Jednak okłamywali?

W sejmie odbyło się wysłuchanie informacji rządu w sprawie koronawirusa, które stanowiło pretekst do zgłoszenia i przegłosowania specustawy, ponieważ bez zmiany przepisów władza jest bezradna jak niemowlę. Najpierw na mównicę wdrapał się sam mini ster zdrowia i przedstawił kalendarium zaniechań. I zrobiło się swojsko i znajomo. Starsi to doskonale pamiętają z czasów młodości. Wtedy w obliczu kryzysu pojawiał się w radio i telewizji dygnitarz partyjny i zapewniał, że trudności są przejściowe, władza o nich wie, monitoruje je i wdraża rozwiązania. I tak w I kwartale plan zostanie uzupełniony o nowe wyzwania, a zakłady przemysłowe zostaną postawione w stan najwyższej gotowości i zwiększą produkcje o 7 koma dwa procent. Dziś też mini ster zdaje relację z poczynań władzy. Na przykład 28 lutego nastąpiło uruchomienie dodatkowych sześciu laboratoriów oraz dostarczenie do wszystkich tych laboratoriów testów na wirusa. Tego samego dnia Wysłane zostały przez NFZ kolejne zalecenia i aktualizacja tych zaleceń do wszystkich podmiotów leczniczych.

Dzisiaj, 3 marca, na stronie Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie w dziale „Koronawirus” u góry po prawej widnieją „Zalecenia krajowego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych z dnia 28.01.2020 r.” To nie pomyłka, z 28 stycznia, nie lutego. Z podlinkowanego dokumentu dowiadujemy się, że

Osobom powracających z innych miejsc niż miasto Wuhan w ciągu ostatnich 14 dni, u których wystąpiły objawy chorobowe opisane w komunikacie, zaleca się udanie do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej celem podjęcia diagnostyki i leczenia. W placówce ochrony zdrowia należy wdrożyć procedury jak w przypadkach innych zakażeń układu oddechowego.

Oznacza to, że albo p. mini ster mija się z prawdą, albo placówki medyczne kolejne zalecenia, aktualizacje zaleceń i aktualizacje aktualizacji mają w głębokim poważaniu. 29 zostały dostarczone do wszystkich laboratoriów kolejne partie testów, a z Agencji Rezerw Materiałowych po analizie wniosków zostały rozwiezione przez Ministerstwo Obrony Narodowej środki do 9 portów lotniczych oraz 30 szpitali, w których strukturach znajdują się oddziały zakaźne. W związku z różnymi doniesieniami 1 marca został powołany w NFZ-cie zespół do monitorowania prawidłowości postępowania w przypadkach podejrzenia lub zakażenia koronawirusem przez podmioty lecznicze. Tłumacząc to na ludzki język — płonie miasto, a na szczeblu dowódczym powstaje zespół, którego zadaniem jest monitorowanie, czy strażacy leją we właściwym kierunku i nie wypijają wody.

2 marca dostarczono kolejne partie testów i 11 laboratoriów zostało uruchomionych w trybie całodobowym.  W kraju obecnie mamy 79 oddziałów, w których jest ponad 2900 łóżek zakaźnych i każdy taki szpital zgodnie z dyspozycją wojewody ma opracowane plany zwiększenia tych łóżek ponad dwukrotnie. W MON-ie podległych szpitalach jest kolejne blisko 80 łóżek szpitalnych i również możliwość zwiększenia tego stanu ponad dwukrotnie. Jeśli wziąć pod uwagę, że w Polsce mieszka prawie 38 milionów ludzi liczby podane przez p. ministra robią piorunujące wrażenie. Na szczęście wszystkie szpitale otrzymały wytyczne jak powinny postępować i jest bieżące monitorowanie wojewodów dotyczące tego stanu. Ludzie małej wiary, którzy nie darzą władzy szczególnym zaufaniem na pewno zmienią podejście gdy uświadomią sobie, że podległe samorządom szpitale monitorowane są przez kryształowych urzędników państwowych.

W normalnych warunkach szpitale jako jednostki samodzielne świadczą usługi, za które otrzymują zapłatę i same troszczą się o zaopatrzenie i inne potrzeby. Nie po to jednak przez 45 lat budowaliśmy zręby socjalizmu, żeby teraz oddać sprawy w niewidzialne ręce rynku. Dlatego Została uruchomiona Agencja Rezerw Materiałowych i środki ochrony osobistej zostały rozdysponowane do szpitali, które zgłaszały niedobory [sic!]. Laboratoria mogą w tej chwili wykonywać. Mają maksymalną przepustowość ponad 1200 testów na dobę. Mamy sumarycznie 8770 ponad łóżek intensywnych, a transport sanitarny, w uzgodnieniach międzyresortowych uzgodniono wsparcie transportu sanitarnego w miarę potrzebości, a LPR pozostaje w gotowości. Jeśli wziąć pod uwagę, że p. mini ster te napawające otuchą dane odczytywał z kartki trzeba przyznać, że w miarę dobrze mu szło. Jedno jednak niepokoi. Otóż deklarował, że mamy łóżka, mamy testy, mamy transport, mamy monitoring, mamy wytyczne, mamy zalecenia, mamy wojewodów, mamy NFZ, mamy żołnierzy, ale w całej długiej przemowie ani raz nie padło zapewnienie, że mamy lekarzy i pielęgniarki. Wojewodowie potwierdzili przygotowanie szpitali zakaźnych na pojawienie się ognisk zakażeń w Polsce. O jakości starań władzy najlepiej świadczy ilość dokumentów wydanych przez Państwowy Inspektorat Sanitarny i Ministerstwo Zdrowia — ponad dwadzieścia. Oznacza to, że obie szacowne instytucje płodziły mniej więcej jeden dokument dziennie. To by tłumaczyło i usprawiedliwiało wspomniany wyższej szpital zakaźny, który opublikowawszy pierwszy dokument cierpliwie czeka na ostatni.

Po ministrze od zdrowia głos zabrał p. premier i podobnie jak poprzednik kilkukrotnie apelował do opozycji, by nie siała paniki i nie próbowała przełamywać monopolu informacyjnego rządu, ponieważ wszystko jest pod kontrolą. Dał także jasno do zrozumienia, że nieprawdą jest jakoby do laboratorium, które potwierdzi obecność koronawirusa zostaną wstrzymane dostawy testów, a nieodpowiedzialnymi, siejącymi panikę i fake newsy laborantami zajmie się prokuratura na wniosek wojewody. Apele do opozycji o spokój i rozwagę p. premier przeplatał informacjami krzepiącymi. Na przykład osobiście sprawił, że nastąpiło przesunięcie 250 milionów euro środków w budżecie Unii Europejskiej na walczenie, na walkę z skutkami, na walkę z przyczynami koronawirusa rozprzestrzeniającej się epidemii. Jest to gigantyczny sukces zważywszy, że klika dni temu nastąpiło przesunięcie 500 milionów euro w budżecie Polski na walkę o bardziej strawną prawdę w publicznej telewizji, zaś na walkę z koronawirusem wyasygnowano z rezerwy budżetowej aż 25 milionów euro! Oczywiście to nie wszystko, ponieważ wkrótce zostanie zwołane spotkanie Grupy Wyszehradzkiej, na którym sprawa koronawirusa będzie naświetlana ze wszystkich stron. Nieoficjalnie mówi się, że zostanie omówiona także kwestia, czy skuteczniej włączy się z koronawirusem gdy władzy podlegają media jak na Węgrzech, czy służby jak w Polsce, ponieważ jak dotąd skuteczność jest porównywalna i w obu krajach koronawirusa nie stwierdzono. Chodzą słuchy, że do Polski też zawitał, ale wystraszył się krzyków prezydenta.

Te wszystkie krzepiące wieści stanowią tło dla specustawy, bez której władza w konfrontacji z koronawirusem nie ma żadnych szans. W noc poprzedzającą stan wojenny internowano prominentnych działaczy opozycyjnych. Obecnie Polska znajduje się w ogniu kampanii wyborczej. Wszystko wskazuje na to, że obecny prezydent nie ma wielkich szans na reelekcję, ale ma nieograniczony dostęp do telewizji publicznej. I oto pojawia się niepowtarzalna szansa zneutralizowania opozycji. Skoro nie można internować jej kandydatów, to można ich izolować. Temu służy złożona właśnie w Sejmie ustawa, umożliwiając działania na wielu płaszczyznach. Można nie tylko zakazać organizowania konwencji i spotkań wyborczych na określonym obszarze, ale także poddać przymusowej kwarantannie osoby „podejrzane o zachorowanie”. Kidawa-Błońska, odmieniająca przez wszystkie przypadki bezpieczeństwo Polaków, podczas ostatniej konwencji wyborczej wylewnie obściskiwała się ze swoimi zwolennikami. Bardzo łatwo będzie wykazać, że jako „podejrzana o zachorowanie” stanowi zagrożenie i poddać przymusowej kwarantannie. Umożliwia to art. 24 ustęp 4 proponowanej ustawy:

Art. 46b. W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a ust. 1, można ustanowić:

  1. obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;
  2. obowiązek poddania się kwarantannie;
  3. miejsce kwarantanny;
  4. zakaz opuszczania miejsca kwarantanny;
  5. czasowe ograniczenie korzystania z lokali lub terenów oraz obowiązek ich zabezpieczenia;
  6. nakaz ewakuacji w ustalonym czasie z określonych miejsc, terenów i obiektów;
  7. nakaz lub zakaz przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach;

Takich zapisów nie było nawet w dekrecie o stanie wojennym. Z dużą pewnością można już więc określić datę oficjalnego ogłoszenia informacji o wykryciu koronawirusa w Polsce. Będzie to dzień podpisania przez prezydenta głosowanej wczoraj w Sejmie specustawy.

Warto na koniec zwrócić uwagę na fakt, że przez cały czas trwania zagrożenia, od ponad miesiąca, czynniki partyjno rządowe i przedstawiciele służb sanitarnych przekonywali, że wszystko jest pod kontrolą, procedury są wdrożone, każdy wie co ma robić, rząd nad wszystkim panuje, a Polacy są bezpieczni. Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. W Polsce jest przygotowanych 239 stanowisk całkowitej izolacji w szpitalach w całym kraju, ponad 600 łóżek izolacji na oddziałach zakaźnych. W każdym województwie są dostępne takie miejscazapewniał ledwie kilka dni temu (25 lutego) szef Kancelarii Prezesa RM. Kilka dni później ten sam Dworczyk przekonuje, że Ustawa związana ze spodziewanym nadejściem do Polski koronawirusa pozwoli administracji państwowej przygotować się do działań. Czy to oznacza, że wszystko co mówił mini ster zdrowia i premier to jedno wielkie kłamstwo i ściema? Jak można było cokolwiek bez ustawy zrobić, skoro ustawa jest niezbędna i bez niej ani rusz i nawet nie będzie można w pełni wykorzystać wszystkich 239 stanowisk  całkowitej izolacji i 600 łóżek izolacji?

Trzeba upaść na głowę z niebywale dużej wysokości, by w trakcie trwania pożaru zmieniać przepisy przeciwpożarowe! Na szczęście dla PiS-u opozycja jest tak bezmyślna, że w populistycznym amoku poprze wszystko.

 

PS.
Koronawirus jest zabójczy dla starszych i schorowanych. Praktycznie wszystkie doniesienia mówią właśnie o zgonach takich osób. Czy w Polsce pod kątem obecności wirusa bada się osoby które zmarły? Liczba dotąd wykonanych testów wskazuje, że raczej nie. Dlatego nie wiadomo czy w Polsce koronawirus na pewno już nie zabija.

PPS.
Senator Adam Szejnfeld, wybitny specjalista od chorób i koronawirusów stwierdził autorytatywnie, że kobieta zamknięta w izolatce została w niej umieszczona niepotrzebnie, ponieważ ta pani w ogóle nie powinna być badana i poddana kwarantannie dlatego, że ona wróciła 21 dni, znaczy trafiła tam 21 dni po powrocie, a 14 dni trwa okres  inkubacji wirusa w związku z czym nie mogło być w jej przypadku podejrzenia. Nie trzeba być lekarzem żeby wiedzieć, że każdy wirus czas inkubacji rozpoczyna nie w momencie zakażenia, lecz powrotu do kraju. A ponieważ pani przyjechała z Włoch 21 dni, a z Kalifornii dwa dni wcześniej, więc była zdrowa a objawy sobie zmyśliła. Paradoksalnie paplanina Szejnfelda napawa otuchą, ponieważ dowodzi, że Platforma Obywatelska walczyłaby z koronawirusem równie nieudolnie jak PiS. Tę tezę potwierdza także poparcie ustawy, która może doprowadzić do bankructwa wiele firm i wyeliminować opozycję z życia publicznego.

Dodaj komentarz