Bo oni płacą więcej…

Odbyły się rozmowy lekarzy-rezydentów z przedstawicielem decydentów. Co na to opozycja? Jak zwykle nic. Wydawać by się mogło, że teraz przynajmniej Nowoczesna nabierze wiatru w żagle pod nowym przewodem. Jednak w jej przypadku milczenie może wynikać z całkiem pragmatycznych przyczyn — skoro już w październiku partia wyraziła „zaniepokojenie” fiaskiem rozmów, a od tamtej pory nic się nie zmieniło i wszystkie rozmowy kończyły się fiaskiem, to po co strzępić język po próżnicy? Zaniepokojenie jest aktualne, a brak pomysłów jak problemom zaradzić chroniczny, więc bezpieczniej jest zachować milczenie.

Skoro już o Nowoczesnej mowa, to nie można nie wspomnieć o pewnym portalu określającym siebie jako „bezstronny serwis informacyjny, który najszybciej zbudował swoją pozycję na rynku mediów!” Ów bezstronny portal bezstronnie zrelacjonował konferencję prasową, na której były przewodniczący Nowoczesnej miał tak niewyobrażalnie wielkie parcie na mikrofon, że musiał coś powiedzieć. I powiedział. Portal słowotok Petru zrelacjonował w materiale pod bezstronnym tytułem »Co za prostactwo! Petru niczym totalny CHAM uciszył kobiety .Nowoczesnej i wykrzyczał swój apel!«

Odbyły się więc rozmowy lekarzy-rezydentów z przedstawicielem decydentów. Według rezydentów Minister zdrowia i minister Suski przyszli kompletnie nieprzygotowani na to spotkanie. Nie da się tego powiedzieć o rezydentach, którzy na to spotkanie przyszli kompletnie przygotowani. Wszyscy, oprócz nich, od 15 lat wiedzą, że system jest niewydolny, nieefektywny, nieekonomiczny i w obecnym kształcie po prostu nie będzie działał nigdy. Dlatego uważają, że nie należy niczego zmieniać, niech będzie jak było, a warunkiem porozumienia jest przyspieszenie zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Nakłady to jedyne odniesienie, wzorzec. Nie jest ważne na co się wydaje, ile i czy aby sensownie, bo chodzi o to, by wydawać jak najwięcej.

Tam gdzie nakłady są wyższe służba zdrowia działa lepiej, a ludzie są zdrowsi. Najlepszym przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie na służbę zdrowia  przeznacza się bajońskie sumy — według OECD to 8.713 dolarów na głowę mieszkańca, czyli 16,4% PKB. Dzięki tak wielkim nakładom w Stanach Zjednoczonych praktycznie nikt nie choruje, a jeśli już zachoruje, to leczy się w Europie, bo taniej. Obraz nieco psują Japonia i Hiszpania, które wydają na ochronę zdrowia zdecydowanie mniej, a mimo to przodują w długości życia, zaś kompletnie rujnuje Luksemburg, gdzie wydatki są mniejsze niż w Polsce, a długość życia znacznie wyższa. Czy to może potwierdzać tezę, że liczy się nie to ile się wydaje, ale jak i na co?

Młodzi dorożkarze przekonują, że stara szkapa wystarczy. Jak się tylko tylko zwiększy nakłady na owies, to ruszą z kopyta i świat zadziwią. Młodzi lekarze uważają podobnie. Po co rynek ma decydować o płacach, skoro wiadomo, że im się należy i z grubsza wiedzą ile? Oczywiście mogą wyjechać do Stanów, bez łaski, i zarabiać tysiące dolarów, ale tam lekarz odpowiada za to co robi, a im to nie odpowiada. Poza tym taki, który jeszcze niewiele umie, cieszy się, że może pod okiem doświadczonego kolegi za grosze doskonalić swoje umiejętności, nabierać doświadczenia. Bo wie, że im będzie lepszy, tym więcej w przyszłości zarobi. U nas niedoświadczeni lekarze uczą się na własnych błędach kosztem pacjentów po to, żeby w przyszłości zdobyte doświadczenie spożytkować zagranicą. Czy można mieć im za złe, że poświęcając się dla innych chcą coś z tego mieć, godnie żyć? System, który w Polsce wprowadził tow. Łapiński nie daje żadnych perspektyw.

Musi więc budzić zdumienie, że lekarze nie domagają się reform. Ci, którzy wolnego rynku nie bali się, byli pewni swoich umiejętności i talentów już wyjechali. Dzięki temu ci, którzy zostali, mają superkomfortową sytuację doskonale znaną z czasów minionych — popyt na ich usługi wielokrotnie przewyższa podaż. Wprowadzenie wolnego rynku może odwrócić te proporcje. Kto na tym zyska?

Barbara Nowacka, z którą wielu wiązało nadzieje na odbudowę lewicy, w rozmowie z Jackiem Żakowskim przypomniała, jak na reprezentantkę klasy robotniczej i chłopa uciskanego przystało, że minister Radziwiłł pomylił funkcje. Dlaczego? Bo takie podejście być może jest bardzo zabawne jeżeli się jest przedsiębiorcą lub też księciem, ale może trzeba przypomnieć panu ministrowi Radziwiłłowi, że to nie są chłopi pańszczyźniani tylko obywatelki, obywatele Rzeczpospolitej, którzy domagają się tego, żeby godnie żyć. Dlaczego domagają się tego od przedstawiciela rządu a nie od pracodawcy Nowacka nie wyjaśniła.

Jakie recepty proponuje nadzieja lewicy? Generalnie przeniesienie środków stamtąd tam, stąd tu oraz podniesienie wycen procedur medycznych. Czyli nadal o wycenie nie powinien decydować zainteresowany, czyli lekarz oraz rynek, lecz urzędnik. A gdy już wszystkie roszady zostaną dokonane należy podnieść nakłady. Niestety, recepty Nowackiej nie znalazły zrozumienia u Jacka Żakowskiego, który uważa, że najpierw trzeba więcej płacić, a potem jeszcze więcej płacić i broń Marksie, Engelsie wraz z Leninem niczego w istniejącym systemie nie zmieniać. To logiczne, bo nawet sito można napełnić wodą, gdy się odpowiednio wielki strumień doń skieruje. Problem Żakowskiemu mogą sprawić lekarze, bo jeśli jest dwóch, a potrzeba sześciu, to zwiększenie nakładów siedmiokrotnie nie rozmnoży ich trzykrotnie. Wygląda jednak na to, że prędzej pacjent doczeka terminu zabiegu niż redaktor to zrozumie.

Zdumiewające jest dlaczego ani żaden redaktor, ani żaden polityk nie porównuje systemów i nie szuka najwydajniejszego, a epatuje wyłącznie procentami. Czyżby dlatego, że reformując służbę zdrowia moglibyśmy prześcignąć wiele bogatych krajów, a lekarze przestaliby wyjeżdżać, bo zarabiali by dobrze na miejscu? Najlepsi  a nie najbardziej ustosunkowani…

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. „Zdumiewające jest dlaczego ani żaden redaktor, ani żaden polityk nie porównuje systemów i nie szuka najwydajniejszego, a epatuje wyłącznie procentami ”

    Zacznę złośliwie: procenty są zrozumiałe, często umilające życie. A analiza wymagałaby wysiłku intelektualnego, przeprowadzenia porównań, przeanalizowania zasad dostępności do leczenia. Takie działania powinien podjąć minister. Ale żaden tego nie zrobił, żaden nie zatrudnił na etacie lub nie zlecił grupie fachowców rozwiązań, które byłyby efektowne i efektywne. Jeżeli człowiek ze złamaną nogą musi ustawić się w kolejce, to czego oczekiwać od durni, którzy bezkarnie mają sobie zdrowie, życie ludzi za nic. Człowiek przychodzi do POZ z przeziębieniem i słyszy: w kolejkę, lekarz przyjmie za cztery dni, rak jelita grubego jest jedną z najczęstszych chorób zabijających ludzi. W Kołobrzegu na badanie czeka się 11 miesięcy, a i to podobno nie najdłużej.

    Należy zadać sobie pytanie dlaczego starsi stażem lekarze nie wspomagają młodych, stażystów? Bo nie mają w tym interesu. Taki jak się wyszkoli, to konkurencja na prywatnym rynku. Taki tyrający ponad miarę, to mniej dyżurów dla tych ze specjalizacją i wykorzystaniem czasu na prywatne praktyki.

    Co jest jednym z powodów, że nakłady są duże, ale i życie ludzi jest długie, a społeczeństwo ogólnie jest zdrowsze? Szybki dostęp do leczenia, możliwość przeprowadzania koniecznych badań, bez oglądania się na wymuszone przez NFZ stawki. Diagnostyka jest podstawą. Wprawdzie to koszt, ale odpowiednie leczenie, to szybsze wyzdrowienie, to mniejsze nakłady i krótszy czas leczenia.

    To że młodzi lekarze rozwiązania widzą tylko w nakładach ( takie myślenie może być przedstawiane przez redaktorów, którym wydaje się, że wiedzą), to niedostatki wiedzy na uczelniach, to obojętność i brak prawidłowej pracy organizowanej przez ordynatora, brak pomocy w uzyskiwaniu większej wiedzy, utrudnianie w zdobywaniu specjalizacji.

    Można jeszcze długo pisać, bo nie poruszyłam sprawy pielęgniarek, ohydnego, nieodpowiedniego jedzenia. Obecne zarządzanie ministerstwa przypomina zarządzanie ilością sznurka w czasie żniw w PRL. Albo metodę dostarczania piasku do posypywania oblodzonych dróg. Gdyby każde województwo samo zarządzało, to w części byłoby jak jest, ale w części województw mogłoby być lepiej. I NFZ, który pochłonął miliony na budowy miejsc dla urzędników, miliony na budowle, miliony na kierowników, zastępców kierowników, starszych – młodszych inspektorów. No i oczywiście na dojazdy szefa, czym wyróżnił się Neumann – niczym dobrym nie wyróżnił się.

  2. Masz sporo racji. Lekarzom nie przychodzi do głowy konieczność zmiany systemu, chcą tylko kasy, bo chciwość stała się cnotą.
    Sędziowie bronią swoich pozycji. My też ich bronimy, chociaż wyrzucają ludzi z ich mieszkań, otrzymanych jako zapłata dla rodziców i ich samych za zbudowanie na nowo Warszawy i innych miast, uznają że ubój rytualny jest fajny, kradzież pieniędzy z OFE to racjonalna gospodarka a przyznanie Rzeplińskiemu medalu przez obce państwo to wyraz niezależności Trybunału Konstytucyjnego.
    Ten kraj należy zaorać, posiać oziminę a chciwców …no właśnie, co zrobić z właścicielami Jeszczepolski?

    1. Z doświadczenia wiem, że są r.akarze, ale i są LEKARZE !!! Jednak decyduje Radziwiłł na ile pozwoli mu Kaczyński. Bo pierwszeństwo ma Rydzyk, kler, spółki skarbu państwa, a w nich „misiewicze/- czki”. Wielu zrezygnowało z podejmowania starań o zmiany, bo tylko na tym mogą stracić. Poza tym jest to bicie głową w ścianę. Ścianę głupoty, hipokryzji, układów, prywatnych interesów. Niedługo chorym zaoferują „pomoc duchową” opłacaną przez NFZ. Przecież taka „pomoc” już istnieje w postaci obiboków kapelanów.