Walor edukacyjny

Jan Zamoyski w roku 1600, a więc 416 lat temu uznał, że Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Podzielał także przekonanie, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli. Jak wspomnieliśmy od tego czasu minęło 416 lat, a edukacja publiczna nadal ma się dobrze.

Warto wspomnieć na wstępie, że nauczyciele szkół podstawowych plasują się tuż za rolnikami jeśli chodzi o wiarę przodków. Dlatego jeśli nawet nie są w stanie zapewnić dziatwie wiedzy, to na pewno nie dopuszczą do skrzywienia kręgosłupa moralnego. Z drugiej strony nieważne, czy 500 zł jest na każde, drugie czy co drugie dziecko, bo każde dziecko w końcu trafi do szkoły. A tam…

W czasach minionych zawód sfeminizował się ekstremalnie i do dziś niewiele się zmieniło. Nauczycielką zostawała pani po studiach, względnie szkole pomaturalnej, która nie nadawała się do niczego innego. To zaspokajało jej aspiracje. Była kimś mając jednocześnie sporo czasu dla siebie. Mogła pracować, zajmować się domem i wychowywać dzieci.

Ponieważ od jakiegoś czasu trwa i pogłębia się niż demograficzny, więc jest doskonała okazja by przewietrzyć kadry i placówki i zostawić tylko najlepszych pedagogów. Teoretycznie. Bo oto na przykład w gminie Błaszki jest 8 szkół podstawowych. Ponieważ w 5 szkołach uczy się łącznie niewiele ponad 200 uczniów burmistrz postanowił je zamknąć. Sprzeciwił się temu a) Związek Nauczycielstwa Polskiego, b) dyrektorzy likwidowanych placówek, c) rodzice uczęszczających do nich uczniów, d) członkowie rad parafialnych oraz e) łódzki kurator oświaty z PO. Z decyzją burmistrza nie zgodził się także f) łódzki PiS, co nie dziwi, bo akurat ani edukacja, ani ekonomia nie są mocną stroną tej organizacji. Dlatego nie zgodził się fundamentalnie i tak dalece, że burmistrza z partii wydalił.

Oczywiście zarówno teoria, jak i praktyka nauczania uczy, że im mniej liczna klasa, tym lepiej dla uczniów. Jednak wyniki szkół, gdzie klasy liczą po kilku, kilkunastu uczniów nie przyprawiają o zawrót głowy. Dlaczego? Ano dlatego, że szkoły, a w zasadzie nauczyciele, od dawna nie uczą. Po pierwsze dlatego, że nie muszą, bo nikt tego od nich nie wymaga. Po drugie nie opłaca się. Potwierdzają to badania, z których wynika, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat przeciętny czas, który dzieci poświęcają w domu na odrabianie lekcji wzrósł ponad dwu i pół krotnie. Jakby tego było mało badania pokazują także, że 85% dzieci w klasach I-IV nie jest w stanie bez pomocy rodziców odrobić pracy domowej! Czym zajmuje się więc nauczyciel w szkole? Zamiast uczyć „realizuje program” klepiąc formułki i uciszając dzieciaki, które nudzą się przeraźliwie nie rozumiejąc o czym „nawija”. Ale nie przejmuje się tym, ponieważ wie, że dzieci i tak nauczą się wszystkiego w domu. Większości rodziców bowiem zależy na tym, żeby ich dzieci posiadały wiedzę, bo to przepustka do lepszego świata i pieniędzy. Rola nauczyciela sprowadza się w zasadzie do sprawdzania tego, czego dzieci nauczyły się w domu.

Ci, którym nie ma kto pomóc, mają pecha. Ale i na nich jest sposób. Wzywa się oto do szkoły rodziców pechowca i sugeruje udanie się do specjalisty, bo „uczeń sobie nie radzi”. Specjalista często nie znajduje podstaw do wydania orzeczenia o dysgrafii czy dysleksji ponieważ uważa, że wystarczy nieco więcej z dzieckiem pracować, ale dla świętego spokoju je wyda. To wystarczy, by placówka oświatowa utrzymywana z pieniędzy podatników poczuła się zwolniona z obowiązku poświęcania temu uczniowi większej uwagi i zajmowania się nim.

Zasady pracy w oświacie reguluje Karta Nauczyciela. Zgodnie z nią nauczyciel na etacie musi męczyć się z dzieciarnią aż 18 godzin* tydzień w tydzień przez 10 miesięcy w roku z wyjątkiem ferii i świąt, by wymogom stało się zadość. Swego czasu p. minister Hall bezczelnie i bez konsultacji zmusiła nauczycieli do pracy ponad siły wprowadzając w 2008 roku  zasadę, że mają poświęcać dodatkowe dwie godziny w tygodniu na pracę indywidualną z uczniami — zarówno szczególnie zdolnymi jak i potrzebującymi specjalnego wsparcia. I to bez dodatkowego wynagrodzenia! Rząd PiS w ramach dobrej zmiany, zgodnie z planem Morawieckiego, postanowił usunąć ten przepis, co pozwoli nauczycielom skupić się na korepetycjach. Tak bowiem ten system działa — przeładowane programy, pisane przecież przez nauczycieli, zmuszają do nauczania po łebkach. To wymusza na rodzicach opłacanie korepetycji dla pociech, czyli płacenie nauczycielom za to, czego nie robią w szkołach — za uczenie. Trzeba bowiem mieć świadomość, że branie korepetycji u studenta czy pracownika uczelni może i da lepsze efekty, ale niekoniecznie pozwoli osiągnąć sukces w szkole.

Oczywiście obraz nie byłby pełny i byłby bardzo krzywdzący dla szkoły gdyby pominąć dziedzinę, w której polscy nauczyciele nie mają sobie równych w cywilizowanym świecie. Chodzi o poziom serwilizmu niespotykany nigdzie indziej. Na przykład prawo nie zabrania odmawiania modlitw, więc uczniowie odmawiają. Ci, którzy odmawiają odmawiania są szykanowani. Gdy jeden z rodziców zaprotestował, jego dziecko przestało być uczniem rozmodlonej szkoły. Pozostali uczniowie nauczyli się, że nie należy się wychylać, trzeba siedzieć cicho i dać się nieść fali. Poza tym w tłumie raźniej, a jeśli ja dziś nie dokopię jemu, to jutro oni dokopią mnie. Uczeń może nie wiedzieć ile jest dwa dodać dwa, ale musi wiedzieć, że nonkonformizm to niewybaczalna zbrodnia.

Odosobniony przypadek? Lekcje religii miały być na pierwszej lub ostatniej lekcji. W ilu szkołach są?

Albo Szkoła Podstawowa nr 9 w Opolu. Ciało pedagogiczne dostrzegło w ubikacji żeńskiej coś strasznego. I nie był to zaciek o znajomych kształtach, lecz niepokojący napis na drzwiach do pomieszczenia, który głosił „Andrzej Dupa”. Przerażone ciało ujęło więc szmatę w swe spracowane edukacyjnie dłonie i z duszą na ramieniu w pocie czoła umyło d… rzwi. Po jakimś czasie jednak napis pojawił się znowu. I im bardziej był zmywany, tym bardziej pojawiał się. Wreszcie ciało dało za wygraną, bo za zmywanie napisów w kiblach Karta Nauczyciela nie przewiduje gratyfikacji i wszczęło śledztwo w sprawie… obrazy głowy państwa. Tak się ciału skojarzyło imię, część ciała i nazwisko urzędującego prezydenta. Zorganizowano dochodzenie, odbyły się grupowe przesłuchania, a nawet analizy grafologiczne. Nauczycielka powiedziała dzieciom, że trzeba znaleźć tego chuligana, bo jakby to było, gdyby dajmy na to, przyjechała inspekcja i odkryła, że szkole jest nie po drodze z nową władzą — tłumaczył jeden z rodziców. I to jest prawda. Akurat nauczycielom po drodze jest z każdą władzą. Dlatego ciało postanowiło na wszelki wypadek uczyć na lekcjach biologii, iż tam, gdzie plecy nazwę swą szlachetną kończą, nic takiego nie ma.

416 lat temu Jan Zamoyski przekonywał, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli. Dziadku! — chciałoby się zakrzyknąć — a któż miałby tych obywateli edukować? Ci którzy niedawno przekonywali, że tylko socjalizm, a dziś dowodzą, że tylko wiara zapewni szczęście i pomyślność?

Tak czy owak bez kamery w damskiej toalecie może się jednak nie obejść…


* Ustawa z dnia 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela art. 42 ust. 3:
Tygodniowa liczba godzin obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych, wychowawczych, opiekuńczych
3
Nauczyciele: przedszkoli specjalnych, szkół podstawowych, gimnazjów, szkół specjalnych, liceów ogólnokształcących, przedmiotów teoretycznych w szkołach prowadzących kształcenie zawodowe, w tym w szkołach specjalnych i szkolenia rzemieślniczego w schroniskach dla nieletnich oraz zakładach poprawczych, przedmiotów teoretycznych na kwalifikacyjnych kursach zawodowych, przedmiotów artystycznych i ogólnokształcących w szkołach artystycznych i innych placówkach kształcenia artystycznego
18
Tekst w oparciu o artykuł Tadeusza Jasińskiego „Szkoły tylko dla belfrów”, „Nie” nr 9 (1327) z 26 lutego 2016 roku.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Idzie nowe……będzie doszkolenie i nawrócenie.

    Może tak wszędzie, w każdej państwowej i prywatnej firmie.

    Dokument z MON: „Tomczyk zacytował fragment dokumentu, w którym mowa jest o tym, że jednym z celów zmian w armii „powinno być wzmocnienie chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych” oraz przytoczył stwierdzenie, że „wiara polskich żołnierzy będzie najlepszym gwarantem naszego bezpieczeństwa” . GW

    Wybacz, proszę taki komentarz, ale rzeczywistość zaczyna być…dziwna.