Każdy żart kary wart

W czasach minionych nie było wesoło jeśli chodzi o niemal wszystkie aspekty życia. Im gorliwiej władza ludowa budowała socjalizm, tym trudniej było związać koniec z końcem. Ludzie reagowali głównie śmiechem. Krążyła niezliczona liczba kawałów, dowcipów, żartów, wiców. Wyśmiewano każde wydarzenie, przemówienie, akademie ku czci, konwentykle, zjazdy, ple-ple-plena. Niektórzy specjalizowali się w opowiadaniu kawałów, sypali nimi jak z rękawa. Śmiano się ze wszystkiego i wszystkich. Najokrutniej kpiono z niebieskich, po angielsku blues, jak śpiewał Stanisław Zygmunt. Najkrótszy kawał o milicjancie brzmiał: stoi milicjant i myśli.

To były straszne czasy. Szalała cenzura, pewnie dlatego ani łysemu, ani garbatemu nawet do głowy by nie przyszło obrażać się na kogoś, kto opowiadał dowcip o łysym i garbatym (Gdzie ten turysta się wybiera? Na Łysą Polanę), biorąc ten żart do siebie. Ba! Brak poczucia humoru, nie chwytanie w lot znaczenia kawału były obciachem, świadczyły o tępocie umysłowej i były skrzętnie skrywane. Jeden dowcip nawiązywał wprost tego problemu. Na pytanie „ile razy Polak śmieje się z kawału?” odpowiedź brzmiała: „trzy razy — raz bo wszyscy się śmieją, drugi raz, bo zrozumiał, a trzeci raz z siebie, że taki niekumaty, tak późno zrozumiał”.

Dziś mało kto ma dystans do siebie, potrafi się z siebie śmiać. Im mniej rozumie, tym lepsze ma mniemanie o sobie, tym bardziej jest z siebie kontent. Dziennikarze, celebryci, politycy są przeważnie tak napuszeni, nadęci, że zachodzi obawa, iż lada chwila eksplodują. Ktoś kiedyś zaapelował: połóżcie kres przesadnie wyniosłym manierom, jednostka gdy się nadmie wnet zamienia się w zero. Jednak oni ani myślą kłaść kresu. Są święcie przekonani o swej wyższości intelektualnej i moralnej i uważają, że to im daje prawo zarówno interpretowania, jak i decydowania o tym co jest dopuszczalne, a co nie. Nie dociera do nich, że stosują dokładnie te same zamordystyczne metody, które stosowane wobec nich doprowadzają ich do szewskiej pasji lub załamania nerwowego.

Trzeba być nie lada zakompleksionym tumanem, żeby obrażać się na żart. Trzeba być nie lada zakompleksionym bufonem, żeby żart, ironię, kpinę oceniać i recenzować. Niezłomni bojownicy o prawo głoszenia poglądów, odmieniający tolerancję przez wszystkie przypadki są z reguły niebywale bezwzględni i nietolerancyjni. Uważają siebie za pępek świata, a swoje rozumienie rzeczywistości za jedynie słuszne i obowiązujące. Rozdzierają szaty gdy na przykład mini star Czarnek narzuca swój punkt widzenia, ale sami nie mają żadnych zahamowań i zmieszają z błotem, wdepczą w ziemię, bez pardonu zniszczą każdego myślącego inaczej. Zwalczają wyimaginowanych wrogów z tym większą bezwzględnością, z im większym lekceważeniem spotyka się ich święte oburzenie ze strony tych, którzy ich nie szanują, a wręcz nimi gardzą. Ze szczególnym upodobaniem gnębią tych, którzy nie mają jak bronić się, za którymi nie ujmie się nikt wpływowy.

Swego czasu prezes Jarosław Kaczyński uznał, że „Szkło kontaktowe” powinno zostać zlikwidowane, a dzwoniący „eliminowani”. Trzynaście lat biedaczyna musiał czekać, ale warto było. Powoli program przekształcano w bezzębną ramotę, która niby kąsa, niby jest żartobliwa, ale coraz bardziej pozornie, wymuszenie. Wreszcie udało się! Nie trzeba było ustawy, nie trzeba było interwencji KRRiT, chłopaki załatwiły się same zgrabnie i szybko. Cóż, słowa pieśni Georges Brassens „Król” w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego (nie poradzisz nic bracie mój gdy na tronie siedzi chuj), są uniwersalne i dotyczą każdej władzy, nawet nie sięgającej poza najmniejszą redakcję. Gdyby „Szkłem” zawiadywał ktoś z głową na karku, wziąłby sobie do serca mądrość biskupa, zgodnie z którą „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”. Nie usuwałby z programu kontrowersyjnego fragmentu, bo ślady zacierają tylko mający coś niecnego na sumieniu. Nie szedłby na przeczekanie, nie publikowałby idiotycznych przeprosin, nie zawieszałby Krzysztofa Daukszewicza, dowodząc, że o zatrudnieniu decydują hejterzy. Powinien zareagować natychmiast, jak tylko zorientował się co się stało, zmuszając Jaconia, by na wizji przeprosił Daukszewicza, a nie dołączać do nagonki na niego. Tak, Daukszewicza, ponieważ żart można rozpatrywać wyłącznie w kategorii dobry, kiepski, beznadziejny. Ktoś, kto bierze żart nawet nie do siebie, lecz do swojego dziecka, nie nadaje się do pracy w mediach.

Ciekawa jest opinia medioznawcy i filmoznawcy Wiesława Godzica, który wie, że niedobrze, że Daukszewicz to powiedział, ale reakcja też jest niedobra i sieci, i jego kolegów, Roberta Górskiego na przykład, który się solidaryzuje, nie za bardzo wiadomo, z czym i z kim. Podobnie jest w Rosji. Niedobrze jest tak kojarzyć, ale czasem trudno się powstrzymać. W Rosji Putin myśli dokładnie tak jak znawca — niedobrze że ktoś powiedział o wojnie z Ukrainą, ale na szczęście mamy prawo, więc odpokutuje co powiedział i będzie dobrze. Oczywiście można to rozumowanie rozszerzyć. Niedobrze, że Iksiński wypił za dużo, wsiadł do samochodu i spowodował wypadek, „ale reakcja też jest niedobra i poszkodowanych, i policjantów na przykład, którzy odebrali mu prawo jazdy”. O niebywale wysokim poziomie wiedzy, doświadczenia i profesjonalizmu świadczy skupianie się na tym, co się stało, analizowanie co by było gdyby się nie stało. Zmierzenie się z rzeczywistością, w której mleko już się rozlało jest o wiele trudniejsze.

Medio i filmoznawca rozumie nawet satyryków, którzy muszą balansować na granicy, zbliżać się do czerwonej linii, nawet nieco przekraczać. Pewien biskup już kilkaset lat temu zauważył, że „satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka: wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka”. Nie wziął pod uwagę, że za kilkaset lat zakompleksieni pismacy i eksperci wyznaczą czerwoną linię i zaczną określać z czego wolno się śmiać, a z czego pod żadnym pozorem nie należy.

W czasach minionych sporą popularnością cieszył się Wyścig Pokoju. Radio transmitowało relację z tego wydarzenia. Relacja to głównie kłapanie jadaczką mniej lub bardziej sensownie, bo ile można opowiadać, że jadą i że na czele jedzie ten kto jedzie najszybciej. Pewnego razu Bohdan Tomaszewski relacjonując końcowe minuty wyścigu dostrzegłszy wjeżdżającego na stadion Szurkowskiego chcąc wyrazić dla niego uznanie i podziw zakrzyknął, że jest to „cudowne dziecko dwóch pedałów”. Można sobie wyobrazić jakie piekło by się rozpętało dzisiaj.

Na portalu queer.pl, bardziej miarodajnym nawet niż Jacoń p. Radek Oliwa napisał:

Jestem pewien, że pan Daukszewicz nie jest ani trans- ani homo- ani żadnym innym fobem. Nie zasługuje na hejt jaki go spotkał ani tym bardziej na medialną śmierć jakiej życzy mu część mojego środowiska (proszę o przeczytanie post scriptum). Oberwało się także redaktorowi Jaconiowi, na którego rzucili się zagorzali wielbiciele Daukszewicza i w akcie źle zrozumianej solidarności postanowili mu uświadomić, że jest przewrażliwiony.

Prawda najprawdziwsza! Stawanie w obronie fałszywie oskarżanego to akt źle rozumianej solidarności. Sytuacja poprawi się diametralnie, gdy w akcie dobrze rozumianej solidarności uda się wyeliminować z mediów wszystkich życzliwych środowiskom LGBT. Sondaże mówią, że sympatia i zrozumienie dla nich w społeczeństwie wzrasta. Prawica sama nie może sobie poradzić z odwróceniem trendu i potrzebuje pomocy. Więc co? Pomożecie?

PS Wiem, że część osób, które angażuje się w ruch LGBT mocno sobie użyło w tym temacie, nie mam jednak wrażenia, że to właśnie oni popisali się najwięszą agresją. Zauważyłem masę fajkowych kont, z których Daukszewicza i TVN obrzucano najpaskudniejszym błotem. Te same konta produkowały treści anty LGBT, anty PO i anty TVN… Przypadek?

Wrócił mały Jaś ze szkoły,
Jakiś taki niewesoły.
Kredki schował gdzieś głęboko,
Ma podbite jedno oko.

Drogi tato, droga mamo,
W szkole znowu jest to samo!
Chciałem narysować tęczę,
Franek w płacz, że ja go dręczę.

Kaśka szybko wyjaśniła,
Że go tęcza znieważyła.
A kto znów ją narysuje.
Kredką oczy mu wykłuje.

Mamuś ręce załamała,
Bo już nic nie rozumiała.
Czemu Franek cię tak męczy?
Przecież on spod znaku tęczy!?

Tatuś stężał wnet na twarzy,
Lecz przytomnie zauważył:
Może każdy, chce czy nie,
Wrogiem jest LGBT?

Dodaj komentarz