Lobby właścicieli powierzchni

Gdy rząd z dnia na dzień pozamykał sklepy, podniósł się krzyk, że to gwóźdź do trumny dla handlu, że to utrata wielu miejsc pracy, bankructwo wielu firm. Gdy rząd z dnia na dzień otworzył sklepy podniósł się krzyk, ponieważ jak tłumaczy p. Chełminiak z NSZZ „Solidarność” przy H&M Polska, Pracownicy sklepów są przemęczeni. Ze względu na COVID załogi są w okrojonym składzie, osoby, które są na miejscu, pracują za kilka osób. Myślę, że niektórym oczy otworzą się dopiero wtedy, gdy sklepy zamkną się z powodu braku obsługi. Komu otworzą się oczy gdy sklepy zbankrutują p. z „Solidarności” nie tłumaczy. Dlatego nie wiadomo czy lepiej gdy są zamknięte, czy otwarte. Okazuje się bowiem, że i tak źle, i tak niedobrze. Portal oko.press, który rozdziera szaty z powodu otwarcia sklepów w niedzielę 6 grudnia, obficie cytuje p. Chełminiak, która raz jest Ewą, raz Marią. Jako Maria p. Chełminiak przekonuje, że Na decyzję rządu i prezydenta z pewnością wpływ miało lobby właścicieli powierzchni handlowych. Bo to ta grupa najsilniej walczy z zakazem handlu w niedzielę od samego początku. Wbrew temu, co się mówi, to nie im odbierana jest wolność, ale nam odbiera się prawo do odpoczynku. Rząd i prezydent nas zwyczajnie oszukali.

Uderza kompletny brak logiki w rozumowaniu p. Ewy vel Marii, ponieważ czasy pracy przymusowej oraz nakazu pracy mamy już za sobą co oznacza, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Jeśli ktoś nie chce pracować, to nie musi, a jeśli ktoś chce odpoczywać, to może. Na dodatek tak się niewiarygodnie dziwnie składa, że to „właściciele powierzchni handlowych” podpisują z pracownikami umowy i płacą im za wykonaną pracę. Jeśli palcówka handlowa jest zamknięta, to nie zarabia, właściciel ponosi wymierne straty i w skrajnych przypadkach nie ma pieniędzy na opłaty, podatki i płace. Oczywiście ludziom tkwiącym mentalnie w minionej epoce w głowie się pomieścić nie może, że handel na wolnym rynku różni się nieco od  handlu uspołecznionego, gdzie czy się stoi czy się leży godziwa płaca się należy. Dzisiejsza „Solidarność” nie martwi się wysokością płac, nie domaga się dodatków za nadgodziny, pracę w dni ustawowo wolne od pracy. Kompletnie odklejeni od rzeczywistości działacze uważają, że przedsiębiorcy mają nieograniczone zasoby gotówki i tylko przez wrodzone skąpstwo mało płacą pracownikom. Gdy doprowadzą zakład pracy do upadku, Stocznia Gdańska jest doskonałą ilustracją ich możliwości, przenoszą się gdzie indziej i „działają” dalej.

„Solidarność” jest dzisiaj przybudówką PiS-u. Czyją przybudówką jest oko.press uprawiające neobolszewicką propagandę? Pewne światło na sprawę rzuca osoba autora: Jakub Szymczak, publikował m.in. w Res Publice Nowej, magazynie Kontakt, miesięczniku Znak i Tygodniku Powszechnym.

Już w styczniu Komisja Europejska wystosowała zaproszenie do składania wniosków o dofinansowanie badań nad szczepionką, leczeniem i diagnostyką wirusa COVID-19. W lipcu naukowcy z Centrum Biologii Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu ogłosili, że stworzenie gotowego prototypu szczepionki zajmie im jakieś półtora miesiąca. Potrzebują tylko 15 milionów złotych na dokończenie badań (Bracia Golec otrzymali prawie 1,9 mln złotych wsparcia od rządu). Stojący na czele projektu prof. Andrzej Mackiewicz mówił, że polska szczepionka na COVID-19 jest dużo nowocześniejsza, o dwie generacje do przodu w stosunku do tego, co stworzyli Amerykanie i Chińczycy. Co na to polski rząd? Polski rząd złożony z polskich patriotów woli wydawać miliardy zagranicą, niż miliony na badania i rozwój w kraju. Jest to zrozumiałe, ponieważ gdyby szczepionka okazała się skuteczna i tania, to Polska mogłaby sporo zaoszczędzić na samych lodówkach schładzających amerykański specyfik do minus 70°C, a i zyski z eksportu mogły by być spore. Dlatego polski

Rząd odrzucił wniosek prof. Andrzeja Mackiewicza o dofinansowanie polskich badań nad szczepionką przeciwko koronawirusowi.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że władza działając na szkodę kraju przekonuje, że robi to wyłącznie z pobudek patriotycznych, dla dobra wszystkich Polaków. To miłość do ojczyzny sprawia, że rząd zamiast wspierać rodzimą naukę miliardy wydaje zagranicą wspierając zagraniczne firmy i branże. Poprzedni mini ster zdrowia z podkrążonymi oczami, Szumowski, nie krył, że jakieś kwoty przeznaczono na jakieś granty dla polskich ośrodków badawczych, ale poważną współpracę nawiązano z Narodowym Funduszem Zdrowia w Stanach Zjednoczonych. Przekazujemy wiele milionów złotych na ten cel, ale jest pytanie, kto będzie pierwszy, która grupa będzie pierwsza, czy to będzie grupa rosyjska, chińska, ze Stanów Zjednoczonych, z Unii Europejskiej. Trudno powiedzieć. Mateusz Morawiecki z kolei informował, że Polska i kraje Grupy Wyszehradzkiej zdecydowały o przeznaczeniu dodatkowych 3 mln euro na walkę z wirusem (sama Polska 750 tys. euro w ramach rządowego programu transferowania milionów zagranicę).

Utrącenie badań nad szczepionką, kuriozalne decyzje gospodarcze w połączeniu z groźbą zrzeczenia się miliardów euro pochodzących z unijnych dotacji, jawią się przemyślaną strategią. Ciśnie się na usta pytanie nagminnie zadawane przez władzę ludową: Kto za tym stoi i komu to służy? A może spowodowane jest to wysokimi kwalifikacjami urzędników państwowych? Jeden z nich zdradził jak rozpoczyna wypełniony ciężką pracą dzień.

Gdy świt zakrada się pod drzwi
Barwiąc zieloną wykładzinę
Wstaję z łóżeczka dziarsko i
Ziewam co najmniej przez godzinę.

Dodaj komentarz