Niech pierwszy rzuci

Lekarz wyciął pacjentowi zdrowy organ. No pomylił się, wielkie mecyje! Takiej pomyłki nie można mu mieć za złe! Po pierwsze przeprosił. Po drugie nie zrobił tego umyślnie. Po trzecie errare humanum est, nikt nie jest nieomylny. Nawet Bóg stworzył ludzi, a potem tego żałował*.

Podczas kontroli instalacji gazowej doszło do fatalnej pomyłki. Technik nie zauważył niezaślepionej rury, odkręcił gaz, spakował manatki i odjechał. Po kilku godzinach blok mieszkalny wyleciał w powietrze. Żadną miarą nie można go potępiać! Po pierwsze przeprosił. Po drugie nie zrobił tego umyślnie. Po trzecie któż nie popełnia błędów i wszystko widzi?

Podczas głosowania w Senacie doszło do pomyłki. Senatorowie odrzucili uregulowania dotyczące 38.265.000 obywatelek i obywateli (GUS, stan na 31 grudnia 2020) zamiast je poprzeć. Nie można ich za to winić! Po pierwsze przeprosili. Pomyliłem się, za co bardzo wszystkich przepraszamwyraził skruchę jeden z nich jednocześnie ostrzegając, iż nie była to oczywiście pierwsza, pewnie nie była to ostatnia pomyłka. Po drugie, jak słusznie zauważył marszałek Tomasz Grodzki, co innego gdyby ktoś głosował świadomie na ‚nie’. Natomiast jeżeli to był błąd techniczny, niedopatrzenie, błąd ludzki, za który koledzy szczerze przeprosili, to naprawdę ten, który nigdy w życiu nie popełnił błędu niech pierwszy rzuci kamieniem. Jest to, jest to zupełnie inna sytuacja niż świadome działania wbrew ingerencjom demokratycznej opozycji.

Wspierać władzę można więc na dwa sposoby: świadomie i poprzez niedopatrzenie. Posłowie i senatorowie opozycji preferują ten drugi sposób, dlatego rząd wygrywa głosowania nawet wtedy, gdy nie ma większości. Co by się jednak stało gdyby ktoś posłuchał rady p. marszałka Grodzkiego, rzucił kamieniem i trafił? Czy mógłby po prostu przeprosić zapewniając, że to była pomyłka, bo rzucający myślał, że to nie kamień jeno pączek z nadzieniem z róży. A w ogóle to przecież do wesela względnie rozwodu się zagoi!

Paplanina Grodzkiego budzi obrzydzenie na wielu płaszczyznach. Po pierwsze ktoś, kto wyrządzi krzywdę zobowiązany jest do zadośćuczynienia, naprawienia szkód. Tymczasem według Grodzkiego „nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało!” Po drugie takie bezczelne bagatelizowanie problemu utwierdza w przekonaniu, że PO to kopia PiS-u, tyle, że bardziej nieudolna. Jaka jest różnica, panie Grodzki, między świadomym i nieświadomym wspieraniem dyktatury? Dlaczego wam się myli zawsze wtedy, gdy rząd nie ma większości? Oczywiście głosowanie w Senacie nie ma żadnego znaczenia, bo Sejm nieziemski wysiłek senatorów odeśle do kosza w mgnieniu oka, ale w Sejmie opozycja jest równie sprawna. Po trzecie wreszcie po co iść na wybory, skoro zarówno jedni jak i drudzy zwalniają swoich z odpowiedzialności, bagatelizują i usprawiedliwiają ich przewinienia? Naprawdę trzeba Grodzkiemu tłumaczyć, że parlament to nie szpital, że głos ‚za’ lub ‚przeciw’ ma kluczowe znaczenia i to nie to samo co omyłkowa amputacja zdrowej kończyny? Błędy lekarza to zysk grabarza, za błędy parlamentarzystów płacą wszyscy, często zdrowiem, życiem, majątkiem.

Ukoronowaniem degrengolady polskiego parlamentaryzmu jest wybór Rzecznika Praw Obywatelskich. Dzieci w piaskownicy zachowują się poważniej. Tu bowiem nikomu nie zależy na dokonaniu jak najlepszego wyboru. Chodzi o przeforsowanie własnego kandydata za wszelką cenę. PiS stawia na posłusznych, którzy nie będą zajmować się kontrowersyjnymi sprawami, nie będą jak Bodnar bruździć, przeszkadzać, wkładać kij w szprychy i sypać piach do wazeliny. W opozycji z kolei każdy ciągnie w swoją stronę zgłaszając kandydatów nie do zaakceptowania nie tylko przez PiS, lecz głównie przez pozostałe partie opozycyjne. Ale gdy PiS zgłasza czynnego polityka, to opozycyjny senator bezczelnie deklaruje, że go poprze, bo kandydat dał prztyczka w nos kobietom ograniczając ich prawa, więc doskonale nadaje się na Rzecznika Praw Obywatelskich. PiS zgłasza innego czynnego polityka, który nawet wymaganego wykształcenia nie posiada, i znów opozycyjny senator cieszy się jak dziecko, że to kandydat „niepartyjny, fachowy i taki, który godnie, nie partyjnie obsadzi ten niezwykle ważny urząd”. „Niezależny” senator z kolei „nie mówi nie tej kandydaturze”. Obie kandydatury są kandydaturami, nad którymi mogę zagłosować — deklaruje.

Ostatnio PSL zgłosiło swojego kandydata. Trzeba było oglądając jego mini konferencję prasową mocno szczypać się, przecierać oczy i przetykać uszy, żeby nie pomylić go z poprzednim kandydatem, posłem Bartłomiejem Wróblewskim. Prof. Marcin Wiącek na każde z nielicznych pytań odpowiadał, że jest apolityczny, a jako Rzecznik będzie kierował się Konstytucją, dobrem obywateli, bo każdy człowiek posiada taką samą godność — niezależnie od tego, jaki ma światopogląd; niezależnie od tego, czy wierzy w Boga, czy też uniwersalne wartości wywodzi z innych źródeł; niezależnie od poglądów politycznych. Oprócz opozycji popiera go także Jarosław Gowin z wdzięczności za korzystną opinię w sporze z Bielanem, choć jeszcze niedawno rozważał wysunięcie kandydatury… Lidii Staroń.. Niebywale trudno natknąć się na informację, że prof. Wiącek w latach 2014-2018, czyli w okresie najintensywniejszych zmian w wymiarze sprawiedliwości, zasiadał w Radzie Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Dla przypomnienia: w latach 2015-2017 Prezesem RM była Beata Szydło, potem Mateusz Morawiecki. Zapewne zupełnie przypadkiem lub przez pomyłkę sprawozdanie Rady Legislacyjnej za 2016 rok jest uszkodzone.

Co w tej sytuacji można zrobić? Przeprosić Grodzkiego za błąd przy urnie, przez który nie zdobył wymaganej liczby głosów?

 

PS.
Kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich senator Lidia Staroń także głosowała ‚za’. Błąd techniczny, niedopatrzenie, błąd ludzki, nie-za-leż-ność czy wyrachowanie?


* Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się. (Księga Rodzaju 6:5,6)

Dodaj komentarz