Aleppo

Człowiek rozsądny rozpoczyna wojnę wtedy, gdy jest pewien wygranej? Niby racja. Ale nie dla USA. Amerykański system gospodarczy, podobny do obowiązującego w Europie, różni się od tego, z czym spotykamy się w UE kilkoma istotnymi szczegółami. A diabeł tkwi w szczegółach. Jak powszechnie wiadomo.

Gospodarka USA zyskuje na każdej wojnie. Nie tylko na wygranej wojnie, ale również na takiej, która skończyła się sromotną klęską. Nie brakuje przykładów historycznych. Od czasu II Wojny Światowej USA przegrywały wszystkie wojny, w których wzięły udział. Żołnierze amerykańscy wykazywali się tchórzostwem uciekając z pola bitwy w Korei, Wietnamie, Somali i gdzie tylko się dało. A gospodarka amerykańska rosła w siłę.

Wojna w Syrii.

Amerykanom udało się postawić na swoim. Było wiele ofiar. Każda strona ma swoich bohaterów i swoich męczenników. Jest się za co mścić. Amerykanie mogą zacierać ręce. Można sprzedawać przestarzałą broń, opróżniać magazyny, a uzyskane dochody inwestować w nową produkcję i eksperymentować z następnymi „wunderwaffe”.

Rząd i partyzanci. Broń kupią również inni. Przestraszeni, że wojna może do nich się przenieść. Mam nadzieję, że my nie kupimy przestarzałych samolotów bezzałogowych Predator, które już usiłowali nam wcisnąć. Klasyczna zagrywka administracji amerykańskiej. Ktoś jeszcze powinien dostać pokojową nagrodę Nobla za podszczucie do tej wojny i byłby komplecik.

Ale… już mało kto da się nabrać na bełkotliwe wynurzenia o amerykańskiej misji zapewniania pokoju na świecie.

Najłatwiej jest sterroryzować wysoko zorganizowane społeczeństwo.

Jest wiele kluczowych punktów. Wystarczy uderzyć w któryś z nich. Zaatakowanie powoduje, w najlepszym przypadku, panikę. Czasem wystarczy uszkodzić jednego mikroprocka w elektrowni, żeby całe miasto miało zimne kaloryfery. Można odciąć dopływ wody, albo zatruć żywność. Jest wiele sposobów skutecznego spacyfikowania społeczeństwa. Nie będę tu ich precyzyjnie opisywał, żeby nie inspirować szaleńców, którzy ewentualnie mogą być wśród czytelników.

Jakie są praktyczne wnioski z tych prostych teoretycznych rozważań?

Ano takie, że… Panujące w wysoko zorganizowanych społeczeństwach Zachodu przekonanie, że wyższość technologiczna stanowi o ich przewadze militarnej, może już wkrótce skutkować obudzeniem się z ręką w nocniku… W związku z wydarzeniami w Syrii wraca temat zbrodniczej praktyki tworzenia różnych rodzajów nowomowy. Koronnym przykładem jest nazywanie uzbrojonych po zęby najemników cywilami, celem wyzwolenia krwiożerczych instynktów motłochu dominującego wśród odbiorców amerykańskich mediów.

Tworzeniem nowomowy zajmować może się każdy, kto ma na pasku dziennikarzy skoncentrowanych w „wolnych mediach”. Zrównanie lingwistyczne strzelających do każdego zauważonego Syryjczyka najemników, z kobietami ciężarnymi i kobietami z dzieckiem na ręku, ma na celu postawienie obrońców ojczyzny przed Międzynarodowym Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych.

Ale: To zwycięscy będą sędziami tego Trybunału, a oskarżonymi będą ci, którzy ponieśli sromotną klęskę. Sędziowie z Libii, Afganistanu, Wietnamu i Iranu wymierzą zasłużoną karę zbrodniarzom wojennym…

.

Adam Jezierski

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Tylko kompletny idiota sprzedaje najnowocześniejsze uzbrojenie pozbawiając się przewagi technologicznej. Ale postulat, by nie kupować przestarzałych samolotów bezzałogowych Predator, skoro możemy wyremontować migi lub tupolewy i przerobić je na supernowoczesne śmigłowce jest jak najbardziej zasadny. Amerykanie sprzedają broń lokalnym watażkom po to, żeby sobie powojowali, a nie po to, żeby Amerykanom zagrażali.