Kret

Historia uczy, że że nie jest wszystko jedno kto obejmuje stery, przejmuje dowództwo. Dobry dowódca potrafi wygrać bitwę, którą wszyscy uznali za przegraną. Sprawdza się nie tylko na placu boju, ale także w zakulisowych gierkach. Potrafi rozgrywać jednych przeciw drugim, tworzyć strategiczne sojusze. To uniwersalna zasada nie tylko na czas wojny, ale i pokoju. W polityce bowiem także liczy się spryt, umiejętność przewidywania, wykorzystywania słabości, zjednywania sobie mniej lub bardziej jawnych sojuszników. Umieszczenie swoich ludzi w sztabie przeciwnika pozwala na bieżąco śledzić jego ruchy i poznawać plany, co umożliwia działania wyprzedzające. Jeśli natomiast uda się uzyskać wpływ na obsadę kluczowych stanowisk, to przeciwnik zostanie kompletnie zdominowany, a gdy stanie się zbędny lub zorientuje się, że jest sterowany z zewnątrz może zostać natychmiast zneutralizowany.

Jeśli człowiek stojący na czele konkurencyjnego obozu będzie dostatecznie mierny, to z dużym prawdopodobieństwem uczepi się stołka i nie pozwoli usunąć się z niego. Gdyby ustąpił, to cała misternie tkana intryga wzięła by w łeb. Jak osiągnąć cel w sytuacji gdy lider wyłaniany jest w drodze wyborów? Trzeba tak pokierować sprawami, by wszyscy kontrkandydaci zrezygnowali. Zostanie wtedy mianowany ten, o którego chodzi i cel zostanie osiągnięty.

Dlaczego Kidawa-Błońska? Bo to kandydatka, która sama się zmarginalizuje. Wystarczy dopuścić ją do głosu i pozwolić mówić. Doskonała jako marszałek sejmu na spokojne czasy, ale mizerna jako kandydatka na prezydenta. Kto jak kto, ale stary wyga, który w Sejmie spędził pół życia i widział ją niejednokrotnie w akcji zna ja i jej słabe punkty jak nikt. Przekonał się o tym Schetyna, który ogłosiwszy, że to Kidawa-Błońska będzie premierem… przegrał wybory. A przecież akurat premierem byłaby także niezłym. Niestety, także w spokojnych czasach, gdy nie trzeba reagować błyskawicznie, gdy jest czas na podjęcie decyzji.

Czy są jakieś dowody, że to właśnie Kaczyński prowadzi politykę kadrową PO? Są i dostarczył ich portal oko.press cytując polityka ze sztabu kandydatki: Nasza konkurencja polityczna doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że z Kidawą jest problem. Nie sądzę, że Kaczyński pozwoli na to, żebyśmy mogli zmienić ją na kandydata, który mógłby sobie poradzić lepiej. Te słowa potwierdzają, że Borys Budka jest liderem malowanym. Pozwalają także zrozumieć nie dające się w inny sposób wytłumaczyć inicjatywy, które nie tylko nie osłabiają partii rządzącej, ale są dla niej korzystne.

Lewica pod wodzą Czarzastego, który z Gowinem absolutnie i pod żadnym pozorem negocjować nie zamierza nagle zrobiła zwrot o 180° i chce we środę 13 maja zwołać „okrągły stół”. Chcemy spotkania, które pozwoli zastanowić się jak przeprowadzić uczciwe i rzetelne wybory (…). Wyciągamy rękę do PiS, do innych partii opozycyjnych i mówimy „chodźmy razem, usiądźmy do stołu razem”deklaruje szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Z propozycji nie zamierza skorzystać PIS i zapewne Gowin. Postawa PiS-u nie dziwi. Po co ma tracić czas, skoro tak jak komuniści 30 lat temu ma większość, ale w przeciwieństwie do nich nie ma zamiaru oddać władzy? Z kolei PO ustami swojego rzecznika wyraziła radość: Cieszymy się, że Lewica chce rozmawiać o rozwiązaniu obecnego kryzysu wyborczego. Jednocześnie rzecznik z dumą przypomniał, że PO bierze czynny udział w demolowaniu państwa prawa i łamaniu Konstytucji. Proponujemy rozwiązanie kompromisowe, które pozwoli politykom skupić się na tym, co najważniejsze, a jednocześnie obniży temperaturę sporu politycznegotłumaczył Borys Budka. Bezpieczne wybory to wybory 16 maja 2021 roku. Te bezpieczne wybory to wybory, w których bez zagrożenia życia i zdrowia, każdy będzie mógł wziąć udział. Bezpieczne wybory to również mieszany sposób głosowania. Dlaczego Budka z kolesiami uparli się dla doraźnych celów zepsuć to, co sprawnie funkcjonowało od 30 lat?

Wybory mogą poczekać. Najpierw trzeba uporać się z epidemią, zastanowić się jak zapobiec masowym zwolnieniom, bankructwom, zapaści gospodarczej, zająć finansami publicznymi. Dlaczego zarówno koalicja jak i tak zwana opozycja tak bardzo chcą zmieniać jak nie kodeks wyborczy to Konstytucję? Przecież gdy płonie dom, to się go gasi, a nie zastanawia jak i gdzie zorganizować wesele.

Dodaj komentarz