Niech ktoś coś zrobi

Deszcz pada od dawna. Wody przybywa. Zaczyna wlewać się do piwnic. Co robić, o Boże, co robić? Szykować worki z piaskiem? Łatać wały? Zatykać dziury i pompować wodę? Skąd! Trzeba w te pędy gnać do Warszawy i protestować przed ministerstwem dżdżu! Każdy głupi to wie!

Deszcz nie pada od dawna. Żar leje się z nieba. Plony wysuszone na wiór. Co robić, o Boże, co robić? Nawadniać? Spiętrzać rzeczki? Gromadzić zawczasu deszczówkę? Po co?! Trzeba jechać jak najszybciej do Warszawy i protestować pod ministerstwem suszy! Każdy głupi to wie!

W skupie niskie ceny. Choć w sklepach tego nie widać. Za kilogram malin trzeba zapłacić grubo ponad 10 zł podczas gdy w skupie płacą niecałe dwa złote. Co robić, o Boże, co robić? Skrzyknąć się, wynająć tira, zawieźć owoce do miasta i sprzedawać po 6 zł za kg z pocałowaniem obu rąk? Dogadać się z innymi by nie sprzedawali po cenach dumpingowych, czyli poniżej kosztów produkcji? Podpisywać umowy z odbiorcami gwarantując sobie minimalne ceny? Wolne żarty! Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest udać się do Warszawy i protestować pod ministerstwem cen! Każdy głupi to wie!
Cały wpis

Zabierają im — dobrze.
Dają nam — dobrze.
Zabierają nam i dają im — rozbój w biały dzień

Gdy panowała moda na propagandowe eksponowanie zalet programu 500+ pewien redaktor już w tytule przekonywał, że: »150 tys. kobiet odeszło z pracy z powodu 500+? Bzdura«. Gdy okazało się, że bzdurą jest to, co sam napisał, nabrał wody w usta i zajął się czymś innym. Za to gdzie indziej jak gdyby nigdy nic oznajmił, że to, co nazwał bzdurą „faktem jest”!

faktem jest, że przez program 500+ zdezaktywizowało się około 100 tys. kobiet

Sprawa nie byłaby warta wzmianki, bo wybitnych dziennikarzy mamy w Polsce w nadmiarze, gdyby nie to, że na takie dziennikarstwo pozwalają sobie media, która uważają się za jasną stronę mocy i bardzo chętnie pouczają innych. Wspomniany dziennikarz, który pozwala sobie nazwać bzdurą tezę nie błędną, lecz słabo (wtedy) udokumentowaną, wcale nie jest osamotniony. Na przykład:
Cały wpis

Jest potrzeba uregulowania

Kolejny raz okazało się jak ciężka jest dola twórcy. Niewielu płaci im ich dolę, a wielu bezczelnie okrada oglądając, czytając lub tylko słuchając. Szczególnie ciężko mają wydawcy, którzy co prawda niczego nie tworzą, ale wydają to, co stworzą okradani. Najgorsi są użytkownicy mediów społecznościowych, którzy bezczelnie dzielą się informacjami, linkami, a nawet cytują najcenniejsze fragmenty dzieł. Wydawca umieści na swym portalu mrożącą krew w żyłach informację „Usiadła na kaktusie. Ukłuła się nie w to, co myślisz [ZDJĘCIA]”, a taki jeden z drugim podlinkuje ją i nie zapłaci za wysiłek ani grosza. Trzeba z tym skończyć, ale nie zaraz. Dlaczego nie od razu wyjaśniał europoseł Boni M. w pierwszym radiu informacyjnym, zapłać żeby posłuchać, w materiale zatytułowanym »Maszyna nie rozpozna parodii. Mamy inna propozycję – Michał Boni o projekcie dyrektywy ws. praw autorskich tzw. ACTA 2«. Europoseł jest jak najbardziej za ochroną, ale nie podoba mu się pomysł, by powierzyć programowi komputerowemu decydowanie o tym, co jest chronione. Czyli odwrotnie niż doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz, który uważa, że tylko maszyna jest w stanie umiejętnie ukształtować właściwy obraz Polski zagranicą.

W latach dziewięćdziesiątych wydłużono ochronę dzieł z 25 lat po śmierci autora na 70 lat. Zaczęto jednocześnie z jednej strony ścigać nielegalnych słuchaczy utworów muzycznych i podglądaczy utworów filmowych, a z drugiej zabezpieczać nośniki przed kopiowaniem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Miarę sukcesu doskonale odzwierciedla tak zwana złota płyta, czyli certyfikat sprzedaży. W czasach minionych, gdy nikt nie przejmował się prawami autorskimi, a radio prezentowało całe płyty po to, by słuchacze mogli je sobie nagrać, longplay Czesława Niemena uzyskał status złotej płyty, ponieważ sprzedano 100.000 (słownie: sto tysięcy) egzemplarzy. Po wielkiej, zwycięskiej batalii o prawa twórców z końcówki XX i początków XXI wieku płyta uzyskuje status złotej gdy sprzedaż osiągnie 15.000 (słownie: piętnaście tysięcy) egzemplarzy. I wcale nie jest łatwo tyle sprzedać.
Cały wpis

Miszmasz

Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radęprzekonywała sędzia Irena Kamińska z NSA, sądu, który bardzo gorliwie i bez szemrania współpracuje z władzą. Ta kasta teraz właśnie demonstruje swą nadzwyczajność. Oto pan prezydent listownie informuje sędziów, że przeszli w stan spoczynku, a oni posłusznie przechodzą. Tutaj kłania się bezrefleksyjność zainaugurowana przez p. I Prezes SN, ponieważ sami sędziowie nie są przekonani o tym, że ich przejście w stan spoczynku jest zgodnie z prawem. Ale oni są tylko sędziami, więc nie muszą mieć pewności, że jest.

Sytuacja jest kuriozalna. Oto art. 39 nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, na który powołują się czynniki partyjno rządowe i prezydenckie stanowi, że

Cały wpis

Się przechodzi z mocy w nocy

Portal wyborcza.pl w materiale starannie ukrytym pod paywallem ogłosił, że

3 lipca o północy prezydencka reforma sądownictwa wysłała na przymusową i przedwczesną emeryturę 11 najstarszych sędziów Sądu Najwyższego.

I dalej:

Sami sędziowie uznali w środę, że dziesięciu z jedenastu, których dotyczyła czystka, przeszło w stan spoczynku zgodnie z prezydencką ustawą. – Liczyli się z takim obrotem wydarzeń. W środę podejmowaliśmy czynności związane z ich odprawami – mówi rzecznik SN sędzia Michał Laskowski.

Na stronie Sądu Najwyższego widnieje lista sędziów, którzy złożyli oświadczenia. Z kolei Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy informuje, że
Cały wpis

W szeregu zbiórka, równaj w dół!

W pierwszym radiu informacyjnym, zapłać żeby posłuchać, zaproszony gość przytoczył słowa taksówkarza, który pytał „Dlaczego ja mam bronić sądów, demokracji, skoro nikt nie stawał w obronie moich praw pracowniczych”? Na odpowiedź gościa spuśćmy zasłonę milczenia i sami spróbujmy zastanowić się dlaczego warto pomagać w gaszeniu pożaru mimo, iż nikt nie reagował gdy żona przypalała zupę? Problemem jednakowoż jest zupełnie co innego. Otóż pożar próbuje gasić ekipa bez wyposażenia. Przyszli na piechotę, z wężem pod pachą i zamiast przystąpić do gaszenia apelują do płomienia.

Wszelkie możliwe sondaże  nieodmiennie wskazują na Grzegorza Schetynę jako polityka cieszącego się najmniejszym zaufaniem Polaków. Według czerwcowego badania Schetynie nie ufa 47% respondentów, a ufa zaledwie 20%. Dla porównania prezesowi Kaczyńskiemu nie ufa 42% a ufa 41% badanych. Na obżartych ośmiorniczkami działaczach nie robi to żadnego wrażenia i nie zamierzają wybierać nowego przewodniczącego tkwiąc przy mianowanym. I słusznie, bo przecież scenariusz już dawno został napisany, role wyznaczone, aktorzy wskazani.
Cały wpis

Jak pewna prezes złożyła prośbę nie składając prośby

Język żyje — przekonują poloniści i prof. Bralczyk. A ponieważ żyje, to pewne słowa wychodzą z użycia, a pewne wchodzą. Przy czym od jakiegoś czasu wychodzą polskie, a wchodzą angielskie. Na przykład na początku XXI wieku w polskiej Wikipedii pojawiło się pojęcie „Mowa nienawiści”. Przez lata nie robiło na nikim żadnego wrażenia i nie było wykorzystywane. Dopóki nie pojawił się hejt i hejter gdzieś tak w okolicach późnego Tuska. Wtedy okazało się, że hejtem jest wszystko, od inwektyw po zniewagę i pomówienie, a hejter to każda osoba, która wyraża odmienne opinie lub wykazuje dramatyczny brak kindersztuby i obycia. Niedawno dwie nastolatki zginęły pod kołami pociągu i zaczęło się. Na profilach tragicznie zmarłych użytkownicy prześcigali się w niekulturalnych komentarzach i niestosownych żartach. W tak zwanym realu tego typu zachowanie jest ignorowane, kwitowane wzruszeniem ramion, a w skrajnych przypadkach kończy się mordobiciem. Dawniej ci, którzy pozwalali sobie na prostackie zachowanie skazywani byli na ostracyzm — czyli coś, co dzisiaj jest nie do pomyślenia. Obecnie bowiem to nie chamstwo i brak kultury, poziom, do którego człowiek kulturalny nigdy się nie zniży,  lecz „hejt”, z którym należy „walczyć”. Charakterystyczne i nie budzące zdziwienia jest to, że przeważnie najgłośniej „łapać hejtera” krzyczą ci, którzy sami z kulturą i przyzwoitością są na bakier.
Cały wpis

System jest do bani — dużo zarabiają utalentowani

Jan miał talent do śpiewania. Śpiewał tak, że słuchaczom zapierało dech w piersiach i tłumnie przychodzili na jego koncerty. Żeby utrzymać formę musiał intensywnie ćwiczyć po kilka godzin dziennie, a liczne koncerty sprawiały, że żonę i dziatki widywał z rzadka. Jedyną rekompensatą były zarobki.

Janina miała talent do pisania. Pisała tak, że czytelnicy nie mogli oderwać się od jej powieści, które rozchodziły się w milionach egzemplarzy i były tłumaczone na wszystkie języki. Gdy przyszedł jej jakiś pomysł do głowy rzucała wszystko i siadała do pisania, co nie ułatwiało życia rodzinnego. Jedyną rekompensatą były zarobki.

Stanisław miał talent do kopania. Doskonale kopał piłkę i jak tylko trafił na dobrze prowadzoną przez trenera drużynę, to strzelał jednego gola po drugim. Żeby utrzymać formę musiał intensywnie trenować, a liczne mecze i zgrupowania sprawiały, że żonę i dziatki widywał rzadko. Jedyną rekompensatą były zarobki.

Matylda miała dryg do interesów i wrodzone wyczucie rynku. Założyła firmę, która w krótkim czasie zaczęła przynosić olbrzymie zyski. Żeby utrzymać się na fali Matylda intensywnie pracowała praktycznie na okrągło, badała aktualne trendy, opracowywała strategię, zabiegała o zlecenia, kontrakty, dostawy i zbyt. Musiała stale trzymać rękę na pulsie. To sprawiało, że nieco zaniedbywała dom i rodzinę. Jedyną rekompensatą były godziwe zarobki.
Cały wpis

Łamcie sobie prawo do woli, ale od prawa do aborcji wara!

Zasadnicza różnica między Unią Europejską a rządem PiS-u polega na tym, że Unia Europejska gada, straszy, wszczyna procedury, a PiS nic sobie z tego nie robi i robi swoje. Na razie trwają rozmowy między Fransem Timmermansem a Jean-Claudem Junckerem. Obaj panowie rozważają czy warto rozpocząć postępowanie wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego, a jeśli tak to kiedy? Niezorientowani powinni wiedzieć, że Jean-Claude Juncker jest przewodniczącym Komisji Europejskiej, a Frans Timmermans jej pierwszym wiceprzewodniczącym.

Niedawno Frans Timmermans rozmawiał z Mateuszem Morawieckim. Rozmowy były równie owocne jak między Fransem Timmermansem a Jean-Claudem Junckerem, jeśli nie owocniejsze. Odbyliśmy konstruktywną rozmowę, otrzymałem informacje, które będę analizował. Mam nadzieję, że możemy kontynuować konstruktywny dialogmówił Timmermans w połowie czerwca. Jesteśmy nastawieni na to, żeby znaleźć rozwiązanie — deklarował Morawiecki. Oczywiście nie można zarzucić obu panom przewodniczącym, że dają się wodzić za nos. Każdy dialog między ludźmi dobrze wychowanymi, ale o odmiennych poglądach jest trudny, ale go kontynuujemy — poinformował Jean-Claudem Juncker nie ujawniając jednak kogo ma na myśli poza sobą. Nie wyjaśnił także jak można jawne kpiny z prawa oraz rozmówców określać mianem „poglądy”.
Cały wpis

Cenzura plus

Portal wyborcza.pl odstąpił od zasady pobierania opłat za prezentowane treści i udostępnił za darmo stanowisko Wydawców Prasy zrzeszonych w Izbie Wydawców Prasy. Zacna ta instytucja  zrzeszająca niemal wszystkich wydawców przygotowała „Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy”. Rychło okazało się, że jest to dzieło tak niebywale wybitne, że stanowi łakomy kąsek dla piratów internetowych i złodziei własności intelektualnej. W tej sytuacji nie pozostawało nic innego jak ukryć go głęboko i nikomu nie udostępniać, żeby nie stwarzać pokusy. Korzyść jest podwójna — „Kodeksu” nie tylko nikt bezprawnie nie skopiuje, ale także nie będzie podstaw do postawienia zarzutu, że praktyki są niedobre.

W wyniku transformacji ustrojowej została zniesiona cenzura prewencyjna, a media znalazły się w prywatnych rękach. Przez bez mała 30 lat wydawcy wydawali gazety, a dziennikarze pisali w nich co chcieli. Często przekazywali informacje nierzetelnie, przeinaczali fakty, manipulowali, uprawiali propagandę. Okazało się, że było tak, ponieważ nie było stabilizacji, co uniemożliwiało istnienie niezależnej, zróżnicowanej i wiarygodnej prasy. Na szczęście jak zwykle niezawodna Unia przygotowała dyrektywę, którą wszyscy krytykują, a Izba chwali. Według Izby
Cały wpis

Świat zatrząsł się ze śmiechu i to jest nasz największy uzysk!

Pan premier Mateusz Morawiecki zanany jest i podziwiany za profesjonalizm i głęboką wiedzę. Ostatnio potwierdził odkrycia dokonane przez komunistycznych historyków, zgodnie z którymi za zbrodnię katyńską odpowiedzialność ponoszą Niemcy. Obóz Mauthausen-Gusen służy jako przykład. Gusen wraz z Katyniem były miejscem niemieckiego masowego mordu polskich intelektualistówtłumaczył na nagraniu na oficjalnym kanale Youtube Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nagranie zostało usunięte.

Olbrzymia erudycja i wiedza została przez portal oko.press podważona i postawiona pod znakiem zapytania. W artykule »Panie Premierze, dlaczego Pan znowu kłamie? Bezsilność dziennikarki w czasach postprawdy« autorka pisze:
Cały wpis

Im zabronić, nam pozwolić

Pewna pani głęboko wierzyła, że jak się jednym zakaże, zabroni, wprowadzi ograniczenia, a innym nie, to oni skorzystają. Wiedziona tą głęboką wiarą domagała się zakazów i obostrzeń oraz srogich kar. I władza, choć zwykle postulaty obywateli ma w głębokim poważaniu, tym razem prośbę owej pani spełniła.

Pani była zachwycona. Co prawda zaprzyjaźniony przedszkolak indagowany na okoliczność zwrócił uwagę, że „nie mozna placować nawet w dwóch miejscach nalaz, a co dopielo w kilku”, ale co on może wiedzieć? Mimo to aż wierzyć się nie chce, że dziecko wiedziało, a wierząca nie. To znaczy też wiedziała, ale uznała, że skoro popierała, to nie musi przejmować się zakazami ani stosować się do nich. Niestety, niczym gromy z jasnego nieba spadały na nią kolejne kary, co kruszyło niezachwianą dotąd wiarę. Wreszcie przebrała się miarka i zdesperowana kobieta napisała pismo do najwyższych władz państwowych z żądaniem zniesienia zakazów i ograniczeń z uwagi na to, że przestała wierzyć w zyski, ponieważ wie już z całą pewnością, że traci.
Cały wpis

Raport

Amnesty International bada, dokumentuje i publikuje raporty o przypadkach naruszeń praw człowieka na całym świecie. W tym roku kontynuuje zainteresowanie Polską. W najnowszym raporcie „Moc ulicy. W obronie wolności pokojowych zgromadzeń w Polsce” czytamy, że

Niemal co tydzień w wielu miastach Polski dochodzi do demonstracji ulicznych. Ich uczestnicy protestują przeciwko podejmowanym przez władze próbom ograniczania możliwości korzystania z praw człowieka, w tym praw kobiet, sprzeciwiają się narastającej fali nacjonalizmu i ksenofobii oraz zwracają uwagę na niebezpieczeństwa grożące środowisku naturalnemu.

Niemniej w dzisiejszej Polsce uczestnictwo w protestach wymaga nie tylko determinacji i czasu, ale także numeru telefonicznego do prawnika i gotowości stawienia czoła konsekwencjom, poczynając od nękania, poprzez ataki fizyczne i słowne, czasowe pozbawienie wolności, aż po zarzuty karne. Uczestnikom protestów w Polsce często grożą zatrzymania i postępowania karne, nie wspominając o stosowaniu siły przez funkcjonariuszy policji i przedstawicieli innych służb porządku publicznego.

Cały wpis

Niezależność zależy od stopnia zależności

W lipcu 2017 roku prezes Trybunału Konstytucyjnego ujawniła, że nie widzi zagrożenia: Nie widzę zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce. Rok później, 20 maja, sprawa wyjaśniła się. Powodem problemów z widzeniem okazał się brak zrozumienia na czym polega trójpodział władzy. Nie bardzo rozumiem o co w tych zarzutach tutaj chodzibezradnie rozłożyła ręce prezes Trybunału Konstytucyjnego i wyjaśniła, że Trójpodział władzy polega na tym, że zgodnie z polską konstytucją suweren jest tą istotą państwa prawnego w Polsce. To ten suweren jest tym, który rozpoczyna od wybrania swoich przedstawicieli  do parlamentu. Dwuizbowy parlament, suweren, czyli naród wybiera swoich przedstawicieli. Parlament dokonuje… poprzez parlament dokonuje się kontrola rządu. To jest władza wykonawcza. I mamy trzecią władzę sądowniczą. Władza sądownicza również musi być wkomponowana w kontrolę suwerena. Nie możemy stworzyć sytuacji. Wtedy będzie naruszenie trójpodziału władzy, kiedy nagle jeden z tych elementów władzy stanie się niezależny, stanie się takim podmiotem korporacyjnym, będzie tylko przed sobą odpowiadał.
Cały wpis

Cena ściemy

Jaki jest najlepszy sposób na oszustwo? Wiedza! Jeśli posiadasz wiedzę, to nie dasz się nabrać. A jeśli nie wiesz, to zawsze możesz spytać kogoś, kto wie.  Oszust to wie, dlatego nie daje czasu do namysłu. „Oferta aktualna jest tylko dziś!” — oznajmia. Albo przekonuje, że okazja jest niebywała i już się nie powtórzy określając sztywne ramy czasowe, np. „Promocja trwa od 14.06.2018 do 15.07.2018”. Oczywiście sposobów jest mnóstwo i często mimo zachowania ostrożności łatwo dać się wywieść w pole. Ważne jest wyciąganie wniosków, by na tę samą sztuczkę nie dać się nabrać po raz drugi.

Tyle teoria, która kompletnie rozmija się z praktyką, ponieważ bardzo często oszukany chciał być oszukany, prosił się o to, by go oszukać. W tym celu największe bzdury i kłamstwa przyjmuje za dobrą monetę i głęboko w nie wierzy. Dzieje się tak wtedy, gdy musi zadecydować o czymś abstrakcyjnym, co teoretycznie nie ma bezpośredniego przełożenia na jego życia. Doskonałym przykładem są wybory i obietnice składane przez polityków. Ilu wyborców zastanawia się czy to, co obiecują jest realne, możliwe do zrealizowania?
Cały wpis

Suchą szosą przeszła susza

Polskę pustoszy susza. To umacnia polityków w przekonaniu, że globalne ocieplenie oraz zmiany klimatyczne to ściema. Miały też rację czynniki partyjno-rządowe forsując regulacje rzek dzięki czemu woda nigdzie nie zatrzymuje się, lecz szybko i sprawnie spływa. Także zakrojone na szeroką skalę prace melioracyjne okazały się strzałem w dziesiątkę. Osuszanie pól, łąk i terenów podmokłych zakończyło się gigantycznym sukcesem — jest sucho na niemal bez mała 90% powierzchni kraju. Doskonale widać to na mapie prezentowanej przez System Monitoringu Suszy Rolniczej.
Cały wpis