Lykorz to ma klawe życie

Lekarze leczą ludzi. Przynajmniej takie jest założenie. Niestety, przyszło im działać w rynkowym otoczeniu w oparciu o zasady rodem z PRL-u. Coś, co nie sprawdziło się wtedy, w gospodarce socjalistycznej, tym bardziej nie zda egzaminu dzisiaj, w gospodarce kapitalistycznej. Dlatego dziś lekarze nie tyle leczą, ile dopasowują opracowane przez państwowego molocha-monopolistę procedury medyczne do schorzeń pacjenta. A ponieważ wyceny brane są z sufitu, więc muszą wykazać się kreatywnością. System jest przy tym tak mądrze pomyślany, że gdy podczas operacji okaże się, że trzeba także zoperować inny narząd, to nie można tego zrobić od razu, lecz w osobnej procedurze, krojąc delikwenta powtórnie.

W gospodarce rynkowej jest tak, że gdy jest duża podaż, to ceny spadają i vice versa. Ponieważ socjalistyczna reforma ochrony zdrowia zniechęciła lekarzy do opieki nad pacjentami, więc w kraju jest ich coraz mniej. A ponieważ jest ich mało, więc mogą stawiać warunki. Jeśli jakaś placówka nie zgodzi się na nie, to nie będzie miał w niej kto leczyć. Dlatego ten sam lekarz przyjmujący w kilkunastu rozsianych po mieście placówkach różnych firm nie jest zjawiskiem rzadkim. Oczywiście dotyczy to większych miast. W mniejszych coraz częściej w ogóle placówki medycznej nie ma.

Jarosław Kaczyński po siedmiu latach rządzenia dostrzegł problem. Ale, ponieważ nie tylko banki ale i opiekę medyczną ma do dyspozycji na każde skinienie, więc nie rozumie na czym polega. W głowie mu się pomieścić nie może, że ochrona zdrowia to nie tylko lekarze, ale głównie system. A ten jest śmiertelnie chory. Nie przyjmuje do wiadomości, że nawet najlepszemu lekarzowi czasem zdarzy się popełnić błąd, a także, że sam lekarz nic nie zdziała bez zaplecza sprzętowego i personelu medycznego. Plecie więc duby smalone myląc skutki z przyczynami. Według niego stan rzeczy jeżeli chodzi o służbę zdrowia jest taki. Myśmy prawie podwoili wydatki na służbę zdrowia. Zarobki, chociaż bardzo zróżnicowane, są lekarze, którzy zarabiają całkiem przeciętnie, ale jest i taki, że no, niektórzy zarabiają naprawdę bardzo, bardzo dużo i ja nie miałbym z tego powodu pretensji, gdyby służba zdrowia naprawdę działała tak, jak powinna działać. To jest trudny zawód, dziesięć lat się trzeba mniej więcej uczyć zanim się naprawdę tym lekarzem zostanie, co najmniej dziesięć lat, krótko mówiąc niech te płace nawet będą bardzo wysokie, szczególnie jeśli chodzi o tych doświadczonych, a tutaj doświadczenie jest ogromnie ważne w medycynie. Lekarzy. Ale w zamian za to musi być dobra służba zdrowia. Jeśli kierowcę rajdowego, mistrza świata posadzić za kierownicą zdezelowanej syrenki, z dziurawym bakiem i cieknącym silnikiem, to czy się nakłady na paliwo podwoi czy potroi, zapłaci się godziwie kierowcy, to on tym wehikułem niewiele zdziała, daleko nie zajedzie. To jest w stanie pojąć nawet przedszkolak.

Zarobki w kapitalizmie kształtuje rynek. Jeśli na rynku specjalistów jest jak na lekarstwo, to i zarabiają dużo, bo firma, w tym przypadku szpital, nie może bez nich funkcjonować. Tymczasem prezes jest jak dziecko w mgle. No ja ciągle dowiaduję się o przypadkach, no, skandalicznych jeżeli chodzi o działanie służby zdrowia. Wiele instytucji, tak na przykład, jak to jest, SORy, no działa, nie chcę powiedzieć, że we wszystkich szpitalach, ale w wielu szpitalach no działa tak, że ludzie z ciężką chorobą, czterdziestostopniową gorączką siedzą po dwadzieścia parę godzin, dokładnie, bez żadnej przesady po dwadzieścia parę godzin, no i czekają. Prezes najwidoczniej uważa, że lekarze pacjentom robią na złość każąc im czekać. Na lekarzach zapewne też ciąży odpowiedzialność za wielomiesięczny czas oczekiwania na wizytę u specjalisty. I takich przypadków niestety jest bardzo, bardzo dużo, powtarzam, nawet w kręgu znajomości, takich nie politycznych, znajomości jednego człowieka, czyli mnie w tym wypadku, już tyle takich przypadków się zdarzyło i to się zdarza nawet tak, że umiera bardzo przedwcześnie, 69 lat, matka dyrektora szpitala, w której jest leczona, która przyszła tylko na badania. A badania przeprowadzono najpierw źle, potem drugi raz źle, a ponieważ łączyły się pewnym niewielkim bardzo niebezpieczeństwem, to zakończyło się śmiercią tej pani.

Jaki jest związek szpitala, w której pacjentka jest leczona z zarobkami lekarzy? Co w tej sytuacji należy zrobić? Coś trzeba. Bo naprawdę to jest tak, że pogoń za pieniądzem w tym środowisku jest jednak przesadna i trzeba coś z tym zrobić. Ja pytałem wtedy, bo akurat przebywałem w tym szpitalu, ale nie jako chory tylko, niestety, już śmiertelną chorobę mojej mamy, która zresztą też mogła uniknąć tej śmierci gdyby tam różne rzeczy były inaczej zrobione. Zsynchronizujmy zegarki. Jadwiga Kaczyńska zmarła na początku roku 2013. Dwa lata później ugrupowanie jej syna przejęło władzę i sprawuje ją nieprzerwanie od siedmiu lat. Miało więc wystarczająco dużo czasu, by naprawić wszelkie nieprawidłowości w ochronie zdrowia. A tak kobieta cierpiąca na śmiertelną chorobę zamarła w kwiecie wieku, mając zaledwie 86 lat, ponieważ lekarze zamiast robić różne rzeczy inaczej, zrobili różne rzeczy tak. Czyż to nie oburzające? Pytałem się o co chodzi. Odpowiedziano mi, że przy tym zabiegu, przy tym badaniu wystarczy mieć pewną rękę, a te ręce drżom, ja pytałem ale dlaczego drżom? Myślałem że usłyszę jakieś takie odpowiedzi tego typu, że tam ktoś nadużywa [czyli daje w szyję] i tak dalej. Nie, proszę państwa. Po prostu dlatego, że majom po kilka etatów. Powinni brać przykład z Obajtka, który haruje na jednym etacie i nie narzeka.

Ja. Nic nie mam przeciwko temu, żeby lekarz na jednym etacie świetnie zarabiał, ale lekarz musi być przede wszystkiem w szpitalu od rana, kiedy zaczyna pracę do tego momentu kiedy formalnie ją kończy, czyli do popołudnia, a jak trzeba, to i dłużej. Czy aby panu prezesowi szpital nie pomylił się z socjalistycznym zakładem pracy pracującym na jedną zmianę? Pacjenci mają na noc zawieszać chorowanie? A w weekendy? Mają wychodne? To po pierwsze. A wiecie państwo, że tak nie jest i musi być spełnionych jeszcze parę innych warunków. Przede wszystkim musi mieć to poczucie odpowiedzialności za pacjenta. No lekarz jest człowiekiem nie tylko pewnego zawodu, ale także pewnej misji, tak jak ludzie innych zawodów, czy jak na przykład ksiądz. Lekarze winni uczyć się od prezesa, ze szczególnym uwzględnieniem okresu, gdy pełnił funkcję wicepremiera od bezpieczeństwa, bo właśnie wtedy jego poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo osiągnęło apogeum.

Opowieści Kaczyńskiego to nie jest próba postawienia diagnozy i znalezienia rozwiązania. To bezmyślny, cyniczny atak na konkretną grupę zawodową. Podwładny prezesa, prezes RM, którym jest Mateusz Morawiecki, w pełni zgadza się ze stwierdzeniem, że medycyna to jest misja. W przypadku lekarzy najważniejsza jest przysięga Hipokratesa, najważniejsze jest służenie ludziom, najważniejsza jest misja i bardzo dobrze, żeby wszyscy o tym pamiętali. Wygląda na to, że władza nie przejmuje się zbytnio tym, że służba zdrowia znajduje się de facto w stanie zapaści. Że dramatycznie brakuje specjalistów i trzeba zamykać kolejne oddziały szpitalne. Z pustego nawet Salomon nie nalał. Narzucenie lekarzom pracy wyłącznie na jeden etat spowoduje albo konieczność zamknięcia szpitali, albo przychodni i prywatnych centrów medycznych, ponieważ przyjmują w nich niemal wyłącznie specjaliści zatrudnieni na co dzień w szpitalach.

Kraj zmierza coraz żwawiej w kierunku przepaści. Władza zdaje się nic sobie z tego nie robić wciskając do dechy gaz zamiast hamulca. Co z tym zrobi elektorat za niecały rok?

 

PS.
Tytuł nawiązuje do „Ballady o cysorzu” Tadeusza Chyły.

Dodaj komentarz