Głupi i głupszy

Przedstawiciele władzy na każdym kroku konsekwentnie przypominają, że — zależnie od okoliczności lub losowo — PO, Rostowski, Kopacz, ktoś inny mówił że nie da się, że nie ma pieniędzy na programy socjalne, że budżet takiego obciążenia nie wytrzyma. Przedstawiciele opozycji wręcz przeciwnie, rano mówią, że się nie da, że to katastrofa, a wieczorem próbują przebić propozycję rządzących proponując albo wyższą kwotę, albo zupełnie nowe świadczenie.

W kampanii wyborczej PiS obiecywało 500 zł wsparcia finansowego na dziecko. Największa partia opozycyjna twierdziła, że budżetu na to nie stać. Po wyborach, gdy PiS forsowało to rozwiązanie w okrojonej formie, 500 zł na drugie i następne dziecko, wpadła w populistyczny amok. Skutki dla budżetu przestały się liczyć, bo na każde dziecko PiS obiecało, a tylko na pierwsze nie dało. Dlatego do ustawy o programie 500 plus zgłosiła poprawkę zmierzającą do objęcia świadczeniem także pierwszego dziecka. Sytuację bardzo zgrabnie podsumował jeden z portali. Nie podzielił sceny politycznej na opozycję i ugrupowanie rządzące, lecz ze względu na ciążącą na jednych i drugich odpowiedzialność za kraj i finanse, określił ich mianem ogólnopaństwowej sitwy.


Podczas gdy PiS na każdym kroku powtarza, że da się, że wystarczy nie kraść, że można pieniądze rozdawać w nieskończoność, wydawać na prawo i lewo, płacić milionowe kary dzienne, populistyczna opozycja, nawet z Donaldem Tuskiem na czele, nie potrafi przejąć pałeczki, wykorzystać sytuacji, odwrócić narracji, przeciwstawić się straszeniu odebraniem „zdobyczy socjalnych” tłumacząc sytuacje budżetu i proponując alternatywne scenariusze. Nie jest nawet w stanie skorzystać z wyciągniętej przez mini ster od finansów pomocnej dłoni. W październiku zeszłego Magdalena Rzeczkowska jednoznacznie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości stwierdziła, że „nie ma przestrzeni i planów do waloryzacji programu 500+ do 800 zł”. Mamy inne wyzwania w tej chwili — wyzwania energetyczne, podnieśliśmy bardzo do 3% [PKB] wydatki na obronność — tutaj są priorytety. Obronność, bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo finansowe Polaków. Zapewniła jednocześnie, że będzie walczyć. Będę walczyć, by polskie finanse były stabilne. Będziemy proponować takie rozwiązania, które dla polskich finansów są bezpieczne.

Gdy Magdalena Rzeczkowska zapewniała, że będzie walczyć o stabilność polskich finansów, Jarosław Kaczyński, który jest prezesem, uznał, że ważniejsza jest stabilność wydatków i inflacja na odpowiednio wysokim poziomie. Na konwencji partii rządzącej zagadnienie ubrał w krótkie, żołnierskie słowa: Od nowego roku 500+ to będzie ciągle nazwa jak sądzę pamiętana, ale suma będzie już inna — 800 plus! Zgromadzony na zgromadzeniu aktyw przyjął tę zapowiedź entuzjastycznie gromkimi brawami i owacją na stojąco. Ktoś nawet zaczął skandować „dzię-ku-jemy!” ale sala nie podchwyciła okrzyku widocznie zdając sobie sprawę, że Kaczyński nie rozdaje swoich pieniędzy, więc dziękowanie mu byłoby nadużyciem. Przyznał to zresztą sam przyznający 300 ekstra: Ja dziękuję, niektórzy tutaj moje imię wymieniają, ale przecież to nie ja będę dawał, no!

Oczywiście po wyborach nie tylko dzieci dostaną trzy stówy ekstra. Kierowcy będą za darmo jeździć autostradami, zaś pacjenci, którzy przeżyli 65 lat i zamierzają żyć dalej, a także dzieci i młodzież do 18 roku życia będą mieli darmowe leki. Co na to opozycja populistyczna? Będzie przypominać przy każdej okazji słowa minister Rzeczkowskiej od finansów? Raczej nie. Nadal będzie jałowo bić pianę powtarzając do znudzenia jacy to oni, ci z pokłóconej prawicy, są odrażający, źli i głupi. Doskonałym przykładem takiej mowy-trawy jest wypowiedź Katarzyny Kotuli z Lewicy, która z wrażenia zapomniała nawet o Polkach, ponieważ odkryła, że prezes Jarosław Kaczyński szantażuje dzisiaj Polaków i mówi: jeśli na nas zagłosujecie to my wam pomożemy. Prawda! Opozycja nie szantażuje Polaków, bo niczego nie obiecuje. Nie mówi: jeśli na nas zagłosujecie to zajmiemy się inflacją, gospodarką, finansami publicznymi, wymiarem sprawiedliwości, ochrona zdrowia.

Waloryzacja świadczenia wychowawczego 500+ nie powinna zależeć tak naprawdę od widzimisię prezesa, tylko powiązana powinna być z wysoką inflacją i rosnącymi kosztami życia — kontynuuje Kotula. — Prezes Jarosław Kaczyński szantażuje dzisiaj Polaków. Mówi: zagłosujecie na nas to być może w przyszłym roku 500+ zamieni się w 800+. Ale realna wartość tego świadczenia dzisiaj to nie jest 500 zł. To jest 300 zł. A na początku nowego roku 800 zł będzie warte niecałe 500 zł. Problemem nie jest inflacja, lecz spadek wartości świadczenia. Dlatego Polacy potrzebują dzisiaj odpowiedzialnej polityki społecznej, w której mówi się o inwestycji w usługi publiczne. Potrzebują dzisiaj miejsca w żłobku dla kazdego dziecka, potrzebują tanich mieszkań na wynajem i dobrego transportu publicznego. Tego nie da się słuchać z odkrytą głową, bo włosy stają dęba. Proponowane działania, propozycje, rozwiązania można rozpatrywać jako korzystne lub niekorzystne, dobre albo złe. Jednak politykom opozycji populistyczny amok uniemożliwia osąd.

Propozycje Kaczyńskiego uruchomiły populistę światowego formatu, który jeździ po kraju i opowiada o tym jakich to strasznych rzeczy dopuszczają się rządzący, ale sam nie puszcza pary z gęby o tym co zamierza zrobić po zdobyciu władzy. Podczas pobytu w Krakowie zaproponował, by Kaczyński nie czekał do Sylwestra, lecz zaczął wydawać pieniądze już teraz. Koalicja populistyczna chętnie pomoże w nieodpowiedzialnym drenowaniu budżetu państwa. Będąc premierem też rozmontował system emerytalny zamiast powściągnąć rozbuchane wydatki. Na szczęście jest alternatywa dla koalicji populistycznej i lewicy. Kosiniak-Kamysz oraz Hołownia mają spójny, realny i — co najważniejsze — uniwersalny program na ciężkie czasy — osobno do wyborów, wspólnie do koryta. Uniwersalizm programu polega na tym, że niezależnie od tego, kto wygra, obaj są gotowi by „przejąć współodpowiedzialność za kraj” jako wicepremierzy. Dlatego sojusz Hołowni z Kosiniakiem-Kamyszem ochrzczono mianem „Trzecia Droga”. ‚Trzecia’ od numeru kadencji  PiS-u, ‚droga’ od powszechnej drożyzny, która będzie jej znakiem rozpoznawczym. Do wyborów pójdziemy razem jako Trzecia Droga. Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe tak będzie nazywał się nasz koalicyjny komitet wyborczy. Trzecia droga, wspólna droga, pod tym hasłem będziemy starali się przekonać, jak widzimy w badaniach miliony Polaków, którzy dzisiaj potrzebują innej polityki.

Towarzyszący Hołowni Kosiniak-Kamysz przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż cała zjednoczona opozycja idąc w jednym bloku wprowadziłaby do Sejmu większą liczbę posłów, ale on to ma w… głębokim poważaniu, ponieważ trzecia droga prowadzi pewniej do koryta niż pozostałe dwie. Może prostszym by było pójście właśnie na skróty, stworzenie i wrzucenie wszystkich do jednego worka, może by było to atrakcyjne dla polityków naszych ugrupowań, pod względem mandatów później, pod względem nawet wielkości klubu, ale czy to byłoby atrakcyjne dla zwycięstwa? Nie sądzę! Chłop potęgą jest, choć oczywiście nie intelektualną, a z chłopskim rozumem rozsądek nie ma szans. Większa liczba posłów PSL i Hołowni 2050, większy klub PSL-u i Polski 2050 można by uznać za lepsze niż mniejsza liczba posłów PSL i Hołowni 2050, większy klub PSL-u i Polski 2050? Absolutnie nie! I z tym nie można się nie zgodzić, albowiem każdy przyzna, że im mniej durniów w Sejmie, tym lepiej. Polacy nam jednego nie wybaczą — zmarnowanej szansy i okazji, zmarnowanej nadziei. Dlatego

Dwóch durniów przekonuje, że jest trzecia droga —
Jeden mądry jak kamasz, a drugi jak noga.
Tych, co na Władzia i Szymcia głos w wyborach zmarnują —
Niech ich diabli wszystkich porwą i srodze katują!

 

PS.
Trzecia droga to w skrócie TD lub 3D. Obie litery, a zwłaszcza druga, mogą się skojarzyć. T z tyłkiem, D… też z tyłkiem. Z kolei w 3 D to symbol obfitości…

Dodaj komentarz