Polacy nigdy nie usłyszą

Co by się stało, gdyby się okazało, że nad stolicę nadlatują pociski rakietowe i w związku z tym prezydent Warszawy zarządził włączenie syren alarmowych oraz zalecił udanie się do schronów? Pewien prezes w wywiadzie udzielonym zaprzyjaźnionemu medium stwierdziłby autorytatywnie, że „objawia się nam wielkie szaleństwo” i rozwijając myśl wyjaśniłby, że chce mocno podkreślić. „Chcę to mocno podkreślić, że my są za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś alarmów bombowych czy innych bzdetów. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą wycia syren i że mają chować się po schronach i piwnicach jak szczury jakie.”

Gdy słowa prezesa usłyszał wielki polityk, mąż stanu, wizjoner i genialny muzyk, czyli Pa. Kukiz, natychmiast pogalopował do Roberta Mazurka by dać wyraz poparciu. To brzmi troszeczkę jak Orwell — zawyrokował — ale to niestety wiele tych przewidywań Orwella się spełnia w Polsce. To dom wariatów. To brzmi jak z Orwella. Bardzo kocham zwierzęta, ale lubię też mięso. Kochać zwierzęta i ich nie jeść? Toż to wręcz świętokradztwo.

Co tak nakręciło obu wielkich polityków? Otóż w 2005 roku pod auspicjami burmistrza Londynu Kena Livingstone’a powstała organizacja zrzeszająca największe miasta świata nazwana C40. W 2007 roku przystąpiła do niej Warszawa. Burmistrzowie postawili przed sobą ambitny cel zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych przez wielkie miasta.

Wiemy, że załamanie klimatu i rosnące nierówności, spotęgowane pandemią COVID-19, wymagają bezprecedensowej reakcji, która dostosuje się do skali kryzysów. Dlatego misją C40 jest zmniejszenie o połowę emisji z miast członkowskich w ciągu dekady, przy jednoczesnej poprawie równości, budowaniu odporności i tworzeniu warunków do rozwoju dla wszystkich i wszędzie.

Cztery lata temu opracowano propozycje działań, które mogłyby pomóc w ograniczeniu globalnego ocieplenia do w miarę bezpiecznego, według uczonych z Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), poziomu 1,5° Celsjusza. Niestety, w niektórych rejonach globu ta granica już została przekroczona. Na przykład w Polsce w ostatnich latach temperatury odchylają się od wieloletnich norm o 1,6°C. To oznacza, że coraz częściej nie tylko w górach, będą zdarzały się wiatry wiejące z szybkością przekraczającą 200 km/h, piekielne upały i związane z nimi susze, a także ulewne deszcze i nawałnice. Ostatnie wichury pozbawiły prądu ponad 200 tysięcy odbiorców, a dachy projektowane są, by wytrzymać napór podmuchów wiatru wiejącego z szybkością do 70 km/h.

Zmiany klimatu i spowodowane przez nie cierpienia pozbawianych dachu nad głową ludzi na politykach nie robią żadnego wrażenia, ponieważ oni mają gdzie mieszkać, a ewentualne straty pokrywa im państwo. Dlatego żadnych działań, żadnych ograniczeń, żadnego zaciskania pasa. Propozycja C40 zakłada zmniejszenie spożycia mięsa i wyrobów mlecznych, ponieważ hodowla stosunkowo dużo dokłada do globalnego pieca. Postuluje się także zmniejszenie konsumpcji poprzez wydłużenie działania sprzętu wykorzystywanego w gospodarstwie domowym i postawienie tamy przemysłowi odzieżowo-modowemu, ponieważ produkcja odzieży pochłania olbrzymie zasoby, zwłaszcza coraz cenniejszej wody i wielokrotnie przekracza zapotrzebowanie produkując głównie śmieci.

Temu wszystkiemu prezes di tutti prezesi stanowczo przeciwstawia się. Jak to — oburza się — mam jeść tylko 16 kg mięsa rocznie? Toż komuniści na kartki dawali więcej, bo aż 2,5 kg miesięcznie, czyli 30 kg na rok! Dlatego chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki. Prawda. Oni Polakom niczego nie zabronią. Prowadząc światłą politykę ekonomiczną doprowadzą do wzrostu cen i problem rozwiąże się sam.

Pa. Kukiz znowu stał się aktywny, ponieważ ma dużo do powtórzenia za prezesem. To jest Orwell. To jest Orwell. Ja bardzo kocham zwierzątka, naprawdę. Wie pan, w domu mam chyba z osiem sztuk zwierzątek, cztery koty, cztery psy, no ale lubię też mięso i ja nie jestem w stanie przestawić się w wieku 60 lat na, na trawkę. Logiczne. Jak człowiek ma w domu i koty i psy, to człowiek nie ma wyjścia, musi jeść mięso. Tylko co wtedy, gdy woda wleje się przez próg, względnie trąba powietrzna zmieni lokum w kupę gruzów? Jak dotąd bowiem przyroda okazała się niebywale łaskawa dla czołowych polityków pozostawiając ich posiadłości nietknięte, choć zdarzało jej się nawet wywracać kościoły.

Dla prezesa walka ze zmianami klimatycznymi to ideologia, dla Kukiza to Orwell i dom wariatów. Trudno się dziwić, w końcu obaj w Sejmie zażarcie walczą z wiatrakami.

Dodaj komentarz