Czas zadumy

Choroba to najlepszy okres do snucia rozważań. Gdy człowiek leży albo stoi, bo nie może leżeć, lub siedzi, bo nie może stać, różne myśli przychodzą do głowy i po niej chodzą. Na przykład człowiek łapie się na konstatacji, że „Mickiewicz nie żyje, Sienkiewicz nie żyje, Kaczorowski nie żyje, nawet Mazowiecki nie żyje. A ja coś też źle się czuję…”

Mazowiecki. Pierwszy polski premier po przemianie. Człowiek który wolał kontynuować, choć nie bardzo było co, a nie odbudowywać ze zgliszcz i pożogi. Zapatrzony w przyszłość nie dostrzegał, że Polacy żyją przeszłością, że dla nich od tego co będzie ważniejsze jest to, co było. Więc psy zaczną wieszać na grubej kresce i tych, którzy chcieli odgrodzić się od przeszłości, wykorzystując ją tylko w celu uniknięcia popełniania drugi raz tych samych błędów. Dlatego dziś, w pierwszym radiu informacyjnym, nie odbędzie się debata o przyszłości, nie odbędzie się nawet debata o wpływie śmierci premiera pierwszego niekomunistycznego rządu na system emerytalny w Polsce w pierwszej połowie XXI wieku. Odbędzie się akademia ku czci, nazwana wspomnieniem. Nie wystarczy wspominać cały dzień i na okrągło w wiadomościach, trzeba i z debaty zrobić… wspomnienie. Komuś wydaje się, że tak trzeba, że słuchacze nie chcą słuchać o niczym innym, tylko o premierze Mazowieckim i o tym, że nie żyje, że umarł, a przecież wielkim człowiekiem i mężem stanu był jak żył. Medialna histeria związana ze śmiercią papieża zaowocowała hasłem „Nie płakałem po papieżu”. Teraz też postanowiono zohydzić postać wielkiego człowieka.
Cały wpis

Tokowanie o OFE

Jutro w radiu Tok FM debata z udziałem zaproszonych gości. Zaproszeni goście to Adam Jasser (Minister w Kancelarii Premiera, sekretarz Rady Gospodarczej przy premierze) oraz Jeremi Mordasewicz (ekspert Konfederacji Lewiatan, członek Rady Nadzorczej ZUS). Oczywiście debatować z członkami rządu należy, choć z góry wiadomo, co powiedzą. Co nie znaczy, że z góry wiadomo co zrobią, czego dowodem poprzednia debata na temat pierwszej wielkiej reformy OFE. Tak. O OFE już w Tok FM debatowano. Warto skonfrontować to, co mówił wtedy p. Adam Jasser (sekretarz Rady Gospodarczej przy premierze, podsekretarz stanu w Kancelarii Rady Ministrów) z tym, co powie jutro.

Przypomnijmy sobie co mówił wtedy przedstawiciel rządu, premier Donald Tusk: Po pierwsze zmniejszamy składkę wpłacaną do OFE z siedmiu przecinek¹ trzy do docelowo (sic!) trzy przecinek pięć, ale zaczynamy od poziomu dwa przecinek trzy i później, do roku 2017 rok po roku te dwa przecinek trzy zwiększa się do trzy przecinek pięć i to jest ta zdefiniowana składka jaką płacimy na OFE. Dalej pan premier zapewnili, że są ludzkie panisko, i dlatego wprowadzamy (…) nie dwu-, nie trzy-, ale czteroprocentową ulgę podatkową, i to od razu, a więc od roku 2012, dla tych którzy dobrowolnie chcieliby się doubezpieczyć. A więc będziemy mogli odpisywać 4% z podstawy wymiaru opodatkowania w picie wtedy, jeśli będziemy chcieli skorzystać z możliwości doubezpieczenia emerytalnego. Jutrzejsza debata o OFE dowodzi, że spokojnie można ufać słowom przedstawiciela rządu. Ponieważ jak powie „będziemy chcieli”, to na pewno mówi to szczerze.
Cały wpis

Czas zmiany

Jak co pół roku, tak i teraz zmienimy sobie czas. Złośliwi twierdzą, że jak rząd nie bardzo wie co, po co i jak zmieniać, to zmienia co się da. To jest bardzo złośliwa złośliwość, bo rząd ustami premiera już na wiosnę wytłumaczył, że zmiany czasu mają sens. Zdradził przy tym, że rząd tym problemem żyje już sześć lat: Rząd dyskutuje, czy zrezygnować ze zmiany czasu; w tej sprawie są argumenty za i przeciw. Tu znowu do akcji wkroczyli złośliwcy by rżąc szyderczo stwierdzić, że sprawny rząd rządzi i podejmuje decyzje, a nieudolny dyskutuje.

Jest to teza pozbawiona podstaw, bo ważne jest pytanie, na które dotąd ludzkość nie znalazła jednoznacznej odpowiedzi. Dysponuje co prawda sprzętem umożliwiającym obliczenie po jakiej orbicie porusza się planeta okrążająca gwiazdę odległą od Ziemi o 2,58 miliarda lat świetlnych, ale obliczenie jaki wpływ na gospodarkę ma przesuwanie wskazówek zegara tam i z powrotem dwa razy w roku przekracza możliwości obliczeniowe ziemskich komputerów. Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów na przykład twierdzi, że nie ma dowodów na to, że zmiana czasu przynosi oszczędności. Ale przecież nie ma także dowodów, że nie przynosi. Poza tym racjonaliści chcą pozostawienia czasu letniego, czyli wschodnioeuropejskiego. Dlaczego gdy słońce osiągnie najwyższy punkt na niebie ma być godzina pierwsza racjonaliści nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć. Poza tym nie potrafią odpowiedzieć na inne ważne pytanie. Na pytanie fundamentalne.
Cały wpis

Zatrudnię dyletanta, partacza, ignoranta za 9892 zł 30 gr miesięcznie + 2473 zł 08 gr diety i gwarancję nietykalności

Za siedmioma ściekami, za siedmioma górami śmieci, czyli nie tak znowu daleko, gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie, zabroniono nie tylko OFE, ale wszystkim firmom reklamowania się i w ogóle informowania czym się zajmują. Chcąc na przykład położyć w łazience flizy należy udać się na specjalną giełdę firm i złożyć zapotrzebowanie. Po chwili zgłaszają się chętni do wykonania usługi. „Za 45 zł dziennie położymy ci flizy w trzy dni”. „My za 40 zł dziennie położymy flizy w dwa dni.” „A my za 50 zł nie tylko położymy flizy, ale także płytki podłogowe”. Pytać o kompetencje, doświadczenie, umiejętności zgodnie z ustawą nie wolno, bo to reklama.

Po dokonaniu wyboru wybrana firma przystąpiła do pracy. Pierwszego dnia posprzątała w kuchni. Drugiego dnia wymyła okna. Trzeciego dnia wytrzepała dywany. Na pytanie kiedy zabierze się za flizy odpowiedziała, że są ważniejsze sprawy, a jak się nie podoba, to trzeba było wybrać inną.
Cały wpis

Die Grenze

Powiadają, że okazja czyni złodzieja. Owszem, ale nie każda. Na przykład sprawny rząd, korzystając z okazji jaką jest ogólnoświatowy kryzys, ogranicza rozdęte ulgi i przywileje, reformuje finanse publiczne i przeprowadza szereg innych reform. W skali mikro z kolei okazją może być wyprzedaż zapasów magazynowych z hurtowni mięsa zamrożonego w epoce lodowcowej lub innych wyrobów, których cena z reguły wysoka czasami bywa piracko niska.

Teraz niepowtarzalną okazję ma wymiar sprawiedliwości. Udało mu się dotąd wytyczyć granice satyry, ocenić smak żartów, ustalić trzeźwość bez potrzeby dmuchania w balonik i wykonywania specjalistycznych badań i dokonać wielu pomniejszych odkryć. Dziś ma szanse dorzucić kilka następnych kamyczków do zaprawy, z której w trudzie i znoju wznoszony jest gmachu państwa prawa i wyznaczyć kolejne granice. Tym razem chodzi o granice żartów i ataków hakerskich.
Cały wpis

Diabli nadali

Dziś na portalu Fronda jak u Hitchcocka — zaczyna się Sodomą i Gomorą i na tym nie kończy. Dawniej chodziło o to, żeby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa. Teraz, gdy wiadomo, że to wszystko pic, często dużo mówiąc nie mówi się nic. Przemysław Babiarz na przykład mówi, że Gdyby uznać kler za grupę zawodową, to jest ona na OSTATNIM miejscu pod względem częstości występowania przypadków pedofilii, a mimo to najczęściej się ją za tę pedofilię atakuje. Problem w tym, że kler to nie grupa zawodowa. To ludzie powołani przez wszechmogącego boga, podobno po to, żeby wszechmogącemu bogu służyć. Bo bóg, choć wszystko może, to jednak nie może obyć się bez służby. Poza tym na przykład górnicy nie uczą od przedszkola jak fedrować (kiedy bóg stworzył węgiel?). Zresztą całe rozumowanie Przemysława Babiarza opiera się na dwóch solidnych filarach. Jeden to ‚gdyby’, a drugi ‚wydaje mi się’.
Cały wpis

…i dobrze mu tak…

Kuba Wojewódzki został oblany żrącą substancją. Nie warto dywagować jaki by się na prawicy podniósł jazgot, gdyby to nie Koba Wojewódzki, a któryś z prawicowych działaczy czy dziennikarzy został pokropiony czymś innym niż woda święcona, przez kogoś innego niż ksiądz. Ponieważ jednak został oblany Kuba Wojewódzki, który swego czasu obraził miliony Ukrainek i miliardy kobiet, to niemal cała rozmodlona prawica rechocze szyderczo.

Czy jednak można się im dziwić? Wymagać rozsądku od ludzi którzy w XXI wieku wierzą w niewidzialne uskrzydlone istoty sprawujące pieczę nad każdym człowiekiem, stwórcę, który wszystko może, ale nikt nigdy go nie widział i inne cuda niewidy? Ludzi, którzy podobnie jak ich duszpasterze, a zwłaszcza arcyduszpasterze uważają, że to poszkodowany jest sam sobie winny? Arcyduszpasterz twierdzi, że to dzieci sprowadzają duchownych na złą drogą, a żurnalista spijający mu z ust każde słowo rozwija twórczo jego myśl stwierdzając, że jak ktoś 100 razy prowokuje, to w końcu dostanie w gębę.
Cały wpis

Kamień młyński, czyli powolne mielenie

Nie wolno brać w zastaw kamienia młyńskiego górnego ani dolnego, gdyż tym samym brałoby się w zastaw samo życie. (Ks. Powt. Prawa 24:6, Biblia Tysiąclecia)

Specjaliści od twórczej interpretacji przepisów, by oznaczały dokładnie to, na co w danej chwili jest zapotrzebowanie, wzięli na warsztat Konstytucję RP. Po wnikliwej analizie zawartości wyszło im, że co prawda nie ma w niej przyzwolenia na molestowanie zwierząt, ale są swobody religijne. Wolność religijna jest gwarantowana konstytucyjnie, zaś prawa zwierząt — choć osobiście nic nie mam przeciwko tym prawom — to tylko regulacja ustawowa. Konstytucja w ogóle na temat praw zwierząt się nie wypowiada, choć może kiedyś powinnauważa na przykład prof. Piotr Winczorek. W ogóle konstytucjonaliści uważają, że jednoznaczny zakaz uboju rytualnego wymagałby zmiany konstytucji, ale nie zdradzają na czym ta zmiana miałaby polegać.
Cały wpis

Mordobicie jako własność intelektualna

Zawód dziennikarza, to zawód trudny i odpowiedzialny. Trudny, ponieważ trzeba nie tylko umieć opisać to, co się widzi, ale także rozumieć to, co się słyszy. Dziś jednak dziennikarz ma zdecydowanie łatwiej niż kiedyś. Z badań wynika bowiem, że nawet jak nie potrafi opisać zaistniałej sytuacji lub zrozumieć co jest mówione, to nic nie szkodzi, bo i tak czytelnicy w większości nie rozumieją co czytają. Niektórzy poprzestają na lekturze samych tytułów, więc redakcje wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu ozdabiają teksty tytułami mającymi się nijak do treści.

W sobotnim wydaniu Gazety redaktor o obco brzmiącym imieniu wziął na warsztat piratów. Nie tych z Karaibów, ale rodzimych, którzy telewizję piracką oglądają. Chodzi o to, że około 2,4 miliona internautów pada ofiarą oszustw i płaci za dostęp do treści w serwisach, które nie mają praw do ich rozpowszechniania. Tak zjawisko opisał sam autor. Po czym przytoczył rozmowę, którą odbył z Jarosławem Mojsiejukiem, prezesem stowarzyszenia Sygnał.
Cały wpis

Podatniku zapłać!

Starzy ludzie powiadali, że człowiek strzela, a pan bóg kule nosi. Dziś raczej nosi pociski rakietowe. Choć — co ciekawe — nie każdy bóg nosi. Na przykład bóg muzułmanów niczego nie nosi, więc muzułmanie ładunki nosić i detonować muszą sami.

Młodzi ludzie, którzy głosowali w przedostatnich i ostatnich wyborach powiadają, że rząd rządzi, a podatnik płaci. Weźmy taką reformę wymiaru sprawiedliwości dokonaną przez wybitnego ministra w rządzie Wielkiego Reformatora, Donalda Tuska. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że ta reforma została nazwana reformą Gowina. Choć powinna nazywać się reformą Tuska, boć to przecie sam Prezes RM takiego tuza na stolcu ministra osadził.
Cały wpis

Szlaban na granicy satyry

Dawno, dawno temu w pewnym kabarecie sparodiowano przemówienie I sekretarza KC PZPR tow. Władysława Gomułki, ps. Wiesław. Nasze kury polskie — mówił Gomułka — idąc za przykładem bohaterskich kur radzieckich, zniosły o 3,6 jaja więcej od kur zgniłego zachodu. Bardzo często kabarety szydzące z najwyższych czynników partyjno-rządowych władza zamykała wraz z wykonawcami.

Od tych czasów minęło trochę czasu. Dziś na straży wolności słowa nie stoi Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Dziś na straży wolności słowa stoi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji¹. Zaś nasze polskie sądy, idąc za przykładem bohaterskich sądów rosyjskich określają z wielką precyzją gdzie znajdują się granice satyry i co satyra może. Otóż zgodnie z wykładnią Satyra może krytykować i wyszydzać, ale nie może poniżać.  W ten sposób sędzia uzasadnił w piątek wyrok nakazujący Jerzemu Urbanowi przeproszenie premiera.
Cały wpis

Byle nie uczciwie, bo zbankrutujemy!

Rok 2013 dobiega końca. Nie, nie dlatego, że za oknem szaro i smutno, o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny. Nawet nie dlatego, że niedługo nastąpi zmiana czasu i o trzeciej będzie czwarta. Zbliżanie się końca roku sygnalizują występy lekarzy. Jak co roku o tej porze rozpoczynają swój chocholi taniec i łabędzi śpiew. Choć ton nadaje NFZ i w ostateczności i tak zatańczą jak im zagra.

Rok w rok, odkąd tow. Łapiński socjalistyczne rozwiązanie znane z rynku produkcji rolnej — kontraktację trzody chlewnej — zgrabnie zaadoptował do wymogów wolnego rynku lekarze uderzają w ponury ton. „Za takie pieniądze nie da się rzetelnie leczyć chorych” — zawodzą. „Nie damy, bo nie mamy” — odpowiada arią Narodowy Fundusz Zdrowia. „No to się pozwalniamy i nie będzie miał kto leczyć” — lekarze nie dają za wygraną”. „Och, ach nie róbcie tego” — udaje przejęcie i zatroskanie Narodowy FZ. Takie libretto co roku odśpiewują lekarze zatrudnieni w szpitalach i NFZ płacący lekarzom i sobie naszymi składkami.
Cały wpis

Eksper… Ty za!

Zgodnie z ujawnionymi przez Słownik języka polskiego zeznaniami ekspertów od języka polskiego ekspert to albo 1) specjalista powoływany do wydania orzeczenia lub opinii w sprawach spornych albo 2) osoba uznawana za autorytet w jakiejś dziedzinie. Przy czym warto zauważyć, że nie ma czegoś takiego jak ekspert sądowy. Słownik odsyła do biegłego sądowego. To wiele wyjaśnia. Na salę sądową podczas rozprawy wpadają zdyszani dwaj mężczyźni.
— Panowie biegli? — pyta sędzia.
— Nie, taksówką, ale korki były…

Eksperci powołani przez zespół Antoniego Macierewicza w celu wykazania, że katastrofa lotnicza nie była katastrofą lotniczą, to specjaliści w rozumieniu pierwszego znaczenia podanego w słowniku. Ponieważ nie trzeba być specjalistą w sprawach spornych, żeby wydać orzeczenie. Wynika to bezpośrednio z tego, że zadaniem eksperta jest wykazanie zleconej do udowodnienia tezy. Dlatego zwykle eksperci potwierdzają to, co zostało im zlecone do potwierdzenia. Spółdzielnia na przykład wykaże za pomocą ekspertyzy, że lokator nie mógł złamać nogi z powodu krzywego chodnika, który spółdzielnia wybudowała za jego pieniądze, lecz w wyniku działania sił wyższych, czyli nadprzyrodzonych, od spółdzielni niezależnych. Prokuratura posługując się ekspertyzą wykaże bezspornie, że określenie „żydowskie ścierwo” jest opinią, względnie satyrą, i umorzy śledztwo.
Cały wpis

Się nie mówi

Dawniej:
— Towaru nie będzie, bo traktor się zepsuł — oznajmił dostawca.
— Nie traktor tylko koło się zepsuło — sprostował kierownik placówki handlowej.
— Jak koło jest zepsute, to cały traktor jest [niesprawny] — wyjaśnił dostawca.
— Ile traktor ma kół? — dopytywał kierownik.
— Cztery — odpowiedział dostawca.
— A ile się zepsuło?
— Jedno.
— No to ile jest dobrych?
— Trzy.
— No, to nie można tak powiedzieć od razu, że trzy są dobre?
— Przecież to to samo!?
— Ale jak brzmi! Trzy dobre!
Cały wpis

Mało nas

Pani wybiera dwoje dzieci, a resztę ustawia w kółeczku wokół nich. Trzymając się za ręce i chodząc w kółko wokół wybranej pary dzieci śpiewają: Mało nas, mało nas do pieczenia chleba, tylko nam, tylko nam ciebie tu potrzeba!

W partii nie chodzi się w kółko, nie trzyma się za rączki, nie śpiewa się, ale pozostałe zasady są identyczne. Także dobiera się losowo. Na Dolnym Śląsku do partii przyjęto 93-letnią staruszkę. A są i takie miejsca, gdzie do PO zapisały się, czy raczej zapisano, całe szkoły — począwszy od dyrektora, poprzez nauczycieli z rodzinami, aż po woźnego i sprzątaczkę. Tak wyglądają kulisy wzrostu liczebności partii.

W Platformie takich rozmnożonych „członków” nazywa się „sztuki”. Zostać „sztuką” nie jest sztuka, bo zostać nią może każdy — syn sąsiada, szwagier, kolega z pracy, ktokolwiek. Po co? Z prozaicznego powodu — im większa liczba członków koła partyjnego, tym większa liczba delegatów na zjeździe. Zjazd zaś to dzielenie tortu — tu wybiera się przewodniczącego struktury powiatowej, a potem „barona” wojewódzkiego. Zależność jest więc dziecinnie prosta — kto dysponuje większą liczbą sztuk, ten ma władzę i dzieli łupy.
Cały wpis

Bonus

Wpadła mi w ręce płyta, co w moim przypadku nie jest niczym szczególnym i dość często się zdarza. Płyta, która wpadła była podwójna i zawierała dwie płyty, co też nie jest niczym wyjątkowym i czasem się zdarza. Na płytach uwieczniono, bo są to płyty w formacie DVD, dźwięk i obraz. Całość nosi tytuł Rory Gallagher Live At Montreux, a napis na winiecie głosi, że jest to The Definitive Montreux Collection. Sylwetki Rory Gallaghera, zmarłego przedwcześnie irlandzkiego mistrza gitary, przybliżać nikomu nie trzeba, więc skupię się nie na zawartości płyt, lecz na…
Cały wpis

Arcyprawdziwa prawda najprawdziwsza

Istnieją istoty niewidzialne, których nikt nie widział. Co nie powinno dziwić, ponieważ są niewidzialne. Czy osobnik doskonale niewidzialny może widzieć? Oczywiście, że nie. Wie o tym każdy, kto uważał na lekcjach fizyki, gdy omawiano zasady optyki. Tym niemniej absolutnie nie przeszkadza to wierzyć, że są istoty, których zasady fizyki nie dotyczą. Zaś spośród wielu niewidzialnych istot zamieszkujących kosmos, czyli niebo, jedna wyróżnia się szczególnie. Nie tylko wszystko widzi, wszystko słyszy i wszystko wie, ale na dodatek wszystko może.
Cały wpis