Nie nękajcie się

Zgódź się

Nękanie to między innymi uciążliwe nagabywanie bezpośrednio i na odległość (m.in. natrętne dzwonienie, wysyłanie maili i SMS-ów), a także zakładanie podsłuchu. Czy można w myśl tej definicji uznać za nękanie nieuwzględnianie odmowy, której użytkownik portalu udzielił wybierając stosowne opcje i w konsekwencji uporczywe ponawianie żądania wyrażenia zgody na zbieranie o nim informacji? Tak zwanych „zaufanych partnerów” bywa czasem kilkudziesięciu i często wszyscy domyślnie zaakceptowani. Jeśli ktoś chce to zmienić musi przełączać po kolei każdego z osobna, bo nie zawsze jest przycisk zbiorczy wyłączający wszystko. Gdy wyrazi się zgodę, żądanie nie pojawi się ponownie, gdy się jej nie wyrazi żądanie pojawia się przy każdym wejściu na portal. Cel jest oczywisty — za którymś razem użytkownikowi nie będzie chciało bawić się w blokowanie i wszystko zaakceptuje. Można także było spotkać strony, które umożliwiały blokowanie, ale po zablokowaniu czegokolwiek przycisk zatwierdzający wybór stawał się nieaktywny. Czy to wyczerpuje znamiona nękania i nie stanowi próby wymuszenia podstępem podjęcia określonej, niekorzystnej z punktu widzenia użytkownika decyzji?

Portal gazeta.pl sporo miejsca poświęcił Jarosławowi Kaczyńskiemu, który pomylił fazy. Nie chodziło jednak ani o fazy księżyca ani prądu lecz najważniejszą obecnie fazę, fazę w jakiej znalazły się mistrzostwa świata w piłce nożnej odbywające się w Katarze. Każdy wie, a Kaczyński nie, co zostało dostrzeżone, a opinia publiczna poinformowania, że

w tej fazie turnieju nie liczą się już żadne punkty (przypomnijmy, liczyły się one tylko w fazie grupowej, która już za nami). Na etapie fazy pucharowej przegrany po prostu odpada z gry, a wygrany przechodzi dalej. Są dwie ewentualności – albo prezes PiS mógł mieć na myśli gole, albo pomylił zasady mundialu.

Niestety autorka materiału nie informuje która ewentualność wchodzi w tym przypadku w grę. Można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa domniemywać, że prezes niczego nie pomylił. On tych zasad po prostu nie zna.

Coraz wyraźniej widać, że w mediach pracują ludzie, dla których język polski jest językiem obcym. Albo edukacja stoi w kraju na tak niskim poziomie, że można przejść przez wszystkie etapy kształcenia i skończyć studia humanistyczne bez znajomości języka ojczystego. Na tym samym portalu czytamy, że

kierowca, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, do którego zbliżyły się dwie osoby. Po prawej stoi mężczyzna, po lewej stronie — chłopiec. Oboje wchodzą na przejście dla pieszych i nagle mężczyzna przyspiesza kroku, biegnie do dziecka, łapie je i odskakuje na chodnik. W tej chwili w kadrze pojawia się rozpędzony samochód, który mknął lewym pasem.

Po polsku oboje to dwie osoby różnej płci ewentualnie dzieci. Obaj, chłopiec i mężczyzna, należą do tej samej płci. Czy jeśli dziennikarz nie potrafi posługiwać się językiem, w którym informuje, to można mieć zaufanie do podawanych przezeń informacji? Jeśli nie potrafi poprawnie opisać tego, co widzi, to można uznać go za wiarygodnego, przyjąć, że rozumie co opisuje, co widzi i słyszy? W tytule jest informacja, że artykuł zawiera materiał filmowy, lecz zamieszczony film dotyczy tragicznego wypadku, do którego nie doszło na przejeździe kolejowym. Film z opisywanego zdarzenia jest tutaj.

Poranny program

Poczucie dobrze zainwestowanych pieniędzy mają niewątpliwie ci, którzy wykupili abonament na telewizję serwującą prawdę od wczesnych godzin rannych do późnej nocy. Pod byle pretekstem program przemienia się w bezustanne mielenie jednego tematu. Gdy zmarła królowa angielska na bieżąco śledzono położenie trumny i pokazywano jak się przemieszcza. Teraz na tapecie są mistrzostwa świata w piłkę kopaną w Katarze, więc od rana do wieczora w przerwach między reklamami jest jak nie typowanie wyników, to pogłębiona analiza kopnięć, jak nie sprawozdanie, to prezentacja komentarzy kibiców. Nic się nie liczy, nic na świecie ani w Polsce się nie dzieje, w kółko piłka, piłkę, piłki, bramkarz, bramki, bramka. Bo choć gra polega na strzelaniu goli, to w telewizji strzela się bramki, a poranne programy „Strefa kibica” zaczynają się po zmroku, o 16:45 i 17:45. Ktoś, kogo sport nie interesuje, za to chce wiedzieć co dzieje się w kraju i zagranicą czuje się jakby mu wciśnięto abonament Eurosportu.

Ile osób wie, że od ponad ćwierć wieku działa w Polsce Rada Języka Polskiego wsparta ustawą o języku polskim? Do jej zadań należy między innymi

  • upowszechnianie wiedzy o języku polskim, jego odmianach, normach i kryteriach oceny jego użycia oraz proponowanie form językowych odpowiednich w różnych sytuacjach;
  • rozstrzyganie wątpliwości językowych co do słownictwa, gramatyki, wymowy, ortografii i interpunkcji, a także co do stosowności stylistycznego kształtu wypowiedzi;
  • wyrażanie opinii o formie językowej tekstów przeznaczonych do komunikacji publicznej, a zwłaszcza w prasie, radiu i telewizji oraz w administracji;
  • opiniowanie nazw (oraz ich form gramatycznych i ortograficznych) proponowanych dla nowych towarów lub usług;
  • otaczanie szczególną opieką kultury języka polskiego w nauczaniu szkolnym.

Jak widać Rada może poszczycić się wielkimi osiągnięciami. Niewątpliwie jednym z większych był robiący swego czasu wielką furorę produkt o swojsko brzmiącej nazwie „kinderniespodzianka”. Mamy więc kolejny organ-wydmuszkę nie odgrywający żadnej roli. Zamiast robić wszystko, żeby propagować język polski, ułatwiać korzystanie zeń, rozwiewać wątpliwości Państwowe Wydawnictwo Naukowe okroiło internetowy słownik języka polskiego. Trzeba mieć wiele samozaparcia żeby sprawdzić poprawność związku frazeologicznego lub poprawne formy danego słowa. Być może ma to związek z faktem, że Rada działa społecznie. Tak dbają i troszczą się o język ojczysty kolejne polskie rządy.

Można próbować dociec, czy wszystko schodzi na psy ponieważ rządzi PiS, czy proces rozkładu trwa od dłuższego czasu, a PiS zadziałało jak katalizator, który gnicie znacznie usprawnił i przyspieszył? Dziennikarze, którzy mają problemy z prawidłowym wysławianiem się po polsku nigdy nie zapominają, że rodacy to nie Polacy, tylko Polki i Polacy, a w studiu telewizyjnym i radiowym goszczą gościnie, które Polaką (wymowa redaktora Morozowskiego) objaśniają rzeczywistość.

Gdy Duda powołał Radę do spraw Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji podniósł się krzyk, głównie w tak zwanych „wolnych” mediach, że nie zasiada w niej żadna kobieta. Gdy do Kataru udała się polska reprezentacja nikt nie rozdziera szat, że składa się z samych mężczyzn…

I to by było na tyle.

 

PS.
Z mistrzostw świata w piłkę kopaną właśnie została wykopana Polska.

Dodaj komentarz