Zabić Drona – Bajka sentymentalna.

Opowiem wam pewna historie, póki się jeszcze może uda.. To będzie moja historia, historia, która dobiega już swego kresu…

Dawno temu byłem Kontrolerem. Fajna fucha, spokojne życie, dobre zarobki. Z kubkiem kawy w ręce siedząc w zacisznym pokoju, ze wzrokiem wlepionym w ekran monitora i ze słuchawka w uchu patrolowałem ulice, szukałem ludzi, przestępców, ukradzione samochody, skanowałem miasto i byłem w tym dobry. Operowałem jednym, dwoma a czasem całą siatką tych drobnych elektronicznych latających „owadów”, potrafiłem znaleźć nawet niezaczipowanego kota, który uciekł na drzewo. Dostawałem nagrody…

Agencja wyciągnęła mnie ze służby cywilnej…to był już czas wprowadzenia powszechnej identyfikacji, biometrycznej siatki danych i skanowania przestrzeni i cyberprzestrzeni w czasie rzeczywistym. Oczywiście nie wszystko zawsze działało i specjalista był potrzebny choćby po to by zamarkować cel… Z czasem tylko po to.

Wiecie jak się markuje cel? Chodzi o jego oznaczenie to jest banalnie proste można to zrobić dotykając palcem monitora…po sprawdzeniu, że ten człowiek to ten, którego szukamy…

Żeby potwierdzić jego tożsamość zazwyczaj wymaga się trzech niezależnych czynników biometrycznych, może to być pomiar biometryczny obrazu twarzy, linii papilarnych, identyfikacja głosu, siatkówki oka, układu krwionośnego lub kodu DNA. Analizuje się też dane pomocnicze jak lokalizacje telefonu, karty bankowej, podrzuconego markera czy pomiar obecności celu w strefie np. w przestrzeni hipermarketu czy dworca kolejowego. Robiliśmy dużo testów. To był czas gdy moja praca polegała głownie na sprawdzeniu zgodności danych i dotknięciu na ekranie tego człowiek, który stawał się w tym momencie celem. Na ekranie od tego momentu zaznaczała się jego droga i system analizował wszelkie powtarzalne sytuacje, miejsca, które odwiedzał cel, czy spotkania lub nawet tylko przecięcia się drogi z innym celem … w teraźniejszości, przyszłości i w przeszłości –czasem od momentu jego pierwszej identyfikacji – w przestrzeni i cyberprzestrzeni. Skanowaliśmy wszytko, od listy zakupów po poglądy polityczne, od skrzynki pocztowej i kosza po zachowania seksualne.

Czasem bawiliśmy się wysyłając samo sterowalnego Drona aby zaznaczył go fizycznie farbą… (Obrobił cię czasem ptak? Jesteś pewny że ptak?)

Z czasem ilość naszych podopiecznych rosła w setki, tysiące, setki tysięcy… i z czasem nasze Drony zaczęły nosić nie farbę, a śmierć. Z czasem przy śniadaniu zabijałem ludzi jak w komputerowej grze…(metod było wiele, popularne były wypadki, chemia i klasyczne działania bojowe)

Przy lawinowo rosnącej ilości celów wprowadzono program (którego nazwy nie wymienię) automatycznej weryfikacji danych i już nie musiałem palcem dotykać ekranu, jedynym moim zajęciem pozostało weryfikowanie skuteczności wykonania misji Dorna.

System sam analizował zgodność danych z zadanym wzorcem, sam podejmował decyzje i sam podrywał Drony do akcji.

Wzorzec… On też był z czasem opracowywany automatycznie jako anomalia w strukturze bazy danych. Wychwytywano takie anomalie, np., za szyki krok, za nerwowa reakcja, podwyższona ciepłota ciała, rozszerzone źrenice… I już było się w zainteresowaniu wzorca… Ścieżkę takiego człowieka można było prześledzić na dwa lub więcej lat do tyłu… oczywiście robił to system…

W pewnym momencie stałem się tylko obserwatorem… a potem stałem się celem.

Miałem zbyt wiele czasu i za mało pracy, kilka razy sprawdziłem weryfikacje i zacząłem się zastanawiać nad klasyfikacją celu, okazało się że takie działania jak moje wypadają z mediany, co więcej zostały zakwalifikowane jako wrogie dla systemu. Po pierwsze odcięto mi dostęp do baz, potem okazało się, że powinienem się zająć czymś innym, a jeszcze później okazało się że jestem skanowany i ja i moi znajomi, zbyt długo w tym pracowałem by tego nie zauważać.

Zrozumiałem, że jestem celem. Ja wiem jak się ukryć i jak oszukać system, dzień spędzam na zabijaniu Dronów, (to jak polowanie na muchy) ale jednocześnie zdaje sobie sprawę że nie znam już najnowszych wersji i możliwości systemu, wiem że kiedyś, prawdopodobnie już niedługo, przegram.

Dlaczego wam o tym opowiadam? Dlatego, że chce wam uświadomić, że był kiedyś czas gdy można było chodzić po ulicy z odkryta twarzą, płacić nie znaczoną gotówką i być tym kim się chce bez względy na to jak bardzo odbiega się od mediany. Że kiedyś był czas gdy było się człowiekiem, a nie tylko rekordem danych do ewentualnej kasacji. Że lecący nad głową Dron był tylko oczami żywego człowieka, który szukał być może kota, który uciekł na drzewo, a nie ustalał automatycznie miejsce najskuteczniejszej eliminacji celu.

Że był czas gdy prywatność i szacunek nie były słowami zapomnianymi, że był czas, ja wiem to trudne do wyobrażenia sobie – że był czas gdy nie istniał jeszcze system infokracji Dronów.

 

Zostawiam ten tekst dla tych wszystkich dziwnych, którzy jeszcze coś chcą i wystają ponad przeciętność. Dla tych, którzy samym swym istnieniem są zaburzającą wartości średnie – anomalią.

Dziś zabijam Drony, zabijam bo uważam, że mam prawo żyć, jutro one zabija mnie bo tak im wychodzi z algorytmu. Uwierz że to nie bajka, to nie sen z którego się można obudzić… to już dziś jest Twoja rzeczywistość.

 

To nie Matrx, to Twój świat, w którym żyjesz.

 

02.05.2015
villk

 

Bajka w kontekście

Fundacja Panoptykon: W poszukiwaniu narzędzi nadzoru

oraz wszelkich doniesień o programach typu INTECT, PRISM i innych oraz w kontekście braku regulacji prawnych do stosowania technologii łączącej „wszystko w jedno”.

 

Bajki powiązane

Mój przyjaciel Robot.

http://www.tokfm.pl/blogi/villk/2013/06/moj_przyjaciel_robot/1

http://www.tokfm.pl/blogi/villk/2014/06/modlitwa__drona_korporacyjnego__bajka_pamieci_bajek_robotow_poswiecona/1

http://www.tokfm.pl/blogi/villk/2014/04/rok_2021_/1

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. A ja niezmiennie polecam Ptaki-czujniki Roberta Sheckleya. Uważam także, że każdy wynalazek ułatwiający pracę „dobrym” prędzej czy później trafi w ręce „niedobrych”. A im bardziej skomplikowany system, tym trudniej wykryć infiltrację i przeniknięcie doń „złych”..

    1. Zważ jedno, że nikt nigdy prezydenta Trumana nie nazwał ludobójcą. Nikt go nie oskarżył. Zginęło około 220.000 ludzi? Ileś latami cierpiało na choroby popromienne? Nieważne.

      Truman jest bohaterem, bo przyczynił się do zakończenia wojny i zmniejszenia strat ludzkich i materialnych. Japończycy to nie ludzie? Czy tylko wtedy ludźmi nie byli.

      To było przerażające zdarzenie. A ilu ma mimo wszystko chętnych do naśladowania.

      1. Trochę upraszczasz. Japończycy sam prosili się o to, by ich trochę utemperować. Zwłaszcza to, co wyprawiali w Chinach budzi grozę i przerażenie. Z kolei musisz przyznać, że dobry dowódca jeśli może zakończyć wojnę szybko i bez strat własnych to skorzysta z okazji. Te dwie bomby zakończyły wojnę. A alternatywa? Przykład pozytywny? A jest, i owszem. W wyniku Powstania Warszawskiego zginęło więcej ludzi niż w Hiroszimie i Nagasaki razem wziętych. I to nie wrogów, ale tych, co z wrogiem walczyli. I co? I watro było? Wojna się skończyła? Wygraliśmy? Odzyskaliśmy niepodległość? Podejrzewam, że gdyby jakiś amerykański oficer doprowadził do takiej hekatomby u siebie, to by skończyło się dla niego sądem wojennym i krzesłem elektrycznym. A w Polsce tacy dowódcy czczeni są jako bohaterowie. Im większe straty własne i mniejsze szkody poczynione wrogowi, tym większy pomnik.

  2. „Powszechnie wiadomo, że amerykańskie siły zbrojne dysponują inteligentnymi pociskami manewrującymi, które precyzyjnie znajdują drogę do celu. Teraz okazuje się, że działająca w strukturach Departamentu Obrony agencja badawcza DARPA pracuje nad inteligentną amunicją do broni gładkolufowej. Projekt nosi nazwę „EXACTO – EXTREME, ACCURACY, TASK, ORDINANCE”, co można przetłumaczyć jako „ekstremalnie celna amunicja zadaniowa”. Jeżeli projekt zostanie pomyślnie zakończony, EXACTO stanie się pierwszą amunicją małego kalibru, która sama trafi do celu.” ONET

    Czemu Orwell (1903 – 1950) za „Rok 1984” nie został ogłoszony prorokiem?