Jednostronny kompromis

Andrzej Duda, który jest prezydentem, ni stąd, ni zowąd 10 lutego 2023 roku wygłosił orędzie. W orędziu przyznał, że jak podejmuje decyzje ważne dla Polski, to kieruje się interesem. Wspólnym. Można domniemywać, że jak nieważne podejmuje, to się nie kieruje. Podejmując ważne decyzje dla Polski, zawsze kieruję się interesem naszego państwa i obywateli Rzeczypospolitej. Przy okazji wyszło na jaw, że dopiero dzisiaj, czyli 10 lutego, nie tylko bezpieczeństwo Polski, ale także bezpieczeństwo Polek i Polaków jest  najważniejsze. I nie chodzi tylko o bezpieczeństwo militarne, bo to, dzięki wysiłkom ministra Macierewicza, ministra Błaszczaka i zwierzchnika sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Polki i Polacy mają zagwarantowane. Chodzi także o bezpieczeństwo prawne, czyli pewność, że Polka lub Polak w starciu z przedstawicielami władzy ma jakąkolwiek szansę. Bezpieczeństwo Polski, bezpieczeństwo Polek i Polaków to dziś zdecydowanie najważniejsza sprawa. Zarówno bezpieczeństwo o charakterze militarnym, jak i bezpieczeństwo ekonomiczne oraz bezpieczeństwo prawne.

Bezpieczeństwa ekonomicznego pilnuje zarówno prezes Narodowego Banku Polskiego, którym jest Adam Glapiński, jak i minister finansów, którym jest… którym jest… który jest, więc owo bezpieczeństwo znajduje się niewątpliwie w dobrych rękach. Co prawda inflacja rośnie, a poziom życia spada, ale ludzie zarabiają coraz więcej. Najbardziej cieszą się emeryci, którzy dostają coraz wyższe emerytury. Jak wiadomo zwolnione z podatku są świadczenia nie przekraczające 2500 zł. Z tego względu w tym roku rząd nie zamierza zwolnić 13 zapomogi z podatku, ponieważ przekroczą tę kwotę nawet ci, którzy otrzymują najniższe świadczenie. W rezultacie otrzymają o kilka stówek mniej — zamiast 1445,48 zł 1250,00 zł. Dzięki tej sprytnej sztuczce budżet państwa zaoszczędzi około 2 mld zł. Wystarczy na kilkadziesiąt willi i premie dla urzędników państwowych, które im się przecież należą za ich ciężką i — co należy podkreślić z całą mocą, ponieważ dla totalnej opozycji to wcale nie jest takie oczywiste — uczciwą pracę.

W dalszej części swego orędzia p.rezydent, którym jest Andrzej Duda zarysował zręby problemu. Okazało się, że już rok temu osobiście wynegocjował kompromis z Ursulą von der Leyen. Niestety, nie ujawnił, dlaczego tylko z nią, a z Mateuszem Morawieckim nie. Zdecydowanie rozsądniej i bezpieczniej jest negocjować kompromis z dwiema stronami, a nie tylko z jedną. Mimo to rok temu, w przededniu wybuchu wojny, w przededniu rosyjskiej napaści na Ukrainę, wynegocjowałem kompromis z szefową Komisji Europejskiej zamykający spór dotyczący systemu sądownictwa. Ten kompromis był dobry dla Polski i spełniał warunek dla mnie najważniejszy — był w pełni zgodny z polską Konstytucją! Skąd wiadomo, że ten kompromis był zgodny z polską Konstytucją? To oczywiste. Ze względów bezpieczeństwa przyjmuje się, że wszystko co wynegocjował p.rezydent jest zgodne z polską konstytucją.

Na tym kończą się dobre wieści, ponieważ niestety przeciągające się przez wiele miesięcy prace w parlamencie, postawa zarówno opozycji, jak i części obozu rządzącego oraz zmiany, które zostały wprowadzone do projektu ustawy sprawiły, że nie wykorzystano tamtej okazji. A cóż ma do tego postawa opozycji? Przecież rząd dysponuje większością w Sejmie, więc opozycja nie ma nic do gadania. Dlatego nie jej postawa jest kluczowa, ale to, że prezydent wynegocjował kompromis z Ursulą von der Leyen, a wypięła się na ten kompromis Komisja Europejska. Komisja Europejska potraktowała te wszystkie okoliczności jako pretekst i wycofała się z przyjętych ustaleń. Gdyby nie to, środki z Krajowego Planu Odbudowy byłyby pewnie już w Polsce. Wzruszająca jest snuta przez Andrzeja Dudę opowieść o wiarołomstwie. Wystarczy bowiem wejść na portal p.rezydenta, by przekonać się na własne oczy, że projekt, który złożył, to ściema, kpina i lipa. Warunkiem otrzymania pieniędzy była między innymi likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. P.rezydent zamiast likwidacji zaproponował zmianę nazwy.

Główna zmiana dotyczyć ma likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Prezydent proponuje, by zastąpiła ją Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN.

Zaprawdę, aż dziw bierze, że poza Usulą von der Leyen nikt nie dał się na to nabrać, wliczając w to polski parlament i rząd. Nagle i niespodziewanie, można nawet postawić śmiałą tezę, iż znienacka, p.rezydent okazał się wielkim orędownikiem kompromisu. A ponieważ był to kompromis jednoosobowy, więc tak po prostu dalej być nie może. Byłem i jestem zwolennikiem kompromisu. Zależy mi na jak najszybszym uruchomieniu środków z Krajowego Planu Odbudowy, które są potrzebne do rozwoju polskiej gospodarki. Dlatego nie zdecydowałem się na zawetowanie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, którą w ostatnich dniach uchwalił polski parlament. Ale jako Prezydent Rzeczypospolitej stoję na straży Konstytucji i dbam o bezpieczeństwo prawne obywateli. Każdy przyzna, że dobry żart tymfa wart, prawda? Dba, więc podjął. Podjąłem więc decyzję o skierowaniu tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. To znaczy, że ustawa nie będzie obowiązywała dopóki Trybunał nie wypowie się na temat jej zgodności z Konstytucją.

Od grubo ponad roku Polki i Polacy, czyli Polska codziennie płaci milion euro kary za lekceważenie postanowień Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy nie wpływają i bezpowrotnie przepadają. Czas płynie, a władza udaje, że rządzi, że wykonuje swoje obowiązki, że coś robi, że dba o interes kraju, Polek, Polaków. A wciąż spory odsetek rodaczek i rodaków w to wierzy.

Prawdziwą katastrofą i przekleństwem obecnej sytuacji jest jednak tak zwana opozycja. Głosowania w sprawie sprzecznej z konstytucją ustawy o Sądzie Najwyższym, skierowanie do dalszych prac ustawy zmieniającej ordynację wyborczą, czy poparcie wzbogaconej o napisaną na kolanie poprawkę posła Suskiego ustawy „wiatrakowej” nie pozostawiają złudzeń, że działa ręka w rękę z PiS-em, a jej przedstawiciele głosują przeciw tylko wtedy, gdy mają stuprocentową pewność, że są w mniejszości i na pewno nie zablokują tego, na czym PiS-owi zależy. Można to oczywiście złożyć na karb nieudolności i populizmu, ale niczego to nie zmienia.

Dodaj komentarz