Prokurator, burmistrz, proboszcz

Dziś jest niedziela. Ale nie taka, jak zwykle. Inna. Bardziej święta. Wszystkie albo prawie wszystkie sklepy pozamykane, jak za komuny. Dlaczego? To proste. Polska jest demokratycznym państwem prawa. A skoro tak, to wszyscy muszą przestrzegać prawa zgodnego ze światopoglądem rządzących, których sobie w wolnych wyborach powybierali. Z tym, że nie do końca wszystko się zgadza, albowiem wybory co prawda są wolne, ale wybór iluzoryczny. Komuniści też nie musieli fałszować wyborów, bo przecież umieszczali na listach kogo chcieli, czyli samych swoich. Fałszerstwo potrzebne im było tylko do poprawy samopoczucia pozwalając wierzyć, że popiera ich 99,9% społeczeństwa. Z tego powodu program partii był programem narodu, a nie odwrotnie.

No więc dziś niczego nigdzie teoretycznie nie kupimy. Dlaczego? To proste. W świeckim państwie niezgodne z prawem jest to, co dogmatycy uważają za niedopuszczalne. Na razie zakazali handlu w niektóre dni. Ale na tym nie poprzestają i dążą do tego, by sklepy, jak za czasów PRL-u, były pozamykane także w niedzielę. Dlaczego akurat w niedzielę? Bo tak. Tak się przyjęło. Bo p. Bóg sześć dni harował, a w siódmym odpoczywał. Oczywiście tylko parafianin niespełna rozumu oraz ateista może wierzyć w to, że taki skomplikowany proces trwał tyle, co ziemskie dni. Nie zmienia to faktu, że było ich siedem i że w siódmym odpoczywał. Bez względu na to ile trwały. To oczywiste dla każdego, że skoro Bóg powiedział dzień, to miał na myśli co innego. Wspomina co prawada, że tak upłynął wieczór i poranek ale co z tego, skoro parafianie widzą lepiej ile to naprawdę mogło trwać.

Sam p. Bóg siódmy dzień poświęcił i ustanowił dniem wolnym, od pracy pod karą (Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią. Oraz Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią.) Skoro miłosierny p. Bóg tak powiedział, to tak ma być i po dyskusji. Na szczęście na razie nie ma mowy o karze śmieci za nieprzestrzeganie zakazu, ale drakońskie kary są przewidziane. Za oszustwo, gwałt, pedofilię, malwersację, zatrudnianie na czarno, grożą łagodniejsze kary.

Widać z tego, że przykazania boże traktowane są nader wybiórczo. Wierzącym to oczywiście nie przeszkadza, bo oni swojej świętej księgi brzydzą się i nie biorą do rąk. A jak już wezmą to wyczytują z niej wyłącznie to, co chcą wyczytać. Co ciekawe w minionym okresie też jedna grupa ludzi narzuciła swój punkt widzenia wszystkim. Ale przynajmniej wiadomo było, że to niewłaściwa ideologia. No bo kto uwierzy, że wszyscy ludzie są równi? Po co budować żłobki, przedszkola i szkoły? Edukować? Po co to wszystko, skoro wiadomo, że ludzie są nierówni, a im głupsi, tym lepiej?

Myli się jednak ten, kto twierdzi, że Polska to kraj wyznaniowy, w którym kler katolicki jest uprzywilejowany. Absolutnie nie jest. Dowodzi tego choćby sprawa zatrutych lip na cmentarzu w Biadolinach Radłowskich. Świadkowie przy drzewach widzieli pracowników parafii. Prokuratura sprawę umorzyła, bo nie ma zawiadomienia od pokrzywdzonego. A jest nim proboszcz. Lipy mające od 140 cm do blisko 250 cm w obwodzie badał biegły dendrolog. Ustalił, że w każdej wywiercono od dwóch do ośmiu otworów o głębokości nawet do 40 cm, po czym wstrzyknięto stężone środki chwastobójcze, które przemieszczając się, docierają do korzeni i powodują śmierć drzewa. „Nawiercenia wskazują na celowe i przemyślane działania w celu zniszczenia drzew” — napisał w opinii dendrolog. Za zniszczone lipy urząd mógł naliczyć karę w wysokości nawet półtora miliona złotych. Groziłaby parafii, bo tylko ona mogła domagać się zgody na usunięcie drzew. Tyle że postępowanie administracyjne w tej sprawie wojnicki urząd niedawno także umorzył.

To przeczy tezie, że żyjemy w kraju wyznaniowym, w którym duchowni są ponad prawem. To tylko dowodzi, że pracownicy parafii i proboszcz są niewinni, a lipy zatruły się same. Amen.

 

PS.
Prokuratura uzasadnia: „Pomimo bulwersującego charakteru sprawy, w świetle powołanych przepisów prawa, które niewątpliwie budzą kontrowersje i mogą prowadzić do podejmowania decyzji społecznie niezrozumiałych, prokuratura jako organ stosujący obowiązujące przepisy prawa jest zobligowana do ich przestrzegania”

Burmistrz uzasadnia: Zdaję sobie sprawę, że to kontrowersyjna decyzja. Ale nie było wyjścia: jeszcze raz przesłuchaliśmy proboszcza, kościelnego oraz grabarza i potwierdzili to, co mówili w prokuraturze. Kogo mieliśmy ukarać? Najwidoczniej z rozpaczy z powodu niewykrycia sprawców niedługo po umorzeniu wydaje proboszczowi zgodę na wycięcie lip, bo — jak tłumaczy — drzewa są już uschnięte. A dlaczego nie nalicza żadnej opłaty? No Bo to już były zabiegi pielęgnacyjne. Drzewa są w takim stanie, że zagrażają innym.

Dodaj komentarz