Nie wolno oceniać! Hельзя!

Żeby być precyzyjnym trzeba być precyzyjnym. Dlatego Marcin Kierwiński mówi bardzo precyzyjnie. Powiedzmy bardzo precyzyjnie: Rządzi wtedy premier z PiS. Wiemy kto był wtedy premierem. Rządzi wtedy prezydent wywodzący się ze środowiska PiS, zresztą brat prezesa PiS. Całe prace koordynuje dzisiejszy wiceprezes PiS Antoni Macierewicz. Pan Cenckiewicz związany jest z PiS. No ta sprawa, afera tego pana [podejrzanego o szpiegostwo Tomasza L.], to jest kolejna afera PiS. Czego, a właściwie kogo w tej wyliczance brakuje? Brakuje ministra obrony narodowej w rządzie PiS Radosława Sikorskiego. Dlaczego? Ano dlatego, że dziś nasz ci on. Najpierw pełnił funkcję ministra od spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL, a teraz jest europosłem z ramienia PO. Wykluczenie go z wyliczanki przez Kierwińskiego potwierdza obawy wielu, że po dojściu do władzy opozycja będzie bardzo wybiórczo badać sprawy i rozliczać winnych. Te obawy wzmacnia Wyborcza.

Szpieg

Zapewne zupełnie przypadkiem w Gazecie Wyborczej artykuł pod wielkim tytułem »TVN 24: Rosyjski szpieg w komisji Macierewicza« uzupełniono materiałem podważającym wiarygodność Tomasza Piątka. Tomasz Piątek poświęcił sporo czasu na rozpracowanie powiązań czołowych polityków obozu władzy z różnymi szemranymi personami ze wschodu. Wyniki poszukiwań zebrał do kupy w kilku książkach. Można sądzić, że oba teksty firmuje Wojciech Czuchnowski, ponieważ mowa obrońca zatytułowana »Promotor Kaczyńskiego stalinistą? Błąd Tomasza Piątka może wiele znaczyć dla opozycji« na stronie głównej jest niepodpisana. Jej autorem jest jednak najwidoczniej zleceniobiorca , który zgodnie z notką biograficzną jest publicystą związanym z „Krytyką Polityczną” i Stowarzyszeniem „Nigdy Więcej” i aktywistą studiującym prawo i socjologię w ramach MISH UW.

W mowie oskarżycielsko-obrończej student publicysta wznosi się na oratorskie wyżyny. Przekonuje, że Tomasz piątek myli się twierdząc, że prof. Stanisław Ehrlich był tajnym współpracownikiem, ponieważ nie był tajnym współpracownikiem, lecz — jak się zgrabnie wyraził — człowiekiem przypartym do muru. Byłoby rzeczą wielce zajmującą móc się przekonać, czy gdyby Krzysztof Katkowski stracił pracę lub został aresztowany, to sprawiłoby mu różnicę czy zadenuncjował go tajny współpracownik, czy człowiek przyparty do muru. Oczywiście są to rozważania czysto akademickie, ponieważ autorzy takich tekstów zawsze opowiadają się po stronie prawdy. Dlatego

tym razem Piątek nie tylko się myli, ale przy tym – robi to szkodliwie. Szybkim podsumowaniem atakuje postać, która […] mogłaby świetnie przydać się w analizach prawnych także i opozycji. Bo prawdą jest, że Stanisław Ehrlich stalinistą był przez jakiś czas. Później jednak zwrócił się ku liberalizmowi i tradycji wolnościowej, co widać chociażby po takich pracach jak „Grupy nacisku”, gdzie podkreślał znaczenie pluralizmu i próbował, w czasach dominacji teorii marksistowskiej, promować Alexisa de Tocqueville’a. W późniejszych pracach, takich jak wybitne „Oblicza pluralizmów” czy „Norma, grupa, organizacja”, łączył tradycje marksizmu z teoriami liberalnymi czy instytucjonalizmu w ekonomii. Nie był to jednak, jak by chciał tego Piątek – czy związany blisko z obozem władzy Krzysztof Mazur, jeden z publicystów Klubu Jagiellońskiego – „stalinista”. Tak samo nie jest jego winą, że promował Kaczyńskiego.

Logika powalająca. Nieprawdą jest jakoby Stanisław Ehrlich był stalinistą, ponieważ prawdą jest, że przez jakiś czas był stalinistą. Skojarzenie z mową obrończą wygłoszoną przez ojca Tadeusza Rydzyka w obronie kryjącego pedofilów w sutannach biskupa mimo woli narzuca się samo. Poza tym

Stanisław Ehrlich nie był tajnym współpracownikiem, tak jak można wywnioskować z tych wypowiedzi. Nie wskazują na to również informacje, które podaje Piątek. Ze streszczenia rozmowy wynika, że owszem, donosi na Brzezińskiego. Kontekst jest jednak prosty i można go przeczytać na stronie IPN-u. Ehrlich jest w tym okresie podejrzany o „nieszczery i rewizjonistyczny stosunek do polityki Partii i Rządu, sympatie prozachodnie i kontakty z ludźmi reprezentującymi wrogie nam ugrupowania polityczne” (notatka służbowa z 19.08.1968). Wstawia się za studentami, którzy protestują w 1968 roku. Inwigilacja kończy się uwagą, że „uzyskane dane operacyjne »potwierdzają wrogą postawę wobec PRL«” Ehrlicha. Nie był więc tajnym współpracownikiem, lecz człowiekiem przypartym do muru. Intelektualistą przypartym do muru, który w 1958 roku, jak wielu innych jego kolegów żydowskiego pochodzenia, jest przesłuchiwany przez bezpiekę. Jest nonkonformistą, który się łamie. Człowiekiem, którego nie mamy prawa oceniać.

1968, 1958, co za różnica? Można zapytać dlaczego wielu uczonych żydowskiego pochodzenia musiało opuścić kraj z powodu prześladowań, a prof. Ehrlich nie musiał, ale czy warto? Skąd bowiem taka żarliwa obrona promotora Jarosława Kaczyńskiego podczepiona pod artykuł Czuchnowskiego o rosyjskim szpiclu?

Tak jak w roku jego przesłuchań, dalej raczej nie lubi się lewicowca, który akurat zdarzył się mieć żydowskie korzenie.

I wszystko jasne. Niejasny pozostaje natomiast powód dla którego portal wyborcza.pl pozwala sobie na publikację tego typu nierzetelnych, tendencyjnych tekstów. Piątek swoje publikacje opiera na faktach, materiałach IPN-u, źródłach historycznych. Krzysztof Katkowski zarzuca mu mijanie się z prawdą na podstawie wyssanych z palca zarzutów. Argument, że kogoś „nie mamy prawa oceniać” po prostu wgniata w fortel. Czyżby Wyborcza miała zbyt wielu prenumeratorów?

Tymczasem powołany między innymi głosami PiS-u Rzecznik Praw Obywatelskich w iście pisowskim stylu, czyli bez podania przyczyny, zwolnił swoją zastępczynię, dr Hannę Machińską.

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek podjął decyzję o odwołaniu z dniem 31 grudnia 2022 r. dr Hanny Machińskiej z funkcji Zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich. Funkcję tę dr H. Machińska pełni od 26 września 2017 r.

Od objęcia urzędu w zeszłym roku publiczną aktywność rzecznika można policzyć na palcach. A ponieważ już Lenin zauważył, że kadry decydują o wszystkim, więc zmiana dr Hanny Machińskiej na  kierownika Zakładu Prawa Wyznaniowego na Wydziale Prawa i Administracji UW na pewno wyjdzie obywatelom na dobre. Zwłaszcza że wywalenie p. dr pociągnęło za sobą serię rezygnacji.

Decyzja RPO była zaskoczeniem między innymi dla zespołu ekspertów działających przy Krajowym Mechanizmie Prewencji Tortur. Część członków tego gremium postanowiła złożyć w związku z odwołaniem zastępczyni rezygnacje.

Jeśli Prawo i Sprawiedliwość kogoś popiera, to można mieć pewność, że to jest wybitny specjalista.

Dodaj komentarz