Być może może będzie obniżka

Nareszcie dzięki prezesowi Narodowego Banku Polskiego wiadomo kiedy Polska będzie równie bogata jak Francja. Choć to denerwuje krytycznie nastawionych polityków, to Polska, Polki i Polacy dogonią Francję góra w ciągu dekady. A może nawet za osiem lat. Powiem znów coś, co denerwuje polityków pewnej części sceny politycznej i radiostacje i stacje telewizyjne, media też pewnej sceny politycznej, no ale które przeważają, mają 80% przynajmniej mediów w Polsce, Polska jest na szybkiej drodze, żeby się stać krajem naprawdę wysoko zamożnym, wysoce zamożnym. Powtórzę to jeszcze raz: to jest sytuacja teraz spowolnienia, które obejmuje wszystkie kraje, nie zmienia faktu, że w ciągu najbliższej dekady przeciętne PKB na głowę mieszkańca, mierzony według siły nabywczej, w Polsce może osiągnąć poziom Francji. A dla każdego Polaka oczywiście Francja jest krajem bogatym, zamożnym.

Za dziesięć, góra osiem lat, jak dobrze pójdzie, Polska osiągnie poziom dzisiejszej Francji. Tymczasem już w przyszłym roku, wbrew malkontentom wszystkie projekcje, także międzynarodowe te znaczące, instytucji międzynarodowych pokazują, że na konic przyszłego roku zejdziemy do inflacji jednocyfrowej. Między 6 a 9. Jeśli masło kosztowało rok temu 4 zł podrożało o 6 zł i dziś kosztuje 10 zł, to znaczy, że jego cena wzrosła o 250%. Jeśli za rok zdrożeje o 10 zł, to jego cena wzrośnie zaledwie o 200%. Czy to oznacza, że można odtrąbić sukces, bo wzrost cen wyhamował?

Gdy specjaliści, ekonomiści przestrzegają przed wysoką inflacją, to to są niewiarygodne rzeczy i to do opinii publicznej dociera. Dlaczego o tym mówię? No właśnie, dlaczego o tym mówi? Bo to podwyższa oczekiwania inflacyjne! Oczekiwania inflacyjne są za wysokie! Opinia publiczna jest dezinformowana. Inflacja według wszystkich miarodajnych instytucji światowych i według Narodowego Banku Polskiego jest w fazie zatrzymywania się i później spadku. Oczekiwania inflacyjne dotyczące przyszłego roku, następnych lat, powinny maleć. No ale nie maleją no bo mas media rozkręcają w ludziach przekonanie o jakiś kryzysie, katastrofie itd. Natomiast ci, co potrafią liczyć, banki, ci, co myślą jak kredyty hipoteczne na nowo uruchomić oczywiście oni wiedzą jak jest i oni już to biorą pod uwagę. No jak mówię biorą pod uwagę to coraz bardziej, że w ostatnim kwartale przyszłego roku być może może będzie obniżka stóp procentowych. Wszyscy przedsiębiorcy, z piekarzami i cukiernikami na czele owszem,  biorą pod uwagę spadek stóp, który może nastąpi pod koniec przyszłego roku, a może nie, ale obecnie ich uwaga skupia się głownie na rachunkach za prąd i gaz, które będą musieli płacić już na początku przyszłego roku. Oczywiście trzy- czy czterokrotny wzrost cen gazu czy prądu nie przełoży się na wzrost cen jeden do jeden, ale i tak cena chleba i eklerka stanie się nieakceptowalna.

Mas media kpią z prezesa Glapińskiego, który poszedł do sklepu z notesem. Jak słyszą państwo różne alarmistyczne informacje to warto zacząć osobiście jeśli żona albo mąż to robi tylko w domu i chodzi do sklepu. Ja tak zrobiłem i się bardzo zdziwiłem. Wziąłem notes, długopis, poszedłem do najbliższych sklepów i się bardzo zdziwiłem. Wbrew niektórym stacjom telewizyjnym, no, nie posiadanym przez kapitał polski powiem ogólnie, no, cena chleba jest o wiele niższa niż tam cały czas się informuje, cena masła jest o wiele niższa itd. Nagonka na prezesa jest zupełnie nieuprawniona , a wręcz krzywdząca. Wystarczy wziąć długopis i notes by na własne oczy przekonać się, że ceny produktów są dokładnie takie same jak się do sklepu wchodzi i jak się z niego wychodzi. Dziwią także ceny chleba i masła, ponieważ niektóre stacje telewizyjne podały, że bochenek (60 dag) kosztuje 6,50 zł, podczas gdy w rzeczywistości kosztuje ledwie 6,85 zł. O maśle nawet wspominać nie warto, takie tanie.

Prezes Glapiński przekonuje, że Polacy nie są biedni. Wręcz przeciwnie, są coraz bogatsi. Można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatnio. Jesteśmy, co Polacy może przyjmą z przekąsem i ze zdziwieniem, no ale klasyfikowani jako kraj zamożny, no na liście krajów świata jesteśmy krajem bogatym.  Jak bardzo jesteśmy bogaci? Jesteśmy bogaci niewiarygodnie! Bo 80% ludzi w Polsce, Polaków ma niskie bardzo dochody, praktycznie nie ma oszczędności, o których można by mówić. Nie ma oszczędności! Kilkanaście procent ma liczące się oszczędności, a jeszcze mniej znaczące oszczędności. Liczymy oszczędności jako wielokrotność dochodów miesięcznych. I większość Polaków nie ma żadnych zasobów. Nie należy się tym jednakowoż martwić, albowiem w zamian mamy bezpłatną naukę, syte dzieci, ubezpieczenia społeczne oraz opiekę zdrowotną na światowym poziomie.

Bogaty kraj biednych ludzi…

 

Dodaj komentarz