Dwie retoryki

Oglądałem fragment programu, gdzie wypowiadali się o ostatnich wydarzeniach na Ukrainie Waldemar Pawlak, Bronisław Komorowski i Leszek Miller. Uderzyły mnie dwie retoryki Komorowskiego i Millera, zupełnie przeciwstawne. Dla mnie ostatnie wydarzenia w Łucku, ostrzelanie granatnikiem polskiego konsulatu, czy protest niby polskiej mniejszości na Ukrainie przy granicy polskiej, to proste i na razie dość prostackie i czytelne prowokacje rosyjskie w celu skonfliktowania Ukrainy z Europą. Może to podkreślę — my Polska jesteśmy dla Ukrainy Europą. Nie bez powodu Rosjanie uderzają w dwa kierunki – okolice Lwowa i Wołyń, te dwa miejsca wywołują w Polsce największe emocje.

I to po wypowiedziach naszych polityków wdać. Jeden mówił o ukraińskich łzach na Wołyniu i wspólnym poszukiwaniu przez  młodych Polaków i Ukraińców  grobów polskich, a drugi o polskich nie pogrzebanych kościach, ukraińskim nacjonalizmie i SS Galizien, łącząc tę jednostkę jednocześnie z osobą Bandery. Innymi słowy zderzyły się w tej dyskusji dwie retoryki, pierwsza poszukująca wspólnoty i łącząca pomimo przeszłych tragedii w wzajemnych krzywd i druga Pana Milera, każąca Ukraińcom uznać swe winy, wyrzec się nacjonalizmu i potępić oficjalnie swą historię.
Cały wpis

Dlaczego nie kocham komuny?

Na jednej z klatek schodowych w pewnej kamienicy, tuż obok skrzynek pocztowych, zauważyłem nie tak dawno temu wydrapany tęsknotą w tynku napis „Komuno Wróć”. Zastanowiło mnie to, dlaczego ja nie tęsknię za tamtym ustrojem, przecież trochę argumentów dla podparcia tego rozpaczliwego wydrapanego apelu można by bez trudu znaleźć. Na przykład równość. Wszyscy byli wtedy równi w biedzie, nikt nic nie miał przynajmniej oficjalnie, wszyscy mieli te same meblościanki, w takich samych mieszkaniach, wszyscy poza nomenklaturą i tak zwanymi badylarzami jeździli takimi samymi autobusami i pociągami. Wszyscy stali w tych samych kolejkach i wszyscy tak samo kupowali z pod lady. Trawa w ogródku sąsiada nie była bardziej zielona bo większość nie miała ogródków. W telewizji były długie relacje z wystąpień czy to pierwszego sekretarza czy relacje z Sejmu. Można było poznać geografię kraju śledząc praktycznie codzienne doniesienia o kolejnej gospodarczej wizycie np. w chlewni pod Warszawą  pierwszego sekretarza PZPR.

Hm,… może nie interesowały mnie świnie i dlatego nie lubiłem komuny?
Cały wpis

Walka trwa.

Walka na szczytach pisowskich o przywództwo nad stadem trwa. Minister nie oddał misia jak mu poseł kazał i teraz poseł pojechał aż do Londynu po wsparcie. A tu kicha, w Londynie zamach i premier Wielkiej Brytanii się z posłem nie spotkała w celu podkreślenia jego znaczącej roli… Widok tego posła w poczekalni… Bezcenne!

Co do samego zamachu, to w kontekście tego posła i tego ministra, to już mnie ciekawią ich przypuszczenia co do celu dzisiejszego londyńskiego zamachu. Bo czyż można wykluczyć że celem londyńskiego zamachowca mógł być polski poseł, który tak odważnie opuścił swój żoliborski matecznik? A może został z tego matecznika podstępnie przez ministra (wiadomego) wywołany? To przecież ten minister zaczął snuć dziś ponownie rozważania na temat innego zamachu i porzucając wybuchające parówki skupił się na tym, że coś musiało uniemożliwić kapitanowi Protasiukowi rezygnację z lądowania w Smoleńsku.

I tym razem Minister ma rację, bowiem TVN 24 podało, że zgodnie z odczytem zapisów czarnych skrzynek kilka minut przed katastrofą kapitan prezydenckiego samolotu stwierdził, że jeśli nie wyląduje to go zabiją.
Cały wpis

Recepta na sumienie

Przychodzi podlotek do apteki:
— Poproszę tabletki ‚dzień po’.
— Ile?
— Pół kilo.
— Po co pani tyle?
— Dropsy mi się skończyły.

Przychodzi minister do radia:
Dzisiaj wiemy już od lekarzy ginekologów, że na przykład z dostępu do tego typu środków, takiego nieskrępowanego dostępu, w tym także przez dzieci od 15 roku życia, no mamy do czynienia z sytuacjami, gdzie są dziewczynki na przykład, które przyjmują tego typu środki kilka razy w ciągu miesiąca ze wszystkimi negatywnymi
Cały wpis

Gdyby toby

Mędrców zawsze warto słuchać. Bo to co mówią pogłębia wiedzę i poszerza horyzonty. Ale nie wtedy, gdy to, co prawią wprawia w zdumienie. Podobno brytyjski fizyk, lord Kelvin, w 1895 r. stwierdził, że prędzej mu kaktus na dłoni wyrośnie, niż cięższa od powietrza maszyna wzbije się w powietrze. Można by za to uczonego wyśmiać, gdyby to była prawda. Bowiem nigdy czegoś takiego nie powiedział. Odrzucił propozycję Królewskiego Towarzystwa Aeronautycznego, a w liście do jego prezesa odmowę uzasadnił tym, że „nie ma ani krzty wiary w to, by powietrzna nawigacja inna niż baloniarstwo miała przed sobą przyszłość”. To dowodzi, nie pierwszy raz zresztą, że wiara i nauka to dwa wykluczające się byty.

W 1894 r. londyński „Times” prognozował, że do 1950 r. każda większa ulica w Londynie zostanie pokryta trzema metrami końskiego łajna. W Nowym Jorku przewidywano, że już w 1930 r. nawóz sięgnie drugiego piętra domów na Manhattanie. Dlatego podczas zorganizowanej w Nowym Jorku w 1898 r. pierwszej międzynarodowej konferencji urbanistycznej zastanawiano się, jak do tego nie dopuścić. Niestety, rozwiązania nie znaleziono. Spotkanie zaplanowane na 10 dni skończyło się już trzeciego.
Cały wpis

„Wyklęty powstań ludu…”

Czy można byłoby się spodziewać, że tak zaczynająca się pieśń może opisywać nową rzeczywistość w naszym kraju? Gdyby zapytać Polaków, kto jest jej twórcą, to zdecydowana większość autorstwo przypisałaby jakiemuś Ruskowi. Za Wikipedią: „Międzynarodówka (tytuł oryginału francuskiego: L’Internationale) – pieśń socjalistyczna. Jej słowa napisał Eugène Pottier w roku 1871, a muzykę w 1888 roku skomponował kompozytor-amator Pierre Degeyter.”

Dlaczego wracam do tego starocia? Z powodu dokonanych obserwacji w sanatorium. Zauważalną sprawą była harówka zatrudnionych tam ludzi. Sanatoria to spółka akcyjna, podległa Min. Zdrowia. W ogromnym pośpiechu pracowały tam panie sprzątające. Tak się teraz mówi. By nie uchybić ich godności. Obciążanie ich wysiłkiem ponad siły, tej godności już nie uchybia. Nie uraża.

W sanatorium było ponad 700 kuracjuszy. Zbyt mała liczba kelnerek najpierw rozstawiających zastawę na stołach, potem podających posiłki, potem w ogromnym pośpiechu sprzątających po posiłku, była zauważalna od pierwszego dnia. Dodam, że jakość jedzenia była dobra i wystarczająca. Nie był to koszmar jedzenia szpitalnego.

Każdemu kuracjuszowi przysługiwały trzy zabiegi dziennie razy sześć ich rodzajów. To daje 54 zabiegi łącznie. Można także wykupić zabiegi dodatkowe, po konsultacji z lekarzem.
Cały wpis

Urok prezesa

Coś poszło bardzo nie tak, skoro w jednym kraju wygrał kandydat, który zdobył mniej głosów niż konkurent, a na antypodach samodzielnie rządzi ugrupowanie, które zdobyło 37,58% głosów, podczas, gdy główni konkurenci zdobyli łącznie 53,18% głosów. Jakby tego było mało do sejmu weszło ugrupowanie, na które głosowało 779.875 wyborców, a poza sejmem znalazło się ugrupowania popierane przez 1.147.102 wyborców. Dla pełnej jasności należy dodać, że zwycięzców poparło 5.711.687 wyborców, czyli niecałe siedem razy więcej. Jednak nawet wtedy jasność nie będzie pełna, dopóki nie okaże się, że ugrupowanie na które głosowało 779.875 wyborców otrzymało 16 mandatów, a ugrupowanie, które poparło 7 (siedem) razy więcej wyborców otrzymało niemal 15 (piętnaście!) razy więcej mandatów — 235. Czy mając przed oczami takie wyniki można stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że demokracja zawiodła lub nie sprawdziła się?

Czy można winić demokrację za to, że zasady zostały skrojone tak, a nie inaczej? Że wygrywa ten, kto zdobył mniej głosów? Że ci, którzy zdobyli niecałe 40% głosów mają ponad 50% miejsc w parlamencie? A przecież akurat ten system został zmieniony! Gdy sondaże dawały SLD ogromną przewagę koalicja AWS-UW poprawiła nieco ordynację wyborczą zmieniając sposób liczenia głosów, dzięki czemu przy 41,04% poparcia SLD musiało zadowolić się zaledwie 216 mandatami i szukać koalicjanta. Po dojściu do władzy, pod wodzą członka Biura Politycznego KC PZPR tow. Leszka Millera, SLD czym prędzej powrócił do korzystniejszych rozwiązań. Nie było mu dane już z nich skorzystać, za to skorzystała partia, która uzyskawszy mniejsze poparcie może rządzić samodzielnie.
Cały wpis

Dialogi

Działacz, nazwijmy go dla ułatwienie panem K., tyłem do kamer, tyłem do dziennikarzy, wieje. Dziennikarka pędzi za nim i nie rezygnuje:
Proszę powiedzieć, pan zostaje w KOD-zie?
— Powiedziałem, że nie komentuję.
— Ale to decyzja zarządu, czy pan chce zrezygnować sam?
— Nie, nie zrezygnowałem.
— Czyli zostaje pan w KOD-zie, tak?
— Powiedziałem, że nie komentuję.
Cały wpis

Z jednakową prędkością w różnym tempie

Gdy zestawi się wszystkie fakty do — przepraszam za wyrażenie — kupy, to okaże się, że sprawy wcale tak brzydko nie pachną jakby się wydawać mogło. Media wybiórczo traktują fakty jedne uwypuklając, inne pomijając. Spróbujmy więc sami poskładać te puzzle, żeby otrzymać prawidłowy obraz.

Wiadomo, iż w polskim interesie leżało niedopuszczenie do objęcia stanowiska szefa Rady Europejskiej przez Donalda Tuska. Nasza premier walczyła jak lwica prawicy, by do tego nie dopuścić. W desperacji — mówiąc obrazowo — rzuciła się pod walec, który jednak nawet nie zwolnił. Dzięki temu powstała płaszczyzna porozumienia, umożliwiająca dalsze owocne negocjacje. Doceniając poświęcenie, delegacja partyjno-rządowa złożyła kwiaty na ręce polskiej dyplomacji w osobie pani premier w celu uszanowania tak gigantycznego sukcesu.
Cały wpis

Głupoli tycy

Głupota to cecha charakteryzująca głupców. Przy czym od razu należy poczynić pewne zastrzeżenia. Głupotą nie jest niewiedza. Nie jest grzechem czegoś we współczesnym świecie, zatopionym w morzu informacji, nie wiedzieć. Głupotą jest nie chcieć wiedzieć. Nie jest także przejawem głupoty brak kompetencji, doświadczenia. Głupotą jest obsadzanie stanowisk wymagających fachowości i wiedzy ludźmi niekompetentnymi, bez kwalifikacji i stosownego wykształcenia.
Cały wpis

Radio Erewań ostrzega

Dziennikarze nazywani są czasem czwartą władzą. Cieszą się wieloma przywilejami, w tym wolnością słowa. I coraz mniejszym poważaniem i zaufaniem. Zdecydowanie słusznie, skoro nawet z tak zdawałoby się prostym zadaniem jak poinformowanie o zmianie czasu nie są w stanie sobie poradzić. Oto zabrała się cała redakcja radia Zet by poinformować, iż Punktualnie o godzinie 2.00 należy przestawić zegarek o godzinę do przodu – czyli na 3.00. Oznacza to, że będziemy spać o godzinę krócej, jednak wcześniej będzie się robić widno i dzień trwać będzie dłużej.  Radiu Zet wtóruje radio Eska: Jest jednak także plus całej tej sytuacji – zmiana czasu 2017 na letni oznacza wydłużenie dnia o godzinę. Onet także przekonuje, że Zmiana czasu na letni ma na celu wydłużenie dnia. Zgodnie z tym rozumowaniem jesienna, odwrotna zmiana czasu, ma na celu wydłużenie nocy.

Oczywiście jest to drobiazg. Poczyniono zbyt duży skrót myślowy. Cofnięcie zegarków nie wydłuży dnia ani o sekundę — będzie trwał dokładnie tyle samo. Ściślej do 20 czerwca będzie wydłużał się dzień, potem wydłużać się zacznie noc. Ale o kilka minut na dobę, a nie skokowo o godzinę. Dokładnie ten sam efekt — pozorne wydłużenie dnia — osiągnęlibyśmy gdyby pracodawca zażądał od nas, byśmy od poniedziałku przychodzili do pracy o godzinę wcześniej. Na tym właśnie polega efekt — przesuniecie wskazówek zegara o godzinę do przodu, to zmuszenie wszystkich do wstawania o godzinę wcześniej.
Cały wpis

I kto to mówi?

… to kolejna rezolucja w sprawach, które w ogóle nie należą do właściwości Unii Europejskiej. To była nasza, […] forma protestu przeciwko uświatopoglądowieniu każdego dokumentu, który spływa do europosłów. Kończy się to tak, że organizacje prawicowe piętnują jednych, organizacje lewicowe piętnują drugich.

Problem w tym, że nieustająco rozmawiamy, co zrobić, żeby powstrzymać działalność polegającą na wytwarzaniu dokumentów i wprowadzaniu poprawek w sprawach nienależących do właściwości UE. Posłowie są naprawdę zmęczeni permanentnym wprowadzaniem rozmaitego rodzaju zapisów, które jedynie dają pożywkę dla wewnątrzkrajowych awantur światopoglądowych, przejawiających się m.in. wulgarnymi hejtami na portalach społecznościowych, co widać w Polsce.

I kto to mówi? Prominentny działacz PiS-u? Niedoszły przewodniczący Rady Europejskiej? Nie. To mówi Ju. Pitera z partii opozycyjnej. Były członek Porozumienia Centrum, niezłomna działaczka tropiąca afery i nieprawidłowości, najpierw w Transparency International Polska, a później jako Pełnomocnik Rządu do Spraw Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych.
Cały wpis

Mit Pandory

Ludzie dosyć dawno temu zauważyli, że wszystko najpierw  rodzi się, a potem umiera. Z tego powodu uznali, że także zło miało swój początek. Wcześniej zła nie było. Czyli: Co było zanim powstało zło?

Tak powstała idea Edenu, Raju, Krainy Wiecznych Łowów…

Ludzie wyobrażali sobie jak mógłby wyglądać Świat pozbawiony zła. Najprawdopodobniej te właśnie wyobrażenia naprowadziły ich na myśl, że przyczyną powstania zła była ciekawość. Świat idealny wydawał się po prostu nudny.

Mit o Grzechu Pierworodnym jest pochodzenia azjatyckiego. Odczytano go z sumeryjskich glinianych tabliczek znalezionych w Mezopotamii, czyli w Iraku. Europejskim mitem opisującym powstawanie zła jest Mit Pandory. Według Mitu Pandory Bogowie stworzyli Świat Idealny, a całe zło zamknęli w jednej puszce. Pandora wiedziała, że tej puszki nie należy otwierać. Mimo to otworzyła ją. Zwyciężyła ciekawość. Stąd wywodzi się powiedzenie: „Otworzyć Puszkę Pandory”. (Nie, „puszkę z pandorą”, jakby chcieli niektórzy).
Cały wpis

Druga bitwa o handel

Niedziela. Głęboka komuna. Małe miasteczko na głębokiej prowincji. Większe tłumy pojawiają się po mszy i szybko znikają wchłonięte przez liczne knajpy. Gdzieniegdzie całą szerokością chodnika pijany osobnik pomyka. Jeśli nawet ktoś z okolicznych wiosek postanowił pojechać do „miasta”, to tylko po to, żeby się urżnąć z kolegami albo w krzakach nad rzeką, albo w mordowni niedaleko. Wolne bowiem mieli wtedy sprzedawcy, ale nie barmani, restauratorzy, kelnerzy, hotelarze i księża.

Niedziela. Kilkanaście lat po transformacji. Małe miasteczko na głębokiej prowincji. Po ulicach przewalają się tłumy, głównie przyjezdnych z okolicznych wsi, którzy po całym tygodniu spędzonym na gospodarstwie przyjechali do „miasta” na zakupy i dla rozrywki. Nikt już praktycznie nie pije po krzakach, a i ledwo trzymających się na nogach nie widać.

70 lat temu, ściślej 13 kwietnia 1947 roku, podczas pierwszej dobrej zmiany, na plenum Komitetu Centralnego PPR Hilary Minc ostro zaatakował sektor prywatny i spółdzielczy, jako przechwytujący dochody należne państwu. Aby to zakończyć minister postulował upaństwowienie i proklamował bitwę o handel. 70 lat później rząd ostro atakuje wielkie sieci handlowe, jako przechwytujące dochody należne państwu. Aby to zakończyć postuluje opodatkowanie i repolonizację.
Cały wpis

Utrwalacze władzy

W grudniu zeszłego roku wpadłem w zachwyt nad inteligencją naszej władzy. Uznałem, że

wypada wspomnieć o genialnym w swojej prostocie zagraniu taktycznym. Otóż PiS uchwaliło ustawę, której niezgodność z Konstytucją potwierdza nawet portal OKO.press. Kilka dni temu prezesem Trybunału Konstytucyjnego została mgr Julia Przyłębska. I stała się rzecz dotąd niespotykana. Prezydent A. Duda zamiast ustawę natychmiast podpisać, jak to miał w zwyczaju, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Choć — co wynika z uzasadnienia — powinien po prostu odmówić podpisania jej. Upiekł tym samym kilka pieczeni jednocześnie.

O jakie pieczenie chodziło?

Po pierwsze postawił się w roli strażnika konstytucji, czego opozycja domagała się od dawna. Po drugie rozpatrywanie przez Trybunał ustawy umożliwi legitymizację obecnego składu — ustawa zostanie uznana za ewidentnie sprzeczną z Konstytucją, co natychmiast zostanie propagandowo wykorzystane. Argumentacja jest prosta do przewidzenia — „mimo zarzutów o łamanie prawa uporządkowaliśmy sytuację prawną TK, dzięki czemu pracuje on sprawnie i obiektywnie, czego dowodem jest stwierdzenie niezgodności z konstytucją naszej własnej ustawy!” Po trzecie krok prezydenta stawia w bardzo trudnej sytuacji pozostałych sędziów Trybunału — nie mogą ani zgłosić zdania odrębnego, ani zbojkotować posiedzenia.

Cały wpis

Zwykły Dobry Polak.

Dorabia się, dba o rodzinę chodzi do kościoła, czasem zgodzi się z księdzem, a czasem pomyśli o tym jakie klecha plecie androny, ale pomyśli to po cichu. No, co najwyżej przy stole podczas niedzielnego obiadu wypowie się do rodziny, lub do kolegów po pracy przy piwie.

Polityka do dla niego „gówno” i takie same ma zdanie o politykach, politycy do dla niego nieudacznicy, którym nic w życiu nie wychodzi więc muszą żyć z jego podatków, to takie darmozjady, ale godzi się z tym, że taki los społeczeństwa, że ci politycy muszą w społeczeństwie być. Dobry Polak odcina się od polityki, od tych głupców i oszołomów, choć nie gardzi jej owocami, nie wzgardzi ani dotacją do swego prywatnego budżetu, ani możliwością zatrudnienia siebie czy rodziny w strukturach tego oszołomstwa. Przecież on nic złego nie robi jeśli będzie pracował w państwowym aparacie pod polityczną presją… On tylko przekłada papierki na biurku i zarabia na swe życie, na swoja rodzinę… A że legalizuje swym działaniem władzę polityczną? No cóż z czegoś trzeba przecież żyć. Nie każdy musi być bohaterem  zresztą lepiej być najedzonym niż spałowanym obywatelem.
Cały wpis

Wandalizm władzy.

Kiedyś, bardzo dawno temu, pewne germańskie plemię złupiło Rzym, ten Rzym utożsamiany z cywilizacją zachodnią, stolicę imperium. Pozostało po nich określenie wandalizm – jako czynność niszcząca to, co oznacza cywilizację, kulturę, porządek społeczny.

Dziś plemię PiS-u robi dokładnie to samo w Polsce – łupi państwo i społeczeństwo, łupi edukację zabierając wolność myśli przyszłym pokoleniom, a dając im tylko indoktrynacje i propagandę, łupi kulturę usiłując prokuraturą decydować o repertuarze teatralnym, łupi prawo rozwalając nam sądy i niezawisłość sędziowską, łupi też religie posługując się kościołem jak narzędziem politycznym.

Wandale w Polsce niszczą państwo w tak wielu dziedzinach, że prędzej czy później  dotknie to każdego, kto żyje w naszym kraju.
Cały wpis