cały wpis