Facet w rajtuzach

— Panowie! — zagaił premier. — tutaj mam spisane co musi znaleźć się w naszym Planie Odbudowy żeby Unia go zaakceptowała.
— Co? Co? — zainteresowali się zebrani.
— Na przykład odbudowa gospodarki po kryzysie i zabezpieczenie przed kryzysami w przyszłości. Oprócz tego musimy przestać udawać, że klimat to nie nasza sprawa oraz zrobić coś ze służbą zdrowia. Unia chce także, żebyśmy zajęli się ochroną różnorodności biologicznej, cokolwiek to znaczy, no i równouprawnieniem płci.
— Uuuuu, buuuu, hańba! zdrada! skandal!
— Spokój, panowie! Chodzi o to, żeby te pieniądze otrzymać. Jak już je będziemy mieli, to wiemy na co je przeznaczyć.
— Czy to prawda, że aż 40% tych pieniędzy mają dostać samorządy?
— Prawda. Tyle, że 40% chce totalna opozycja. Damy 30%, bo tyle samorządów jest w naszych rękach. Przecież to oczywiste, że nie damy ich dużym miastom, bo one już są nowoczesne. Nie będziemy unijnymi pieniędzmi wspierać opozycji.
— Tym bardziej, że niektórzy durnie łyknęli nasz pomysł, by opłaty za śmieci powiązać ze zużyciem wody — zauważył jeden z uczestników narady. — Trzeba się zastanowić, czy nie warto popracować nad obniżeniem opłat za wodę, niech zużywają jej więcej he he he.
— Później przyjdzie czas na zastanawianie się nad tym. Mogę was zapewnić, że w zanadrzu mamy więcej takich kukułczych jaj. Wyborcy muszą wreszcie zrozumieć, że mogą nie głosować na naszych kandydatów, ale słono za to zapłacą. Wróćmy do sprawy. Zaproponowaliśmy powołanie komitetu monitorującego wydatki.
— Po co? Przecież taki komitet istnieje od 7 lat! Został powołany ustawą jeśli dobrze pamiętam w lipcu 2014 roku! Nie można go wykorzystać?
— On zajmował się okresem do 2020 roku. Powołamy nowy żeby zatkać gębę opozycji. On będzie… Gdzieś tu miałem napisane… O jest: „W proces monitorowania realizacji zawartych w KPO reform i inwestycji włączeni zostaną również partnerzy społeczni i gospodarczy, organizacje pozarządowe oraz strona samorządowa w ramach Komitetu Monitorującego KPO (KM KPO), co pozwoli na lepszą ocenę przestrzegania zasad horyzontalnych dotyczących równości płci i zapewnienia równych szans dla wszystkich przy realizacji projektów w ramach KPO.”
— Uroczo mętne. Czyli konkretnie kto?
— Konkretnie przedstawiciele związków zawodowych, czyli NSZZ Solidarność. Przedstawiciele przedsiębiorców…
— … czyli pan Obajtek.
— No niezupełnie, ale blisko. Przedstawiciele samorządowców. Reprezentatywni. Chyba nie muszę tłumaczyć co to oznacza? Niestety, sami nie jesteśmy w stanie tego programu przeforsować…
— No a lewica i Hołownia? Obiecali, że poprą bezwarunkowo.
— Na Hołownię ciągle możemy liczyć, ale lewica stawia warunki. O, właśnie, zaraz mam spotkanie z jej liderami, więc na tym zakończymy.

◄▬■▬►

— Towarzysze! — zagaił przewodniczący. — Proponuję zastanowić się jakie warunki musi spełnić rząd, żebyśmy poparli Fundusz Odbudowy.
— Myślę, że musimy operować liczbami. Wtedy Polki i Polacy zobaczą jak wielkich pieniędzy KO i PSL chcą ich pozbawić.
— Bardzo celna uwaga. No więc? Jakieś propozycje?
— Proponuję żeby 40% tych środków znalazło się w gestii samorządów.
— Wykluczone!
— Dlaczego?
— Bo 40% chce Platforma. Nie po to idziemy na rozmowy sami, żeby proponować to, co ona. Poza tym nie zapominajcie, że większość samorządów znajduje się w jej rękach.
— No tak. To ile? 35?
— Za dużo. Proponuję 30%.
— Ustalone. Co dalej?
— Służba zdrowia. Trzeba coś dla niej wywalczyć.
— Co proponujesz? Chyba nie reformę? Nie po to wprowadziliśmy taki system, żeby teraz coś w nim zmieniać!
— Żadnych reform! Tak jak jest jest dobrze! Zaproponujemy 850 milionów na szpitale powiatowe.
— 850 milionów euro? Licząc po 4,50 zł za jedno to daje niecałe 4 miliardy złotych. Przecież to nie starczy nawet na pokrycie długów!
— Musimy być realistami. Poza tym PiS chce przejąć szpitale od samorządów, co mnie osobiście bardzo się podoba, ale nie ma co mu ułatwiać zadania. Jak teraz przejmie i oddłuży szpitale, to co zaproponujemy wyborcom za dwa lata?
— Racja. Jeszcze jakieś propozycje?
— Trzeba wesprzeć przedsiębiorców.
— Po co? To element obcy klasowo.
— Ale nośny propagandowo. Niech rząd da im 300 milionów.
— Same tarcze to kilkadziesiąt miliardów, a ty proponujesz mniej niż dostał Kurski?
— Ale to burżuje i krwiopijcy, nie zapominaj o tym! Wystarczy im tyle.
— Ale w Polsce jest ponad dwa miliony małych i średnich firm! Wypada po 150 € dla każdej! Kpisz?
— Nie marudź! Kto to sprawdzi? A posłuchaj jak to brzmi: trzysta milionów euro! Trzysta milionów! Więc przestań się wymądrzać i nie rób mi tutaj kreciej roboty! Co dalej?
— Komitet! Musi być komitet.
— Jaki znowu komitet? Przypomniały się czasy młodości?
— Nie kpij! Chodzi o komitet monitorujący wydawanie kasy.
— No i co ten komitet zrobi, jak kasa zostanie wydana niezgodnie z przeznaczeniem?
— Zaprotestuje i poinformuje o tym opinię publiczną.
— No i?
— No i będziemy wiedzieć! Będziemy piętnować, krytykować, protestować. Coś ty taki upierdliwy dzisiaj? Spójrz na niego. Na wszystko się zgadza.
— Bo on ma komfortową sytuację. Sam wiesz, że z facetem łatwiej się dogadać niż z babą!
— Znowu pokłóciłeś się z żoną? No, już dobrze, nie denerwuj się. Coś jeszcze?
— Myślę, że o niczym nie zapomnieliśmy. A, nie. Co z prawami kobiet, równouprawnieniem, klimatem?
— Olać to! Kasa jest najważniejsza, tylko kasa się liczy. Jak powiesz ludziom, że uchroniłeś puszczę przed wycięciem, to cię wyśmieją. A jak powiesz, że wywalczyłeś dla nich miliony euro, to cię będą nosić na rękach. Dobra, dość tego gadania. Idziemy na spotkanie. Nie możemy dopuścić do tego, żeby nasz premier czekał.

►▬◄

Jako jedyny klub złożyliśmy poprawki do KPO — chełpił się Biedroń po zakończeniu „negocjacji”  — konsultowaliśmy je od 11 marca, zrobiliśmy wszystko, by te pieniądze trafiły do ludzi. Nie powiedział tego wprost, ale można domyślić się, że chodziło o ludzi PiS-u. — Opozycja w końcu za pomocą Lewicy ma swoją sprawczość, coś, czego nie był w stanie zrobić Borys Budka, bo zachował się jak chłopiec w krótkich spodenkach. Mam takie wrażenie, że najgłośniej krzyczą politycy, którzy rzadko myślą o ludziach, a najczęściej myślą tylko i wyłącznie o swojej kieszeni. Bo oni nie mieli żadnego problemu (…) układać się z PiS w sprawie podwyżek dla posłów i senatorów, nie mieli żadnego problemu robić różne deale z PiS-em z Gowinem.

Przypomnienie dla tych, których Robert Biedroń zaliczył do kategorii „ciemny lud z bardzo krótką pamięcią”: przeciw podwyżkom uposażeń głosowali członkowie partii Razem oraz jedynie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Wiosny. Gdula, Śmiszek, Gawkowski, Scheuring-Wielgus i inni towarzysze Biedronia tak gorliwie wznosili łapy ‚za’, że mało prowadzącemu obrady oczu nie wydłubali. Jeśli zaś chodzi o tych, którzy często myślą o ludziach, to Biedroń jest niewątpliwie jednym z nich. Potwierdziła to chociażby Państwowa Komisja Wyborcza odrzucając sprawozdanie finansowe Wiosny.

Bo o ludziach można myśleć bez przerwy, dniami i nocami, ale liczyć trzeba na siebie.

 

PS.
Przepisy są tak skonstruowane, że kanciarze nie ponoszą żadnych konsekwencji kantowania. Ponieważ Wiosna nie pobierała subwencji z budżetu państwa, więc wymogi prawne bez obaw mogła traktować tak, jak PiS — kompletnie je olać.

Dodaj komentarz