Nie (u)dało się uniknąć…

Lewica miała rację: z politycznymi szulerami nie siada się do stołu oznajmił Robert Biedroń, który od dobrych kilka miesięcy zasiada z szulerami przy stole i nie zamierza rezygnować. Krzysztof Śmiszek z kolei poinformował, że organizowanie wyborów to kradzież.

Ile środków publicznych zostało wydatkowanych na zaplanowane na 10 maja wybory? Proszę o debatę nad tym, o jaką kwotę ten rachunek powinien zostać uzupełniony. Są to miliony złotych ukradzione Polakom!

Ktoś musi zapłacić za te quasi-wybory!

Można uznać, że Robert Biedroń nie wiedział, że bierze udział w oszustwie. Trudno w to uwierzyć, skoro sam tego słowa używał bardzo często, ale można przyjąć, że nie wiedział. Teraz sytuacja uległa zmianie. Teraz już wie, ponieważ o tym, że macza palce w kradzieży publicznie poinformował jego partner Krzysztof Śmiszek. Mimo to nie zamierza wycofał się i brnie dalej. Tak więc „kimś, kto musi musi zapłacić za quasi-wybory” są wszyscy ci , którzy biorą w nich czynny udział.

Tow. Czarzasty nawiązując do najlepszych tradycji lewicowych odczytał z kartki, że kierowana przez niego lewica nie dała się oszukać Gowinowi. Według niego naiwni są ci, którzy myśleli, że się porozumieją z Gowinem. A jak nazwać tych, którzy porozumieć się nawet nie próbowali? Zaiste trzeba mieć tupet, żeby swoją indolencję, brak umiejętności negocjacyjnych, stawianie nierealnych warunków uznać za osiągnięcie. Lewica nie była naiwna i co osiągnęła? Że Gowin nie mając z kim i o czym rozmawiać wrócił tam, skąd próbował się urwać? Czego oczekiwali neobolszewicy opowiadając się po stronie PiS-u? Że Gowin da się zmarginalizować? Że popełni seppuku, harakiri, samobójstwo polityczne? Jeśli rezygnacja ze stanowiska wicepremiera i ministra oznacza giętki kręgosłup, to co można powiedzieć o organie Czarzastego, który po aferze Rywina sztywno trwał na stołku sekretarza KRRiT?

Wybory

Dwóch posłów, z których jeden stoi na czele partii liczącej ponad 200 posłów, a drugi ledwie 15, ustaliło, że Sąd Najwyższy uzna wybory 10 maja za nieważne. Dlaczego? Ponieważ partia rządząca z pomocą opozycji zmieniła ordynację wyborczą na kilka dni przed wyborami. Choć bezprawne przygotowania — druk kart wyborczych czy przekazanie Poczcie Polskiej bazy PESEL — szły pełną parą, to okazało się, że głosowania jednak nie da się przeprowadzić. Skoro nie da się, to wyborów nie będzie choć nie zostały odwołane o czym można przekonać się wchodząc na stronę PKW. W tej sytuacji Sąd Najwyższy uzna, że coś, co nie odbyło się jest nieważne. To oczywiste i z góry do przewidzenia, ponieważ zdecyduje utworzona specjalnie w celu zapewnienia przewidywalności nowa izba w Sądzie Najwyższym.

Gowin i inni
Gowin i jego drużyna Gowina

Dla porządku należy odnotować, że wybory kopertowe poparł także p. poseł Borowczak Jerzy z koalicji populistycznej. Dlaczego? Bo głosował na dwa komputery i jeden z nich wprowadził go w błąd. Niestety, na jednym z komputerów było opóźnienie transmisji o 7-8 sekund. I spojrzałem na komputer, który miał opóźnienie, a tam zobaczyłem, że Borys Budka trzyma rękę w górze. A to już było pytanie, kto jest przeciw odrzuceniu uchwały, a nie za. Zamiast patrzeć na ściągawkę, spojrzałem na komputer. Mój błąd. Jestem na siebie zły. W tej sytuacji szef partii oskarżając PiS o wspieranie niekonstytucyjnych rozwiązań powinien mitygować się nieco i ‚wy’ zastąpić ‚my’.

Niedawno Szymon Hołownia głaszcząc Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej w twardej oprawie łkał rozdzierająco zapewniając, że czyta ją codziennie i chciałby kiedyś zrobić Polskę, która będzie właśnie taka. Niestety, nie zdradził jaka. Skoro bierze udział w hucpie i przykłada rękę do łamania Konstytucji to…  jak będzie trzeba, wszystko oddam żeby właśnie taka była. Pisarka Manuela Gretkowska na Facebooku sceniczne popisy Hołowni i Biedronia skwitowała tak:

PROLOG: Hołownia i Biedroń są tak podobni w swoim narcyzmie, że gdyby wygrali obaj, nie zauważylibyśmy, że we dwójkę są jednym Prezydentem.

AKCJA: […] Sztab Hołowni zastanawiał się, co podbije słupki oglądalności. […] Popłacz se Szymon nad Konstytucją, tego nie było. Najpierw powiesz ile ludzie dali na twoją kampanię, potem się wzruszysz. Kasa i łzy. To działa, emocje, jak w TVN-owskim show.
[…] Płakał idealnie, co do mililitra. Dwoma palcami, nie jednym, przetarł oczy dla wiarygodności. Przeszarżował tylko chwaleniem się codziennym czytaniem Konstytucji. […] Płakać nad Konstytucją, gdy się ją łamie – startując w niekonstytucyjnych wyborach. W obronie złamanej ofiary walić ją w mordę.

FINAŁ: majowego spotu wyborczego Biedronia w telewizji. Po wysłuchaniu iluś osób, chwalących go z ekranów swoich komputerów (czas izolacyjnej zarazy), pojawia się zbiorczy ekran. Z reguły taki spot kończy się wezwaniem o poparcie lub chwytliwym hasłem. Biedroń patrząc na chwalące go twarze milczy, rozkoszując się sobą i napawa łaską chwały. […]

Ta „prezydencka kampania” to albo psychopatyczne dziady patriarchalne, albo histeryczni chłopaczkowie – wdzięczący się, kwilący. Kidawa by się nie popłakała – kobiecie nie wypada.

Kidawa, chodzi o Kidawę-Błońską, nie popłacze się, ale też nie przepuści żadnej okazji, żeby się ośmieszyć. Na konferencji prasowej stała obok swojego szefa i robiła mądre miny. A Budka plótł takie duby smalone, że aż strach. W pierwszym rzędzie odtrąbił sukces nie zdradzając na czym polega. Zarzucił rządzącym, bo zawsze coś zarzuca, tym razem że nie zdali egzaminu z „elementarnej przyzwoitości”. Obiecaliście równe, powszechne wolne wybory, a zrobiliście wybory kopertowe. Co w tej sytuacji powinna zrobić odpowiedzialna opozycja, czyli on, Budka? Jak to co?! Przygotować swoją wersję wyborów kopertowych także nie oglądając się na konstytucję! Dlatego p. BB chce powiedzieć, że uchwalenie ustawy o wyborach kopertowych to dopiero pierwszy krok i będą następne. Chcę z tego miejsca jasno powiedzieć, że to dopiero pierwszy krok, pierwszy ale bardzo ważny krok by wybory prezydenckie, były powszechne, bezpieczne, uczciwe, wolne i odbywały się w głosowaniu tajnym. Przed nami dużo pracy. Przygotowaliśmy projekt ustawy, który zakłada możliwość głosowania mieszanego, bezpiecznego stacjonarnego oraz korespondencyjnego. Ale do tego potrzeba zgody wszystkich podmiotów, które biorą udział w procesie legislacyjnym. Starsi zapewne pamiętają, że dotąd, przez ostatnie bez mała trzydzieści lat, wybory były powszechne, bezpieczne, uczciwe, wolne i odbywały się w głosowaniu tajnym. Zmieniło się to pod koniec marca, gdy Kidawa-Błońska, Budka, Kosiniak-Kamysz, Czarzasty i reszta tak zwanej opozycji postanowili poprzeć wprowadzone przez PiS na miesiąc przed wyborami, sprzeczne z Konstytucją zmiany w ordynacji wyborczej. Trzeba mieć tupet, żeby najpierw przyłożyć rękę do psucia działającego od dekad systemu, a potem opowiadać o wielkim wysiłku z jakim naprawi się to, w czego dewastacji brało się czynny udział.

Zmiana ordynacji wyborczej na mniej niż pół roku przed wyborami jest skandaliczna, niekonstytucyjna i niedopuszczalna tylko wtedy, gdy dokonuje jej PiS. Gdy ciężko pracuje nad tym koalicja populistyczna, to wszystko jest w porządku i można, Konstytucja nie będzie miała nic przeciwko. Po pryncypale zabrała głos kandydatka na urząd i zaapelowała do polityków: słuchajcie Polaków, bo oni są odważni, nie dadzą się złamać i stoją na straży naszej wolności i demokracji. Na plus tej zacnej kobiecinie należy zaliczyć to, że nie szlocha nad konstytucją, którą ochoczo łamie i jako poseł i jako kandydatka. Obserwując jej poczynania trudno uwierzyć, że to kandydatka niezależna, która nie będzie prezydentem równie partyjnym jak Duda.

Choć na naszych oczach dzieje się kolejny cud nad Wisłą — są wybory, których nie ma, to okazało się właśnie, że można lekceważyć ciemny lud, ale koronawirus to zbyt poważny przeciwnik. Dlatego luzowanie obostrzeń w sytuacji, gdy spada wyłącznie liczba wykonywanych testów, a nie zakażeń, to nie najlepszy pomysł. Pośrednio przyznał to sam mini ster od wyborów Jacek Sasin: Niestety nie udało się uniknąć zarażeń w kopalniach mimo tego, że od samego początku jak wybuchła epidemia zostały podjęte przez zarządy spółek górniczych działania takie zapobiegawcze. Czy to samo usłyszymy za jakiś czas w odniesieniu do wszystkich pracowników, którzy nie stracili pracy i ich rodzin?

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Wiedza polityków jest żałośnie nijaka. Kultura osobista to słowo prawie nieznane. Czy potrafią oni zaproponować sensowne rozwiązania problemów? Nie, to chłopcy z piaskownicy!!!

    – prose pani, a Robert puścił bąka…..prose pani to nie Robert to….inny mały Kazio. Polska polityka polega na okładaniu się słowami, pomówieniami, wydumanymi sugestiami,  nic nie ma w niej mądrego, sensownego. Samochwalstwem a nie mądrością stoi.

    Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
    Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
    Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
    Zgroza zimowa, ciemne konanie.

    Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
    Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
    Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
    I wszystko widmo. I wszystko fantom.

    Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
    Krawacik musną, klapy obciągną
    I godnym krokiem z mieszkań – na ziemię,
    Taką wiadomą, taką okrągłą.

    I oto idą, zapięci szczelnie,
    Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
    A patrząc – widzą wszystko oddzielnie
    Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…

    Jak ciasto biorą gazety w palce
    I żują, żują na papkę pulchną,
    Aż papierowym wzdęte zakalcem,
    Wypchane głowy grubo im puchną.

    I znowu mówią, że Ford… że kino…
    Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…
    Warstwami rośnie brednia potworna,
    I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

    Głowę rozdętą i coraz cięższą
    Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
    Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
    Łbem o nocniki chłodne trącając.

    I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
    Spodnie na tyłkach zacerowane,
    Własność wielebną, święte nabytki,
    Swoje, wyłączne, zapracowane.

    Potem się modlą: „od nagłej śmierci…
    …od wojny… głodu… odpoczywanie”
    I zasypiają z mordą na piersi
    W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

    Julian Tuwim powiedział to lepiej….

    1. Popatrz…
      Popatrz dookoła, ile brudu na ulicy
      Jacy ludzie są zniszczeni, jacy oni umęczeni
      A nocami pod domami stoją brudne prostytutki
      Boję chodzić się po nocy, tyle teraz jest przemocy
      Te kobiety, co pracują dni i noce po fabrykach
      Ci mężczyźni, którzy topią swoją rozpacz w tanich winach
      Nie widzący ładnych rzeczy, dla nich nie ma ładnych rzeczy
      Popatrz, popatrz dookoła i nie staraj się zaprzeczyć
      Te parkingi hotelowe z żebrzącymi dzieciakami
      Szczęściem ich jest umyć auto z niemieckimi numerami
      Taksówkarze w samochodach grają w karty za pieniądze
      Wyczekują całe życie na swojego dobroczyńcę
      Te widoki nienormalne dla nas przecież są normalne
      Już jesteśmy nienormalni, heheheheheh

      Coście skurwysyny uczynili z ta krainą?
      Pomieszanie katolika z manią postkomunistyczną
      Ci modlący się co rano i chodzący do kościoła
      Chętnie by zabili ciebie tylko za kształt twego nosa
      Już ruszyły wody z góry do jeziora zatrutego
      Do jeziora nienawiści, domu smoka pradawnego
      W każdym jednym towarzystwie tylko mowa o pieniądzach
      Przedsiębiorcy się bogacą, ale coraz brudniej w kiblach
      Na ulicy pod pałacem smród handlarzy się unosi
      Piją, plują i rzygają i sprzedają w międzyczasie
      Na plandekach i gazetach leży ścierwo zabrudzone
      A na stołach czekolada razem z piwem przywieziona
      Te kobiety, co pracują aż po dwunastą godzinę
      Aby kupić trochę chleba i wyżywić swa rodzinę
      To początek końca, heheheheheh

      I coście skurwysyny uczynili z ta krainą?
      Gdzie te tłumy brudnoszare idą latem, wiosną, zimą
      I mijają samochody z wytłuczonymi szybami
      I nie patrzą na żebrzących z wyciągniętymi rękami
      Te kobiety co wracają po katordze swej do domu
      Włosy kurzem posklejane, czeka na nie pani w domu
      Hej, to jedzie twój autobus i czerwony jego kolor!
      A ty mówisz – był czerwony, teraz tylko smród i odór
      Czemu w lecie tutaj w tłumie wszyscy strasznie śmierdzą potem
      I nie myśleć chcą samemu, mają już gotowe zwroty
      Na ulicy i w mieszkaniach koktajl księdza z przewodnikiem
      Kto nie cierpiał za komuny, teraz jest po prostu nikim
      O czym chciał powiedzieć pisarz? – pyta pani od polskiego
      Chciał pokazać nierówności kapitalizmu wczesnego
      To bogaci i biedni, bogaci i biedni, bogaci i biedni

      Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?
      Czas idzie, od wieków płynie i nie zatrzymasz go siłą
      Głupia duma narodowa i kompleksy od stuleci
      Brudne twarze z wąsikami, ci agresywni frustraci
      Te kobiety umęczone, kiedy noc na niebie świeci
      Stoją jeszcze na swych nogach, piorą rzeczy swoich dzieci
      Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami
      Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali
      Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte
      Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę
      W starej części tego miasta proszą chorzy o jałmużnę
      Gdy już mają ile trzeba, to kupują heroinę
      A nocami pod domami okradane samochody
      Boję chodzić się po nocy, tyle teraz jest przemocy
      To przepowiedziane, przepowiedziane, przepowiedziane

      Popatrz dookoła, ile brudu na ulicy
      Jacy ludzie są zniszczeni, jacy oni umęczeni
      W samochodach przy chodnikach z lustrzanymi okularami
      Siedzą groźni i ponurzy z gazowymi naganami
      Tu złodzieje okradają wszystkich, którzy się ruszają
      I nie myślą o policji, bo ci teraz spowiedź mają
      Czasy rodzą się na nowo o pięćdziesiąt lat za późno
      Eksperyment wykonany, lecz niestety nie udany
      A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło
      I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło

      Popatrz na ulice jaka rzeka naprzód płynie
      W samochodzie przy chodniku zapłacono już dziewczynie
      Dzień już ma się ku końcowi, noc zakryje wszystkie brudy
      Widać będzie mniej wszystkiego, tylko bicie leżącego
      Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma
      Już umiera ta kraina
      Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma
      Już umiera ta kraina

      Umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma
      Już umiera ta kraina…

      Tak po transformacji było. Niewiele się zmieniło