Uprzedmiotowane zredukowanie

Kobiety polskie, które jak wiadomo zostały zbudowane z nadmiarowego żebra męskiego, zachowują iście stachanowską czujność. I podobnie jak duszpasterzom wszystko im się kojarzy. Na przykład kampania „Zaufajne drogi„, realizowana przez GDDKiA z funduszy unijnych. Jej celem jest „wypracowanie postawy partnerstwa w ruchu drogowym”.

Jeden z minikomiksów i filmik sugeruje, że kierowca powinien bardziej zwracać uwagę na drogę niż na kobiece kształty. W komiksie zogniskowano obraz na wydatnym kobiecym biuście, choć powszechnie wiadomo, że inny szczegół z reguły przyciąga wzrok mężczyzn. Spostrzegawcze panie zrzeszone w zespole Codziennika Feministycznego zauważyły to niedociągnięcie i wyciągnęły jedynie słuszne wnioski. W eksponowaniu piersi obecne jest zjawisko uprzedmiotowienia kobiet reprezentowanych przez „piersi” (żartobliwie „pieeeesi”), które „idą” po pasach. Kobieta jest tutaj zatem zredukowana do swojego biustu, co powiela szkodliwe stereotypy i jest wyrazem braku szacunku dla kobiet. Można tu pokusić się o śmiałą tezę, że partnerstwo oparte na tanich i krzywdzących stereotypach płciowych kobiety mają w… Tam, gdzie plecy nazwę swą szlachetną kończą.
Cały wpis

Gdyby

Premier Donald Tusk postanowił wykorzystać Unię do wysłania sygnału. Poinformował otóż, że z inicjatywy Polski kwestia ukraińska będzie „pierwszym i najważniejszym punktem” rozmów podczas obrad najbliższego posiedzenia Rady Europejskiej. — Ważne, by Ukraińcy otrzymali jednoznaczny sygnał, że europejska pomoc i otworzenie ruchu bezwizowego jest możliwe pod warunkiem, że władze Ukrainy pokażą szacunek dla demokracji i praw człowiekapowiedział premier Tusk.

Unia postawiła warunki na jakich umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą ma zostać podpisana. Premier polskiego rządu chce wysłać sygnał, że te warunki to ściema i blef, bo jeśli nie chcą podpisać na takich warunkach, to my warunki przytniemy do ich oczekiwań. Niech tylko pokażą, że pokazali szacunek.

Gdzieś między wierszami tego, co mówią polscy politycy z kręgów partyjno-rządowych szacunek dla demokracji i praw człowieka przejawia się w spełnianiu żądań protestujących. Z tym, że protestować należy na ulicy względnie placu. Ponieważ w przeciwnym wypadku głos ludu można po prostu olać. W praktyce wygląda to tak, że gdy do Warszawy przyjadą protestować, to wyjadą z przywilejami. Gdy zbiorą podpisy pod żądaniem rozpisania referendum, to władza najpierw ich podpisy oleje, a następnie spuści.
Cały wpis

Tylko pod krzyżem, tylko…

Zjawisko obrazy uczuć religijnych zostało odkryte przez prawodawcę zaraz po tym, gdy okazało się, że próba obalenia siłą ustroju socjalistycznego do niczego się sądom w nowej rzeczywistości nie przyda. Dlatego został wprowadzony artykuł 196 Kodeksu karnego, zgodnie z którym ktoś, kto komuś obraził uczucia może iść do tiurmy na dwa lata. Rzecz charakterystyczna artykuł 194 pozostaje martwy*.

Rozpatrując zapytanie prawne w związku ze sprawą Nergala, Sąd Najwyższy w uzasadnieniu stwierdził, że z konstytucji i międzynarodowych konwencji wynika ochrona prawna z jednej strony wolności sumienia i wyznania, a z drugiej — wolności wypowiedzi i swobody artystycznej. Ponieważ wiadomo która jest ważniejsza, więc należy wykazać, że przekroczono granice wolności słowa i wypowiedzi artystycznej, bo „dopóki istnieje art. 196, istnieją takie granice”.

Cały wpis

Polska razem, Polacy osobno

Po latach od wprowadzania prawnej ochrony uczuć religijnych nikt już chyba nie ma wątpliwości, że było to słuszne posunięcie. Ponieważ jeśliby ochronie poddać wszystkie uczucia, na czele z miłością i szacunkiem, to największe kłopoty mieliby parafianie i parafianki. Weźmy na przykład przypadek siedemdziesięcioletniego, schorowanego prezentera telewizyjnego, któremu postawiono zarzut prowadzenia programu pod wpływem alkoholu. Czy można prawicowych, niezależnych dziennikarzy oskarżyć o kłamstwo, oszczerstwo i zniewagę, a choćby tylko o podłość, skoro zgodnie z wytycznymi bojowników „walki z mową nienawiści” ślady pozacierali, teksty pousuwali?

Albo inny przykład. Pan Gowin Jarosław wraz posłem Wiplerem Przemysławem, który zawsze jest trzeźwy, a jak nie jest, to nie ma o czym mówić, założyli nowe ugrupowanie. Ugrupowanie za logo przyjęło niedojrzały frukt, za pomocą którego szatan napytał biedy. Ludzkość co prawda nie wyszła dobrze na spożywaniu zielonych jabłek, ale Gowin być może wreszcie przełamie złe fatum ciążące na owocach. A nawet jak nie przełamie, to jeśli Apple postanowi wytoczyć mu proces, będzie miał darmową, ogólnoświatową reklamę. Logo doskonale współgra także z nazwą ugrupowania, Polska Razem.
Cały wpis

Śledztwo czasem nie musi, a czasem musi trwać

Czasami tak się składa, że w poniedziałek pijany chuligan postponuje trzeźwego policjanta. Gdy na drugi dzień, we wtorek, pijany chuligan, który w poniedziałek postponował władzę w mundurze, nieco wytrzeźwiał, usłyszał zarzuty. A we środę nie tylko usłyszał wyrok, ale jeszcze sąd w czynie społecznym przypomniał chuliganowi dla całkowitego otrzeźwienia co to jest patriotyzm.

Czasem tak się składa, że we środę pijany poseł, który właśnie dowiedział się, że zostanie ojcem, postponuje i wyzywa interweniujących policjantów. Gdy na drugi dzień, we czwartek, pijany poseł, który we środę postponował władzę w mundurze, nieco wytrzeźwiał, zobaczył personel szpitala, który dwoił się i troił, by parlamentarzyście ulżyć w cierpieniu. Żadnych prokuratorów, zarzutów, wymówek, oskarżeń. W piątek żaden sąd nie niepokoił posła ferowaniem wyroków i przypominaniem jak należy zwracać się do funkcjonariuszy państwowych. I tak minął jeden tydzień, drugi, trzeci, miesiąc. Wreszcie po miesiącu i siedmiu dniach prokuratura ustami rzecznika swego oświadczyła, że Wszystko wskazuje na to, że śledztwo w sprawie incydentu z udziałem posła Przemysława Wiplera nie skończy się w tym roku*.
Cały wpis

Załóż sukienkę, synku, i szoruj do księdza!

Tatusiu, ty też możesz chodzić w sukienkach? — zapytało dziecię w Rybniku i rozpętała się duża burza. Do akcji wkroczyła kuria, kuriatorium i czynniki oficjalne włącznie z — jak to jak zwykle niezwykle celnie ujął nasz ukochany przywódca i Wielki Reformator — trutniem, czyli posłem PiS-u. O co wybuchła cała awantura? Oczywiście o gender, które jest teraz dyżurnym chłopcem do bicia.
Cały wpis

Przyjdzie gender i wyrówna

W drugiej dekadzie XXI wieku odkryto nowy rodzaj zła w czystej postaci. Wszystkie dotychczasowe mrożące krew w żyłach opowieści o diabłach, szatanach i czartach okazały się dziecięcą igraszką przy tym nieznanym wcześniej przejawie czarciej działalności. Wiadomo było, że zło występuje pod różnymi postaciami, ale nikt nie przypuszczał, że może także pod taką. Tym razem zły przybrał niewinną maskę gender. Nie udało mu się jednak do końca ukryć złowrogiej teutońskiej buty i zagrożenia. Szybko odkryto, że gender to anagram słów der Gen, czyli akcja mająca na celu za pomocą modyfikacji genetycznych zrobienie wody z mózgu uczciwym ludziom. Zadaniem zakrojonej na szeroką skalę operacji, skrytej pod kryptonimem GMO, jest takie genetyczne modyfikowanie obywateli, by wyrzekli się płci i wiary.

Na szczęście, a dobrze poinformowali twierdzą, że dzięki bogu, do walki z zagrożeniem stanęły jak jeden mąż polskie kobiety. Bohaterskie białogłowy, które niegdyś wzorowały się na bohaterskich kobietach radzieckich, a dziś wzorują się na jeszcze bardziej bohaterskich kobietach watykańskich, walczyły z gender zanim odkryto jego diabelskie, złowrogie oblicze. Ponieważ gender to zacieranie różnic między płciami, więc panie postanowiły te różnice uwypuklić. Zastosować sprawdzone w walce o równouprawnienie sposoby — podkreślanie i ugruntowywanie podziałów.
Cały wpis

Niezależne, choć pod wpływem

Będziemy starali się wpłynąć zarówno na policję, jak i prokuraturę i, w ramach naszych możliwości, na sądy, aby przede wszystkim surowo i możliwie natychmiast karać tych, którzy używają przemocypowiedział premier Tusk dwudziestego sierpnia.

Zwrócę się do prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości o przypilnowanie, by procedury prawne w sprawie zatrzymanych w Warszawie włoskich kibiców były jak najmniej dotkliwepowiedział premier Tusk piątego grudnia.
Cały wpis

Na początku był chaos, na końcu fanatyzm

Ateiści twierdzą, że boga nie ma, a teiści przeciwnie. Z tym, że bóg jest zazwyczaj jeden, ale w wielu odmianach. Jedni twierdzą że jest jeden pojedynczo, inni temu przeczą. Uważają, że owszem, jest jeden, ale potrójny. A skoro jest potrójny, to należy modlić się do każdego składnika osobno. Nie należy także intronizować całości. Wystarczy jeden ze składników. Albo nawet jego matka. Najlepiej pochodzenia żydowskiego.

Co daje intronizacja? Czy ludzie są w miejscu intronizowanym uczciwsi, milsi, uczynniejsi, bardziej tolerancyjni? Głupie pytanie. Przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by postawić na swoim, narzucić swój światopogląd. Człowiek apodyktyczny, nie uznający sprzeciwu, wymuszający posłuszeństwo, uważający się za nieomylnego nie będzie nawet próbował zastanowić się nad sobą. Nie będzie także tolerował odmiennych poglądów.
Cały wpis

Nacjonalizacja bez elektryfikacji, czyli wielka liberalna reforma emerytalna

Polska nie dostosowała przepisów do unijnej dyrektywy o warunkach bezpiecznego przechowywania komórek rozrodczych, tkanek płodu czy embrionów używanych przy zapłodnieniu in vitro. Przepisy powinny być wprowadzone najpóźniej do 1 września 2008 roku. Czyli rządowi Tuska sześć lat nie wystarczy na dostosowanie prawa do wymogów Unii, w której wciąż jesteśmy.

Z chwilą przystąpienia Polski do Unii Europejskiej nasz kraj zobowiązał się do budowy i modernizacji oczyszczalni ścieków oraz systemów kanalizacyjnych tak, by spełniały normy europejskie. Rząd nie realizował właściwie dyrektyw, zaniżając standardy oczyszczania ścieków.

Polska nie wdrożyła unijnych przepisów o odnawialnych źródłach energii. Z 18 przepisów dyrektywy, które powinny zostać zaimplementowane, cztery wprowadzono w całości, sześć w sposób oceniany przez prawników za niepełny lub nieprawidłowy, a ośmiu nie wdrożono w ogóle.
Cały wpis

Rozsądny i uczciwy jak chrześcijanin

Kto jest rozsądnie myślącym i uczciwym człowiekiem? Niekoniecznie ten, kogo w powszechnym mniemaniu za takiego się uważa. Według polskiego sądu rozsądnie myślącym i uczciwym człowiekiem jest człowiek, który bez względu na wyznawaną wiarę lub jej brak potulnie zgadza się, by chrześcijański kapłan dokonywał na nim rytualnych czynności, maścił, kropił, poświęcał, modlił i polecał duszę bogu. Przy czym kapłan szpitalny ma prawo robić co chce bez pytania zainteresowanego o zgodę.

Kapłan w państwowych placówkach służby zdrowia pełni posługę. I to on podejmuje decyzję o udzieleniu sakramentu w sytuacji, gdy pacjent jest nieprzytomny i nie można z nim nawiązać kontaktu. Rodzina, bliscy przeszkadzają personelowi w „pełnieniu obowiązków” i mają wyznaczone godziny odwiedzin jak w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Kapłan może szwendać się po placówce od rana do nocy bez przeszkód, kropić i maścić kogo zechce. Nikt nie sprawdza, czy myje łapy po każdym rytualnym macaniu. Co charakterystyczne placówka zdrowia, która na co dzień oszczędza na wszystkim, od leków poczynając na wyżywieniu kończąc na wynagrodzenie dla duszpasterzy zawsze ma*. Za komuny nie było ich, a mimo to (a może dlatego) nikt pod szpitalami nie umierał.
Cały wpis

Zasady zawieszające znienacka

Władze Uczelni „zawiesiły” swojego uczonego. Dlaczego? Ponieważ nagle i niespodziewanie, w listopadzie br., okazało się, że Prof. Rońda przekroczył normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, a także zasady postępowania zawarte w kodeksie etyki pracownika naukowego. Gdy bez mała półtora roku wcześniej udzielał wywiadu Naszemu Dziennikowi wykazując że katastrofa lotnicza nie jest katastrofą lotniczą niczego nie przekraczał.

We wrześniu bieżącego roku, a więc dwa miesiące przed przekroczeniem norm, rektorzy dwóch uczelni, AGH i Politechniki Warszawskiej, wydali oświadczenie, w którym piszą, że Każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem uczelni, na których pracują. Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych Panów Profesorów.
Cały wpis

Patrz przez różowe okulary i nie marudź

To, co dzieje się dzisiaj w naszej ojczyźnie, można określić jako wielka bieda. Wielka bieda, ale nie w rozumieniu tylko braku środków materialnych, bardzo niskiego poziomu życia znacznej części Polaków, tylko w rozumieniu szerszym. W rozumieniu, które odnosi się do kształtu naszego życia w bardzo różnych jego aspektach. — powiedział Jarosław Kaczyński na inauguracji sobotniego posiedzenia Rady Politycznej PiS. Za wielką biedę nie odpowiada partia opozycyjna, bo zadaniem partii opozycyjnej nie jest praca na rzecz bogactwa kogoś spoza partii, tylko bycie przeciw i torpedowanie prac rządu. Dlatego Jarosław za nic nie odpowiada, ale wszystko krytykuje. Jest w Polsce osoba, którą możemy nazwać ojcem tej biedy. Tą osobą jest Donald Tusk.

Te słowa nie mogły przejść bez echa. Publicyści rzucili się więc zagadywać złe wrażenie jakie wywarły na społeczeństwie. Pierwszy był Paweł Wimmer, który przekartkował pospiesznie rocznik statystyczny i wynotował te pozycje, które odnotowały wzrost. Z pośpiechu przegapił gigantyczny skok cywilizacyjny jaki dokonał się na kolei. Otóż w latach 2005-2007 liczba pociągów Pendolino będących na wyposażeniu kolei polskich wynosiła 0, a w latach 2008-2015 skoczyła do 20. Wzrost o 2000% (wynik podany w promilach wyglądałby jeszcze efektowniej).
Cały wpis

Twój ruch, ich bezruch, nasza kasa

Sześć lat temu pan prezes stanął przed dramatycznym wyborem — albo rozpisze wybory, albo partia zostanie pozbawiona dotacji budżetowej. PKW odrzuciła bowiem sprawozdania finansowe PiS i SLD za 2006 rok. Korzystając z okazji młodzi ludzie przerażeni tym co wyprawiało PiS z jednej strony i mamieni tym, co obiecywała PO odsunęli PIS od władzy. Cztery lata później strach przed PiS-em i jego prezesem był jeszcze na tyle silny, że wyborcy ponownie postawili na PO. Dla wielu od dwóch skostniałych partii i ich przywódców obiecujących gruszki na wierzbie bardziej atrakcyjne okazało się ugrupowanie wyrzuconego z Platformy Janusza Palikota. Wyborcy nie zważali nawet na to, że ugrupowanie stanowiło zbieraninę ludzi od sasa do lasa i wyrzutków z innych partii.

Wiosną ujrzała światło dzienne sprawa zegarków ówczesnego ministra transportu pana Sławomira Nowaka. Pojawiła się też informacja o opłaceniu ze środków partyjnych przez prezesa PiS honorariów adwokatów w śledztwie smoleńskim. Te dwa wydarzenia sprowokowały dyskusje na temat finansów partii. Organizacja pozarządowa Sieć Obywatelska Watchdog postanowiła zapytać o wydatki u źródeł. Chcieliśmy uświadomić obywatelom, że nie trzeba czytać sprawozdań finansowych PKW, by poznać takie dane. Do udostępnienia ich zobowiązuje partie ustawa o dostępie do informacji publicznej — mówi Krzysztof Izdebski z organizacji.
Cały wpis