Już w kwietniu oddamy Polkom i Polakom głos

Stefan Krajewski, wiceminister rolnictwa z PSL zapewnił, że uda się spełnić jedną z 12 gwarancji Trzeciej Drogi i w ciągu pierwszych stu dni rządu rozpisać referendum w sprawie aborcji. Gwarancja brzmi:

Zapewnimy bezpieczeństwo polskim kobietom, odpowiednią ustawą odwracając negatywne skutki bulwersującego orzeczenia TK z 2020 r. ws. dopuszczalności przerywania ciąży. Następnie w referendum oddamy Polkom i Polakom głos w tej sprawie.

Na uwagę, że przecież debata została przełożona na kwiecień, a 100 dni mija 22 marca odparł, że nie szkodzi, bo zdążą. Warto zwrócić uwagę na preambułę owych 12 gwarancji:

Uważamy, że wydatki przyszłego rządu powinny być skierowane na strategiczne inwestycje, które napędzają gospodarkę i zagwarantują dobrobyt Polek i Polaków na pokolenia.

Stawianie tamy nieprzemyślanym wydatkom rozpoczniemy od wywalenia kilkudziesięciu milionów w błoto ogłaszając bezsensowne referendum. Dlaczego? Bo tak! Różnimy się w sprawie aborcji ryczał Hołownia w Tychach. — Tak! Różnimy się! I od samego początku było to wiadomo. Bo każdy uczciwie mówił, jakie rozwiązania proponuje w tej kwestii. I to nie weszło do naszej wspólnej umowy koalicyjnej. Bo widzieliśmy, że się różnimy. Bo wiedzieliśmy, że lewica ma w tej sprawie bardzo konkretne postulaty. Ci, którzy chcieli się do nich odnieść, w nich odnaleźć zagłosowali na lewicę. I to dobra wiadomość, bo zadziałała demokracja. Ci, którzy chcieli podpisać się pod postulatami Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie zagłosowali na Koalicje Obywatelską.  I to jest dobra wiadomość, bo zadziałała demokracja. Trzecia Droga od samego początku mówiła uczciwie: u nas każdy głosuje z własnym sumieniem, ale jeżeli chodzi o to, co trzeba zrobić, to my mówimy co trzeba zrobić. Trzeba przede wszystkim jak najszybciej, realnie zacząć ratować kobiety tą ustawą, którą określimy jako ratunkową, niektórzy mówią na nią kompromis plus i natychmiast robić referendum. Dlaczego? Dlatego z czym zmagam się teraz w tym Sejmie. Ten Sejm jest dużo bardziej konserwatywny niż polskie społeczeństwo. Ten Sejm w 70% składa się z mężczyzn, a nie z kobiet. Polskie społeczeństwo to mniej więcej 50 na 50. Chcecie realnej zmiany? To może być o nią trudno w tym Sejmie. Dużo łatwiej będzie w polskim społeczeństwie. I dlatego mówimy o referendum. I ci z nas, którzy chcą liberalizacji, i ci z nas, znaczy każdy chce liberalizacji w Polsce 2050, tylko jest pytanie o jej zakres.

Hołownia ewidentnie ma o Polakach, a zwłaszcza o Polkach, bardzo niskie mniemanie. A i pamięć mu szwankuje skoro już zapomniał, że najpierw storpedował ideę wspólnej listy opozycji, a potem wraz Kosiniakiem-Kamyszem na kolanach błagał wyborców by na nich głosowali. Głosy oddane na Trzecią Drogę zdecydują jaka będzie Polska. Ten głos się liczy nie podwójnie, ale potrójnie. Tak naprawdę wszystkie sondaże pokazują to, że im wyższe poparcie dla Trzeciej Drogi, tym pewność, że rządy będą demokratyczne większa. Bez dobrego wyniku Trzeciej Drogi nie ma rządów demokratycznych. Albo Trzecia Droga, albo trzecia kadencja PiS. Wybór jest prosty — szlochał lider ludowców na przemian szantażując wyborców i żebrząc o głosy. Teraz jego kumpel przekonuje, że dla niego i jego kumpli nie liczy się interes społeczny, dobro kobiet, tylko poglądy i sumienie. Że w Sejmie, w którym większość ma koalicja, nie ma większości zdolnej do rozwiązania problemu aborcji raz na zawsze. Niejako mimochodem daje do zrozumienia, że ci, którzy strategicznie głosowali na Trzecią Drogę nie chcąc dopuścić, by znalazła się pod progiem, nie grzeszą rozumem, więc nie zorientują się, że zostali wywiedzeni w pole, na którym uprawiane są buraki.

Zakładając, że Hołownia już żadnego numeru nie wytnie, 10 kwietnia nie podejmie kolejnej decyzji, żeby „uspokoić nastroje”, kalendarium wydarzeń może wyglądać następująco:
Wiosna 2023: Trzecia Droga ostatecznie odmawia stworzenia wspólnej listy opozycji.
Późne lato: Trzecia Droga publikuje swoje 12 gwarancji.
5 marca 2024: Hołownia podejmuje decyzję. Podjąłem decyzję po tych wszystkich konsultacjach i mediacjach, i próbach sprawdzenia, czy jest jakaś szansa, żeby taka katastrofa się nie wydarzyła, żeby te projekty dotyczące prawa aborcyjnego były procedowane w Sejmie i były procedowane w niedalekim terminie, ale jednak tuż po pierwszej turze wyborów. A więc to się odbędzie w Sejmie 11 kwietnia.
11 kwietnia 2024: Sejm powołuje komisję nadzwyczajną do zbadania wszystkich czterech projektów ustaw w sprawie aborcji.
25 kwietnia 2024: komisja nadzwyczajna głosami PSL, Polski 2050, PiS-u i Konfederacji odrzuca wszystkie projekty i rekomenduje projekt Trzeciej Drogi rozpisania referendum w sprawie aborcji.
9 maja Sejm przegłosowuje ogłoszenie referendum.
Jesień 2024: frekwencja w referendum przekracza 78%, a większość opowiada się za prawem do aborcji.
W efekcie do Sejmu trafiają te same cztery projekty ustaw z tą różnicą, że projekt Trzeciej Drogi tym razem nie postuluje reasumpcji referendum, lecz powrót do kompromisu z lat dziewięćdziesiątych. Sejm głosami Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, części posłów Trzeciej Drogi i Prawa i Sprawiedliwości, przy sprzeciwie ludowców i Konfederacji przyjmuje projekt Koalicji Obywatelskiej.

Podsumowując: po wywaleniu kilkudziesięciu milionów złotych w błoto Sejm zajmie się ustawami, którymi mógł zająć się już teraz, bez organizowania kosztownego cyrku. Bo dla karierowiczów tej klasy co Hołownia liczy się wyłącznie ich własny interes.

 

PS.
Konrad Piasecki w programie „Kawa na ławę” dokonał wykładni prawa i stwierdził autorytatywnie, że jeśli w referendum Polki i Polacy opowiedzą się za prawem do aborcji, to Sejm musi uchwalić ustawę dopuszczającą aborcję. Nie może jej uwalić ani przykroić tak, żeby było jak jest albo jeszcze gorzej, ponieważ byłoby to niezgodne z rojeniami Piaseckiego. W identycznej sytuacji jest prezydent, który taką ustawę musi podpisać. Gdyby zbudować jakiś projekt liberalnej ustawy i poddać go referendum i uzyska, uzyskano, gdyby uzyskano w tym referendum 50, 50-procentową i większość głosów na tak prezydent miałby związane ręce, musiałby taką ustawę podpisać. Coraz trudniej posądzić Piaseckiego o bezstronność. W telewizji reklamującej się hasłem „masz prawo wiedzieć” wprowadza widzów w błąd.

Dodaj komentarz