Śledcza KO misja

Sejm powołał komisje śledcze, których zadaniem jest wyjaśnianie. Dotąd powstały trzy:

Warto znać pełne nazwy, a nie medialne kryptonimy, na wypadek, gdyby zaszła potrzeba znalezienia którejś na stronie Sejmu.

Jeśli można zrozumieć potrzebę powołania tych komisji, to już dobór członków i przewodniczących budzi zarówno wątpliwości, jak i zdumienie. Komisji kopertowej przewodniczy Dariusz Joński, a wizowej Michał Szczerba. Ta para była bardzo aktywna w tropieniu afer i malwersacji, ale w roli przewodniczących wypada blado, a wręcz żałośnie. Pierwszy i podstawowy zarzut to brak przygotowania skutkujący tym, że pytania zadają, i zadają, i zadać nie mogą tak, że w końcu sami nie wiedzą o co pytali. Po drugie nawet nie próbują ukryć stronniczości dając wyraźnie do zrozumienia, że niezelżenie od tego, co świadek powie oni i tak doskonale wiedzą jaka jest prawda, a przesłuchanie to czysta formalność. Dlatego natychmiast przerywają gdy nie słyszą tego, co chcą usłyszeć, poprawiają, wchodzą w słowo i wdają się w polemiki. Prym wiedzie posłanka Filiks, która komentuje praktycznie każde zdanie. Oczywiście sytuacja zmienia się diametralnie, gdy świadkiem jest ktoś, kto albo zadeklarował współpracę, albo wywodzi się z zaprzyjaźnionego środowiska. Wtedy nie kryją sympatii i nie przeszkadzają nad miarę.

Można zrozumieć przedstawicieli PiS-u. To są w większości ludzie prości, nieokrzesani, którzy często na salony trafili prosto z obory, więc nie wiedzą jak należy się zachować. Poza tym panicznie boją się, że mogą ponieść konsekwencje swoich działań, stąd agresywne zachowania. Ale czy naprawdę przedstawiciele koalicji muszą się do nich upodabniać? Z drugiej jednakowoż strony coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje, że hochsztaplerzy z PiS-u nie muszą się lękać, ponieważ obecna władza wcale nie jest skora do rozprawienia się z przeszłością i rozliczania. Mini ster Bartłomiej Sienkiewicz nie zląkł się, twardo i odważnie przystąpił do porządkowania tak zwanej telewizji publicznej i… Zamiast wyczyścić tę szczujnię do spodu, wyplenić robactwo, zdezynfekować i obsadzić na nowo ludźmi nie tkwiącymi po uszy w szambie, zostawił kilka twarzy kolaborujących z poprzednią władzą. Ewidentnie biedaczyna nie ogarnia. Powołał likwidatora Radia Dla Ciebie, który powyrzucał pisowskich nominatów, po czym go odwołał i powołał nowego, który przywrócił ich z powrotem. O chełpieniu się równie sensowną jak rekonstrukcja zburzonych wież elektrowni Ostrołęka C odbudową Pałacu Saskiego nawet wspominać nie warto.

Przedsiębiorcy mają prawo czuć się zawiedzeni dowiedziawszy się, że nie ma środków na spełnienie obietnic dotyczących składek. Tymczasem protestujący rolnicy mogą liczyć na nieograniczony strumień pieniędzy i nie tylko. Posłowie przygotowali właśnie projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks wykroczeń, który dotyczy zwolnienia od odpowiedzialności chłopów hałasujących w godzinach nocnych. Z uzasadnienia:

Projektowana zmiana ustawy o Kodeks Wykroczeń ma na celu uniemożliwienie karania rolników za prowadzenie prac w godzinach nocnych w gospodarstwie, co do tej pory bywało uznawane za zakłócanie ciszy nocnej. Projekt ten jest wyjściem naprzeciw postulatom rolników, którzy wskazują, że cały czas zdarzają się sytuacje, w których rolnicy są karani za prowadzenie takich prac. Szczególnie w okresie zbiorów/żniw zdarzają się sytuacje, w których prowadzenie takich prac w godzinach nocnych jest konieczne. Wynika to bardzo często z panujących lub zapowiadanych warunków pogodowych.

Prawo powinno być jednakowe dla wszystkich, ale nie może być takie samo dla mieszczucha i wieśniaka. Dlatego trzeba karać ciężko harującego przedsiębiorcę za naruszanie ciszy nocnej gdy prowadzi niezbędne prace wiertnicze w swoim mieszkaniu, ale nie wolno karać ciężko pracującego w polu chłopa za to, że hałasuje po nocy. Zadbano zresztą także i o jego kieszeń, ponieważ ostatnie protesty dowiodły niezbicie, że na wsi bieda aż piszczy. Z uzasadnienia:

Obecnie rolnik może prowadzić pozarolniczą działalność gospodarczą i nadal podlegać ubezpieczeniu społecznemu w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS), o ile nie przekroczy kwoty podatku dochodowego z pozarolniczej działalności gospodarczej (tzw. kwoty granicznej), która w 2023 r. wynosi 4088 zł. […] Zgodnie z zaproponowaną zmianą w art. 5a ustawy z dnia 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników obowiązująca kwota graniczna zostanie podwyższona i będzie równa dwukrotności przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim (w 2022 r. wynoszącego 6346,15 zł). Dzięki temu nastąpi wzrost tej kwoty i tym samym zwiększenie rozmiaru możliwej działalności pozarolniczej prowadzonej przez osoby podlegające ubezpieczeniu społecznemu rolników.

Nie ma pieniędzy na ulgi dla przedsiębiorców, nie ma pieniędzy na obiecane podwyżki dla nauczycieli, ale są na KRUS i dopłaty dla rolników. Muszą, bo to przecie wyborcy PSL-u.

Jak to dobrze, że koalicja nie zeszła z wytyczonej przez poprzedników drogi wspierania pieniędzmi podatników swoich popleczników.

 

PS
Rolnicy twierdzą, że Ukraińcy nie stosują się do unijnych norm. Tymczasem

Kiedy w Europie zaczęła się bardzo szybko rozwijać przemysłowa hodowla zwierząt, potrzebna była duża ilość paszy. Zaczęto więc sprowadzać tą najtańszą – śrutę sojową – z Ameryki Południowej i Stanów Zjednoczonych. Problem w tym, że zawartość glifosatu w niej była znacznie wyższa niż w europejskich normach. Normy więc zwiększono.

Każdy środek jest badany osobno. Jeśli zatem w płatkach owsianych jest dwanaście różnych pozostałości z pestycydów, to nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak taka mieszanka wpłynie na organizm ludzki. Nie ma takich badań, między innymi ze względu na zbyt dużą liczbę różnych kombinacji, które musiałyby zostać poddane eksperymentowi.

Normalnie w większości warzyw i owoców norma powinna wynosić 0,1 mikrogramów substancji na kilogram. Tymczasem we wszystkich roślinach, które opryskujemy, odchwaszczamy i suszymy przed zbiorem, wynosi ona w tabelach 10 albo 20 mikrogramów. Słowem: ze względu na zyski i wygodę rolników pomnożono normę przez 10 i 20, żeby mogli stosować takie techniki. Co więcej, norma ta dla dziko rosnących grzybów wynosi aż 50.

Dodaj komentarz