Ty członku!

Pewien mężczyzna okładał drugiego pięściami, a gdy okładany upadł zaczął go kopać. I wtedy do akcji wkroczyła niewiasta obserwująca zajście z boku i zaapelowała do obu: panowie! przywołuję was do porządku! nie bijta się! Jeśli Szczerba i Joński nie kryją, że nie są obiektywni i bezstronni, a wręcz przeciwnie, ostentacyjnie demonstrują stronniczość, to komisja mająca za zadanie zbadanie w jakim zakresie wykorzystywano Pegasusa do masowej inwigilacji polityków pod wodzą Magdaleny Sroki demonstruje wysokiej klasy brak profesjonalizmu i nieprzygotowanie. Nie tylko nie zadbano o zgromadzenie materiału dowodowego, nie tylko nie przygotowano dokumentów, ale nawet nie zadano sobie trudu by przeanalizować materiały prasowe, publiczne wypowiedzi przesłuchiwanego.

Obsada i przygotowanie komisji nie pozostawiają złudzeń, że celem jest medialny spektakl, a wyjaśnianie, dochodzenie do prawdy jest wtórne. Obserwancja obrad budzi obawy, że może chodzić o coś więcej, a mianowicie o ośmieszenie i zdezawuowania samej idei komisji śledczych. Jak bowiem inaczej rozumieć wczorajsze przesłuchanie, które jako żywo przywodziło na myśl przepychanki dzieci w piaskownicy? Po pierwsze jeśli posłowie PiS-u zachowywali się skandalicznie, to posłowie opozycji robili wszystko, by dotrzymać im kroku. Po drugie Magdalena Sroka w roli przewodniczącej zachowywała się jak dziecko we mgle. Podobno była kiedyś policjantką, ale najwidoczniej zapomniała, że najpierw zbiera się materiał dowodowy, gromadzi dokumenty, zeznania i dopiero wtedy wzywa kluczowego świadka. Zaczynanie prac komisji od kompletnie nieprzygotowanego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego ma taki sens jak strzelanie z armaty do celu bez chociażby pobieżnego sprawdzenia co nim jest i gdzie się znajduje.

Nieudolna prowadząca nie potrafiła nawet odebrać przyrzeczenia. Świadek ma obowiązek zgodnie z prawem przyrzec, że „Świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”. Prezes di tutti prezesi dał do zrozumienia, że ma zamiar ukrywać wszystko, co uzna za godne ukrycia, a przewodnicząca zamiast przerwać posiedzenie i nałożyć na krnąbrnego świadka karę, zaczęła szlochać, że spokojnie może złożyć przyrzeczenie ponieważ nikt nie zmusza go do mówienia wszystkiego, a w szczególności prawdy. Dlatego nie będziemy narażać pana oczywiście na konieczność złamania tajemnicy, którą pan dysponuje. Jeżeli pojawi się okoliczność, że udzielenie przez pana odpowiedzi na zadane pytania będzie obejmowało treści, które są  objęte klauzulą tajne lub ściśle tajne oczywiście zostanie pan zwolniony z konieczności odpowiedzi na to pytanie. Sroka nie zdradziła skąd będzie wiadomo, że odpowiedź zawiera treści i jakie, skoro komisja nie zadała sobie trudu zgromadzania żadnych dokumentów, ani tajnych, ani jawnych? Nawet wycinków prasowych nie przygotowała.

Kaczyński pozostał nieczuły na błagania niewiasty i nie złożył ślubowania. Okazji do odroczenia posiedzenia i lepszego przygotowania się Sroka nie wykorzystała. Co więcej ani na niej, ani na członkach komisji tak jawne lekceważenie prawa nie zrobiło żadnego wrażenia. Zignorowali nawet jawną pogardę jaką Kaczyński im okazywał tytułując ich konsekwentnie jednoznacznie kojarzącym się określeniem „członek”. Przewodnicząca, co w tej sytuacji kompletnie nie dziwi, nie uznała za stosowne przywołać go do porządku, najwidoczniej dobrze czuje się w otoczeniu członków.

Czego dowiedzieliśmy się z kilkugodzinnego przesłuchania? Dowiedzieliśmy się, że Jarosław Kaczyński o niczym nie wiedział, ale wiedział z całą pewnością, że Pegasus był legalny, że podsłuchiwano wyłącznie przestępców i szpiegów, że obu Brejzów, ojca i syna, można spokojnie do tej kategorii zaliczyć, a Giertycha też, a obecny rząd i Tusk osobiście niszczą demokrację, która kwitła, a po wyborach więdnie. Czy komisja śledcza, która sama nie szanuje prawa jest w stanie wyjaśnić, czy działania poprzedniej władzy były zgodne z prawem? Magdalena Sroka była aktywną członkinią obozu rządzącego. Gdy jej pryncypał Jarosław Gowin stracił stanowisko i wpływy opuściła tonący okręt i przykleiła się do partii, która niczym odkurzacz wciągała na swoje listy wszystkich chętnych. Opłaciło się. Nie mając ani kompetencji, ani umiejętności, ani predyspozycji została nagrodzona stanowiskiem przewodniczącej jednej z kluczowych komisji. Z zadania wywiązuje się znakomicie — nawet członkowie PiS-u nie są w stanie skuteczniej jej ośmieszyć. Trzeba jednak przyznać uczciwie, że nie tylko Sroka stara się jak może. Po wykluczeniu z obrad posła Ozdoby poseł Bosacki był pełen nadziei: Mam nadzieję, że na przyszłych posiedzeniach będzie  się pan zachowywał zgodnie z kulturą osobistą właściwą posłowi na sejm Rzeczypospolitej. Okazuje się, że nie tylko złodzieje nie lubią, gdy uwaga koncentruje się na nich.

Świadek zachowywał się wyzywająco, bezkarnie obrażał członków komisji, wielokrotnie pozwalał sobie na uwagi pod adresem obecnej koalicji i samego Donalda Tuska bez żadnej reakcji za strony prowadzącej. Sami członkowie także lekceważyli zarówno świadka jak i siebie nawzajem bardziej koncentrując się na swoich telefonach niż na tym, co się wokół dzieje, o co koledzy i koleżanki pytają świadka i co on na te pytania odpowiada. Czujność zachowywali jedynie przedstawiciele PiS-u od razu reagując na niewygodne pytania i udzielając lekcji dobrych manier. Oczywiście do nich i do Wiplera z Konfederacji Kaczyński nie zwracał się per „członku”. Wipler zresztą pod względem czołobitności zostawiał członków PiS-u daleko z tyłu, czując się w obowiązku przed zadaniem pytania wyjaśniać, z góry prosząc o wybaczenie, że dlatego śmie pytać, bo go partia rzuciła na odcinek komisji i nie ma innego wyjścia, bo teraz jego kolej. Rozumie jednak jak wielkie brzemię spoczywa na barkach lidera partii rządzącej, a szczególnie wicepremiera odpowiedzialnego za jej bezpieczeństwo i dlatego będzie się starał zadawać pytania merytoryczne.

Podsumowując, jeśli celem jest ośmieszanie idei sejmowych komisji śledczych, to ten cel realizowany jest wzorowo. Jeśli zaś chodzi o prawdę, to ona ma znaczenie marginalne. Naprawdę.

Dodaj komentarz