Semidemokracja

Demokracja to według Kopalińskiego ustrój polityczny, w którym władza należy do ludu. Bo δῆμος to między innymi lud, a κρατέω rządzenie. I tyle. Dlatego trzeba dociekać dalej. Forma rządów, w której władzę najwyższą sprawuje ogół obywateli bezpośrednio (jak np. w miastach-państwach starożytnej Grecji) to demokracja bezpośrednia. Z kolei forma rządów, w której władzę najwyższą, nadaną ogółowi obywateli, sprawują ich przedstawiciele (deputowani, posłowie, senatorowie, radni itd.) powoływani w drodze wolnych wyborów, to demokracja reprezentacyjna albo pośrednia. I z tym ostatnim przypadkiem mamy — teoretycznie — do czynienia w Polsce.

Dlaczego teoretycznie? Bo Polską co najmniej przez ostatnie pół wieku rządzą ludzie, którzy reprezentują wyłącznie swoją partię i ewentualnie siebie, a nie wyborców. Jak zgodnie z intuicją powinna wyglądać demokracja? Oto społeczność lokalna, skupiona na osiedlu czy wsi wybiera spośród siebie swojego przedstawiciela. Wszyscy wyłonieni w ten sposób kandydaci pojawiają się na listach wyborczych z krótką charakterystyką oraz listą pełnionych funkcji i osiągnięć. To są kandydaci do sejmu i senatu. Społeczność lokalna po zakończeniu kadencji, a nawet w trakcie jej trwania może swojego przedstawiciela rozliczyć, a gdy sprzeniewierzy się zasadom, na przykład zostanie złapany na jeździe po pijaku, pozbawić mandatu.

A co mamy w naszej ojczyźnie? Albo inaczej. Kogo reprezentuje Tusk Donald Franciszek, zamieszkały w Sopocie a startujący w Warszawie? Sopotian (analogicznie do Koryntian), czy Warszawiaków? A zamieszkała w Sycowie Kempa Beata Agnieszka startująca w Kielcach? Albo Pawłowicz Krystyna z Warszawy rzucona na odcinek siedlecki? Którą nota bene popiera 6% wyborców w okręgu. Czyli ułamek procenta w skali kraju. Kogo ci ludzie reprezentują? Lokalne społeczności? Czy raczej swoją partię i siebie?

Z danych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą wynika, że obwodów wyborczych było 25.993. Z kolei Gazeta Wyborcza dwa lata temu pisała, że w ciągu dwóch lat liczba członków PO spadła z 50.000 w 2011 r. do 43.000 w 2013 r. Wynika z tego, że na listach wyborczych w każdym okręgu mogło znaleźć się najwyżej dwóch członków partii. Przy czym liczebność głównych partii (PO i PiS) jest zbliżona.

W kraju jest bez mała 1.000 gmin, a każda gmina, miasto, województwo ma swoje władze, wśród których przeważają politycy obydwu głównych partii. Jeśli wziąć to wszystko pod uwagę,to okaże się, że członków partii jest tyle ile miejsc w przeróżnych radach, sejmikach, sejmie i senacie. Innymi słowy polskie partie nie mają żadnych „normalnych” członków poza politykami. Kogo więc reprezentują?

Jak daleko odeszła Polska od demokracji świadczą partyjne nominacje na kandydatów w wyborach prezydenckich. Zamiast głosować na ludzi najgodniejszych, najmądrzejszych, najnieskazitelniejszych mamy znowu do wyboru kandydatów miernych, żałosnych lub zdumiewających. Polscy politycy w żywe oczy kpią z wyborców, a ci udają, że tego nie widzą i przyjmują kuriozalne kandydatury jako coś oczywistego i oczekiwanego.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. „…..społeczność lokalna, skupiona na osiedlu czy wsi wybiera spośród siebie swojego przedstawiciela. Wszyscy wyłonieni w ten sposób kandydaci pojawiają się na listach wyborczych z krótką charakterystyką oraz listą pełnionych funkcji i osiągnięć. To są kandydaci do sejmu i senatu. Społeczność lokalna po zakończeniu kadencji, a nawet w trakcie jej trwania może swojego przedstawiciela rozliczyć, a gdy sprzeniewierzy się zasadom, na przykład zostanie złapany na jeździe po pijaku, pozbawić mandatu.”

    To marzenie…ale marzenia ziszczają się. Nawet te niewyobrażalne. Spośród tych, którym młodość, dorosłość upłynęła w PRL, a zmarli przed 1989 rokiem…wielu nie wierzyło, że ZSRR odpuści. Pamięć po przeżyciach wywózek, biedy, poniewierki powojennej, działań SB, UB, komitetów decydujących o wszystkim nie pozwalała uwierzyć, że ustrój przeminie, a  w niebycie zniknie nawet państwo ZSRR.

    Młodzi, którzy nie mogą pamiętać, nie znają czasów braku wszystkiego mogą chcieć żyć inaczej. Dokonywać wyborów innych osób. Jeśli to zrobią, nawet wtedy gdy my dzisiejsi marzyciele będziemy już prochem, to będzie znaczyło, że…nasze marzenia……spełniły się.

    Naszą rolą jest przypominać, proponować, sugerować. I nie poddawać się, gdy efektów (pozornie) nie widać.

    Przytoczony cytat powinien być warunkiem obioru osoby na reprezentanta. A starający się o obiór powinien zamieszkiwać minimum 5 lat w miejscowości, z której startuje.

    Zacząć należy od szkół i tam wprowadzać zmiany i nowe programy….

    „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie………. Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli.” J.Zamojski 1600 rok

    1. Nie doceniasz poprawiaczy historii, którzy tak ją zakłamują, że musi się powtórzyć. Już dziś widać, że jeden totalitaryzm został zastąpiony drugim. Dawniej nie można było kpić z I sekretarza KC PZPR, teraz nie można kpić z I sekretarza Episkopatu.