Masz prawo, prawda

Gdy dziecko coś zbroi, bojąc się gniewu rodziców próbuje zacierać ślady, wyłgać się, przekonuje, że to nie ono, że go tam wcale nie było. Gdy przestępca dokona czynu starannie zaciera ślady i przygotowuje sobie alibi, którego zadaniem jest wykazanie, że był zupełnie gdzie indziej. Z kolei każdemu może się zdarzyć, że niechcący coś zrobi, kogoś skrzywdzi, albo powie coś głupiego. Dorosły z reguły nie udaje, że to nie on. Jest mu wstyd, przykro, przyznaje się do winy, wykazuje skruchę, nie czeka na ponaglenie, od razu przeprasza. Niedorosły, tchórzliwy względnie zdziecinniały wręcz przeciwnie — mataczy, kręci, ściemnia, robi wszystko, żeby zrzucić z siebie winę.

Jednym z pierwszych przykładów asekuranckiego tchórzostwa była postawa Pawła Kukiza, który najpierw nagrał piosenkę „ZChN zbliża się”, którą można było nawet usłyszeć w radiu, jednak po ingerencji Episkopatu natychmiast zniknęła z anteny. Ale nie o postawę mediów chodziło, bo one zawsze szły w awangardzie walki o wolność słowa, lecz samego Kukiza. Jakże się biedaczysko kajał, jakże posypywał głowę popiołem, jakże przepraszał, jakże zapewniał, że już nigdy, nigdy więcej. Ewidentnie nie zorientował się w porę, że schedę po PZPR przejął Kościół i to on zaczął pełnić przewodnią rolę w państwie. Demokratyczna przemiana i wolność słowa sprowadzała się do tego, że przedtem można było kpić z Kościoła, choć także bardzo ostrożnie, ale nie z partii, a potem zaszła zmiana i można było kpić z partii, ale broń Boże z Kościoła. Niestety, zabrakło mu odwagi, żeby bronić swoich przekonań.

Innym, bardziej współczesnym przykładem była postawa nowego kierownictwa pierwszego radia informacyjnego. W jednej z audycji zaproszony gość dworował sobie z pewnego jegomościa złaknionego bliższego kontaktu z kobietami, który blokował windę na wysokości połowy drzwi i „ratował” spanikowane niewiasty pomagając się im wydostać się z kabiny, przy okazji przytulając się do ich dolnych partii. Redaktor naczelna radia wysmażyła sążniste przeprosiny, w których poruszyła problem gwałtu (sic!), a podcast usunęła. Podobnie postąpiła telewizja serwująca prawdę od bladego świtu po późne godziny nocne. Najpierw zaprosiła do studia Władysława Frasyniuka, a gdy powiedział coś, co nie spodobało się władzy natychmiast usunęła program z listy podcastów. „Masz prawo wiedzieć”, ale nie wszystko i nie od nas. Od nas o tym, co powiedział Frasyniuk nie dowiesz się. Przykładów jest więcej, ale szczególnie boli, gdy tak tchórzliwie i asekurancko zachowują się media mieniące się wolnymi i niezależnymi, niebywale wyczulone na wszelkie przejawy naruszania wolności słowa.

W przedwczorajszym „Szkle kontaktowym”, na samym końcu trzeciej części Krzysztof Daukszewicz palnął takie głupstwo, że aż strach. Jest satyrykiem, więc czasem szybciej powie niż pomyśli. Wcześniej w programie puszczono fragment wystąpienia premiera Morawieckiego, w którym stwierdził, że nadchodzi czas kobiet, a owo nadejście ma miejsce pod hasłem „kobiety mają wybór”. Prowadzącemu ów „wybór” skojarzył się z pałką teleskopową, którą funkcjonariusz okładał wybrane panie na Marszu Kobiet. Potem przedstawiono montaż kilku wypowiedzi czołowych polityków obozu rządowego nie tyle o kobietach, ile o wyborze płci. Można było zobaczyć uradowanego Kaczyńskiego, który mówił byłem mężczyzną, ale teraz jestem kobietą he he he czy Michała Wójcika, który zwrócił się do Moniki Olejnik: ja się czuję kobietą, więc niech pani do mnie mówi Zosia Wójcik. Daukszewiczowi nie zapaliła się czerwona lampka ostrzegająca, że redaktor Piotr Jacoń ma transpłciową córkę. Tak wczuł się w nastrój durnowatych wypowiedzi polityków, że z głupia frant zapytał a jakiej płci on [Jacoń] dzisiaj jest? Pytanie skierowane było do Jaconia, nie zawierało żadnych podtekstów i nie byłoby tak niezręczne gdyby dotyczyło kogoś innego. Niestety Jacoń akurat nie był w nastroju do takich żartów. Daukszewicz zorientował się po fakcie i — jeszcze na wizji — stwierdził: chyba ja pierdolnąłem głupotę.

Dorośli ludzie rozwiązaliby problem jak dorośli — wyjaśnili sytuację, publicznie przeprosili i redaktora Jaconia i — ewentualnie — widzów. Niestety, niezłomna telewizja stojąca na straży wolności słowa i swobód wszelakich, której hasłem jest „prawda całą dobę”, zachowała się jak ostatni tchórzem podszyty pętak, który wybił szybę i udaje, że go tam w ogóle nie było. Z dostępnymi na portalu telewizji powtórkami nie patyczkowano się wycinając z nich całą trzecią część, a na platformie TVN GO pozostawiono ją zubożoną o końcówkę z niefortunnym żartem Daukszewicza i nietęgą miną redaktora Jaconia. Gdyby nie było innych mediów na głupi żart zwrócili by może uwagę nieliczni spośród widzów oglądających program na bieżąco. Poza tym sprawie można by w zarodku ukręcić łeb emitując od razu w miejsce reklam albo tuż po nich przeprosiny p. Daukszewicza i scenę pojednania z red. Jaconiem. Teraz dzięki tchórzliwemu asekuranctwu i cenzorskim zapędom stacji serwującej prawdę, jak się okazuje bardzo wybiórczo, o „wpadce” dowiedzieli się wszyscy, zarówno widzowie TVN-u jak i TVP oraz użytkownicy mediów. Tak to jest gdy zamiast stawić czoła problemowi próbuje się zamieść go pod dywan, udając, że go w ogóle nie było. Czy stacja działająca pod hasłem „prawda całą dobę”, która sama boi się prawdy jak diabeł święconej wody, jest aby na pewno wiarygodna?

Oczywiście jak nakazuje tradycja redakcja i tym razem wysmażyła przeprosiny stwierdzając, że twardo stoi i będzie stać. O prawdzie i prawie do wiedzy nie ma mowy, więc można domniemywać, że jeśli staną na przeszkodzie, to zostaną wycięte.

Redakcja TVN24 całym sercem stoi i będzie stała za prawami dyskryminowanych mniejszości. Przepraszamy wszystkich naszych widzów, a w szczególności społeczność LGBT+, za słowa, które padły we wczorajszym programie „Szkło Kontaktowe”.

Czyje słowa? Jakie?Ja się czuję kobietą, więc niech pani do mnie mówi Zosia Wójcik? Byłem mężczyzną, ale teraz jestem kobietą he he he? Takie „przeprosiny” jeżą włosy na głowie, bo zwiastują cenzurę jaka się nawet Koreańczykom z Korei Północnej nie śniła. Opowiadanie kawału o łysych nie oznacza dyskryminacji tychże. Celem pytania powodzian jak im się powodzi nie jest dyskryminacja ludzi pokrzywdzonych przez wezbraną rzekę, ani wyśmiewanie się z ich tragedii. Poza tym, jeśli już ktoś w tej sytuacji powinien przepraszać to ten, kto dopuścił się czynu, tego, któremu ten czyn wyrządził przykrość lub krzywdę, a nie ktoś, kto nie miał nawet odwagi podpisać się pod wysmażonymi 12 godzin po fakcie przeprosinami.

Kiedyś, dawno, dawno temu, w czasach minionych, TVP nadała z Opola program kabaretu Tey „Z tyłu sklepu”. Pod koniec programu zaśpiewano piosenkę „Co to będzie”, która staje się znowu aktualna, a w której rozważano palącą kwestię co się stanie, gdy zgaśnie nasze słoneczko, czyli odejdzie I sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Piosenka kończyła się tak:

Co to będzie, kiedy zgaśnie, gdy rano nie wstanie?
Albo będzie koniec świata, albo zmartwychwstanie,
Albo będzie koniec świata, albo zmartwychwsta
Nie!

Potem ukazała się kaseta „Z tyłu sklepu”. Z piosenki w tajemniczych okolicznościach wyparowało końcowe „Nie!” Jak widać amerykańska stacja rękami polskich redaktorów i zarządu sięga po najlepsze wzorce. Congratulations ребята!

 

PS.
Wtręt osobisty. Dawniej namiętnie oglądałem Szkło kontaktowe. Niestety, już jakiś czas temu zauważyłem, że robi się nijakie i nudne. Dialogi prowadzących są wręcz idiotyczne, jak choćby roztrząsanie na początku programu przez kilka minut czy dzień jest na pewno dobry, a skarpetki frote. Teraz już rozumiem dlaczego. Nie rozumiem tylko dlaczego tego programu jeszcze nie zlikwidowano, skoro stanowi tak wielkie ryzyko. Satyra nie jest dla cykorów.

Dodaj komentarz