Wyparowało półtora biliona

W Stargardzie prezes Jarosław Kaczyński wreszcie mógł powiedzieć uczciwie o programie z lat 2005-2007 i puścić wodze fantazji mówiąc o jego skuteczności. Ten program, i to mogę powiedzieć jak sadzę uczciwie, nie tylko został ogłoszony, nie tylko został przygotowany, ale został w ogromnej mierze zrealizowany. Po pierwsze powiedzieliśmy, że nie pozwolimy na to, by Polska była w dalszym ciągu po prostu rozkradana. Żeby środki publiczne były bardzo ograniczone ze względu właśnie na ta wielką kradzież. Co było, można powiedzieć, najbardziej rzucającym się w oczy przykładem tej kradzieży, no, to jest sprawa podatku VAT. Podatku, który był niepłacony przez bardzo wielu i co więcej stwarzano mechanizm wyciągania pieniędzy z kasy publicznej poprzez sztuczny obrót dokumentami. I oni, czyli prezes i jego wesoła kompania, ten niecny proceder ukrócili, co przyniosło nam [sic!] naprawdę ogromne pieniądze! A opanowanie całego tego mechanizmu, no, nie w pełni jeszcze, ale naprawdę w bardzo dużym stopniu, przyniosło nam [sic!] w ciągu tych ostatnich lat, lat naszych rządów, siedmiu lat, prawie bilion dodatkowych złotych. Nie chodzi o bilon, chodzi o bilion, 1.000.000.000.000 zł!

Podana kwota jeży włosy na głowie każdemu, za wyjątkiem wpatrzonych w Kaczyńskiego jak w tęczę wyznawców, którzy bez zastrzeżeń wierzą w każdą brednię. Jeśli bowiem jest tak jak chce prezes, to… gdzie są te pieniądze? Gdzie podziało się półtora biliona złotych? Tak! Półtora biliona złotych! Skąd ta kwota? Ano stąd, że

Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (dług EDP) stanowiący jeden z elementów kryterium fiskalnego z Maastricht wyniósł na koniec IV kwartału 2015 r. 921.405,1 mln zł.

Teraz natomiast

Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (dług EDP) stanowiący jeden z elementów kryterium fiskalnego z Maastricht wyniósł na koniec II kwartału 2022 r. 1.453.456,9 mln zł.

Gdy Kaczyński z ferajną w 2015 roku doszli do władzy, to dług był mniejszy od obecnego o 532.051,8 mln zł. Czyli „opanowanie mechanizmu” przyniosło im 1.000.000 mln zł, pożyczyli pół biliona i wszystko zgrabnie w siedem lat roztrwonili w tempie ponad 200 miliardów rocznie, czyli ok. 17 miliardów miesięcznie, ponad 550 milionów dziennie. Oznacza to, że co godzinę wydawali 23 miliony złotych przez 24 godziny na dobę. Jeśli wierzyć ministrowi Tchórzewskiemu, za te pieniądze można by wybudować ponad 60 elektrowni atomowych o mocy 1200 MW. Co za to wybudowali? Przekopali Mierzeję Wiślaną.

Kto by przypuszczał, że Unia Europejska bez maski to są po prostu Niemcy? Że Bruksela to jest Berlin? Jeśli by tak było w rzeczywistości, to każdy rozsądny, ambitny przywódca zrobiłby wszystko co w jego mocy, żeby Unia to były Niemcy wraz z Polską, a Bruksela to były Berlin i Warszawa. Ale skoro najpierw jest Polska, a dopiero później Europa, to co można zrobić? A Niemcy to są dla nas państwem, które nie wywiązało się ze swoich prawnych i moralnych obowiązków, a próbuje udawać moralne i można powiedzieć praworządnościowe mocarstwo. To nie wszystko, bo to właśnie Niemcy, nie oni jedni skądinąd, ale Niemcy z całom pewnościom chcieliby mieć tutaj władzę złożoną ze swoich popychli. Otóż my taką władzą nie jesteśmy i nie będziemy! A Polska nie będzie niczyim popychlem, nie będzie pod niczyim butem. To jest nasz cel, o to walczymy! Będzie silnym, podmiotowym, liczącym się państwem! Kiedy? Wtedy! W swoim czasie!

Na czym polega wielka wina Niemców? Nie tylko na tym, że lubiom pouczać innych, ale także, a raczej przede wszystkim na tym, że na odbudowę NRD wydali znacznie więcej niż na odbudowę Polski. Porównajmy pewne wartości. Otóż ile oni wydali na odbudowę NRD, zniszczonego przez, zniszczonego przez komunizm, dzisiaj już na tym samym poziomie co pozostała część Niemiec, zdołali to osiągnąć, a ile na przykład, bo ciągle się tym chwalą w ramach Unii Europejskiej, na Polskę? To jest stosunek jak jeden do kilkudziesięciu, albo może nawet 1 do 100. I właśnie dlatego stosunek Jarosława Kaczyńskiego do Niemców jest negatywny.

Nie wszystko, co mówi Kaczyński jest zrozumiałe, niektóre jego skróty myślowe są zbyt zagmatwane. Kurski, który mógłby zawiłości mowy prezesa uczynić zrozumiałymi został z telewizji wywalony. Na przykład w Rybniku o węglu prezes mówił tak: Trzeba było kupić trzy razy więcej węgla, niż jest potrzebne do palenia w piecach. Dlaczego? Bo do palenia w piecach, szczególnie w tych nowoczesnych, jest tylko ten sortowany węgiel przydatny. Żeby mieć jeden kilogram tego sortowanego, czy jedną tonę, to trzeba mieć trzy razy więcej tego niesortowanego. A ten niesortowany się kupuje. Są pewne wyjątki, ale generalnie kupuje się na rynkach światowych i wydobywa z kopalń ten niesortowany. A jeszcze do tego przy przewożeniu na dłuższych odcinkach, szczególnie statkami, ten sortowany z powrotem zmienia się w niesortowany, bo się kruszy w czasie transportu. Tak że to jest trudna sprawa. Co prezes miał na — użyjmy eufemizmu — myśli? Wystarczy odwiedzić witrynę wyborcza.pl by dowiedzieć się, że

Niesortowany węgiel zawiera miały, ale też sortyment lepszych gatunków, tzw. gruby i średni (o wyższej wartości energetycznej, spalany w domowych kotłowniach). Taka mieszanka właśnie przypływa statkami do Polski. W skrócie: sortowany węgiel otrzymuje się po przesianiu tych transportów, czyli po oddzieleniu grubszych rodzajów węgla od „drobnicy”.

Co byśmy biedacy zrobili bez wolnych mediów, które nawet słowa prezesa Kaczyńskiego objaśnić potrafią? Występy Kaczyńskiego przerywane są oklaskami. Przerażający jest jednak nie stan umysłu mówcy, lecz słuchaczy. Oczywiście zakładając, że oklaski nie były sterowane lub puszczane z offu…

Dodaj komentarz