Establiszmęt i elemęty animalne

Wczoraj odbyły się tu i ówdzie demonstracje tak zwanych obrońców demokracji. Na zebraniach partyjnych i w dyskusjach m.in. w Internecie coraz częściej padają żądania aby odkryć karty drugiej strony, powiedzieć kim są ludzie kierujący marszami, a także kto za nimi stoi?1)Komitet Obrony Demokracji Obecnie trwający stan sprawia, że społeczeństwo demoralizuje się, a stąd już tylko krok do anarchii. Czas więc ochłonąć, zdać sobie sprawę, że następstwa rozszerzających się manifestacji mogą być dla nas wszystkich katastrofalne.2) Kontrrewolucja stawia na tych, którzy stracili w wyniku dobrej zmiany.  Sztaby KOD-u przygotowują kolejne prowokacje wykorzystując w tym celu społeczeństwo. Marsze i pikiety organizuje organizacja o jednoznacznym obliczu antydemokratycznym. Obcy kapitał finansuje te akcje. Charakterystyczne, że już pierwsze postulaty wysunięte przez manifestujących wobec władz państwowych dotyczą publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego.3)

W końcówce lat sześćdziesiątych władza ludowa postanowiła rozprawić się z „odwetowcami z Bonn”. W tym celu wytypowano winnych i misternie spreparowano dowody. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Dziennikarka „Przekroju” tak relacjonowała przebieg procesu: „Jest na sali i [żona oskarżonego]! Bardzo elegancka. W swoim białym płaszczu (zapewne z paczki) i futrzanym kapeluszu odcina się od tłumu klientów PDT-ów”. „Plan wykorzystania procesu do celów polityczno-propagandowych” został przygotowany przez szczecińskich funkcjonariuszy bezpieki i zatwierdzony w Komitecie Centralnym PZPR. Zgodnie z nim funkcjonariusze SB mieli dziennikarzom „wskazywać zagadnienia, które należy szczególnie eksponować, a także te, które powinny zostać pominięte”.

Od tego czasu minęło niemal pół wieku, a plan nic nie stracił na aktualności. Wczoraj w Krakowie widziałem rozchodzących się po demonstracji ludzi. Ja znam tych ludzi. To był typowy „krakówek”. Absolutny establishment w mieście, ludzie w futrach, norkach — niedawno dzielił się spostrzeżeniami doradca prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof  Szczerski.

O co chodzi? Oczywiście chodzi o zdezawuowanie, ośmieszenie, pomniejszenie. Temu też służą manipulacje z liczbą uczestników manifestacji. Dziennik Telewizyjny, główna tuba propagandowa minionego okresu, nigdy nie podawał prawdziwej liczby uczestników zamieszek, strajków. Zawsze była to garstka, niewielka grupa, kilka osób, wichrzyciele, chuligani, elementy antysocjalistyczne, prowokatorzy. Dziś jest inaczej? Władza wydymając pogardliwie wargi mówi o garstce ogłupiałych frustratów na usługach wiadomych sił. Ludzie, którzy tworzą KOD idą pod biało-czerwonym sztandarem, ale gardzą Polską, chcą być kimś innym  — zapewnia prezes PiS. Gdyby nie wiązała mu ust tajemnica państwowa ujawniłby nawet kim chcą być.

W minionych czasach wszyscy, którym nie podobało się to, co robi władza ludowa, którzy nie godzili się z brakiem swobód obywatelskich, mizerią gospodarczą, podporządkowaniem hegemonowi ze wschodu, byli oskarżani o uleganie wpływom, finansowanie z zachodu. Propaganda podkreślała, że na przykład dążenie do utworzenia niezależnych związków zawodowych było „działalnością kontrrewolucyjną, inspirowaną i finansowaną przez wrogie postępowi siły harcujące na politycznym przedpolu pod osłoną kapitalistycznych, imperialistycznych państw”. Dziś prezes partii rządzącej przekonuje, że protestujący nie działają bezinteresownie. Za tym ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę tak, by stała jak najniżej. By Polska była swego rodzaju kolonią. Nie będziemy kolonią. Nie zgodzimy się na to!

Przynosi wreszcie owoce praca u podstaw, prowadzona z mozołem od wojny akcja edukacyjna zastępująca naukę historii lekcjami mitów i legend. To pozwala wierzyć, że Kościół z Targowicą nie miał nigdy nic wspólnego, a komuniści nigdy nie posługiwali się takim językiem i takimi metodami jakie stosuje obecna władza. Trzeba być pozbawionym nie tylko futra z norek, żeby wierzyć, że władza stawiająca się ponad prawem będzie przestrzegała reguł i nie będzie nadużywała stanowisk dla swoich celów. Powtarzanie propagandowych bredni jakoby opozycji zależało tylko na dobraniu się do koryta skończy się katastrofą. Wystarczy poczytać historię WKP(b) i początków Związku Radzieckiego, by to zrozumieć. I uzmysłowić sobie, że najkrwawsze porachunki i czystki miały zawsze miejsce w obozie władzy i dotykały sojuszników, popleczników, sympatyków, członków i klakierów.

Warto, bardzo warto słuchać co mówi władza, zastanowić się, analizować i brać sobie do serca jej słowa. Przekonuje na przykład, że nie może być tak, że jedna władza w ramach trójpodziału zdobywa pozycję dominującą. I mimo, iż tak być nie może, to rząd stawia się nie tylko na pozycji dominującej, ale nawet ponad prawem. Chodzi bowiem o to, by TK wykonywał swoją pracę, tzn. strzegł przed złamaniem prawa przez parlament, bez posługiwania się jednak klauzulami generalnymi, skupując się na konkretnych zapisach, gdzie łamanie konstytucji jest łatwe do stwierdzenia. Po co sejm ma uchwalać ustawy łamiące konstytucję w sposób łatwy do stwierdzenia prezes swoim zwyczajem nie zdradza.

Okazuje się także, że zapewnienia, że jesteśmy bezpieczni, że nikt nic nam nie zrobią, bo mamy sprawne służby, a wkrótce będziemy mieć ustawę, która da im takie uprawnienia, o jakich KGB i Gestapo mogłyby tylko pomarzyć, to ściema i oszustwo bo nie ma mechanizmu, który by zapewnił bezpieczeństwo. To jest stanowisko Pani Premier i całego PiS. Jedyne wyjście, to jeszcze dogłębniej skorzystać z dorobku PRL-u — zamknąć granice i nikogo nie wpuszczać. No i skończyć wreszcie z wymienialnością złotówki.

 

PS.
Po raz kolejny mamy różne szacunki frekwencji. Ale to nie powinno dziwić, bo metodologia liczenia zawsze jest zależna od politologii władz. Dlatego na wiecach poparcia z reguły są dziesiątki tysięcy, a protestuje ledwie garstka. Rodzi się jednak w tym miejscu bardzo niepokojące pytanie. Mianowicie jak służby mogą zapewnić bezpieczeństwo, skoro nie potrafią prawidłowo oszacować liczebności zgromadzenia? Przecież inne siły są potrzebne do ochraniania 20.000 ludzi, a inne do ochrony 200.000.


1) Pastisz Trybuny Ludu, 29 sierpnia 1980 roku.
2) Pastisz Trybuny Ludu, 30 sierpnia 1980 roku.
3) Pastisz programu telewizyjnego z początku lat osiemdziesiątych.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Pooglądałam tematykę i opisy „dziennikarskie” na temat marszów. Można nazwać je pochodami, ale słowo nabrało pejoratywnego znaczenia jak towarzysz. A w mowie polskiej do 1939 r mówiono o towarzyszu niedoli, towarzyszce życia, „Pojedziemy na łów, nałów, na łowy do zielonej dąbrowy, towarzyszu mój”

    Tematyka różnych wypowiedzi miała jedno brzmienie: ilość biorących udział w marszu. Powiem, że jest to żałosne. Przecież nie ma znaczenia ilość, a sam protest. Utopienie tego w słowach o ilości pozwala rządzącym udawać, że nie muszą do niczego odnosić się. Najwyżej powiedzą, że zdrajcy, że targowica (ma być t), że chuligani, że…….