Pewien znany polityk, mąż stanu i wizjoner oznajmił był swego czasu, że jego ugrupowanie nie ma z kim przegrać. Nie ma z kim przegrać tych wyborów — przekonywał. — Nie ma innej siły, której Polacy mogliby spokojnie powierzyć rządy. Spójrzmy, jaka jest dziś konkurencja wobec Platformy. Z jednej strony lewica, która nie ma pomysłu na Polskę, ale ma pomysł na bojowy klerykalizm. […] Z drugiej strony mamy PiS, formację silniejszą niż SLD, więc groźniejszą. I jednocześnie zupełnie bez pomysłu, co zrobić, żeby Polakom było lepiej. I oto nagle i niespodziewanie wygrała formacja bez pomysłu co zrobić, by Polakom było lepiej. I to tak, że robi to, o czym formacja z pomysłem, która nie miała z kim przegrać, mogła tylko pomarzyć — rządzi samodzielnie.
Żeby wygrać wybory nie wystarczy wiedzieć co trzeba zrobić. Trzeba jeszcze sprawić, by wyborcy w to uwierzyli. Ponieważ PiS — jak słusznie zauważył cytowany wyżej polityk — nie miało nic sensownego do zaproponowania, więc niczego sensownego nie proponowało. Zamiast tego przekonywało, że rządząca koalicja jest nieudolna, że nie potrafi rządzić, że nie radzi sobie z problemami. Łatwo było w to uwierzyć, ponieważ rządzący nie zaprzeczali. Oczywiscie można z całą pewnością wykluczyć wpływ Rosji na wynik wyborów, ponieważ PO w ciągu ośmiu lat swoich rządów sprawnie odbudowała służby specjalne i wyeliminowała z życia publicznego tych, którzy przyczynili się do ich destrukcji. Chodzą co prawda słuchy, że Rosjanie wpłynęli na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych, ale nie dziwota, skoro w porównaniu z naszymi ich służby to amatorszczyzna.
Cały wpis