Nie możemy się godzić

P. Janusz Gajos wystąpił na festiwalu Pol’and’Rock. Nie wystąpili Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, Beata Kempa, Ryszard Terlecki i inni, a Gajos wystąpił. A szkoda, że oni nie wystąpili, ponieważ na przykład od Morawieckiego młodzież mogłaby usłyszeć wiele ciekawych rzeczy. Choćby o epidemii, z którą polski rząd poradził sobie koncertowo. Podczas występu, odpowiadając na pytanie co go uwiera odrzekł, że wszystkich tych ludzi, którzy chcieli zmiany uwiera to samo. Były oczekiwania, że coś się zmieni.

Coś takiego co wykonał, przepraszam za wyrażenie, mały człowiek — kontynuował aktor — jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj, nas samych na dwie części. To jest… To jest zbrodnia!  Ponieważ znamy takie przykłady, znamy takie pociągnięcia z historii, w ten sposób powstawało najgorsze sprawy na świecie, tak powstawał to, co później nazwano hitleryzmem. Wskazywanie, takie dosyć ordynarne wskazywanie jedną ręką: Jest ci źle? Powiem ci dlaczego: bo on cię okrada. To jest coś strasznego, ale to działa z taką, za taką… Nie umiem tego nazwać… Z taką logiką, że włos się jeży na głowie. I to zostało uruchomione po prostu.

Oczywiście niektóre tuzy dziennikarstwa  od razu skojarzyły małość ze wzrostem i wyszło im, że Gajos mówił o konkretnym niewysokim człowieku. Portal dziennik.pl pisze wprost, że

Janusz Gajos podczas tegorocznego 26. Pol’and’Rock nazwał prezesa PiS „małym człowiekiem, który jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części”.

To nic, że Gajos nie wymienia żadnego nazwiska. To nic, że nie nazwał prezesa małym człowiekiem. Dobre dziennikarstwo nie polega na cytowaniu dosłownym i przekazywaniu faktów, lecz na cytowaniu interpretacyjnym oraz ujawnianiu niewypowiedzianych myśli i demaskowaniu intencji. Dobry dziennikarz anonimowo siedzi w głowie mówiącego, więc wie co ten chciał powiedzieć i kogo miał na myśli. A nawet jeśli nie wie, to co? Przecież w razie czego to nie czytający w myślach dziennikarzyna będzie musiał udowodnić, że niczego takiego nie mówił.

Także portal Do Rzeczy nie ma wątpliwości, że określenie „mały człowiek” odnosić się może tylko do jednego jedynego człowieka. Dobre dziennikarstwo bowiem nie pozostawia pola do domysłów i interpretacji. Jeśli ktoś mówi „czarny charakter”, to bez cienia wątpliwości ma na myśli Murzyna, a w ostateczności Afroamerykanina lub Afroafrykanina. Podobnie rzecz się ma z małym człowiekiem.  To nie człowiek małego ducha, bez zasad, charakteru, lecz po prostu Kaczyński i kropka.

Znany aktor dołączył do grona celebrytów oficjalnie występujących przeciwko partii rządzącej. W swoim wystąpieniu Janusz Gajos zaatakował prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego nazwał „małym człowiekiem”.

Nie tylko dziennikarze nie mieli wątpliwości o co Gajosowi chodziło. Także politycy partii rządzącej postanowili wykazać, że są czujni, wierni i nie dadzą prezesowi w kaszę dmuchać. Beacie Mazurek na przykład skojarzyło się z PRL-em. Trzeba z całą mocą podkreślić, że Beata Mazurek nie ma nic wspólnego z PRL-em, ponieważ nawet liceum kończyła Sióstr Zmarwychwstanek. Dlatego nie tylko pojęła w lot o czym mówił Gajos, ale z właściwym sobie taktem i kulturą wyjaśniła genezę jego poglądów.

Wyraźnie widać, że PRL, „Czterej pancerni i pies” odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa. Bardzo przekonująco zagrał rolę zdegenerowanego prokuratura w filmie „Układ”. Pewnie, to tylko przypadek. A tak po ludzku, insynuacje prostaka.

Już samo zarzucenie aktorowi, że zagrał przekonująco dobrze świadczy o poziomie intelektualnym zarzucającego. Reszta jest naturalną konsekwencją i rozwinięciem krytycznej opinii dotyczącej aktorstwa. Nie od dziś zresztą wiadomo, że jeśli ktoś wystaje ponad przeciętność, to jest godzien najwyższej pogardy. P. Olga Tokarczuk jest tego najlepszym, choć oczywiście nie jedynym przykładem.

W sprawie głos zabrał także, a jakże, sam mini ster od kultury, który co prawda na festiwalu nie był, ale z właściwą sobie przenikliwością zauważył, że

Dobry aktor nie jest świętą krową. Nie możemy sie godzić na takie obelgi w życiu publicznym. Niech Pan Janusz Gajos sobie przypomni, kto rozpoczął przemysł pogardy, wymierzony w Prezydenta, który nadał mu tytuł profesorski…

No toż właśnie Gajos sobie przypomniał, że przemysł pogardy rozpoczął mały człowiek. Czyż można winić jego pamięć za to, że sprzyjającym PiS-owi mediom, a także członkom i sympatykom partii wszystko kojarzy się z prezesem? Aby skierować wszystkich na właściwe tory Ryszard Terlecki brawurowo odwrócił kota ogonem:

Mali, śmieszni ludzie. Wydaje się im, że występują na Narodowej Scenie, a to tylko teatrzyk marionetek.

Na szczęście żadne medium nie będzie próbowało twórczo interpretować słów wicemarszałka, ponieważ nie da się dosadniej opisać obecnej sytuacji. Mali ludzie obsadzili się w roli zbawców, piastują wysokie stanowiska, a w rzeczywistości są tylko żałosnym teatrzykiem marionetek…

Dodaj komentarz