My ze spalonych wsi….

My ze spalonych wsi,
My z głodujących miast.
Za głód, za krew, za lata łez
Już zemsty nadszedł czas!
Więc zarepetuj broń
I w serce wroga mierz!

Dudni już krok, milionów krok,
Brzmi partyzancki śpiew.
Więc naprzód, Gwardio, marsz!
Świat płonie wokół nas.
I zadrży wróg i zginie wróg
Z ręki ludowych mas.

Współcześni młodzi korzystający z internetu, telefonów komórkowych, telewizji i wielu innych udogodnień cywilizacji często nie mają pojęcia, że jednym z planów po wojnie była powszechna elektryfikacja. Zrealizowana!!! Przesiedleni na Ziemie Odzyskane, uciekinierzy ze spalonej Warszawy, ze spalonych wsi i miasteczek, znaleźli swoje domy z wodociągami (także na wsi), z elektrycznością, murowane.

Młodzi ludzie uwierzyli ówczesnej władzy, że nie tylko elektryczność, ale i dostęp do wiedzy będzie bezpłatny. I był. Tańszy niż obecnie. Młodzi i starsi uwierzyli po latach biedy, że będzie praca, dostęp do lekarzy, a wszystko to za sprawą Partii. Wielu uwierzyło i zapisało się. Niektórzy należeli do reaktywowanej PPS Lewica. Potem okazało się, że chcą się zjednoczyć. Terror już istniał i dawał się odczuć. Chętnych na rezygnację z udziału w nowej partii nie było. Bo praca, bo zabiorą za karę dzieci do sierocińca, bo… bo… Strach był powszechny i coraz większy.

Wielu młodych „postawiono na odcinkach”, czyli nałożono obowiązek zarządzania. Mieli zarządzać – „dacie radę towarzyszu” – nie posiadając wiedzy ani umiejętności. W wojsku obowiązywała zasada „nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Nie trzeba było mieć wiedzy, doświadczenia w zawodzie. Partia ufała i to była podstawowa rekomendacja.

Szef rolników zmieni radio?W szczecińskim radiu zmiany. Nowy zarząd. Dwaj są szczecińskimi radcami prawnymi, więcej kontrowersji budzi postać Edwarda Kosmala. To obecny Przewodniczący Rady Gminy Stargard i były kandydat PiS-u w wyborach do parlamentu. Kosmala jest też szefem rolniczej Solidarności w regionie i przywódcą protestów, które paraliżowały Szczecin w 2012 i 2013 roku. Co wiedzą o radiu? Ano, że gra.

Myślące oblicze protestującego, który będzie teraz kierował radiem. Partia postawiła na stanowisku, a kto przeciw partii?

A co w szkolnictwie w innym mieście Ziem Wyzwolonych? We Wrocławiu? „Ujada sztab lewackich szmat” czy „bezwstydny Żyd” – tak uczniowie liceum chcieli uczcić dzień Żołnierzy Wyklętych”.

Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych obchodzony jest 1 marca. Jednak uczniowie i nauczyciele wrocławskiej „ósemki” uczczą ich już dziś – uroczystym apelem z częścią artystyczną. Inscenizacją egzekucji, kibolskimi racami, miał być także recytowany antysemicki wiersz, ale po interwencji rodziców dyrekcja zmieniła program apelu.

Z inicjatywą jego przeprowadzenia do dyrekcji zgłosili się uczniowie jednej z klas maturalnych i ich wychowawczyni – nauczycielka języka angielskiego. Na apel zaproszeni zostali przedstawiciele Stowarzyszenia Odra-Niemen, kombatanci AK i przedstawiciele IPN-u. A także władze oświatowe.

Czy nauczycielka, wychowawczyni, powinna uczyć młodzież? Wszystko zależy od zdania biskupa.

Czy tylko PIS tak bardzo podzielił Polaków? Czy tylko PIS ponosi winę? A co z PO? Przecież ci maturzyści chcący uczcić akademią żołnierzy uczą się już więcej niż pół roku. W szkole spędzili większość czasu pod rządami PO-PSL. Czy wszystko można zwalić na Jarosława Kaczyńskiego?

W historii od starożytności jest mnóstwo przekłamań, oszustw. Ktoś nie lubił cesarza, ktoś miał za złe królowi, ktoś był nad skrybami. Co ci młodzi wiedzą o czasach swoich dziadków? O ich strachu? O ich wierze w lepsze jutro? O ich rozczarowaniach jakże prędkich, bo już w 1956 roku?

Młodzi nie uczą się już rosyjskiego. Czy mają świadomość, że swołocz to ruskie przekleństwo? Przechodzi im przez gardło?

Takie będą Rzeczpospolite jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli.” 1600 rok, Jan Zamoyski.

A w polskich szkołach wpływy KK ogromne, obsadzanie stanowisk posłusznymi im ludźmi wszechobecne.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. To może nie żołnierz wyklęty, ale bohater opluwany.

    Wśród udostępnionych dokumentów jest informacja ze spotkania z TW „Bolek” w dniu 5 października 1973 roku. Jak pisze rezydent „Madziar”, TW Bolek „w toku rozmowy oświadczył, iż chciał mi zakomunikować, iż zdecydował się odmówić dalszej współpracy„. W cytowanych fragmentach dokumentów – pisownia oryginalna.

    „Na zapytanie dlaczego w ogóle przystąpił do współpracy o ile nie chce o swoich kolegach nic mówić obecnie oświadczył, że obawiał się po grudniu represji więc uważał, że lepiej będzie zgodzić się na współpracę. Pomimo przekonywania go do słuszności informowania nas o wrogiej działalności przez niektóre osoby na Stoczni w/w stanowczo stwierdził, że uważa za skończona naszą współpracę” – głosi dokument.

    Dalej jest dopisek rezydenta „Madziara”: „W toku współpracy ze mną t.w. kilkakrotnie oficjalnie domagał się pieniędzy, gdyż tak był nauczony w pierwszym okresie czasu po werbunku, dostawał co miesiąc po 1000 zł i więcej. Nie podając ciekawych informacji nie dawałem mu pieniędzy gdyż nie było za co. Wobec tego odmówił współpracy. Uważam za wskazane nie prosić w/w, a zaniechać dalsza pracę”.

    Autor informacji sugeruje też jednak, by na ostatnie spotkanie z TW Bolkiem 30.10.1973 r. udał się z nim kpt. Ratkiewicz, który „zorientuje się w jego ostatecznej decyzji”.

    Poniżej jest dopisek kpt. Z. Ratkiewicza, że będzie obecny na spotkaniu 30.10.1973 r. i przeprowadzi osobiście „rozmowę z t.w. „Bolek” na temat podjętej przez niego decyzji o zaniechaniu dalszej współpracy i zdecyduje o jego dalszej przydatności”.

    „Nadmieniam, że t.w. „Bolek” w roku 1971 za przekazane informacje otrzymał sumę zł. 9400 natomiast w roku 1972 jedynie 1600 zł, a w 1973 r. nie otrzymał z uwagi że przekazane przez niego informacje nie przedstawiają większej wartości operacyjnej”.

    Wirtualna Polska

     

    1. Posłużę się prywatnym wspomnieniem. Jakiś czas pracowałam w spółdzielni jako kadrowa i jako prowadząca sprawy spółdzielni (protokołowanie posiedzeń, przygotowanie od strony „papierowej” walnych zgromadzeń). Prezes, ten od „ma być chlujnie” nauczony jakimś doświadczeniem z przeszłości, często wzywał mnie do gabinetu, gdy karcił wiceprezesa, kierownika, pracownika. Największym kłopotem było to karcenie wiceprezesów. Ale świadka we mnie miał.Na szczęście nigdy nie musiałam świadkiem być. Raczej chodziło o tych donoszących, by mieli to w swiadomości

      Świadka nie tylko karceń, ale tego jak donosili mu na kolegów. Za co otrzymywali wyższą premię. Taka zachęta. Niektórzy opowiadali o sprawach osobistych kumpli, a wiedzieli po wspólnym piciu w pracy. Im picie było darowane, temu na którego donoszono nie. Były to upomnienia, nagany, ale i strata premii całej lub częściowej.

      Zachowanie Wałęsy raczej nie odbiegało od normy. I nie mam mu za złe. Nie był inny, nie różnił się od innych z tamtego czasu. Nie ufam ludziom deklarującym swoją wiarę, swoją czystość w zachowaniach lub poglądach.W PISie wielu deklaruje swoje cudowne rządzenie, ale nie widzę tego ich oczami. Przyzwoitego zawsze się zobaczy. I wielu jeśli da radę, to tę przyzwoitość się wykorzysta. Traktuję to jako ludzką ułomność, wychowanie oparte na religii (grzechów odpuszczanie bez naprawiania zła).

      Moja irytacja Wałęsą była ogromna. Tylko ten prosty robotnik nauczył się mówić poprawnie. Stary sposób mówienia wyłazi czasami w jego emocjach. Doktor praw był i pozostał z wolski.Poza tym nazwisko Wałęsa kojarzy się ze zmianami, z wyjściem wojsk radzieckich. Przecież mogliby być tu do dziś. I jakby ich pozbył się Antoni i inni silni w gębie?

      p.s. Dziękuję. Nie mogłam sobie poradzić z estetyką wpisu:-)