Nie odkładasz biedujesz

Co jakiś czas jak Filip z konopi, dżin z butelki czy diabełek z pudełka wyskakuje jakaś redaktorzyna i rozdziera szaty, ubolewa, że Polki i Polacy migają się jak mogą od płacenia składek emerytalnych. A ten, kto w młodości nie odkłada na starość, ten starość spędza biedując — przekonują. Problem w tym, że to jest bzdura, by nie rzec wierutne kłamstwo, ponieważ nigdy wysokość emerytury nie zależała od kwoty zgromadzonych składek. Po II wojnie światowej system świadczeń pracowniczych miał sporą nadwyżkę, ale władza szybko zorientowała się, że spokojnie może na tych pieniądzach położyć łapę. W PRL-u obowiązywał system tak zwanego zdefiniowanego świadczenia, które zależało od wysokości uposażenia. Każda pracownica i każdy pracownik podpisując umowę o pracę teoretycznie wiedzieli z góry jaką będą mieli emeryturę.

Eldorado skończyło się wraz z niewypłacalnością kraju. Uświadomiono sobie także, że dodatni przyrost naturalny nie będzie utrzymywał się w nieskończoność, skutkiem czego system partycypacyjny, bazujący na solidarności pokoleń, prędzej czy później musi się zawalić. Zmieniono więc zasady, zdefiniowane świadczenie zastąpiono zdefiniowaną składką i wprowadzono dodatkowy, kapitałowy filar emerytury. W początkowym, przejściowym okresie, zanim system kapitałowy okrzepnie, emerytury miały być wypłacane na dotychczasowych zasadach i uzupełniane wypłatami z drugiego filaru. Ich wysokość miała zależeć od wysokości zgromadzonego kapitału, a z uwagi na to, że w systemie partycypacyjnym o żadnym kapitale nie może być mowy, od sumy zgromadzonych przez pracownika składek powiększonej o „kapitał początkowy” dla tych, którzy pracę zaczynali przed reformą. W założeniu miał to być system powszechny, obejmujący wszystkich, bez wyjątku, ale dla polityków ważniejszy był partykularny interes własny. W ten sposób poza systemem znalazła się spora grupa pasożytów żerujących na innych.

Dziennik Gazeta Prawna opublikował analizę zadającą kłam domorosłym moralizatorom plotącym duby smalone o związku emerytury z wysokością odprowadzanych składek. System jest zagmatwany, skrajnie upolityczniony, a wysokość kapitału z reguły ma się nijak do wysokości emerytury. Jedni płacą dużo i dostają niewiele, inni nie płacą wcale, a dostają sporo. Na dodatek na emerytach spoczywa obowiązek śledzenia zmian przepisów i występowania do ZUS-u o ponowne przeliczenie emerytury ilekroć się zmienią, bo jak nie, to dostaną figę. Przykładem są kobiety urodzone

w trzech miesiącach roku 1956, które zaczęły pobierać okresowe emerytury kapitałowe z ZUS przed październikiem 2017. Okazuje się, że jeśli złożą w lutym 2023 wniosek o przeliczenie świadczenia, to ich emerytura wzrośnie nie tylko o kilkadziesiąt procent w związku z przeliczeniem go z uwagi na osiągnięcie „męskiego” wieku, ale także o dodatkowe 15 procent wynikające z waloryzacji.

Jeśli nie wiedzą o takiej możliwości, bo przecież nikt na bieżąco nie śledzi zmieniających się jak w kalejdoskopie przepisów, będą ku chwale ojczyzny pobierały o kilkaset złotych mniej.

Tanie moralizatorstwo domorosłych ekonomistów z bożej łaski jest o tyle denerwujące, że wysokość składek w zasadzie w żaden sposób nie przekłada się na wysokość emerytury. Trudno się w związku z tym dziwić, że młodzi nie wierzą, że na starość cokolwiek dostaną i robią wszystko, by bezsensownego haraczu nie płacić. Jak skrajnie upolityczniony i niesprawiedliwy jest to system autor artykułu w Dzienniku Gazecie Prawnej wykazuje na przykładzie sześciu osób, trzech mężczyzn i trzech kobiet, który najlepiej zobrazuje tabela. Dla uproszczenia nie wzięto pod uwagę waloryzacji składek oraz pominięto płacone przez pracowników i pracodawców – niemałe — składki rentowe, podczas gdy KRUS-owcy mają tylko jedną składkę — emerytalno-rentową.

Imię Zawód Płaca (zł) Staż (lata) Kapitał (zł) Emerytura (zł)
Jan robotnik 3.490 25 204.400 1.588
Zdzisław przedsiębiorca ok. 7.000 20 243.700 1.588
Stanisław rolnik ~3.500 25 32.400 1.683
Janina robotnica 3 490 20 163.500 1.588
Zdzisława przedsiębiorca bez znaczenia 20 194.900 1.588
Stanisława rolniczka ~3.500 20 25.900 1.683

Przyglądając się tym danym

trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia z naprawdę solidnymi płatnikami: w polskim systemie emerytalnym funkcjonuje rzesza ludzi nie odkładających na starość nawet tyle. Dotacja do emerytury przeciętnego rolnika wynosi tak naprawdę 95 procent. W przypadku górników sięga 45 procent — i to tylko wtedy, jeśli nie uwzględnimy kolejnych umorzeń niezapłaconych przez kopalnie składek (które pokryli podatnicy). W przypadku mundurowych KTOŚ finansuje połowę świadczenia. W przypadku sędziów i prokuratorów jest to 100 procent — bo przedstawiciele Temidy w ogóle nie płacą składek.

Niestety, domorosłych moralistów ekonomicznych nie ma kto zapytać kto oszczędza na emerytury tych ludzi? Bo przecież nie oni. Jakie argumenty społeczne lub gospodarcze przemawiają za tym, żeby na ich emerytury składali się inni? Spójrzmy na wysokość składek (zaokrąglone do pełnych złotych, w nawiasie płacona przez pracowników dodatkowo składka rentowa, kwoty w zł).

Rodzaj↓ Dochód→ 4000 5000 6000 10.000 50.000 100.000
Pracownik 781 (320) 976 (400) 1171 (480) 1952 (640) 3384 (1387) 3384 (1387)
Rolnik 108 108 108 108 498 629

Pod koniec ubiegłego tysiąclecia, stulecia, wieku, jak kto woli, rząd przygotował wielką reformę emerytalną. Zmieniono zasady, wprowadzono filar kapitałowy. Po dekadzie gigantyczny, acz nieudolny reformator, zamiast pod pretekstem walki z ogólnoświatowym kryzysem zlikwidować KRUS i włączyć rolników do powszechnego systemu emerytalnego, zlikwidował powszechny system emerytalny przy okazji okradając pracowników z większości odkładanych przez dekadę na starość składek. Mimo, że premier okazał się miękiszonem, wymiękł przed ludowcami, którzy nie pozwolili mu tknąć KRUS-u, to później głównie wdzięczni rolnicy pogonili nieudolny rząd liberalno-chłopski do wszystkich diabłów. Następcy kontynuują dzieło destrukcji nie przejmując się zbytnio przyszłością. Emeryci z kolei wierzą głęboko, że lepiej zabezpieczą ich starość ochłapy i obietnice rzucane przez rząd niż stabilny, sprawny, działający w oparciu o jasne zasady, przewidywalny system emerytalny.

Można postawić przewrotne pytanie czy w obliczu nadciągającego Armagedonu klimatycznego ma znaczenie jaki będzie system emerytalny? Zadłużona po uszy Polska przed II wojną światową  stała na skraju niewypłacalności. Hitler rozpętując wojnę uratował nas przed bankructwem. Teraz uratuje nas Putin i inflacja, w skrócie putinflacja?

Dodaj komentarz