W kierunku mojej osoby

Nad ranem, świtało już, doszło do mrożącego krew w żyłach zdarzania. Otóż obudziłem się ze swojego snu i stwierdziłem ze swoją zgrozą, że coś jest zupełnie nie tak. Zatraciłem otóż zdolność do normalnego wysławiania się i myślenia. Zrezygnowany opuściłem swoje łóżko, spuściłem swoje nogi w kierunku podłogi, włożyłem swoje kapcie i niczym zbity pies moja osoba powlokła się w kierunku łazienki. Odkręciła wodę i przez chwilę bezmyślnie przypatrywała się jak leci w kierunku umywalki i znika w czeluściach otworu dennego. Potem sięgnęła po inteligentną pastę, która od razu po użyciu zaczyna wsłuchiwać się w potrzeby zębów oraz chronić je.

— Co się dzieje z moją osobą? — pomyślałem spanikowany. — Przecież posiadam wiedzę w temacie normalnego wysławiania się. Co się dzieje? — zadawała sobie moja osoba pytanie, ale nie znajdowała odpowiedzi na nie. Zakończywszy swoje codzienne rytuały w swojej łazience moja osoba poczłapała do swojej kuchni, w której zastała osobę swojej żony, która także wysławiała się nader dziwnie:
— Wypij swoją kawę i zjedz swoją kanapkę, którą ci przygotowała moja osoba.
— Twoja osoba jest kochana — odparłem z wdzięcznością i cmoknąłem swoimi ustami w kierunku osoby mojej żony.
— Co się dzieje? — zwróciłem się z pytaniem pod jej adresem.
— A o co chodzi? — usłyszałem w odpowiedzi pytanie z jej ust.
— Ja osobiście bełkoczę niczym prezenterzy telewizyjni lub politycy z mównicy.
Osoba żony zmarszczyła swoje brwi w głębokim namyśle i podrapała się po swojej głowie.
— Ministra… — zaczęła.
— Którego — weszłem jej w słowo. Weszłem!? Wszedłem! Wszedłem jej w słowo!
— Nie którego, a która męski szowinisto — rzuciła żona pod moim adresem łapiąc się za swoją głowę albowiem jej osoba nie znosiła feminatywów.
— No i co z nią? — wyraziłem zainteresowanie pod adresem jej słów.

Nie doczekałem się odpowiedzi, bo nagle poczułem, że poziom absurdu wzniósł się na niebotyczny poziom, a ja straciłem, równowagę i lecę. Z impetem przebiłem powłokę chmur, a poniżej rozciągała się nieubłaganie zbliżająca się ziemia. Im byłem niżej, tym ziemia była bliżej. Już, już miałem się z nią zetknąć, na szczęście obudził mnie mój krzyk.
— No i czego się tak wydzierasz — zapytała żona, a ja, a nie moja osoba, osobiście uściskałem ją, a nie jej osobę. Na wszelki wypadek postanowiłem w dniu dzisiejszym nie włączać telewizora. Koszmar, który przeżyła moja osoba…

Co się u licha dzieje!?

Dodaj komentarz


komentarzy 8

    1. Witaj z powrotem. Miałem nadzieję, że nowomowa sczeźnie wraz z komuną. Okazuje się, że ma się bardzo dobrze i coraz lepiej, a prym w jej stosowaniu wiodą dziennikarzyny i redaktorzyny. Oni już nie potrafią mówić normalnie po polsku.

            1. W życiu! Nie chciałbym także mówić ‚teraz’ zamiast ‚na chwilę obecną’, ‚dziś’ a nie ‚ w dniu dzisiejszym’ itp. itd. A w ogóle wykorzystywanie polskich określeń w miejsce angielskich uważam za zbrodnię. Mam sobie za złe, że przyjęła się lansowana usilnie ‚przepływność’ w miejsce swojskiej ‚bitrate’…

              1. Przepływność pochodzi ze starszej dziejowo inżynierii płynów. A że skoro idealnie pasuje do zagadnień komputerowych, za to bitrejt niczego innego nie dotyczy – to czemu w sumie nie?

                Na pocieszenie – przyjął się interfejs, choć mógł i chyba nawet pierwotnie był postulowany: sprzęg (z użytkownikiem). To z kolei jest choćby z kolei .) znane i chyba nadal stosowane.