Po(d)pis

Żeby ktoś mógł spać spokojnie, ktoś inny musi czuwać. Tak też było i dzisiejszej nocy. Andrzej Duda nie spał powodowany troską o dobro kraju, Polski, Polek, Polaków, polskiego państwa, polskiego społeczeństwa i polskich obywateli. Wiedział, że dzisiejszej nocy musi podjąć decyzję. Nie uchylał się, nie kluczył, nie udawał, że go nie ma. Pełniąc odpowiedzialną służbę, stale na posterunku, wyszedł naprzeciw wyzwaniu niczym wykuty ze spiżu. Ze wszystkich stron osaczała go złowroga ciemność, spowijał całun ciszy, lecz on nic sobie z tego nie robił, bo wiedział, że jest niezłomny. I siedział tak wpatrując się niewidzącymi oczami w rozświetloną latarniami ciemność za oknem, a na jego barkach spoczywało niewyobrażalne brzemię odpowiedzialności. Nigdy jeszcze nie siedział w obliczu tak wielkiego wyzwania. Tej nocy ważyły się losy czekających na decyzję już nie milionów, lecz miliardów! Nikt nie mógł mu ulżyć, zdjąć z niego tego ciężaru, więc mężnie uginał się pod nim rozpamiętując swoje własne, jakże mądre, prawdziwe, wręcz święte słowa. Ja powtarzał je sobie w myślach zobowiązywałem się, że będę realizował te zmiany, które przynoszą korzyść Polakom, a jeżeli uznam, że coś jest niekorzystne dla Polaków, polskiego państwa, to będę to jako prezydent odważnie zatrzymywał i robiłem to przez ostatnie cztery lata.

Tu przerwał, by z dumą spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. „Oto ja!” — pomyślał skromnie. Fałszywa była to jednak skromność, albowiem przez ostatnie cztery lata realizował wyłącznie zmiany przynoszące korzyści Polsce, Polkom, Polakom, polskiemu państwu, polskiemu społeczeństwu i polskim obywatelom. Nad niektórymi nie zastanawiał się ani chwili i podpisywał zaraz po uchwaleniu, takie były korzystne! Niektóre jednak wymagały namysłu. Na pierwszy rzut oka wydawały się bowiem napisanymi na kolanie bublami prawnymi pogłębiającymi chaos i zamieszanie. Po głębszym namyśle okazywało się jednak, że to pozory, a on niepotrzebnie się wahał. Doskonałym przykładem jest ustawa o IPN. Wszyscy mówili, że jest zła, że zaogni stosunki z Izraelem, krytykowali ją nawet Amerykanie, choć sami u siebie Murzynów biją, i co? I miał rację, że podpisał. Wiele, wiele, co najmniej kilka razy sprzeciwił się i albo zawetował, albo skierował do ponownego rozpatrzenia. Oj nie podobało się to, nie podobało! Tu znowu przywołał w pamięci swoje ponadczasowe słowa: Nie zawsze zadowoleni z byli moi dawni koledzy z partii, do której kiedyś należałem i która dzisiaj wspiera mnie w wyborach, ale potem mi podziękowali i powiedzieli „myliliśmy się, to ty miałeś rację, to nie były zmiany dobre dla Polski, dziękujemy ci, że je zatrzymałeś”.

Ta jakże piękna, szczera i do bólu prawdziwa wypowiedź przywiodła na myśl pierwszą zawetowaną ustawę. Ach, jakże niezadowoleni byli koledzy z partii, do której należał, jakże go boleśnie krytykowali! Zagrozili nawet, że go nie poprą w wyborach! On jednak nie ugiął się, pozostał głuchy na krytykę i podjął jedyną możliwą, dogłębnie przemyślaną decyzję o skierowaniu ustawy z dnia 10 września 2015 r. o uzgodnieniu płci do ponownego rozpatrzenia. Trzeba było widzieć miny towarzyszy z partii, do której wtedy już przecież nie należał, gdy zorientowali się, że miał rację, że dobrze zrobił, że podpisanie tej ustawy mogłoby doprowadzić do nieszczęścia. Nawet opozycja przyznawała, że nie miała racji. „Myliliśmy się” — mówiła — „to ty miałeś rację, bo to nie były zmiany dobre dla Polski, dziękujemy ci, że je zatrzymałeś!”

Dzisiejszą, pochmurną noc historycy bez wątpienia zaliczą do przełomowych. Siedząc samotnie przy biurku z długopisem gotowym do użycia w dłoni Duda stanął przed decyzją ważką i brzemienną w skutki. Musiał rozważyć nie tylko co przemawia za tym, żeby złożyć podpis, ale także kto za tym przemawia i dlaczego nie powinien nie podpisywać. Co powiedzieliby koledzy z partii, która dzisiaj wspiera go w wyborach, gdyby nie podpisał? Czy zdążyliby przed wyborami przyznać, że mylili się i podziękować? Wątpliwości częściowo rozwiał mini ster zdrowia, który jest przekonany, że powinniśmy zacząć rozmawiać o funduszu solidarnościowym w zakresie również zagrożeń epidemicznych. I o to chodzi! Niech bogatsi wyskakują z kasy, niech wydają miliardy dolarów na walkę z zagrożeniami, niech pracują nad szczepionką i lekami. I niech się bardziej przykładają do roboty, bo czas nagli. My już dawno przekazaliśmy 100 milionów na walkę z koronawirusem, a teraz damy dwa miliardy na sprawne i szybkie informowanie o wysokości funduszu solidarnościowego i o postępach prac nad szczepionką i lekami. A gdy na zdrowie zabraknie pieniędzy, to społeczeństwo i o tym zostanie poinformowane błyskawicznie.

Mimo, że wszystko przemawiało za złożeniem podpisu nadal było za mało przesłanek do podjęcia właściwej decyzji. I wtedy w sukurs p.rezydentowi przyszła opozycja popierając obiema rękami sprzeczną z Konstytucją ustawę dającą władzy praktycznie nieograniczone prerogatywy. Szyki mógł nieco pokrzyżować Senat, ale na szczęście także stanął na wysokości zadania, nie grymasił, nie zasłaniał się prawem ani Konstytucją. Wszystko wyklarowało się więc przed terminem złożenia podpisu. W tej sytuacji w poczuciu odpowiedzialności za zdrowie i życie obywateli p.rezydent podjął jedynie słuszną decyzję, ponieważ to są także te elementy, które są ważne dla każdego obywatela — bo kwestia zdrowia jest ważna dla każdego obywatela. I tutaj udział mediów publicznych w realizacji tej Narodowej Strategii Onkologicznej ma — w moim przekonaniu — fundamentalne znaczenie. I na to też są potrzebne środki. Teraz nie tylko koledzy z partii do której niegdyś należał, ale także wszyscy chorzy powiedzą „myliliśmy się, a to ty miałeś rację, to były zmiany, które wszystkim wyszły na zdrowie, dziękujemy ci, że ich nie zatrzymałeś!”

W szpitalu osoba chora
Dowie się z telewizora:
Rząd kierując się etosem
Pochyla się nad twym losem.

By widmo zaś takiej osobie
Śmierci nie chodziło po głowie,
Rząd zasiłek pogrzebowy
Zmniejszy zaraz do połowy.

Lecz by tego się dowiedzieć
Nie można leżeć lub siedzieć —
Krzepiące wieści, niestety,
Odblokowują monety.

Ku pokrzepieniu serc krzepiące wieści z grodu Kraka. Do starożytnej stolicy zjechała z Anglii kobieta. Ponieważ poczuła się źle — miała ponad 38° gorączki, bóle mięśni, kłopoty z oddychaniem — więc zgłosiła się do przychodni. Tam personel medyczny pogonił wszystkich oczekujących, po czym zabarykadował się i rozpoczął ceremonię zapewnienia chorej transportu. Procedura trwała pięć i pół godziny. Wreszcie po interwencji dziennikarzy u wojewody chorą udało się przetransportować do szpitala zakaźnego.

Dzięki nowej ustawie podobna sytuacja już nie powtórzy się, ponieważ nie trzeba będzie czekać na zezwolenia i zgody na wyburzenie przychodni i postawienie na jej miejscu namiotu lub całego oddziału zakaźnego.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. A to Polska właśnie!!!!

    W Zielonej Górze zaczyna brakować wszystkiego. Zespoły karetek nie będą miały odzieży ochronnej, narzędzi i wszelkich potrzebnych rzeczy by jeździć do chorych.

    Prezydęt powiedział, że informacja o onkologii to oszustwo . W zeszłym roku na raka płuc zmarło ponad 20 000 chorych. A to tylko jeden organ u człowieka.

    Zrobiony cyrk inaczej nazywany ustawką pokazuje jakimi draniami, oszustami ludzi są pisie. Mają jeden cel – wykorzystać RP do granic możliwości, a potem ewakuować się…

    1. Kto pomoże zrozumieć, dlaczego opozycja wspiera ich w dziele zawłaszczania polski z całych sił? Jeśli „zdrowie” jest ważniejsze od Konstytucji i prawa, to co po wyborach? Dudę zastąpi nowy prezydent, który w imie wyższych celów będzie zachowywał się tak samo i tak samo wszystko podpisywał? Skoro dziś za tym głosuje…

        1. To nie jest naiwność ani niemądre przekonanie. To cyniczna gra podbudowana wiarą, nie bezpodstawną niestety, że ciemny lud kupi każdą bajeczkę. I znów będziemy zmuszeni głosować na ludzi miałkich, populistów, którzy nie dorośli do swojej roli.