Praw i wolności brońmy wespół

Choć szczepienie to w tej chwili jedyny sposób na okiełznanie zarazy władza robi niewiele by zintensyfikować proces szczepień. Na początku zapewniała, że mogłaby szczepić miliony, ale nie ma tylu szczepionek, teraz zapewnia, że ma miliony szczepionek, ale nie ma tylu chętnych. Trudno oprzeć się wrażeniu, że celem nie jest uporanie się z epidemią lecz utrzymywanie liczby zakażeń. Świadczy o tym z jednej strony wysyłanie dzieci do szkół na kilka tygodni przed końcem roku i systemowa bezkarność antyszczepionkowców. Działają bez przeszkód i pozostają bezkarni mimo, iż „sprowadzają niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób” oraz powodują wymierne straty materialne przez blokowanie terminów. W ten sposób nie tylko uniemożliwiają chętnym zaszczepienie się, ale przyczyniają się do marnowania dawek. Tolerowanie tego rodzaju aspołecznych postaw kompromituje władzę.

Centralny system, oparty o jednoznacznie identyfikujące rejestrującego się dane osobowe (nazwisko i PESEL), można bezkarnie oszukać. Opowiada o tym reporter telewizyjny: rzeczywiście dochodzi do takich sytuacji, kiedy są rejestracje, miejsca są zarezerwowane, a później takie osoby nie stawiają się, nie odbierają telefonów, podają też fałszywe numery telefonów. Państwo, które nie jest w stanie poradzić sobie z oszustami podającymi swoje dane osobowe uchroni obywateli przed obcymi agentami, którzy działają anonimowo? Czy ktoś zainteresował się, czy za ruchami antyszczepionkowymi nie stoi ktoś, komu zależy na tym, by chaos w Polsce trwał jak najdłużej?

Tolerowanie antyszczepionkowców to oczywiście nie jedyny przykład nieudolności. W jednych rejonach kraju szczepionek jest za dużo, można zaszczepić się od ręki, w innych trzeba czekać tygodniami. Na przykład do Białegostoku peregrynują chętni nawet z Warszawy. Jakby tego było mało jeśli pierwszą dawką można zaszczepić się gdziekolwiek, to drugą tylko tam, gdzie pierwszą, choć wiele punktów szczepień świeci pustkami.

Anna Maria Siarkowska z PIS-u dzieli się przemyśleniami dotyczącymi swobód obywatelskich wbijając przy okazji nóż w plecy własnemu rządowi, który zachęca do szczepień i za pieniądze podatników organizuje akcje promujące je.

Szczepienie lub brak szczepienia jest indywidualną decyzją każdego z nas dotyczącą naszego zdrowia. Podejmujmy ją odpowiedzialnie. Nikogo nie zmuszajmy do heroizmu. Ale praw i wolności gwarantowanych konstytucyjnie brońmy wspólnie, za wszelką cenę. Dla nas i naszych dzieci.

Dlaczego tylko szczepienie? Istnieje cała masa „indywidualnych decyzji”, które ograniczają „prawa i wolności gwarantowane konstytucyjnie”. Jedną z nich są „strefy wolne od LGBT”, które jednak nie spędzały posłance snu z powiek. Może dlatego, że akurat oni nikomu nie zagrażają, czy może raczej nikogo nie zarażają. Siarkowska wiąże walkę z pandemią za pomocą szczepień z obozem koncentracyjnym.

Jestem wnuczką więźniarki Auschwitz. Jakakolwiek segregacja kojarzy mi się jak najgorzej. Prawa i wolności obywatelskie to nie przywileje. Państwo je uznaje a nie nadaje.

Pod wpisem objawił się osobnik podający się za lekarza i napisał:

Pod płaszczykiem ochrony zdrowia wprowadza się sanitarny reżim, wymuszając na kolejnych grupach obywateli podawanie się procedurom. medycznym. Jako lekarz, a przede wszystkim jako obywatel nie mogę się z tym zgodzić.

Okazało się, że ten pan faktycznie jest lekarzem. Należy więc domniemywać, że „lekarz na prowincji” (Grodzisk Mazowiecki), „elektrokardiolog” — jak się przedstawia — w klinice, w której przyjmuje 170 zł za konsultację, nie ordynuje pacjentom „procedur medycznych”, lecz bada wyłącznie nakładaniem rąk i w ostateczności elektrod zaś dział „Specjalistyczne badania dodatkowe oraz procedury medyczne” to taki niewinny żarcik. Godni podziwu i najwyższego uznania są bohaterscy pacjenci korzystający z usług lekarza, który kwestionuje zdobycze nauki. Zdumiewające, że „nieustanne podnoszenie swoich kwalifikacji”  pozwoliło jedynie na osiągnięcie poziomu wiedzy nadwornego medyka króla Ćwieczka, który zalecał okłady z gliny zamiast wakcyny.

Dodaj komentarz