Niechaj usłyszą, że im żal

Na Ukrainie rozgorzała wojna. Codziennie wyją syreny ostrzegając przed nadlatującymi rakietami i bombardowaniami, wzywając do ukrycia się w schronach lub w piwnicach. Wiele, bardzo wiele osób, szczególnie kobiety i dzieci, uciekając przed bombami schroniło się w Polsce. Wydawało im się, że tu odetchną z ulgą. Niestety, tutejsza władza wpadła na szatański pomysł włączenia syren. Dlaczego? Ponieważ przyszło jej do głowy, że skoro wilcy wyją do księżyca, to miast czcić poległych minutą ciszy lepiej uczcić ich minutą wycia.

Polską rządzi starszy pan i grono bałwochwalców. Starszy pan już jakiś czas temu stracił nie tylko kontakt z rzeczywistością, lecz także ludzkie uczucia i empatię, zaś klakierzy nic nie stracili, ponieważ nigdy przyzwoitością nie grzeszyli. Wiedzą, że starszemu panu bardzo zależy na czczeniu jego osobistej tragedii, więc nie mogąc wymyślić nic bardziej sensownego wymyślili, że włączą syreny alarmowe. Na Ukrainie wyją, to i u nas mogą. Jaki to ma związek z „zamachem”? Dlaczego należy włączać syreny? Po co? Nieważne! Liczy się inicjatywa i zadowolenie starszego pana. Bo starszy pan to ludzkie panisko, docenia bezwzględne posłuszeństwo, lojalność, lizusostwo i czołobitność. Dlatego Mariusz Kamiński na Twitterze napisał wczoraj, że

Jutro o godz. 8:41, w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej, zawyją syreny alarmowe we wszystkich województwach w całym kraju. Pamiętamy o tych, którzy 12 lat temu chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę.

Mateusz Morawiecki, który jest klakierem… O pardon, przepraszam, sorry, вибачте! Oczywiście jest premierem! No więc premier Mateusz Morawiecki wyjaśnił, że wycie syren to niech będzie memento, niech to będzie ten alarm, który podniesie naszą świadomość. Niestety, nie wszędzie udało się świadomość podnieść, ponieważ tam, gdzie leżało to w gestii samorządów syren nie włączano. Oczywiście taki drobiazg nie zniechęca Mateusza Morawieckiego, ponieważ on stara się szukać wszystkiego, co jednoczy, a nic tak przecież nie jednoczy jak wyjące syreny. Staram się szukać tego, co nas jednoczy i budować wspólny front w walce o suwerenną Ukrainę. Bo pamiętajmy, oni tam walczą za nas. Ci mężowie, bracia, synowie tych kobiet i dzieci, które do nas do Polski przyjechały i my ich gościmy. Oni walczą za naszą sprawę. I dlatego nie wolno pozwolić im zapomnieć od czego uciekli, nie wolno pozwolić, żeby otrząsnęli się z traumy w dniu, w którym jednoczy się władza.

W Smoleńsku w zamachu polegli o świcie,
Więc dziś ku pamięci rozlegnie się wycie.

Niechaj Ukraińcy prawdę tę poznają,
Iż Polacy nie gorsi, syreny też mają.

Kto na dźwięk syren kuli się ze strachu, chce uciekać w szoku
Niechaj doceni, że nie wyją co miesiąc jeno raz do roku.

Przyznajmy to w końcu. To nie mogła być katastrofa. Katastrofy lotnicze po prostu nie zdarzają się. To przekonanie najpierw to brało się z takiego intuicyjnego przeświadczenia, że takie katastrofy zdarzają się bardzo rzadko, później już z pewnej wiedzy sprowadzającej się do tego, że brzoza nie mogła przeciąć tego skrzydła, że to jest w ogóle  czy urwać, to jest w ogóle niemożliwe. To dostałem, taką informację otrzymałem, no, kilka tygodni, czy może to było dwa miesiące po katastrofie, po prostu przyszedł do mnie ktoś, kto się na tym zna i mi powiedział, że, że no to jest w ogóle całkowita bzdura tego rodzaju…

Samolot towarowy Boeing 757-200 lądował awaryjne na lotnisku Juan Santamaria na Kostaryce. Po wylądowaniu maszyna złamała się tuż za skrzydłami. Ktoś, kto się na tym zna nie ma żadnych wątpliwości, że awaryjne lądowania zdarzają się rzadko, a samolot nie może ot tak, sam z siebie złamać się w pół, to jest w ogóle całkowita bzdura.

Każdy w coś wierzy. Jedni w świętych obcowanie, inni w zmartwychwstanie jeszcze inni w coś innego. Starszy pan wierzy, że brzoza nie mogła.

 

Dodaj komentarz