Patriotów nie!

Mamusia Wandzi zachorowała. Wandzia opiekowała się nią i wyobrażała sobie, że jest lekarzem. Tata kupił stetoskop i od tego czasu Wandzia badała wszystkich w domu. Potem jej marzenia spełniły się — skończyła studia, zdała egzamin i została lekarzem. Codziennie szła do pracy, przez minutę zajmowała się pacjentem, przez dziesięć minut skrzętnie notowała wszystko co powiedział, co zrobiła, jaką procedurę medyczną zastosowała. Wszystko miała dokładnie opisane przez urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia, więc nie musiała korzystać ze zdobytej na studiach wiedzy, nie zlecała badań, ponieważ kierując się wiedzą i doświadczeniem generowała nieuzasadnione koszty, a urzędnicy kwestionowali rozliczenia.

I wtedy pojawił się Nieniec z Niemiec.
— Frau Wanda — rzekł. — Zabieram cię ze sobą.
— Nie, och nie — protestowała Wanda — Ja nie chcę, ja nie chcę Niemca! Poza tym ich speche Duetsch nicht!
— Ja się nie chcę z tobą żenić. Ja cię zabieram na roboty. To nic, że nie znasz niemieckiego. Nauczysz się. Bo u nas brakuje lekarzy, ty jesteś lekarzem. U nas będziesz robiła to, co lubisz, co jest twoją pasją i powołaniem, będziesz leczyła zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem, nikt ci nie będzie narzucał procedur, bo to ty jesteś lekarzem, a nie urzędnik, będziesz godnie zarabiała, adekwatnie do swoich umiejętności, wiedzy i doświadczenia, będziesz szanowana i doceniana. Więc przestań dyskutować, bo ja cię zabieram i kropka. — Jak powiedział, tak zrobił. Zabrał.

Minęły lata. Świat ogarnęła pandemia groźnego wirusa. Polska socjalistyczna służba zdrowia, która od reformy Łapińskiego i towarzyszy nie radziła sobie najlepiej, przestała sobie radzić wcale. I oto nagle, znienacka i nieoczekiwanie o Wandę upomniała się Joanna. — Niemcy — zaapelowała do Niemców — w tej chwili oddajcie nam Wandę i wszystkich lekarzy których zabraliście nam! Dlaczego Joanna zwróciła się do Niemców o zwrot Polaków, a nie do Polaków o powrót do kraju? Ponieważ wie, że to nie Niemcy Polakom lekarzy zabrali, tylko Polacy lekarzy z Polski wygnali. — Niech jadą!ryknęła do lekarzy z ław sejmowych Józefa Hrynkiewicz z PiS. No to pojechali. A teraz…

Prezydent Frank-Walter Steinmeier zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy: „Tam, gdzie krajowe możliwości medyczne sięgają swoich granic, powinniśmy zrobić wszystko, żeby sobie nawzajem pomagać. Daj mi znać, jeśli są rzeczy, które możemy zrobić dla Polski w obecnej sytuacji” — napisał. Wal się Szkopie — odpisał Duda nadając przekazowi bardziej wyszukaną formę: „Dziękując za ten gest, zapewniam, że również Polska, jeśli zajdzie taka potrzeba, jest gotowa ściśle współpracować z Niemcami w walce ze skutkami pandemii COVID-19”. I wtedy do akcji wkroczyła wspomniana już Joanna ‚the finger’ Lichocka i zażądała: Niech landy niemieckie oddelegują polskich lekarzy pracujących w niemieckiej służbie zdrowia do Polski na czas pandemii. Za oddelegowanych lekarzy oczywiście płacić mieliby Niemcy. Nie miałoby to żadnego znaczenia, ponieważ medycy po przekroczeniu granicy musieliby się dostosować do polskiego reżimu sanitarnego oraz polskich procedur medycznych i zapłacić polski podatek od swych niemieckich apanaży. Otwarte pozostaje pytanie jak długo by to wytrzymali. Zdecydowanie bowiem łatwiej zaaprobować niemiecki Ordnung, który muß sein niż polski porządek, w którym trudno dopatrzeć się logiki i pomyślunku.

Już w 2018 roku resort zdrowia wpadł na pomysł powołania sekretarek medycznych, dzięki którym lekarz, którego wykształcenie kosztuje krocie, zamiast skupiać się na wypełnianiu tabelek i tworzeniu dokumentacji medycznej mógłby zająć się pacjentem. Jak to wygląda od kuchni zdradza dr Jerzy Friediger, dyrektor szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie: Lekarz, który przyjmuje pacjenta, pobiera wymaz w dwie-trzy minuty, a przez 20 minut wypełnia dokumenty. To oczywiście nie wszystko, ponieważ zamiast zajmować się chorym musi zliczać punkty, w przeciwnym razie szpital nie otrzyma zwrotu kosztów. Zaburzenia świadomości jeden punkt, wiek powyżej 65 lat jeden punkt, częstość oddechów powyżej 30 jeden punkt i ciśnienie tętnicze krwi poniżej 90 to jest też jeden punkt. Teraz ciekawostka: Wszyscy pacjenci, którzy u nas zmarli nie spełniali ani jednego punktu. Pan doktor szczerze przyznaje, że nie rozumie: Nie wiem czemu to ma służyć. To przecież oczywiste! To ma służyć oszczędnościom! No bo jaki mógłby być inny powód wymyślania warunków nie do spełnienia? Jak w tym systemie odnaleźliby się lekarze oddelegowani z Niemiec, którzy przez lata przywykli do tego, że mają służyć pacjentom, a nie szukać oszczędności i zajmować się buchalterią?

Na szczęście liczba zakażeń stabilizuje się. Przedwczoraj odnotowano 22.683 nowe przypadki, wczoraj 24.051, a dziś zaledwie 25.571. Co prawda w ciągu tych trzech dni zmarło ponad 1000 osób, ale przecież nie tylko dzieci, ale ludzie także umierają, co dostrzegł sam Krzysztof Bosak. Generalnie bowiem jest dobrze, a wkrótce będzie jeszcze lepiej, co doskonale ilustruje film upamiętniający Marsz Niepodległości na rondzie de Gaulle’a. Widać na nim jak dzielni policjanci, którzy z odwagą graniczącą z brawurą bezkompromisowo, niczym ZOMO czy OMON, pacyfikowali protestujące kobiety i zgarniali z ulicy emerytki i czternastolatki, tutaj stoją bez ruchu, w zwartej grupie, potulnie znosząc ostrzał z rac. Nie ma żadnych wątpliwości, że im reagować nie kazano, że mieli czekać aż patriotom skończą się race lub im się znudzi, stracą zainteresowanie damskimi bokserami w mundurkach i pójdą dalej.

Wy tu róbta co chceta, palcie, dewastujcie, grabcie,
My mamy rozkazy — aresztujemy tylko babcie.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Lichocka i pisi objaw głupoty staje się polską normą.

    A prostacki zwrot …”niech”….. stosuje do swojego prezesa. On chamstwo lubi. Ale chyba tylko skierowane do innych.

    Tylko durnie odrzucają pomoc w tak trudnej sytuacji.

    1. Jesteś niesprawiedliwa. Przecież już starożytni Polacy nawoływali inne nacje: A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Bo dziwnym trafem Polacy nie posługiwali się swoim, tylko kościelnym. I tak im już zostało.

      1. Kiedyś to słowo obecnie pospolite, miało bardzo pejoratywne znaczenie. Chodzi o słowo jakże ważne w życiu: KOBIETA. A od czasów wielkiego Reja wiele słów zmieniło swoje znaczenie. No i dodać koniecznie trzeba, że porzucił katolicyzm na bardziej oświecone religie. (jeśli takowe bywają)

        1. Owszem, wiele zmieniło. Wulgarne słowo ‚kobieta’ przestało być wulgarne, natomiast

          Wyraz pierdolić ma przebogaty arsenał znaczeniowy. Jeszcze w XIX wieku słowem tym posługiwano się na salonach, określając czyjeś gadanie bez sensu, od rzeczy. Za przykład niech posłuży fragment listu gen. Józefa Wybickiego, który wyraźnie pyta w nim: Co ona pierdoli?, mając na myśli: Co ona wygaduje? Wulgaryzmem wyraz ten stał się na przełomie XIX i XX wieku. Dzisiaj ktoś, kto opowiada głupstwa, również po prostu pierdoli; można też kogoś pierdolić, czyli lekceważyć; pierdolić może odnosić się także do stosunku płciowego; możemy się tym wyrazem posłużyć, wyrażając dezaprobatę: Weź, nie pierdol; gdy coś pochłania za dużo naszego czasu, mówimy, że mamy dosyć pierdolenia się z tym; gdy nam się coś miesza, to nam się pierdoli. Ten wulgaryzm, obok kurwy, jebania, pizdy i chuja, to według prof. Bralczyka jeden z pięciu podstawowych w naszej polszczyźnie. Cóż, trudno się nie zgodzić…

          Jaki z tego morał? Że to my kwalifikujemy poszczególne słowa do poszczególnych kategorii, a wulgaryzmy istnieją tylko dlatego, że chcemy, żeby istniały, ponieważ ich wydźwięk i wrażenie jakie wywierają na słuchaczach możemy odreagować stres. Przecież i członek i chuj to to samo, ale tylko to drugie robi wrażenie na postronnych.