Wiara

Na front walki walki z koronawirusem zostało skierowane wojsko. Sparaliżowany strachem mikrob poszedł w rozsypkę i jest już w odwrocie. Dlatego jego już nie trzeba się bać. Rzecznik rządu Piotr Müller wydał w tej sprawie oświadczenie. Jest szansa, aby w najbliższym tygodniu uniknąć narodowej kwarantanny — oświadczył. Szansa ma mocne podstawy, ponieważ opiera się na wierze. Otóż władza z dnia na dzień zamykała restauracje, cmentarze i sklepy meblowe, dlatego teraz ma prawo wierzyć, że te działania nie spowodują wzrostu liczby zakażeń i w rezultacie nie doprowadzą do narodowej kwarantanny. My cały czas wierzymy w to, że te obostrzenia, które są w tej chwili, nie doprowadzą do narodowej kwarantanny. Gdyby jednak, choć trudno w to uwierzyć, ale gdyby jednak doprowadziły to zależnie od tego, jaki będzie próg wydolności służby zdrowia, będą podejmowane proporcjonalne środki.

Dlaczego zamiast próbować okiełznać epidemię wprowadza się rozwiązania, które mogą skutkować koniecznością wprowadzenia jeszcze bardziej dotkliwych restrykcji i ograniczeń? Odpowiedź jest nieskomplikowana, by nie rzec banalna. Kilka miesięcy temu wirus gromadził się w ogniskach, a władza w odpowiedzi wprowadzała zakaz zgromadzeń. Rozejść się! — grzmiała i pałami wygrażała tak długo, aż rozszedł się po całym kraju. I właśnie dlatego teraz, jak tłumaczy p. Müller, Nie mamy takiej sytuacji jak kilka miesięcy temu, że w Polsce mamy określone ogniska i możemy je szybko identyfikować. To jest rozproszony system, jeżeli chodzi o zarażanie się, więc ograniczenie transportu z zewnątrz nie miałoby takich dobrych skutków, jak to miało miejsce wiosną. Aczkolwiek ja w tej chwili nie wykluczę tego w stu procentach, natomiast to nie jest wariant, który jest pierwszy brany pod uwagę.

Michał Dworczyk, stojący na czele KPRM uściślił, że wszyscy, z premierem na czele, mówiąc o narodowej kwarantannie nie mieli na myśli lock downu. Nikt nie mówił o pełnym lock downie — powiedział Dworczyk i wyjaśnił, że Mówimy o dalszych obostrzeniach, o tej kwarantannie narodowej, o której wspomniał pan premier, ale to nie jest związane z wyłączeniem całej gospodarki. Zbigniew Wodecki w swym największym przeboju śpiewał, że Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie, świat, w którym baśń ta dzieje się. Natężając słuch można usłyszeć co nucą przedstawiciele władzy.

Gdzieś tu i wszyscy wiedzą gdzie,
Jest kraj gdzie rzecz ta dzieje się.
Maleńki wirus mieszka w nim,
Co wieść chce wśród mikrobów prym.

Ten mikrob, który tu widzicie, zwie się wirus
I znów przez niego wskaźnik zachorowań przyrósł.
Zakażać lubi, bo tak ma,
Na nosie władzy ciągle gra.

Władza coś zrobi, lecz jeszcze nie wie co,
Już, już, na dniach sprawnie pokona go…

Źle się dzieje także w państwie duńskim.

Co najmniej 214 osób w Danii zakaziło się koronawirusem na fermach norek. Jego zmutowaną wersję wykryto u co najmniej 12 osób — przekazał instytut badawczy Statens Serum Institut. Od poniedziałku zamknięty zostanie jeden z regionów kraju. Naukowcy ostrzegają, że Dania może być ogniskiem wirusa nowego typu, który wpłynie na badania nad szczepionką.

Nie wiadomo, czy Dania będzie czy nie będzie źródłem wirusa nowego typu. Wiadomo na pewno, i jest to wiedza mająca solidne podstawy głębokiej wiary, że Polski problem nie dotyczy. Nie dlatego, że w Polsce nie hoduje się norek, lecz dlatego, że nikt tego nie będzie badał, bo po co? Przecież wiadomo z dobrze poinformowanych źródeł, między innymi od hodowców, rolników i Ardanowskiego, że polskie norki mają jak u p. Boga za piecem, a brak im jedynie ptasiego mleka. One tak się dobrze czują, że nie mogą, po prostu nie mogą stać się ogniskiem żadnej zarazy. A nawet jak się jakimś cudem staną, to będą to pojedyncze ogniska, z którymi rząd upora się równie sprawnie i szybko jak z epidemią COVID-19, a wcześniej ASF. Dlatego jeśli ktoś zapyta… to dostanie odpowiedź.

Czy z epidemią rząd polski walkę wygrać może?
Niewykluczone! Lecz ja to między bajki włożę!

 

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Gdy wprowadzono stan wojenny w 1981 r, do zakładów pracy wysyłano na kontrolę trójki wojskowych! Najczęściej podoficerów, młodszych oficerów i politruków. Czy byli oni w stanie sprawdzić jak działa przedsiębiorstwo? Zdecydowanie nie, nie mieli ani odpowiedniej wiedzy, ani doświadczenia w zarządzaniu firmą. Przypuszczam, że mieli wpływać na psychikę dyrektorów samą swoją obecnością i gadaniną!!

    Dam dość żartobliwy przykład z pracy męża. Zjawiła się taka trójca u niego w gabinecie. Nie pamiętam już stopnia dowódcy. Na ścianie wisiał prezent. Drzeworyt. Orzeł przepięknie wyrzeźbiony. I ten drzeworyt stał się powodem ataku na lekceważenie symboli narodowych. (Skojarzenia na własną odpowiedzialność 🙂 ) Godło państwa powinno być we właściwych kolorach biało-czerwonych!! To sabotaż – krzyczał dowódca. Zostaną wyciągnięte wobec was wszystkie należne … itd…

    Gdy krzykacz skończył swoją perorę, mąż wstał i powiedział: Wy nie możecie tu kontrolować!! Nie macie prawa żadnego!!! Na waszych czapkach orły nie są w kolorze biało-czerwonym!! Wy sabotujecie znaki państwowe!!

    Komisja zamarła i cicho wysłuchiwała „pouczeń” męża. Ale nie zawsze tak dobrze „kontrole” się kończyły. Być może sprawdzoną dawno metodą, chodzi o zastraszenie. Ale to się nie uda!!

    !! Rząd robi co może, ale są elementy, które te wysiłki niweczą!!!

        1. Ależ moja droga! To jest normalne u nieudaczników! Oni nigdy, przenigdy, za żadne skarby nie przyznają się do błędu. Zawsze winni są inni, zawsze chcą dobrze, a nie wychodzi im bo nikt nie potrafi ich starań zrozumieć i docenić. I dlatego pędzimy jak szaleni ku przepaści, ponieważ żeby nie popełniać błędów trzeba rozumieć na czym polegają, kiedy zostały popełnione i dlaczego. Prościej pobić żonę niż dociekać dlaczego zupa się przypaliła.