My wam pokażemy, bachory

Kowalskiego zapytano
— Jak pan myśli, ile czasu by panu było trzeba, żeby nauczyć się języka ukraińskiego?
Kowalski zamyślił się, podrapał po głowie i po chwili odrzekł, że po roku intensywnej nauki prawdopodobnie mógłby się już swobodnie porozumiewać, bo to przecież nie tylko słownictwo, ale także odmienny alfabet.
O to samo zapytano znanego poliglotę.
— Myślę, że zajęłoby mi to dwa, trzy miesiące.
Zapytano studenta.
— A kiedy egzamin?
— W przyszłym tygodniu.
— To zdążę!

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to żart, kawał, wic, anegdota. Ale ponieważ edukacja w Polsce znajduje się w niebywale dobrych, ba! najlepszych rękach, więc uciekającym przed rosyjskimi żołdakami ukraińskim dzieci wcale nie jest do śmiechu. Centralna Komisja Egzaminacyjna uznała, że ukraińskiemu dziecku nauczenie się łacińskiego alfabetu, języka polskiego i przeczytanie kilku lektur po polsku zajmie nie więcej niż kilka tygodni. Dlatego

1) arkusz z języka polskiego na poziomie podstawowym – arkusz treściowo tożsamy z arkuszem w formie standardowej („100”), z dostosowaniami, tj. instrukcje oraz polecenia tłumaczone na język ukraiński, ale: teksty i zadania w języku polskim, zapisywanie rozwiązań zadań – w języku polskim
2) arkusz z matematyki na poziomie podstawowym – arkusz treściowo tożsamy z arkuszem w formie standardowej („100”), ale pełna treść arkusza, tj. instrukcje, polecenia do zadań, treść zadań – tłumaczone na język ukraiński; zapisywanie rozwiązań zadań możliwe w języku ukraińskim

Trudno od aparatczyków państwowych oczekiwać, że wykażą się rozsądkiem, ale czegoś takiego nie wymyśliłby sam Владимир Владимирович Пyтин. Pod tym kuriozalnym dokumentem podpisał się dr Marcin Smolik. Ciekawe czy byłby w stanie nauczyć się ukraińskiego w czasie, który dał ukraińskim dzieciom.

Dodaj komentarz