Święte życie poczęte

Jeśli ktoś ma łeb na karku, to jest w stanie udowodnić wszystko niezaleznie od tego, czy jest profesorem, magistrem czy absolwentem szkoły podstawowej. Oczywiście muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy — trzeba mieć władzę. W tym celu wystarczy być członkiem rządu, sędzią lub chociażby nauczycielem. Jeśli nauczyciel jest przekonany, że Bóg jest wszechmocny i jeśli zechce, to dwie różne liczby staną się równe, to bez trudu to wykaże. Ktoś może powiedzieć, że to absurd jeśli nie bzdura, że nie da się tego udowodnić, bo matematyka to nauka ścisła, a to oznacza, że nie ma cudów. Doprawdy?

Żeby nie być gołosłownym z bożą pomocą spróbujmy wykazać, że dwie różne liczby a i b są sobie równe. W tym celu posłużymy się trzecią, która jest ich różnicą:

a – b = c

Przekształćmy to sobie:

a = b + c

Pomnóżmy sobie to nie budzące żadnych wątpliwości równanie  przez wyrażenie (a – b). Dostaniemy

a² – ab = ab + ac – b² – bc

Przenieśmy ac na lewą stronę:

a² – ab – ac = ab – b² – bc

Wyłączamy przed nawias:

a(a – b – c) = b(a – b – c)

Wystarczy teraz podzielić to równanie przez (a – b – c) by przekonać się naocznie, że a = b, choć a było przecież różne od b.

Jak widać nie trzeba być profesorem nadzwyczajnym, magister też ogarnie. Znacznie łatwiejsze zadanie ma na przykład prawnik. Zwłaszcza taki, który nie musi kierować się przepisami lecz albo religijnym zamówieniem, albo własnym sumieniem, które ma. Wtedy udowodnienie, że coś jest niezgodne z nieistniejącymi przepisami, nie stanowi żadnego problemu. Na przykład

Obowiązujące w Polsce regulacje o charakterze konstytucyjnym nie zawierają przepisu bezpośrednio odnoszącego się do ochrony życia.

I co z tego, że nie zawierają? Do wykazania, że zabijanie nienarodzonych jest niezgodne z konstytucją nie są potrzebne żadne przepisy, wystarczy sumienie orzekającego. Dlatego prof. Andrzej Zoll z kolegami orzekli, że

Art. 1 pkt 2 ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 139, poz. 646), w zakresie w jakim uzależnia ochronę życia w fazie prenatalnej od decyzji ustawodawcy zwykłego […] narusza konstytucyjne gwarancje ochrony życia ludzkiego w każdej fazie jego rozwoju.

Jak widać z pomocą bożą i przy odrobinie pomysłowości bez trudu można wykazać, że nawet obowiązująca wtedy nieco zmodyfikowana konstytucja Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej także chroniła życie od poczęcia do narodzin. Dowód jest równie prosty jak wykazanie, że każda liczba jest równa każdej innej:

Podstawowym przepisem, z którego należy wyprowadzać konstytucyjną ochronę życia ludzkiego, jest art. 1 przepisów konstytucyjnych utrzymanych w mocy, w szczególności zaś zasada demokratycznego państwa prawnego. Państwo takie realizuje się bowiem wyłącznie jako wspólnota ludzi, i tylko ludzie mogą być właściwymi podmiotami praw i obowiązków stanowionych w takim państwie.

To oczywiste, że w demokratycznym państwie prawnym człowiek, któremu przysługuje pełnia praw powstaje w momencie zapłodnienia. Co prawda ani żaden ksiądz nie ochrzci zapłodnionej komórki jajowej, ani żaden urząd nie zarejestruje takiego dziecka, nie nada mu imienia i numeru PESEL, ale jakie to ma znaczenie dla profesora prawa? On wie, że zygota, zarodek i płód, to ludzie poczęci, których należy chronić nawet kosztem życia matki. Wyznał to Tomaszowi Terlikowskiemu rozmawiając z nim w radiu RMF24. Na pytanie Czy aborcja do 12. tygodnia na życzenie kobiety, jaką przewidują projekty Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, jest zgodna pana zdaniem z polską konstytucją? Dla profesora prawa jego widzimisię stoi ponad przepisami, dlatego zdaniem Zolla nie jest zgodna. Moim zdaniem nie jest zgodna, zresztą daliśmy temu wyraz w orzeczeniu z 28 maja 1997 roku, właśnie stwierdziliśmy, że w tym konflikcie dóbr, jakim jest dobro rozwijającego się człowieka i dobro kobiety, w której ciele ten człowiek się rozwija, to jednak, jeżeli mamy do czynienia z takim argumentem natury społecznej, to jednak dobro rozwijającego się dziecka ma przewagę.

W przywołanym orzeczeniu Zoll z kolegami dowodził, że

Podstawowym przymiotem człowieka jest jego życie. Pozbawienie życia unicestwia więc równocześnie człowieka, jako podmiot praw i obowiązków. Jeżeli treścią zasady państwa prawa jest zespół podstawowych dyrektyw wyprowadzanych z istoty demokratycznie stanowionego prawa, a gwarantujących minimum jego sprawiedliwości, to pierwszą taką dyrektywą musi być respektowanie w państwie prawa wartości, bez której wykluczona jest wszelka podmiotowość prawna, tj. życia ludzkiego od początków jego powstania. Demokratyczne państwo prawa jako naczelną wartość stawia człowieka i dobra dla niego najcenniejsze. Dobrem takim jest życie, które w demokratycznym państwie prawa musi pozostawać pod ochroną konstytucyjną w każdym stadium jego rozwoju.

Musi pozostawać, a jeśli nie pozostaje, to trzeba tak odczytać konstytucję, żeby pozostawało. Prof. Zoll przyznaje, że myśmy jeszcze orzekali na podstawie… — Małej konstytucji. — błysnął wiedzą Terlikowski. Nie małej! — sprowadził go na ziemię Zoll. — Z 52 roku! Ale przepis, o którym, który był podstawą tego orzeczenia, czyli przepis, który mówi, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym”, to ta część, prawda, się nie zmieniła. To prawda. Kompletnie się nie zmieniła. Ani na jotę. Ani ani. To stało tam jak byk, czarno na białym od początku, od manifestu PKWN.

Art. 1.
1. Polska Rzeczpospolita Ludowa jest państwem demokracji ludowej.
2. W Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej władza należy do ludu pracującego miast i wsi.

Mała konstytucja z 1992 roku ten artykuł pozostawiła w mocy. Jak widać wystarczy urodzić się za Hitlera, doktoryzować się za Gomułki, habilitować za Gierka, zostać profesorem za Jaruzelskiego, by dostrzec, że konstytucja Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej pokrywa się w stu procentach ze stanowiskiem Episkopatu, który także uważa, że należy chronić życie od zapłodnienia do urodzenia. Potwierdza to powołanie się w orzeczeniu, pod którym podpisali się Zoll z kolegami i jedna kobieta, Jadwiga Skórzewska-Łosiak, na dwa artykuły:

Art. 1 pkt 4 lit. b i c ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 139, poz. 646) nie jest niezgodny z art. 1, art. 67 ust. 1 i 2 oraz art. 79 ust. 1 przepisów konstytucyjnych pozostawionych w mocy na podstawie art. 77 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym

Dla porządku. Artykuł 1 jest powyżej. Art. 67. brzmi następująco:

Art. 67.
1. Małżeństwo i rodzina znajdują się pod opieką i ochroną Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Rodziny o licznym potomstwie państwo otacza szczególną troską.
2. Urodzenie poza małżeństwem nie uszczupla praw dziecka.

Kluczowy jest artykuł 79, ponieważ stanowi dowód, że już w stalinowskiej Polsce (Stalin zmarł w roku 1953) życie było chronione od momentu zapłodnienia. Art. 79 ust. 1:

Art. 79.
1. Czujność wobec wrogów narodu oraz pilne strzeżenie tajemnicy państwowej jest obowiązkiem każdego obywatela Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Zoll z towarzyszami i towarzyszką zachowali czujność. Chwała im za to!

 

PS.
Zgaduj-zgadula: prof. Zoll TK 1997, mgr. Przyłębska TK 2020. Znajdź różnicę.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. A najlepsze jest to, że tak naprawdę nikogo absolutnie nikogo nie obchodzi cudze życie poczęte czy napoczęte. Tu chodzi tylko o władze, możliwość bicia piany i wspaniały temat zastępczy, który można wyciągnąć z kapelusza kiedy jest taka potrzeba.

    1. W pierwszym rzędzie witam Cię serdecznie. Cieszę się, że dołączyłaś. Dziś słyszałem Sawickiego, członka PSL-u czy z PSL-u jak kto woli. I on powiedział, że przeczytał konstytucję i tam jest napisane, że życie jest chronione od poczęcia. Ja kobiecie nie odbieram żadnego prawa do dysponowania jej ciałem. Problem polega na tym, że kiedy jest kolejne życie, wtedy mamy do czynienia z konstytucyjna ochroną życia. I tu przestaję rozumieć. Po pierwsze jeśli kobieta nie chce mieć w brzuchu kolejnego życia, to dlaczego to życie po prostu nie opuści jej brzucha i nie odda się w opiekę panu swemu Sawickiemu? Po drugie nie chodzi o nakaz aborcji lecz prawo do jej wykonania. Nikt Sawickiego nie zmusza do zażywania wiagry, ale też nikt mu zażywać nie zabrania.

      1. Nie ładnie by było nie skorzystać z zaproszenia 🙂

        Sawicki z PSLu reprezentuje swoich kościółkowych wyborców a po godzinach pewnie pije wódkę z proboszczem 🙂 Ale z pewnością jest na tyle ogarnięty, żeby wiedzieć, że aborcja była jest i będzie. Wszelkie jej formy nazywane kiedyś spędzaniem płodu towarzyszą ludzkości od jej zarania. I nikomu żadna konstytucja nie jest w tym temacie potrzebna.

        1. To jest na zasadzie „mam władzę i nie zawaham się jej użyć”. W czasach minionych wszędzie mieliśmy Związek Radziecki. Teraz w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży mamy:

          Art. 3. 1. Organy administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego współdziałają i udzielają pomocy Kościołowi Katolickiemu, innym kościołom i związkom wyznaniowym oraz organizacjom społecznym, które organizują opiekę nad kobietami w ciąży, jak również organizują rodziny zastępcze lub udzielają pomocy w przysposabianiu dzieci.

          Jeśli państwo wpycha dzieci w łapy klechów to trudno się dziwić, że klechy to wykorzystują, a państwu nie ma odwagi wziąć za to współodpowiedzialności.

          1. Bo nikogo nie obchodzą te dzieci ani żywa, ani martwe. Najlepszym tego przykładem jest umorzenie przez poznańską prokuraturę sprawy porodu na plebanii. Ksiądz samodzielnie odbierał poród swojej kochanki, dziecko urodziło się martwe. Winnych nie ma, bo zdaniem prokuratury ksiądz  nie zdawać sobie sprawy z zagrożeń związanych z porodem.