Zasadnicza różnica między Unią Europejską a rządem PiS-u polega na tym, że Unia Europejska gada, straszy, wszczyna procedury, a PiS nic sobie z tego nie robi i robi swoje. Na razie trwają rozmowy między Fransem Timmermansem a Jean-Claudem Junckerem. Obaj panowie rozważają czy warto rozpocząć postępowanie wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego, a jeśli tak to kiedy? Niezorientowani powinni wiedzieć, że Jean-Claude Juncker jest przewodniczącym Komisji Europejskiej, a Frans Timmermans jej pierwszym wiceprzewodniczącym.
Niedawno Frans Timmermans rozmawiał z Mateuszem Morawieckim. Rozmowy były równie owocne jak między Fransem Timmermansem a Jean-Claudem Junckerem, jeśli nie owocniejsze. Odbyliśmy konstruktywną rozmowę, otrzymałem informacje, które będę analizował. Mam nadzieję, że możemy kontynuować konstruktywny dialog — mówił Timmermans w połowie czerwca. Jesteśmy nastawieni na to, żeby znaleźć rozwiązanie — deklarował Morawiecki. Oczywiście nie można zarzucić obu panom przewodniczącym, że dają się wodzić za nos. Każdy dialog między ludźmi dobrze wychowanymi, ale o odmiennych poglądach jest trudny, ale go kontynuujemy — poinformował Jean-Claudem Juncker nie ujawniając jednak kogo ma na myśli poza sobą. Nie wyjaśnił także jak można jawne kpiny z prawa oraz rozmówców określać mianem „poglądy”.
Policjant do kierowcy:
— Przekroczył pan dozwoloną szybkość o 120 km/h. Zabieram panu prawo jazdy i nakładam mandat.
Kierowca do policjanta:
— Niczego mi pan nie zabiera i niczego nie płacę.
Policjant do kierowcy:
— Złamał pan przepisy i musi pan ponieść konsekwencje.
Kierowca do policjanta:
— To pana opinia. Żadnego przepisu nie złamałem. Swoim samochodem mam prawo jechać z taką prędkością, jaką uznam za stosowne.
Policjant do kierowcy:
— Każdy dialog między ludźmi dobrze wychowanymi, ale o odmiennych poglądach jest trudny, ale go kontynuujemy.
Kierowca do policjanta:
— Jestem nastawiony na to, żeby znaleźć rozwiązanie.
Policjant do kierowcy:
— Odbyliśmy konstruktywną rozmowę, otrzymałem informacje, które będę analizował.
Tutaj na arenę powinni wkroczyć etycy i moraliści by rozstrzygnąć kwestię, czy jeśli ktoś z mozołem piłuje gałąź na której siedzi, zdając sobie sprawę z konsekwencji i lekceważąc ostrzeżenia, to należy go powstrzymywać? W szerszym kontekście czy warto kiwnąć palcem w sprawie nacji, która z jednej strony wszystkich zapewnia o swojej niezłomności, prawości i umiłowaniu wolności, a z drugiej ma do wszystkich pretensje, że nie pomogli, nie wsparli, nie obronili, zdradzili? Przecież Polacy sami sobie wybrali tę władzę, nikt im jej nie narzucał. I popierają ją z całych sił. Dlaczego Unia ma bronić polskiej Konstytucji, trójpodziału władzy, przestrzegania prawa i procedur, skoro samym Polakom na tym nie zależy?
Wiadomo powszechnie, że kobiety są inteligentniejsze oraz lepiej wykształcone od mężczyzn. PiS sprytnie wykorzystuje tę właściwość. Zdaje sobie doskonale sprawę, że podstawą, fundamentem państwa bynajmniej nie jest trójpodział władzy, lecz prawo do usuwania ciąży. Dlatego spokojnie i bez większych protestów mógł poddać aborcji cały wymiar sprawiedliwości od prokuratury po Sąd Najwyższy. Wie, że na kobiety zawsze może liczyć i że gdy tylko sprawy przybierają zły obrót wystarczy rzucić hasło aborcja, by panie zastrzygły uszami i wyszły na ulicę pohałasować. Nic to, że z powodu zamachu na sądy nie mają żadnych praw. Nic to, że obowiązujące dzisiaj zasady zwane pieszczotliwie „kompromisem aborcyjnym” są fikcją i aborcji w Polsce dokonać nie sposób. Trzeba pokrzyczeć. Okazji władza nie skąpi.
Kwiecień 2016: Protest przeciwko projektowi zakazu aborcji.
Wrzesień 2016: Czarny protest pod Sejmem. Kobiety manifestują w centrum miasta.
Wrzesień 2016: Czarny protest pod biurem posłanki Joanny Fabisiak z Platformy Obywatelskiej, która głosowała za odrzuceniem projektu „Ratujmy Kobiety” i poparła projekt Ordo Iuris.
Październik 2016: Czarny protest pod Sejmem. „Żarty się skończyły” a „Moje ciało, moja sprawa”.
Październik 2017: Czarny wtorek. „Beata, niestety, twój rząd obalą kobiety”.
Styczeń 2018: Czarna środa.
Marzec 2018: Czarny piątek. „Jedziemy na Warszawę!”
W przygotowaniu:
2 lipca 2018: Protest przed Sejmem w poniedziałek (pojutrze) przeciwko pracom nad obywatelskim projektem „Zatrzymaj aborcję”. Udział w manifestacji zapowiadają posłowie PO i Nowoczesnej.
Ponieważ mężczyźni są mniej inteligentni od kobiet i gorzej wykształceni, to wiedzą, że muszą mieć w zanadrzu jakąś przynętę. 4 lipca, we środę, przestanie istnieć Sąd Najwyższy taki, jaki znamy. Poza tym Unia się piekli. Dlatego należało to wydarzenie czymś przykryć, a aborcja zawsze na kobiety działa jak płachta na byka. Oczywiście żadnego zaostrzenia prawa aborcyjnego nie będzie, ponieważ płachta jeszcze nie raz się przyda.
Kobiety pohałasują, powrzeszczą, potupią i rozejdą się do domów. A rząd będzie nadal bez przeszkód robił swoje. I o to chodzi! Nie wolno mu przeszkadzać! I opozycja to rozumie…