Tydzień więzienia….

„Co to oznacza? Dla tych, którzy popełnili drobne przestępstwo, wymierzona byłaby kara tygodniowego więzienia. Jak tłumaczy jeden z rozmówców gazety, spełniałaby ona „cele wychowawcze”. Bowiem tydzień to za mało, aby przywyknąć do warunków życia za kratami, ale wystarczająco długo, żeby mieć dość więzienia. – Tydzień więzienia spełni rolę szokową dla drobnych przestępców i może sprawić, że nie wrócą na złą drogę.” GW – TOK

Ławnikiem zostałam z ciekawości. Zobaczyć sąd od tyłu. Gdy zeznawałam jako świadek, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Sala jak sala. Ale orzeł na ścianie, sędzia, ławnicy. Konieczna powaga i zachowanie szacunku dla miejsca.
Cały wpis

My ze spalonych wsi….

My ze spalonych wsi,
My z głodujących miast.
Za głód, za krew, za lata łez
Już zemsty nadszedł czas!
Więc zarepetuj broń
I w serce wroga mierz!

Dudni już krok, milionów krok,
Brzmi partyzancki śpiew.
Więc naprzód, Gwardio, marsz!
Świat płonie wokół nas.
I zadrży wróg i zginie wróg
Z ręki ludowych mas.

Współcześni młodzi korzystający z internetu, telefonów komórkowych, telewizji i wielu innych udogodnień cywilizacji często nie mają pojęcia, że jednym z planów po wojnie była powszechna elektryfikacja. Zrealizowana!!! Przesiedleni na Ziemie Odzyskane, uciekinierzy ze spalonej Warszawy, ze spalonych wsi i miasteczek, znaleźli swoje domy z wodociągami (także na wsi), z elektrycznością, murowane.
Cały wpis

Czas wielkiego postu…..

Czy czas postu nie powinien być czasem pokuty, wybaczenia, proszenia o wybaczenie? Szczególnie u tych, którzy rozprawiają o sile swojej wiary, o potrzebie służenia Kościołowi? Tak, tak, Kościołowi, nie Bogu, nie Jezusowi.

Co dzieje się w Polsce w czasie wielkiego postu? Dokonuje się sądów, nikczemnie traktuje byłego prezydenta, powoduje się następne podziały, zamieszanie. Przy tym wszystkim jakoś nie słychać biskupów. Przyczaili się. Tylko biskup Flaszka próbował obsobaczyć Wałęsę, a ten zapytał go: kto wyrządził większe szkody?
Cały wpis

Niedługo wiosna

Wczorajszy dzień był pogodny – 8 stopni, ale wietrzny. Bardziej niż codziennie odczuwanie zimna było większe. Zima z uporem próbuje pokazywać pazurki, dziś sypała śniegiem wymieszanym z deszczem, ale panna Wiosna już bliziutko. Na krzewach pokazały się maciupieńkie, zielone zawiązki liści. Gdzieniegdzie widać świeże, malutkie listeczki traw.

Spacer był przyjemny, bo ludzi w południe mało na chodnikach. Wydawało mi się, że poznaję twarze, ale jakieś inne, starsze. Powoli, bez pośpiechu, z małym ruchem samochodowym. Kochana posezonowa prowincja. W dodatku zawsze świeże powietrze.

Wśród idących zobaczyłam dwóch śniadych mężczyzn. Uroda raczej z północnej Afryki. Jeden szedł popychając dziecięcy wózek, drugi tłumaczył mu mocno gestykulując. Ten drugi mówił po niemiecku. Może to osiadli w Kołobrzegu migranci? Ludzie mijali ich obojętnie, sensacją nie byli. Jak migrantom będzie żyło się wśród mieszkańców Zachodniopomorskiego? Czy zostaną pozostawieni sami sobie, czy może szybko otrzymają ofertę pracy? Tak byłoby najlepiej, bo wtedy szybciej można pozbyć się nieufności.
Cały wpis

Teczki…

W PRL teczki zakładano nie tylko opozycjonistom. Teczkę miał każdy obywatel, który wyjeżdżał za granicę. Prywatnie lub służbowo. Po powrocie należało paszport zwrócić odpowiedniemu urzędowi. Był tam przechowywany do następnej zgody na wyjazd. Takie zachowania władzy nie są jednak w pełni opisane.

Każdy oddający paszport był przesłuchiwany przez urzędnika. Po wyjeździe służbowym należało opowiedzieć ze szczegółami o czym rozmawiano, o co „wróg” pytał. Należało powiedzieć czy były zaproszenia do restauracji, a były, bo biednego Polaka na dobrą wyżerkę nie było stać. Potem były pytania o alkohol. Kto pił, ile pił, co po wypiciu mówił.
Cały wpis

Częste mycie…

Sprawy higieny są aktualne niezmiennie, niezależnie od ustroju, ale zależnie od religii. Wędrując po necie znalazłam wpis i dla ułatwienia sobie pracy wklejam go. Nie ma to jak dolce far niente.

Słowianie chętnie korzystali z łaźni. Panowało bowiem powszechne przekonanie, że mycie wypędza z ciała choroby i przedłuża życie. Łaźnie publiczne istniały jeszcze w czasach przedchrześcijańskich w miastach, miasteczkach, a nawet w niektórych wsiach. Co ciekawe, kąpiele nie były indywidualną sprawą mieszkańców. Statuty cechowe narzucały na nich obowiązek korzystania co pewien czas, zazwyczaj raz w tygodniu, z miejskich przybytków higieny.

Cały wpis

Obca

Mieszkała razem z mężem i dziećmi w dawnym mieście wojewódzkim, ale pochodziła ze wsi od miasta dość daleko leżącej. We wsi, w której przyszła na świat, kończyła podstawówkę, nadal mieszkała jej matka. Rodzeństwo rozjechało się po Polsce. Mają swoje domy, mieszkania dość daleko od rodzinnego domu. To na kobietę spadł obowiązek by raz w tygodniu pojechać do matki z zakupami, sprzątnąć dwa pokoje, łazienkę i kuchnię. Pozostałe pomieszczenia były nieużywane.

Z czasem matka wymagać zaczęła codziennej pomocy.  Nie miała sił by iść po chleb, po inne zakupy. By cokolwiek ugotować. Kobieta chciała zabrać ją do siebie, ale staruszka za nic nie chciała wyjechać. Ponieważ kobieta była już na emeryturze, a mąż też kończył pracę, postanowili wyjechać na wieś. Zaprosili rodzeństwo kobiety by ustalić kto podejmie się opieki nad rodzicielką. Chętnych nie było. A każde z dzieci zdobyło wyższe wykształcenie, dzięki dobrze wybranym zawodom dorobili się majątków. Ale co do opieki – pozostawał dom starców (teraz nazwa unikana).
Cały wpis

„Bo nie ważne czyje co je, ważne to je, co je moje…”*

W odpowiedzi do „Racji”

Poruszasz kilka spraw. I zacznę od końca. Pytasz „Dziewięć lat temu w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza przysiółka afgańskiej wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób, trzy zostały ranne. Do jakiej kategorii należy zakwalifikować ład, w którym procesy sądowe ciągną się tak długo?”

Zakwalifikowałabym do łamania praw człowieka. I to na wielu płaszczyznach. Żołnierze musieli mieć ogromne poczucie krzywdy. Bo nie czuli się winni. Potwierdził to Sąd Najwyższy. Zostali wysłani na „misję”, która misją nie była. Była wojną. W opisywanych książkach autorzy podkreślają, że po pierwszej śmierci polskiego żołnierza, wielu składało wnioski o powrót do kraju. Ze strachu, bo okazało się, że na tej fałszywej misji potrzebna jest broń z ostrymi nabojami. Nikt ich nie potępiał, bo wszyscy zostali oszukani przez przedstawicieli Rzeczpospolitej. Na misjach odszkodowanie np. za utraconą nogę jest mniejsze niż na wojnie. Jakiś spaślak tak „oszczędzał” na krwi żołnierskiej. Sam tyłka nie ruszył. Wojsko to dopiero… dziwne układy, niejasne dochody i potencjalne lenistwo i brak pracy na wysokim poziomie. O pojęciu jakim jest „stres pobojowy” raczej Macierewicz nie wiedział, ale rządził…. i oskarżał. Tyle lat w stresie spowodowanym bylejakością polskiego wymiaru…
Cały wpis

Stworzenie

Zastanawiałam się jak opisać postać, którego dziadkowie powyżej 80-tki są moimi sąsiadami. Myślę, że znalazłam dobrze określające go słowo. Ma około 30 lat, około 2 metrów wzrostu i stale, niezmiennie od wielu lat tępy wyraz twarzy.

Kiedyś był moim sąsiadem, ale razem ze swoją matką, a córką emerytów, otrzymali od miasta mieszkanie. Mieszkanie w jednym z dwu bloków po koszarach Wojsk Polskich. Sąsiedzi jednego z tych bloków odgrodzili się żywopłotem, który rośnie coraz wyżej. Dlaczego ten płot?

W budynkach mieszczą się mieszkania socjalne. Dzięki dawnym poniemieckim koszarom i koszarom wybudowanym przez Polaków, problem mieszkań socjalnych został prawie rozwiązany. Przynajmniej taki stan był kilka lat temu. Trudno mi powiedzieć, czy to drogą selekcji, czy przypadku, ale w jednym z budynków zamieszkali mieszkańcy urządzający głośne popijawy. W drugim mieszkają ludzie spokojniejsi i pracujący. Odgrodzenie się miało wzgląd na dzieci, aby nie były świadkami zachowań urągających słowu człowiek.
Cały wpis

Mistrz na cokole…

Villku!

Masz bardzo dużo racji co do chamstwa. Zauważ, że mówienie nieprawdy, używanie słów uważanych za niedopuszczalne w mowie codziennej, jest obecnie w Polsce czymś naturalnym.

K…..a! to nie tylko przecinek, to brakujące słowo w mowie potocznej. To i inne wulgaryzmy. Przecież „zajebiście”!!!! krzyczy dziennikarka by podkreślić i swój udawany zachwyt i łączność z widzami. A młoda dziewczyna, której zwrócono uwagę na używanie przez nią wulgaryzmu zajeb…. była zdziwiona, że to przekleństwo. Niemożliwe! powiedziała.

Pamiętasz puszczoną na wizję reakcję redaktora zdenerwowanego, że na biurku kurz? Słowo „zdenerwowany” już odeszło do lamusa. Teraz jest wkur….ony, wkurzony, który nie zwraca uwagi, a napier….la kogoś tam.
Cały wpis

Pierwszaki

http://galeria.bankier.pl/p/f/c/a6f394896aee1b-645-485-0-0-1997-1502.jpg

Czas rozpoczęcia nauki przez dzieci stał się sprawą polityczną. Jak jedna opcja chce tak, to druga „musi” zrobić inaczej. Bez uwzględnienia warunków, potrzeb, możliwości.

W szkole każdy z nas zetknął się z tym, że jedne dzieci uczą się szybciej, drugim nauka sprawia kłopot. Nie zawsze te zdolniejsze osiągają sukces. Przyzwyczajone do tego, że problemów z nauką nie mają, ze wzrostem wiedzy do przyswojenia nie wyrobiły sobie nawyków codziennego uczenia się. Bywa i tak, że ci mniej zdolni i pojętni na początku nauki, w jej końcowej fazie mają większe osiągnięcia.
Cały wpis

Starość

 1 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Ludzi Starszych

Starość jest wokół nas. Obecna, ale często niedostrzegana. Starzy ludzie chodzą ulicami, czasami mieszkają w jednym domu. Najczęściej starość oznacza samotność. Ludzie żyją coraz dłużej. To zaleta medycyny, innego rodzaju spożywanego jedzenia, warunków bytowych, urlopów, możliwości zmiany otoczenia, czasami zmiany klimatu.

Jaka jest starość w Polsce? Staje się podobna do tej starości krajów bogatych. Jest samotna. Nie dlatego, że ludzie starzy nie doświadczają opieki rodziny. Powód jest inny. Rodziny z trzy-pokoleniowych zmieniły się w dwu-pokoleniowe. To nawet większości staruszków odpowiada, bo mają spokój, swoją niezakłóconą organizację czasu. Problemy zaczynają się gdy wydolność organizmu, możliwość poruszania, zaniki pamięci stają się codziennością. Nawet drobne zakupy są problemem, bo wymagają ubrania się, pójścia i przyniesienia torby z zakupami. A na dźwiganie brakuje sił w rekach, mocy by chodzić dłużej w nogach.
Cały wpis

…na obraz i podobieństwo…

Różnice między pokoleniami są i duże i niedostrzegalne. Wiele rzeczy, postępków, zachowań, jest tak oczywiste w codzienności, że nie zastanawiamy się nad zachodzącymi zmianami. Nowe przyjmowane jest jako dobre. Rzadko kto zauważa niedogodności nowego. Mam to szczęście, że mogę porównywać. Ojciec był najmłodszym dzieckiem dużej rodziny. W dodatku ożenił się jako mocno stary kawaler. Krewni dla których byłam ciotką w dziecięcym wieku byli często już dorosłymi.

W rodzinie bardzo dbającej o tradycje, gdzie panowały zasady starszeństwa z tytułu nie tylko wieku, ale i posiadanego majątku były dość spore. Jako nastolatka zetknęłam się z całkiem nowym dla mnie światem. Rodzina była wspólnotą na zewnątrz dla obcych, ale wewnątrz szarpana antypatiami, pretensjami, żalami sprzed nawet ich narodzin. Taki świat znany mi tylko z literatury. W tym świecie stryj był postacią ważniejszą, bo był z rodu, a wuj to tylko wuj, mąż którejś kobiety z rodziny. Kto teraz mówi stryjku? Wujek wyparł stryja.
Cały wpis

Archipelag Gułag

Tytuł książki Sołżenicyna jest dobrym wyjściem do dokonania wpisu. Książkę przeczytałam jeszcze za czasów PRL, była wydana w drugim obiegu. O tym jakim wstrząsem była ta lektura można przekonać się w podczas czytania. Polecam.

Archipelag Gułag to rozrzucone obozy pracy po całym ZSRR, przypominające obóz w Oświęcimiu. Jeśli nawet ktoś nie zna opisu zbrodni oświęcimskiej, to słyszał o doktorze Mengele, który robił doświadczenia „medyczne”, a królikami byli więźniowie. Ich cierpienia, zapadanie na choroby, dawało informację, czy kierunek „badań” jest dobry.

Więźniom z Gułagów dawano „naukowo zrobioną żywność”. Po dostarczeniu jej do baraków, szczury mające pod nimi legowiska opuściły je szybko. Strażnicy, którym także brakowało jedzenia zamiast dawać to „dobro” skazanym, sami je spożywali. Choroby i śmierć były skutkiem tego jedzenia.
Cały wpis

Matka

To cytat z książki A. Marininy. Każda interpretacja, odniesienie na własną odpowiedzialność. Jednak takie osoby spotyka się w życiu. Jak nie osoby, to efekty ich działań. Wiecznie zastraszone, dorosłe już dzieci.

„Despotyczna, nietolerująca innego zdania niż jej własne, o wszystkim za wszystkich decyduje, zawsze wie, kto jak powinien postąpić. Słowem: koszmar. Dzieci takich matek zwykle są bardzo nieszczęśliwe, nawet w dorosłym życiu.
Cały wpis

„Bohater naszych czasów”

Uważam, że i tytuł książki Lermontowa i treść pasują do zdarzeń związanych z prawem stosowanym w Polsce i są jak najbardziej odpowiednie. Czy pamiętacie Krzysztofa Olkowicza, który wpłacił karę za złodzieja batonika wartości 0,99 zł? Nie można nie przypomnieć, że wpłacił za oskarżonego i skazanego 40 zł zasądzonej przez Sąd RP kary.

Nie można nie przypomnieć, że po tej wpłacie anonimowym donosem zostali powiadomieni przełożeni o złamaniu przez niego prawa. Donos – chluba po 1989 r. Są oficjalne donosy partyjne i nieoficjalne pomniejszych donosicieli.
Cały wpis