Częste mycie…

Sprawy higieny są aktualne niezmiennie, niezależnie od ustroju, ale zależnie od religii. Wędrując po necie znalazłam wpis i dla ułatwienia sobie pracy wklejam go. Nie ma to jak dolce far niente.

Słowianie chętnie korzystali z łaźni. Panowało bowiem powszechne przekonanie, że mycie wypędza z ciała choroby i przedłuża życie. Łaźnie publiczne istniały jeszcze w czasach przedchrześcijańskich w miastach, miasteczkach, a nawet w niektórych wsiach. Co ciekawe, kąpiele nie były indywidualną sprawą mieszkańców. Statuty cechowe narzucały na nich obowiązek korzystania co pewien czas, zazwyczaj raz w tygodniu, z miejskich przybytków higieny.

Z zamiłowania do higieny słynął Bolesław Chrobry, który chadzał do łaźni wraz z synami, Władysław Jagiełło, jego syn Kazimierz Jagiellończyk i Wielki Książę Witold. Szczególnie chętnie korzystano z łaźni parowych uważając, że „oczyszczają i krzepią ciało”.

Średniowiecze powszechnie uważa się za czas ciemnoty umysłowej, brudu i epidemii. Faktem jest, że chrześcijańscy męczennicy przyczynili się do pogardy jaką okazywano dbałości o higienę. Zainteresowanie stanem higienicznym ciała uważano za grzech, a nękające je wszy traktowano jako jeden z elementów cierpienia przynależnego rodzajowi ludzkiemu. Kąpieli zażywano tylko okazyjnie, zazwyczaj przed największymi świętami kościelnymi, czyli 3-4 razy w roku. Nawet w klasztorach obowiązywały zasady stosowania ablucji. Nogi myto raz na tydzień, a kąpiele obowiązywały 4 razy w roku. Światlejsze zakony posiadały jednak bieżącą wodę, nakazywały mycie rąk przed posiłkami i częste korzystanie z kąpieli.

Mimo niesprzyjającej atmosfery wokół wszelkich zabiegów higienicznych, ciągle dobrze miały się publiczne łaźnie, niektóre bywały nawet koedukacyjne. Tłok panujący w nich czasami przeszkadzał użytkownikom. Renesansowy humanista Łukasz Górnicki narzekał na panujące w publicznych łaźniach niewygody i dyskomfort, bo „gdzie jeden się maże gorzałką z mydłem, drugi maścią od razu, więc ten puszcza bańki, a ów zasię siecze się winnikiem, zasię jeden woła „zalej”, a drugi by rad, żeby drzwi zamknięto”.

Kiedy jednak z przybytków higieny przekształciły się w burdele, sobór trydencki zakazał korzystania z nich. Od tej pory zapanowało powszechne przekonanie, że woda osłabia organizm i szkodzi zdrowiu. Odrodzenie wniosło niewątpliwie świeżej myśli intelektualnej, ale niestety nie szedł on w parze ze świeżością ciała. Na szczęście nie wszyscy traktowali kąpiel jako zło konieczne.

Od siebie dodam, że w Średniowiecznych miastach XII – XIII wieku nie był niczym dziwnym taki widok: Na początku biegł nagi mężczyzna, zasłaniając ręką przyrodzenie. Za nim synowie, córki, także zasłaniając się rękoma. Na końcu żona osłaniająca swój srom i piersi. Truchtem biegli do łaźni. I nikt tego nie uważał za naganne. Bielizna jako taka i znana obecnie nie była używana. Tylko magnaci, królowe ją posiadały.

Zwrócę uwagę, że to święci katoliccy wprowadzili umiłowanie do brudu. Czy można przyjąć za sensowne wyjaśnienie, że Bóg oczekuje tylko dbałości o duszę, gdy stworzył człowieka „na swój obraz i podobieństwo?” To nie jest postępek wbrew Bogu – stwórcy i jego dziełu?

Powód braku higieny brał się jeszcze z czego innego. Braku opału, a raczej z wysokich kosztów jego opłacania, przy ciągle zmniejszającej się liczbie lasów. Jeszcze dziś w rodzinach, gdzie panuje niedostatek, ludzie z wanny korzystają w ten sposób, że dzieci myją się od najmniejszego po kolei, potem rodzice, potem dziadkowie. A wodę zużywa się do mycia podłóg lub do w-c.

Jak na razie nikt myjących się nie straszy ogniem piekielnym. Ale tyle następuje zmian, że kto to wie co będzie.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Zbyt częste mycie i zbyt sterylne warunki w domu faktycznie skracają życie. Wyczytałem gdzieś, że zapalenie wyrostka robaczkowego często wynika właśnie ze zbyt sterylnych warunków. Wyrostek jest swego rodzaju filtrem (nieprawdą jest, że jest bezużytecznym organem). Jeśli organizm nie ma się przed czym bronić, bo wszędzie sterylnie i czysto, zaczyna walczyć sam se sobą. W wyrostku znajduje się tkanka limfatyczna, która pełni rolę filtru odsiewającego bakterie. Jeśli bakterii brak, bo wszędzie sterylnie czysto, wyrostek nie ma co robić.

    Oczywiście należy dbać o higienę, ale należy zachować umiar. Co z tego, że w domu — w kuchni, w łazience, ubikacji — nie ma ani jednej bakterii, skoro musimy wychodzić na zewnątrz, gdzie od bakterii aż się roi? Na skórze też egzystują bakterie, które ja chronią. Jak je zniszczymy za bardzo się pucując niekoniecznie pojawią się przyjazne w to miejsce.

    1. Nadmiar mydła powoduje mnóstwo alergii. Bo zmywa się naturalna ochronę. W używanych kiedyś łaźniach ciała raczej nie myto, ale pot, brud był usuwany przez silne poty i siekanie po plecach, ramionach, nogach witkami brzozowymi. Do mycia włosów używano zioła mydlnicy. Teraz jest możliwość kupienia go w zielarniach.

      Przemysł kosmetyczny ma się dobrze. Do mycia się użyj….spłucz ciało z dodatkiem….. po wytarciu użyj balsamu…. rano zmyj balsam….użyj kremu nawilżającego…. potem z alergią idź do dermatologa prywatnie, bo kolejka długa, a skóra piecze. Lekarz przepisze krem, natłuszczacz, balsam…… przemysł  kosmetyczny ma się dobrze.