Pan to mi może…

Pewien prawnik, a ścisłej radca prawny, napisał bardzo sensowny post na Facebooku. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ wielu ludzi, nie tylko radców prawnych, pisze sensowne posty na Facebooku. Ten post jest jednak wyjątkowy z tego powodu, że stanowi próbę wykazania nonsensowności warcholstwa i podejścia typu „pan to mi może…” P. radca bardzo przekonująco i logicznie tłumaczy, że taka postawa nie ma sensu i niczemu nie służy. Zwłaszcza, że w konfrontacji z funkcjonariuszem to on może zdecydowanie więcej. I wszystko byłoby w porządku, gdyby sam radca nie uległ pokusie wykorzystanie władzy, którą posiada. Przekonuje nie bez racji, że nie ma sensu kłócić się z policjantem, ponieważ to on decyduje co jest zgodne z prawem, a co nie. Po czym oznajmia, że kłótnia z nim także nie ma sensu, ponieważ to on decyduje co jest kulturalne i dopuszczalne, a co nie. Jeśli próba polemiki z panem funkcjonariuszem skończy się nałożeniem mandatu, to próba polemiki z panem radcą skończy się usunięciem polemicznego komentarza i banem.

Każdy wykorzystuje tę cząstkę władzy, którą posiada, by rozprawić się z niepokornymi, mającymi inne zdanie czy zachowującymi się w niestandardowy sposób. Problem w tym, że to w większości przypadków my sami. Poza tym ludzie o takiej mentalności pełnią często także funkcje publiczne. A władza umożliwia im działanie na zdecydowanie większą skalę. Doskonałą ilustracją jest pamiętna międzynarodowa umowa ACTA, którą Tusk odważnie i nie bacząc na protesty podpisał. Potem jednak zabrakło mu odwagi by zmierzyć się z krytyką, więc hurtowo skasowano kilka tysięcy niepochlebnych opinii. Oczywiście tak jak i u p. radcy zostały usunięte tylko „wulgaryzmy i spam”

posty z wulgaryzmami usuwam bez ostrzeżenia i blokuję autorów.

Olga Tokarczuk należy do grona wybitnych pisarzy. Mniej utalentowane koleżanki starają się umniejszyć jej dokonania zaliczając do ją grona wybitnych pisarek. Dlaczego? To proste. Laureatów nagrody Nobla z dziedziny literatury jest kilkudziesięciu, a laureatek kilka. Obecnie w Polsce na podziały społeczne nałożyła się epidemia koronawirusa. Zdrowy rozsądek nakazuje by zawiesić swary, zjednoczyć siły, wspierać się i pomagać sobie. Są jednakowoż w Polsce takie siły, które ubolewają nad podziałami społecznymi, ale nie dlatego, że są, tylko dlatego, że przebiegają nie tam, gdzie powinny. Właściwy i aprobowany jest podział według płci.

Partia rządząca według Sylwii Chutnik chce zrobić „z kobiet i z nas wszystkich podręczne”. W związku z tym p. Chutnik ma niepokojącą informację. Mimo tego, że raczej jesteśmy w domach i nie możemy gromadzić się na ulicy, to Ogólnopolski Strajk Kobiet szykuje wielką niespodziankę również dla partii rządzącej i dla wszystkich tych, którzy stwierdzili, że właśnie teraz, w czasie pandemii, zupełnie zniwelują prawa kobiet. Uważajcie — ostrzega p. Chutnik — bo może być tak, że wbrew waszym oczekiwaniom, że niestety nie będziemy mogły i mogli gromadzić się na ulicy, znajdziemy jakąś inną formę, aby pokazać wam, jak bardzo się mylicie. Warto przypomnieć p. pisarce, że już raz kobiety pokazały i… nic nie wskórały.

Tu wracamy do wpisu p. radcy, który zaleca, by nie wdawać się z władzą w jałowe spory, a tym bardziej nie grozić jej, bo to nie ma sensu. Owszem, trzeba protestować, ale bezsensowne prężenie muskułów działa na ludzi trzymających władzę i nie wahających się z niej korzystać jak płachta na byka. PiS w zasadzie powinno podziękować p. Chutnik za ostrzeżenie, ponieważ praemonitus, praemunitus. Oczywiście nie podziękuje, lecz po prostu pokaże gdzie ma wyzwolone panie i ich groźby. Wesprą go w tym zbożnym dziele dzielne kobiety, nie tylko z partii rządzącej niestety.

O co chodzi? Ano o to, że oto pod osłoną epidemii miłościwie nam rządząca partia postanowiła przykręcić śrubę i uchwalić prawo, zgodnie z którym ktoś, kto na pytanie „skąd się biorą dzieci” nie odpowie zgodnie z najnowszą wiedzą objawioną, że przynosi je bocian lub znajdowane są w kapuście, pójdzie na trzy lata do więzienia. W tym celu odkurzono zeszłoroczny obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny. Kluczowy paragraf brzmi następująco:

Art. 200b.
§4. Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Podczas gdy ludzie masowo tracą pracę i źródła utrzymania, drżą o swoje życie i zdrowie słysząc, że według oficjalnych danych aż jedną trzecią zakażeń wygenerowały placówki medyczne, Sejm Rzeczypospolitej Prawej i Sprawiedliwej zajmie się nie tylko poprawianiem kodeksu karnego, ale także kodeksu wyborczego i planowaniem rodziny. To ostanie nie polega na tym, że jeśli ktoś dziecka nie chce, na dziecko nie jest gotowy, to będzie miał prawo zabezpieczyć się przed niechcianą ciążą lub ją przerwać. Wręcz przeciwnie, planowanie rodziny à la e-PiSkopat to kompletne ubezwłasnowolnienie oraz odcięcie od wiedzy. Ułatwi je i przyspieszy odkurzony projekt z 2017 roku (druk nr 36). Wygląda na to, że sukces czarnych parasolek dziś może przerodzić się w czarną rozpacz klęski. Uzasadniać dlaczego ubezwłasnowolnienie rodzin jest takie ważne będzie kobieta, tyle, że nie ta wyzwolona, lecz rozmodlona Kaja Urszula Godek.

Oczywiście to nie są jedyne pilne sprawy związane z pandemią, którymi Sejm zamie się na najbliższym posiedzeniu. Oprócz tego pochyli się nad projektem ustawy o doręczeniach elektronicznych (druk nr 239), gdzie w ogólnych zarysach chodzi o zamianę korespondencji tradycyjnej w postać elektroniczną poprzez skanowanie koperty i jej zawartości. Poprawi kodeks wyborczy oraz ustawę o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych (druk nr 303), gdzie wprowadzi dodatkowo wymóg sortowania. Zajmie się ochroną własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed żydami (druk nr 282). Wreszcie w czasie epidemii koronawirusa z jednej strony i afrykańskiego pomoru świń z drugiej  w trybie pilnym poprawi prawo łowieckie (druk nr 49), ponieważ zakaz udziału dzieci w łowach jest skandalem. Rzeczą oczywistą jest, że dzieci nie wolno uczyć jak rozmnażają się jelenie, lecz jak się do nich strzela i jak śmiesznie beczą słaniając się na nogach i brocząc krwią.

Warto zatrzymać się chwilkę na tym ostatnim projekcie, ponieważ jest doskonałą ilustracją niechlujstwa prawotwórczego. Otóż artykuł 1. brzmi następująco:

W ustawie z dnia 13 października 1995 roku Prawo łowieckie (t.j. Dz. U. z 2018 r. poz. 2120) wprowadza się następujące zmiany […]

Szkopuł w tym, że w Dz. U. z 2018 r. pod poz. 2120 widnieje Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 października 2018 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Obwieszczenie o tekście ujednoliconym prawa łowieckiego znajduje się w Dz. U. 2018 roku na poz. 2033. Tyle, że po drodze dokonano kolejnych zmian i aktualna wersja pochodzi z Dz.U. 2020 poz. 67. Czy jednak dla ludzi, którzy uważają, że „prawo to my” takie drobiazgi mają jakiekolwiek znaczenie?

A tymczasem płonie stodoła, płonie aż strach, aż kurzy się z niej. Trzeszczy wszystko dokoła, ściany i dach, gorąco, że hej*. Strażacy pouciekali. Wojewoda innym strażakom wydał nakaz pracy, ale zrezygnowali z obawy o swoje życie. Zajęła się nimi prokuratura. Ponieważ choć samobójstwo jest grzechem, to misja samobójcza obowiązkiem.

 

PS.
W telewizji brylował Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Telewidz zapytał jak często trzeba zmieniać maseczki w ciągu dwugodzinnego spaceru, bo po dziesięciu minutach maseczka jest mokra, a twarz spocona. Pan prezes zrobił się czerwony (może to błąd oświetlenia) i wybuchnął: Proszę Państwa! Pytanie jest… Trudno mi to aż komentować. Zapraszam panią na wolontariat nie na spacer. To jest… To jest… Absolutne nieporozumienie to pytanie i zachęcam naprawdę do refleksji. Od kilku już dni nie chodzimy na spacery… Przerwijmy w tym miejscu tyradę p. doktora, ponieważ nic z niej nie wynika. Jego rolą nie jest komentowanie i ocena pytań, lecz udzielanie odpowiedzi, rozwiewanie wątpliwości, wyjaśnianie. Pytanie nie brzmiało „od jak dawna nie chodzimy na spacery?” Pytanie brzmiało jak często trzeba zmieniać maseczkę, ponieważ udając się spacerkiem do sklepu, po dziesięciu minutach maseczka robi się mokra, a twarz spocona. A będzie jeszcze gorzej gdy przyjdą upały. Pytanie jest więc ważne i nurtuje wielu. Czy zapraszanie do studia demagogów, domorosłych moralistów, ma w sens? Dlaczego redaktor prowadzący nie przerywa, gdy zaproszony specjalista zamiast odpowiadać na pytania plecie jak Piekarski na mękach? Czemu nie dopyta? Wyprawa do sklepu w małych miejscowościach to często kilkudziesięciominutowy spacer w jedną stronę. Do tego trzeba doliczyć czas oczekiwania pod sklepem. Czy na taką wyprawę należy zabrać kilka maseczek? Rozsądek podpowiada, że tak, ale co ze spoconą, swędzącą twarzą?


* Czesław Niemen „Płonąca stodoła”.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. W necie: Katarzyna Kochanowska

    Kupiłam w niemieckiej aptece bez problemu. A w Polsce takie problemy. O co chodzi?! Przyjrzyjcie się na producenta na masce….

    A tam:

    51-424 Wrocław

    -reszty nie mogłam odczytać. Być może są to maseczki sprzedane w marcu z Agencji Rezerw Materiałowych przez …. sugestie są różne, takie: xsakin, sascvin……

    Ale to tylko netowe sugestie. By było trochę radości w trudnym czasie, anegdotka:

    Panie Boże dałeś młodość, ale ją potem zabrałeś….

    Dałeś nam urodę, ale ją też zabrałeś……

    Dałeś nam PIS…… Ja tylko przypominam o regule….. 🙂

      1. Znalazłem w necie:
        Do ekskluzywnej restauracji przyszedł Duda z małżonką.
        — Mam tutaj zarezerwowany stolik dla dwóch osób — zwrócił się do kelnera.
        — Pana godność? — zapytał kelner.
        — Nie mam — odparł Duda.