Nie mówił, choć powiedział

Daukszewicz-gate, czyli sprawa żartu powoli przysycha i odchodzi w zapomnienie. Dla tych którzy już zaczęli zapominać króciutkie przypomnienie. Krzysztof Daukszewicz obejrzawszy przygotowany wcześniej materiał, w którym czołowi przedstawiciele partii rządzącej dworowali sobie z treanspłciowości, widząc Piotra Jaconia rzucił „a jakiej płci on dzisiaj jest?” Piotr Jacoń oraz dyżurni interpretatorzy żartów uznali pytanie za niedopuszczalne, choć nawet prowadzący program nie zwrócił na nie uwagi. Niedopuszczalne, skandaliczne, homofobiczne i w ogóle godne bezwzględnego potępienia, albowiem Jacoń, którego pytanie dotyczyło, ma transpłciową córkę. Co ma wspólnego homofobia z transpłciowością nie trzeba wyjaśniać, bo to oczywiste dla każdego interpretatora żartów i znawcy koligacji rodzinnych.

Należy z całą mocą zastrzec, że nie obrażają Jaconia, który ma transpłciową córkę, politycy PiS-u kpiący z transpłciowości. Wynika to z faktu, że na nich nie robią żadnego wrażenia ani wykrzywiona nienawiścią twarz redaktora, ani pohukiwania domorosłych moralizatorów. A skoro tak, to rozdzieranie szat, nie posiadanie się z oburzenia, odsądzanie od czci i wiary zda się po prostu psu na budę. Mieszanie z błotem, nagonka medialna, prześladowanie, ma sens tylko wtedy, gdy — mówiąc kolokwialnie — gnojonemu można zaszkodzić, na przykład doprowadzając do zwolnienia ze stanowiska względnie wywalenia z roboty. Co ciekawe stacja uznała, że należy przeprosić wszystkich, od homoseksualistów po transwestytów, więc wysmażyła nieco bełkotliwe przeprosiny. Można je sparafrazować następująco: „Redakcja TVN24 całym sercem stoi i będzie stała za prawami dyskryminowanych mniejszości nawet kosztem wolności słowa. Owszem, nasi widzowie mają prawo wiedzieć, ale nie wszystko, ponieważ z tego, że prawda całą dobę wcale nie wynika, że cała. Dlatego przepraszamy wszystkich naszych widzów, a w szczególności społeczność LGBT+, za słowa, które padły we wczorajszym programie, a które starannie usunęliśmy. Bo „Szkło Kontaktowe” to co prawda program satyryczny, ale to nie znaczy, że można w nim żartować. Zwłaszcza z kolegi redakcyjnego, który z LGBT jest skoligacony rodzinnie.”

Nie byłoby do czego wracać i spokojnie można by zapomnieć o sprawie, gdyby Robert Górski nie udzielił wywiadu tygodnikowi „Wprost”. A nawet wtedy nie byłoby o czym gadać gdyby nie to, że powiedział dokładnie to, na co wielokrotnie zwracałem uwagę, a świadomość, że nie jestem osamotniony jest nie tylko budująca, ale podnosi na duchu. Żeby nie przedłużać i nie przynudzać pierwsza sprawa, zachowanie Jaconia. W opinii Górskiego

Człowiek, który przychodzi z wyciągniętą ręką, bo nie miał złych zamiarów, próbuje się pokajać, zostaje odprawiony z kwitkiem. To jest coś nieprawdopodobnego. Ta myśl mi towarzyszyła, kiedy postanowiłem założyć pelerynę buntownika. Może dlatego też moja reakcja była taka a nie inna, ponieważ ja w „Szkle” pojawiałem się od niedawna i patrzyłem na to wszystko oczami człowieka z zewnątrz. Jakbym tam był tyle lat i by mnie w tej wodzie gotowali, to bym pewnie – jak ta żaba – nie poczuł wzrostu temperatury. A tak – poczułem.

Po drugie

To przecież jasne, że to, co się wydarzyło uderza w podstawy mojego zawodu jako satyryka i podstawy mojego istnienia w tym kraju jako obywatela. Mamy do czynienia z cenzurą żartu i cenzurą słowa. Z czymś, co pamiętam z najciemniejszych zakamarków mojego dzieciństwa. Z koszmarem, o którym myślałem, że nigdy nie wróci.

I wreszcie po trzecie

Moje pytanie brzmi: czym właściwie różni się przekaz, który serwuje TVN24 od tego, co pokazuje TVP Info? Obie te stacje nie gromadzą w większości dziennikarzy, tylko partyjnych aktywistów albo ideologicznych neofitów dających sobie wyłączne prawo do dysponowania prawdą i racją. Nie zajmują się informowaniem ani pozostawianiem pola do komentarza dla widzów czy słuchaczy, tylko sami – w ich imieniu – wydają wyroki.

Niedawno redaktorki i redaktorzy naczelni tak zwanych wolnych mediów we wspólnej deklaracji zadeklarowali, że „będą bronić niezależności polskiego dziennikarstwa”. Na czym ta obrona będzie polegała? Zaczną wreszcie informować i powrócą do zarzuconego pod koniec lat dziewięćdziesiątych zwyczaju oddzielania informacji od komentarza? Przestaną narzucać swój punkt widzenia? Skąd! Obrona sprowadzi się jedynie do „konsekwentnego informowania społeczeństwa o każdej próbie wpływania władzy na media”. Bezczelne wpływanie na opinię publiczną, próby narzucania jej własnej interpretacji rzeczywistości pozostaną bez zmian. Dlatego

Pytanie brzmi co to jest ta niezależność i na czym polega? Czy aby na pewno redaktorki i redaktorzy stają w obronie prawa obywateli do dostępu do wiarygodnych informacji, skoro media już dawno porzuciły swą informacyjną rolę i zaczęły interpretować i kreować rzeczywistość, a ostatnio także oceniać i tłumaczyć znaczenie żartów? Jeśli dziennikarz pisze, że wypowiedź jest niedopuszczalna, to nie informuje, lecz wyraża opinię. Jeśli tłumaczy co autor miał na myśli, to nie informuje, lecz w najlepszym razie interpretuje, w najgorszym manipuluje. Dla mediów publicznych takie „dziennikarstwo” to podstawa działalności. Ich odbiorca ma wiedzieć co o sprawie myśleć, jak rozumieć. Dlaczego „wolne” media zachowują się identycznie?

Z jednej strony media rozdzierają szaty, że użytkownicy odwracają się plecami, z drugiej strony pozwalają sobie traktować swoich czytelników, słuchaczy i widzów jak kompletnych idiotów. Redaktor, który pojadł wszystkie rozumy objaśni durniom jak należy rozumieć wypowiedź czy żart i — w razie potrzeby — od razu wskaże poszkodowanych, wymieni znieważonych, poniżonych. Niestety, efekt psuje nieporadna polszczyzna, którą często posługuje się, bo rodzi obawy, że skoro nie potrafi poprawnie formułować myśli, to i rozumie zapewne niewiele.

Nie trzeba daleko szukać przykładu bezczelnej manipulacji w wykonaniu „wolnego” medium. Zmodyfikowanie pytania wystarczy, żeby czytelnik odniósł wrażenie, że Daukszewicz nie pytał o płeć Jaconia, lecz jego córki. Daukszewicz zapytał „A jakiej płci on dzisiaj jest?” Medium, którego naczelny z dumą chełpił się, że „oparło się naciskom” zrelacjonowało:

Krzysztof Daukszewicz pożegnał się z satyrycznym programem TVN 24 „Szkło kontaktowe” po tym, jak na wizji zapytał Piotra Jaconia, ojca transpłciowej córki, „jakiej jest dzisiaj płci?”.

Potrzebny komentarz?

Dodaj komentarz