Tonący koalicji się trzyma

Robert Biedroń choć zdaje się nie zauważać, że kraj pogrąża się w chaosie, to dostrzegł, że wszyscy są równi, ale ci z PiS-u bardziej. Do tej kategorii zaliczył Pawłowicz, Emilewicz, Sobonia, Giżyńskiego. Siebie nie, bo on tylko utworzył partię, żeby przy jej pomocy dostać się do Parlamentu Europejskiego i pobierać europejską dietę, przy której wynagrodzenie prezydenta Słupska to nędzne grosze. O tym, że w ten sposób przyczynił się do zwycięstwa PiS-u nawet wspominać nie warto. Lepiej także nie wspominać co wtedy mówił, co obiecywał, o czym zapewniał.

Choć postępowanie niektórych członków PiS-u mu się nie podoba, to do innych poczynań nie ma absolutnie żadnych zastrzeżeń. Co nie oznacza, że wszystko mu się podoba, co to, to nie. Gdy dziennikarka telewizji Trwam zadała mu pytanie o propozycje Borysa Budki, by wspólnie przygotować plan naprawy Rzeczpospolitej, mentalnie momentalnie padł na kolana i wychrypiał, że ma wrażenie. Szanowna pani redaktor! Ja mam takie wrażenie, że za każdym razem, jak Platforma Obywatelska ma problemy w sondażach, to zaczynamy słyszeć ten brazylijski serial o zjednoczonej opozycji, Jak PO wpada w tarapaty, to natychmiast wyciaga królika z kapelusza, którego już wielokrotnie widzieliśmy, odcinek 276 czy tam który i słyszymy „znów trzeba się zjednoczyć, ratujcie nas! Borys, Rafał, wszyscy maja problemy! Niech lewica, Hołownia, PSL, nawet Konfederacja niech nam pomogą, bo toniemy!” Tonący koalicji się trzyma.

Tak widzi sprawę człowiek, którego ugrupowanko pozwoliło umieścić w Europarlamencie jego i dwie inne osoby, ale nie odważyło się startować samodzielnie w wyborach do Sejmu. Stworzywszy koalicję z SLD i Razem ostatecznie zniknęło ze sceny politycznej wchłonięte przez SLD w wyniku czego powstał twór zwany Nową Lewicą. Nie to jest jednak najistotniejsze, ale to, że całej lewicy najwidoczniej odpowiada kierunek, w jakim zmierza Polska pod rządami PIS-u. Wszystko państwowe, wszystko tajne, poufne, a do tego przywileje władzy i płynące z jej sprawowania profity. No i całkowita bezkarność. Z perspektywy czasu widać, że nie przypadkiem towarzysze nie mieli nic przeciwko demolowaniu wymiaru sprawiedliwości przez PiS. Przypomnijmy:

Ludzi nie obchodzi Trybunał Konstytucyjny, bo państwo już dawno ich zawiodło. Państwa nie było, gdy pracodawca nie wypłacał im pensji, zatrudniał na czarno albo na śmieciówce. Nie będą bronić państwa, które ich nie broniło.

Plakat PRL

Podstawą PRL-u była tajemnica. Wszystko było jeśli nie tajne, to poufne, ponieważ „wróg nie śpi”. Stąd zakazy fotografowania i cenzura. Mało kto dziś pamięta, że po transformacji ustrojowej za utrzymaniem jakiejś jej formy były zarówno środowiska prokościelne, zwane prawicowymi, jak i pogrobowcy PZPR, czyli lewica? To, że dziś teoretycznie cenzury nie ma zawdzięczamy tylko temu, że nie byli w stanie dojść do porozumienia kto miałby dzierżyć nożyczki i klej. Nie przypadkiem lewica zbytnio PiS-u nie krytykuje. Kto jak kto, ale Czarzasty doświadczony przez aferę Rywina doskonale wie co czuje krytykowany gdy musi się tłumaczyć. Co by nie mówić o Platformie, to jej posłowie załażą rządzącym za skórę, kontrolują, podają do publicznej wiadomości wstydliwe fakty. Lewica przeciwnie, skwapliwie pomaga PiS-owi przykrywać grubsze afery eksponując drobiazgi nagłaśniane przez media. Gdy Trybunał, który ludzi nie obchodzi, wydał wyrok, na ratunek PiS-owi ruszył Duda, co oczywiste. Gdy rząd wyrok opublikował, na ratunek rzuciła się lewica z tak zwaną „ustawą ratunkową„!

Gdyby na czele PO nie stał człowiek z plasteliny, lecz przywódca z prawdziwego zdarzenia zauważyłby, że nie da się połączyć ognia z wodą. Nie da się być jednocześnie lewicą (np. Nowacka) i prawicą (np. Raś). Albo się stawia na elektorat centrowo-lewicowy, albo centrowo prawicowy. Stanie w rozkroku na zasadnie panu bogu świeczkę i diabłu ogarek nie przysparza zwolenników. Rozrzut od lewa do prawa zniechęca do głosowania, bo ani wyborca lewicowy, ani prawicowy nie wiedzą czego mogą się spodziewać i jakie rozwiązania patia poprze, a jakie nie. Co z tego, że przewodniczący w jednym zdaniu mówi, że jest za prawem wyboru kobiet, skoro w drugim dodaje, że każdy zagłosuje zgodnie ze swoim sumieniem. W sejmie odbyło się już kilka głosowań, w których Platforma opowiedziała się po stronie skrajnej prawicy. Nie da się więc z pełnym przekonaniem głosować na partię piwotalną, od Sasa do lasa, która kluczowe z punktu widzenia wyborcy sprawy pozostawia „sumieniu” swoich członków. Poseł ma głosować zgodnie z wiedzą, popierać najlepsze możliwe rozwiązania w oparciu o wiedzę i opinie ekspertów, a nie swoje widzimisię.

Niestety, pragmatyka i zdrowy rozsądek odgrywają w polityce marginalną rolę, ponieważ wyborcy nie kierują się rozumem, lecz uprzedzeniami i sympatiami. Niemniej jednak od dłuższego czasu na scenie politycznej nie ma ugrupowania, które miałoby jasny przekaz i któremu można by było bez zastrzeżeń zaufać, że co postanowi, obieca, to zrealizuje, ma wypracowane stanowisko, jasny program, potrafi jasno i jednoznacznie odpowiedzieć na każde pytanie, ze światopoglądowymi na czele. Nawet Konfederacja jest pełna sprzeczności.

Wróćmy do Biedronia i towarzyszy. Kraj popada w ruinę, a oni walą nie w sprawcę nieszczęścia, tylko w tych, którzy stoją po tej samej stronie barykady. Teoretycznie stoją po tej samej stronie, bo wiele, bardzo wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, że są cichym sprzymierzeńcem PiS-u. Świadczą o tym nie tylko zgodne głosowania, ale i wspólne z PiS-em atakowanie Koalicji Obywatelskiej. Podobnie jak PiS nie zaczepiają PSL-u, Hołowni, Konfederacji, lecz konsekwentnie i bezkompromisowo walą w PO. Biedroń tak się darł jak od redaktorki telewizji Trwam usłyszał „Koaicja Obywatelska” i „Borys Budka”, że aż zachrypł. Obrazowo rzecz ujmując dom się pali, a towarzysze nie wspierają strażaków w gaszeniu pożaru. Uznali, że ten pożar nikogo nie obchodzi, bo strażacy nie powstrzymali podpalacza. Gdy jednak podpalacz dolał oliwy do ognia, natychmiast pospieszyli mu z pomocą oferując gaśnicę.

Czy można powierzyć przywracanie prawa ugrupowaniu, które samo z nim jest na bakier? Leszek Miller:

W dniu 23 stycznia 2016 roku, podczas VI Kongresu SLD Włodzimierz Czarzasty został wybrany przewodniczącym partii na 4-letnią kadencję. Zgodnie z art. 17 ust. 4 statutu SLD, który przesądza, że kadencja władz uchwałodawczych, wykonawczych, sądowniczych i kontrolnych partii trwa 4 lata, Włodzimierz Czarzasty zakończył swą kadencję 23 stycznia 2020 roku. Przewodniczący SLD przed wygaśnięciem jego kadencji miał obowiązek doprowadzić do zwołania Kongresu SLD i przedłożenia temuż Kongresowi sprawozdania z 4-letniej działalności oraz przeprowadzenia wyborów na kolejną 4-letnią kadencję. […] Wbrew tym postanowieniom nie zwołano Kongresu SLD, nie przyjęto wymienionych dokumentów, nie przeprowadzono też wyboru nowych władz na kolejne 4 lata.

W tej sytuacji zachodzi uzasadnione domniemanie, że Włodzimierz Czarzasty, jak i władze SLD, podejmują swoje działania na zasadzie uzurpacji, gdyż nie mają pochodzącego z wyboru członków partii mandatu

Towarzysze tolerujący bezprawie we własnych szeregach przeciwstawią się bezprawiu w państwie?

Gdy dom się wali nie ma czasu na waśnie i spory, trzeba jak najszybciej połączyć siły, by zapobiec katastrofie z jednej strony oraz przygotować plan remontu. W tym przypadku trzeba zadbać o niezależność wymiaru sprawiedliwości i instytucji państwowych, wyjąć służby spod kurateli partyjnej, zaproponować sposób przywrócenia praworządności, wymyślić zgodny z prawem sposób pozbycia się ludzi niegodnych. Żadne ugrupowanie nie próbuje przedstawić kompleksowego planu, nie proponuje niczego. Być może w końcu Platforma coś zrobi, bo na lewicę, nową i starą, razem i osobno, a także na ludowców liczyć raczej nie można.

Od czegoś trzeba zacząć, ponieważ nawet wyprawa po rozum do głowy zaczyna się przecież od pierwszego kroku. Może jak jedna, druga posłanka, jeden, drugi poseł gdy po interwencji policji przejrzy na oczy dostrzeże wreszcie, że w nadchodzących wyborach może nie mieć już znaczenia jak wyborcy zagłosują, bo wyniki zostaną ustalane w cantali partii. Jeśli władza uzna, że warto tolerować opozycję, to pewnie kilka miejsc w parlamencie jej przypadnie, ale to wszystko.

Mądry przewiduje i zapobiega. Uczy się na cudzych błędach. Powiadają, że Polak po szkodzie mądry, a głupiec i jego towarzysz dureń? Bo co jeśli szkoda nieodwracalna?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Rzeczpospolita dzisiejsza niczym nie różni się od tej, która została doprowadzona do upadku i rozbiorów. Sąsiedzi zagarniali ją w trzech ratach, jakby oczekując, że może Rzeczpospolita się obudzi, zacznie walczyć. Ale wojsk królewskich nie było prawie wcale. Wojska mieli magnaci, a ci ze wschodniej strony największe. Magnateria uprzywilejowana ponad miarę, na los ojczyzny nie patrzyła. ich problemem największym było to, by inny ród ponad nich nie wyrósł.

    Czy w obecnych czasach nie ma nieprzyzwoitych przywilejów? Rolnicy nie płacą składek zdrowotnych, a ich leczenie pokrywane jest z funduszy innych składkowiczów. Kler też nie płaci, bo „im się wszystko należy”. Rolnicy nie płacą podatków, nawet gdy posiadają 10 000 ha ziemi,kler ma jej podobno 190 000 ha i też podatków od dochodów nie musi płacić.

    Kwota wolna od podatków to osiem tys. https://ksiegowosc.infor.pl/podatki/pit/pit/rozliczenia/5179097,Kwota-wolna-od-podatku-2021.html  Ale nie jest ona jednakowa dla wszystkich. Posłowie mają kwotę wolną 30 tys zł, prawie zerowe oprocentowane pożyczki z sejmu i senatu.

    Można tak bez końca!!!!! Prezes wszystkich prezesów ma emeryturę naliczoną za siedzenie przez prawie całe życie w sejmie. Całe życie na garnuszku państwa czyli moim i Twoim. Czy nie powinno to być ograniczone tylko do dwóch kadencji? Takich żyjących z państwowej kasy jest więcej. A jaką mamy korzyść z tych długodystansowców-krwiopijców? Sasinienie trwa  i chyba potrwa.