Przechodząc wtargnął zza

7 (słownie: siedem) razy przeczytałem informację i… nadal nie rozumiem. Skonsultowałem się z ekspertami i… oni też nie rozumieją. O co chodzi? Otóż

W pewnych regionach Ukrainy, w celu zachowania „płynności ruchu”, panuje niepisana zasada, iż pieszy czy rowerzysta, który zbliża się do przejścia, widząc nadjeżdżający pojazd, który ma włączony kierunkowskaz do skrętu w prawo lub „mrugnie długimi światłami” to sygnalizuje mu, że go widzi i może bezpiecznie przejść / przeprowadzić rower — opisuje st. sierż. Jadwiga Śmietana, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie.

Dotąd jasne. Zbliżający się do przejścia pieszy widzi nadjeżdżający pojazd, kierujący nadjeżdżającym pojazdem widzi zbliżającego się do przejścia pieszego i obaj stosownie reagują. Tak jest na Ukrainie. W Polsce sprawa komplikuje się do tego stopnia, że kompletnie nie widać wyjścia z sytuacji i nie wiadomo o co w procesie przechodzenia przez jezdnię chodzi.

Niestety stosowanie tej zasady na terenie Polski ma tragiczne skutki. Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego, czyli piesi, rowerzyści i motorowerzyści to grupa, która jest szczególnie narażona na bolesne konsekwencje zdarzeń drogowych. W związku z tą błędną komunikacją odnotowaliśmy już kilka zdarzeń drogowych — wyjaśnia policjantka.

Z wyjaśnień funkcjonariuszki wynika, że w Polsce problem jest złożony, ponieważ — najwidoczniej w przeciwieństwie do panujących na Ukrainie zasad —

Pieszy nie może wchodzić na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych czy też bezpośrednio zza przeszkody, która uniemożliwiłaby jego dostrzeżenie. Nie może też wbiegać na jezdnię czy też zwalniać kroku podczas przechodzenia.

Ani słowa o tym, co może, nie może, a może powinien „kierujący pojazdem”. Dlaczego na Ukrainie kierowca i pieszy widzą się i reagują stosownie do okoliczności — pieszy nie wbiega pod nadjeżdżając pojazd, pojazd nie wjeżdża na przechodzącego przez jezdnię pieszego, a w Polsce nie? Nie wyjaśnia tego ani st. sierż. Jadwiga Śmietana, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie, ani AR, autor tego sensacyjnego i jakże pomocnego materiału, windującego bezpieczeństwo na drogach na jeszcze wyższy poziom.

Przeglądając portale internetowe trudno oprzeć się wrażeniu, że dla pisujących tam język polski jest językiem obcym, więc o pisaniu z sensem i zrozumiale w ogóle mowy nie ma.

Dodaj komentarz